Amerykańska grupa założona w 1987 w Las Vegas przez Fredianelliego. Nazwa zespołu odnosiła się do łacińskiego zwrotu oznaczającego "ukryty", od którego ukuto potem termin "apokryf" na określenie 14 ksiąg Starego Testamentu, których kościół katolicki nie uznał za kanoniczne. Debiutancki album został wydany przez koncern Shrapnel Records. Nie bez znaczenia był fakt, że płytę wyprodukował Marty Friedman - Apocrypha okazała się bowiem godnym naśladowcą Cacophony. Nie chodziło jednak o żadne kopiowanie, gdyż ta muzyka posiadała własny potencjał i charakteryzowała się inwencją twórczą. Z dzisiejszego punktu widzenia śpiew Plocicy określić można jako hybrydę manier Halforda i Ricka Mythiasina (Steel Prophet, New Eden). Gitarowe partie Fredianelliego łączyły w sobie styl muzyki klasycznej i metalowej, w rezultacie wywoływały niepowtarzalny efekt i były inspirowane zagrywkami Friedmana, Vinnie Moore`a, Joey`a Taffoli i Tony`ego MacAlpine`a. Gitarzysta zamiast na szybkość postawił na masywność i ciężar. Był to metal "po brzegi wypełniony" melodyjnością, niespodziewanymi przyspieszeniami i arytmicznymi fragmentami. Obok typowo heavymetalowych zagrywek (Holy Wars), zaproponowano instrumentalne popisy (Tablet Of Destiny) i balladę (Broken Dream). Friedman też krążek wyprodukował, ale nie należały mu się za to żadne pochwały - instrumenty brzmiały głucho i pretensji nie można mieć było tylko do ustawień wokalu. Wart podkreślenia był fakt, że był to prawdopodobnie pierwszy amerykański album w stylistyce heavy/power/speed z tak dużą ilością sformalizowanej neoklasyki (Lost Children Of Hope, Fall Of The Crest).
Na [2] dojście drugiej gitary wzmocniło siłę przekazu zespołu. Fredianelli ponownie okazał się wizjonerem wykorzystującym swój talent do tworzenia niebanalnego power/speedu. Krążek ponownie wykraczał poza tradycyjną formę i treść - formacja znów przedstawiła muzykę skomplikowaną, choć tym razem bardziej zdecydowany nacisk położono na melodie, które zaskakiwały nie wykorzystanymi wcześniej przez innych motywami. Niebywała technika i indywidualizm wirtuoza zaowocował kaskadami złożonych riffów, tworzących niezwykłe wrażenie i nadających aranżacjom unikalną postać. Na płycie obok ciężkiego grania zaserwowano także domieszki innych stylów. Dlatego też na zmianę przewijały się pierwiastki monumentalne, niepokojące i delikatne, przez co [2] do dziś sprawia wrażenie nietypowego i nowoczesnego. Nastąpił znaczny postęp w zgraniu zespołu, a nowy gitarzysta Chip Chrovian bardziej partnerował Fredianelliemu niż mu statystował. Pewniej poczynała sobie sekcja rytmiczna, a Plocica śpiewał znacznie lepiej niż na debiucie, odnajdując się bez problemu w bardziej melodyjnym repertuarze. Całość sprawiała początkowo wrażenie monolitycznej z powodu specyfiki brzmienia gitar, ale materiał znacznie zróżnicowano. Choć album zamykał łagodniejszy Mystic - w którym wokalista z powodzeniem wyciągał długie frazy niczym Dickinson - przeważało ostre granie w średnim tempie i często z wprawiającymi w zdumienie ornamentami (West World, The Hour Glass). Na płycie wyłapać można było stylistyczne nawiązania zarówno do Iron Maiden (Twilight Of Modern Man) i Judas Priest (Father Time, The Man Who Saw Tomorrow). Jednocześnie kwintet potrafił przedstawić własną specyficzną wizję potężnie odegranego rycerskiego heavy/power/speed w niesamowitym Alexander The King. Sam Fredianelli stawał w świetle jupiterów w zadziwiającym instrumentalnym The Day Time Stood Still, który stanowił wykładnik jego filozofii gry na gitarze. Znów nad produkcją czuwał Marty Friedman, który zapewne zaraził ekipę słabością do muzyki Wschodu. Ostatecznie wydawnictwo okazało się lepsze od debiutu pod względem muzycznym i produkcyjnym.
Po zmianach personalnych w grupie, oblicze Apocryphy uległo zmianie. [3] był ostrzejszy niż dokonania z przeszłości, mocno przypominając Painkiller Judasów, który ukazał się parę miesięcy wcześniej. Fredianelli zredukował w swej grze do minimum orientalne wstawki, przerzucając się na agresję i surowość. Nawet instrumentalny Instrubation #3 nie mógł się równać pod względem jakościowym z podobnymi utworami z dwóch pierwszych płyt, z kolei w The Power Elite wprowadzono elementy hard rocka. Album przepadł na rynku, a Apocrypha po zaledwie 4 latach istnienia zakończyła działalność. Po kapeli pozostała opinia, która przylgnęła do Fredianelliego jako jednego z najbardziej innowacyjnych gitarzystów wszechczasów. Facet faktycznie wykazał się techniczną błyskotliwością i nieprzewidywalnymi pomysłami. W 1993 Fredianelli nagrał solowo (głównie instrumentalny) Breakneck Speed z paroma wstawkami deklamowanymi na tle speedowo-thrashowej konwencji. Następnie dołączył do pop-rockowego Third Eye Blind, z którym nagrał tylko jeden kawałek Semi-Charmed Life na ich demówce - wkrótce ta współpraca zakończyła się ze względu na wysokie ceny biletów lotniczych z Las Vegas do San Francisco. Tony nie wycofał się jednak z przemysłu muzycznego, w 1995 ze swym projektem Majik Alex nagrał płytę That I Am, w którym na drugiej gitarze grał jego brat Chris. Wydawnictwo zawierało ciężkostrawną mieszankę alternatywnego rocka i nu-metalu. W 2001 Tony nagrał partie gitary na album Crown Royal rapowego Run DMC, by znów wrócić do Third Eye Blind i nagrać z nimi dwie płyty: Blue oraz Out Of The Vein. Steve Plocica zaśpiewał w utworze Eye Of The Nightmare Onward.

ALBUM ŚPIEW GITARA GITARA BAS PERKUSJA
[1] Steve Plocica Tony Fredianelli Al Rumley Mike Poe
[2] Steve Plocica Tony Fredianelli Chip Chrovian Al Rumley Mike Poe
[3] Steve Plocica Tony Fredianelli Chip Chrovian Breck Smith Dave Schiller

Al Rumley (ex-Xcursion)

Rok wydania Tytuł TOP
1987 [1] Forgotten Scroll #26
1988 [2] The Eyes Of Time #4
1990 [3] Area 54

    

Powrót do spisu treści