Amerykański projekt powstały w Colorado w 2009 z inicjatywy Naasa Alcametha. Pierwszy album był stricte ambientowy (ritual ambient + dark ambient). Black metal pojawił się dopiero po przejściu do francuskiej wytwórni Debemur Morti Productions i wydaniu [2]. Naas skorzystał w studio z pomocy perkusisty Aina, sam grając na reszcie instrumentów. Album stanowił idealny przykład na to, żeby zrobić na słuchaczach wielkie wrażenie, nie potrzeba nachalnej promocji, licznych zapowiedzi czy też głośnych skandali. Tekstowo płyta skupiała się na głębokim wymiarze snów w ezoterycznym kontekście, gdyż sam Naas Alcameth cierpiał latami na parasomnię - zaburzenie snu, do którego dochodzi już w jego trakcie (sam czas trwania snu jest prawidłowy, problemem jest jego jakość). Krążek zawierał pięć kompozycji tworzących paranoidalną podróż po najgłębiej zakorzenionych rejonach chorej wyobraźni autorów. Ten black metal nie był agresywny w swej pierwotności, ponieważ zawierał niesamowicie dużo przestrzeni, melodii oraz aury niepokoju. Ten klaustrofobiczny klimat wręcz ocieka strachem, lękiem i zagrożeniem, a to najczęstsze skojarzenia z sennymi koszmarami. Materiał w niektórych momentach wręcz brzmiał niczym ścieżka dźwiękowa obrazująca patofizjologię procesu snu. Lider posługiwał się głosem balansującym pomiędzy growlem/skrzekiem a naturalnym jękiem, przypominającym wycie udręczonego człowieka będącego na skraju egzystencjalnej i psychicznej agonii. Poszczególne utwory z osobna nie tworzyły już tak ciężkiego do rozbicia monolitu i główna siła albumu polegała przede wszystkim na tym, że nie zawarto tu niepotrzebnych dźwięków. Widniejąca na okładce wiedźma (autorstwa meksykańskiego artysty Davida Herreriasa) kapitalnie dopełniała tych wizji pełnych obłędu. Akhlys grał w dość ograniczonej stylistyce, ale czuć było chęć samorozwoju, przy jednoczesnych niezwykle zajmujących dźwiękach. Struktury numerów oparto na prostych riffach, które rozciągane i kompresowane dały hipnotyzujący efekt. Z tego grania biła szczerość, a nie plastikowa blackowa agresja wiodąca doniką czy sam syczący ambient - to tworzenie odpowiedniego klimatu było wyraziste i gniewne.
Cztery lata później Naas skupił się na Aoratos, lecz w 2020 wskrzesił z powodzeniem Akhlys z nowym bębniarzem. Naas Alcameth postawił na sprawdzone patenty, czyli opętańczy wokal, wielowarstwowe linie melodyczne z niepokojącymi ambientowymi tłami oraz czerpanie z kanonów atmosferycznego black metalu. Nie sposób było nie docenić płyty, która pomimo złożoności uwydatniała wiele muzycznych smaczków. Pomimo agresywnego charakteru, muzyka ponownie niesamowicie hipnotyzowała i nawet ambientowy przerywnik w postaci Succubare nie tracił klimatu, za to pozwalał złapać oddech po monstrualnej nawałnicy partii gitar i blastów (Somniloquy i Pnigalion). Zaskakiwał 10-minutowy Incubatio, który po 140 sekundach ambientowej hipnozy nagle przechodził w przerażający black metal ze świdrującymi partiami gitar. Przerażający i demoniczny charakter albumu wynosi blackowy rdzeń tej muzyki na wyższy poziom. [3] niosł ze sobą taką dawkę niepokoju, napięcia i bliżej nienazwanej grozy, że trudno właściwie było wykonywać przy odsłuchu jakiejkolwiek inne czynności. W tej atmosferze sennego nihilizmu trzeba było się w płeni świadomie zanurzyć i dać się porwać nurtowi. Zespół skoncentrował się na budowaniu ciekawych doznań emocjonalnych i przekazaniu negatywnych emocji (depresja i paranoja) za pośrednictwem black metalu i udało się to wyśmienicie.
[4] nie był tak znakomity jak dwie poprzednie płyty, ale z pewnością zasługiwał na uwagę. Rozrośnięty już do trio, zespół tworzył mroczną atmosferę zaczynając od poczucia grozy. Potężne ściany riffów i perkusji uderayły niczym fala gęstego smogu, wypełniając powietrze silnym poczuciem ucisku. Dość skomplikowana gra perkusisty Eoghana i szorstkie gitary niosły ze sobą potężną moc z przebłyskami dysonansu. Łącząc kaskady eterycznej niesamowitości i miażdżącej siły, ten black metal był niezwyklę gęsty i nie pozwalał na moment oddechu. Nieokiełznanym instrumentom towarzyszył równie wściekły warczący wokal Spanswicka na tle pulsujących rytmów o hipnotycznym działaniu oraz
labiryntowych aranżacji pełnych niepokoju. Na tym albumie ??nawet najmniej dynamiczne momenty wydawały się złożone i wieloaspektowe, a upiorne pejzaże dźwiękowe pasowały do najciemniejszych zakątków ludzkiego umysłu.
Evan Knight bębnił potem w blackmetalowym Palus Somni (Monarch Of Dark Matter w 2021).
ALBUM | ŚPIEW, GITARA, BAS | PERKUSJA | GITARA |
[1] | Kyle `Naas Alcameth` Spanswick | - | |
[2] | Kyle `Naas Alcameth` Spanswick | Ain | - |
[3] | Kyle `Naas Alcameth` Spanswick | Evan `Eoghan` Knight | - |
[4] | Kyle `Naas Alcameth` Spanswick | Evan `Eoghan` Knight | Dustin `Nox Corvus` Selveen |
Kyle Spanswick (Nightbringer, Excommunion, ex-Rhune, Bestia Arcana), Evan Knight (ex-Dremaura, ex-Astraeus, ex-Sar Isatum, ex-Suns Of Sorath, Pile Of Priests), Dustin Selveen (Aoratos)
Rok wydania | Tytuł |
2009 | [1] Supplication |
2015 | [2] The Dreaming I |
2020 | [3] Melinoë |
2024 | [4] House Of The Black Geminus |