Niemiecko-islandzki zespół założony w 2008, którego nazwa po islandzku oznaczała "etapy życia". Muzycy nagrywali w obu krajach, korzystając z gościnnego udziału skrzypków, pianistów i drumlistów. Bazą wyjściową albumów była staro-nordycka literatura i historia, sięgająca do średniowiecznych pism, pogańskich wierzeń oraz mitologii Skandynawii. W utworach nierzadko pojawiały się cytaty skaldów pochodzące z islandzkich sag. Wszystko wykonano w języku staronordyckim i staroislandzkim. [4] koncentrował się na wydarzeniachj z I wieku, kiedy zaczął się proces nasilonego wpływu chrześcijaństwa, aby Islandczycy porzucili dawną wiarę. Z tego względu ten atmosferyczny black metal z elementami viking/folk brzmiał niczym ścieżka dźwiękowa do filmu opowiadającego o rozgrywających się wówczas wydarzeniach na wzór autentycznego słuchowiska. Kompozycjom nadano złożoną wielowymiarową strukturę, których oś zawsze stanowił black metal, ale poisłkowany dark/neofolkiem, ambientem i progresywnymi post-metalowymi rozwiązaniami. Często pojawiały się także odgłosy natury – wiatru, szumu fal morskich czy ogniska. Nku kariery w grupie występowało dwóch wokalistów, ale właśnie od [4] za mikrofonem stał tylko Marcel Dreckmann, choć zwykle wspierały go chóry a la Bathory. Partie wokalne zresztą stanowiły jeden z najmocniejszych atutów Arstidir Lifsins, orbitując od ponurych melodeklamacji, poprzez black metalowe wyziewy, aż po majestatyczne barytonowe męskie chóry. Ekipa zachowała odpowiedni balans pomiędzy pogańską brutalnością i surowością skandynawskiego black, a dystyngowaną harmonią i folkową melodią. Obok obfitych porcji blastów, aranżacje łamały momenty atmosferyczne i melancholijne, o wydźwięku wręcz medytacyjnym. Atmosfera tej płyty była niepowtarzalna i niebywale sugestywna. Każdy utwór brzmiał tutaj jak historia, w której mroczne riffy i growling obrazowąły sprawy bardziej przyziemne i materialne jak przygotowania do bitwy i podróży oraz samej walki. Z kolei wikingowe chóry i folkowe naleciałości miały nasuwać refleksje towarzyszące wojownikom przed i po bitwie/podróży. Grupa potrafiła zabrać słuchacza i wrzucić go w żar ognia i duszącego dymu palonych osad, jak również posmakować krwi i potu na polu bitwy. Niejednokrotnie uczucie podróży potęgował efekt chłostania przez chłód islandzkiego wiatru towarzyszącego podczas morskich wypraw, a także narażenia na mocno napierające na drakkar morskie fale. Przyjętą przez zespół muzyczną konwencję broniły przede wszystkim jej autentyczność, naturalność i szczerość. W ten oto sposób na rynek trafił krążek oferujący coś na wzó posępnej poezji, w której dominowały podniosłe epickie pieśni stanowiące hołd staro-nordyckiej tradycji.
W grudniu 2016 ukazał [5], trwający 44 minuty, ale zawierający zaledwie dwa utwory. Powstanie tych ponad 20-minutowych gigantów zainspirowały dawnymi średniowiecznymi teksty z islandzkich sag, przedstawiające mitologiczne królestwo śmierci zwane Helheimr, do którego trafiali ci polegli, którym nie udało się dostąpić łaski wiecznego szczęścia u boku Odyna i Frei. Hel i królestwo Heljarkvida były niejednoznacznie opisywane i w dostępnych obecnie dokumentach, podaniach i sagach. Znane pieśni skaldów, poezja "Eddy" i imponujące zbiory średniowiecznych islandzkich sag nie zapewniają spójnego i jasnego obrazu tego miejsca. Najwięcej informacji można znaleźć w strofach poematu "Völuspá" (pierwszym spośród szesnastu mitologicznych pieśni "Eddy Starszej") oraz w pieśniach islandzkich skaldów Egilla Skallagrimssona oraz Gunnlaugra Ormstunga. Muzycy ulegli atmosferze grozy i tajemnicy jaka otaczała królestwo Hel. W rezultacie teksty stanowiły opowieść przedstawiającą historię wikińskiego wojownika, którego życie napędzane jest żądzą krwi i ekstazą jaką dostarcza mu pole bitwy. Wiking ginie w jednej z tych walk, a jego śmierć nie należy do najlżejszych - jego ciało trafia pod przesiąkniętą krwią ziemię, a dusza przemierzając pustkowia odbywa podróż w zaświaty, by dotrzeć w końcu do Helheim i ponurej sali Eljúdnir – gigantycznego budynku zbudowanego z kolców ociekających żmijowym jadem. W tym czasie bóg Loki zadaje zdradziecki cios Baldurowi, który również zostaje wysłany do Helheimu. To powoduje zachwianie w strukturze wszystkich światów, które zaczynają się rozpadać. Rozpoczyna się Ragnarök - umarli powstają z martwych i powracają do świata żywych, by stoczyć ostatnią bitwę znanego nam świata. Arstidir Lifsins stworzył muzykę, która fenomenalnie opisuje dramat, majestat, monumentalną głębię i epickość przedstawianych wydarzeń. Efekt pracy trójki muzyków był o wiele lepszy niż sobie można to wyobrazić - czuć było dbałość o każdy szczegół, pasję i prawdziwe emocje. EP-ka snuła opowieść w dwóch aktach, które kapitalnie utrzymywały balans między grozą a nostlagicznym liryzmem. EP-ka budowała w słuchaczu poczucie uczestnictwa w czymś znaczniej bardziej doniosłym niż tylko płyta z muzyką. To dzieło niczym piekielna pogańska symfonia napisana do islandzkich sag, która pochłaniała wszystko co napotkała na swojej drodze. To wreszcie muzyka, która wypełniała duszę, dawała łączność ze światem zapomnianym, urozmaicona instrumentalnie i wokalnie. Nastrojowe partie skrzypiec, wiolonczeli czy akustycznych gitar brzmiały niesamowicie, co w zestawieniu z surowością blackowych riffów wypadło wprost fenomenalnie. Aury mistycyzmu dodawały doniosłe gotyckie chóry i czysty barytonowy śpiew, które doskonale współpracował z opętańczym skrzekiem.
Od lewej: Marcel Dreckmann, Arni Bergur Zoëga, Stefán Drechsler
Tytuł [6] oznaczał "Historia dwóch języków 1: Broń i Drewno". Zespół ponownie za pomocą swojej muzyki i tekstów ożywiał staronordycką historię. Album po pierwszy został zaśpiewany w języku staroangielskim i sięgał do XI-wiecznej historii norweskiego króla Olafa Haraldssona. Obok nawiązań do klasycznych i nowoczesnych elementów black metalu, znów chętnie korzystano z motywów progresywnych, nastrojowych, akustycznych i lirycznych oraz całego mnóstwa odniesień do staroislandzkiego folkloru. W rezultacie powstało dzieło niejednoznaczne i wielowymiarowe, z całą pewnością niezwykle intrygujące. Ta muzyka oszałamiała swoim rozmachem, atmosferą, intensywnością i nietypowymi rozwiązaniami. Trio wydawało się podchodzić do tworzenia swojej muzyki jak do wyrafinowanej sztuki, budując rozległy krajobraz o głębokiej atmosferze. Ten dźwiękowy pejzaż zachwycał wieloma kontrastami - był równie piękny, co dziki i tajemniczy. Przynosił ukojenie, a równocześnie porażał majestatem i wzbudza niepokój. Szorstkość blackmetalowego brzmienia stawiało słuchacza przed nieprzeniknioną ścianą, rozciągającą się po horyzont i odcinającą drogę jakiejkolwiek ucieczki. Furia gitar, zgrzytające riffy i metaliczne akordy przełamywano chizofrenicznymi perkusyjnymi łamańcami, opętańczymi krzykami i pełnymi rozpaczy wokalami. Jednocześnie te ostre dźwiękowe krawędzie muzycy doskonale uzupełnili atrakcyjnymi gitarowymi melodiami i kapitalnymi nastrojowymi motywami akustyczno-smyczkowymi, partiami fortepianu, poetycką melodeklamacją, czystym melancholijnym śpiewem oraz hipnotyzującymi chorałami. Dźwiękowe efekty natury dodatkowo pobudzały wyobraźnię, przybliżającą do prawdziwej natury dalekiej północy. Płyta miała przy tym wysoki prób wejścia - ten całościowy klimat był czasem trudny do uchwycenia dla mniej obcykanego słuchacza, szczególnie przy pierwszym lub pobieżnym odsłuchu. Ten materiał wymagał uwagi i skupienia, gdyż Arstidir Lifsins nie szedł drogą na skróty. Zespół meandrował między nastrojami, ale nigdy w sposób przekombinowany. Warto było być wytrwałym, poznawać i smakować tę muzykę, rozkoszować się nią i nasycać. Przeogromny ładunek emocjonalny złożonego i wielowymiarowego muzycznie albumu ostatecznie był obezwładniający. Wydawało się, że trio osiągnęło artystyczne apogeum, które stanowczo domagało się kontynuacji.
W kwietniu 2020 ukazał się split z Carpe Noctem, na który Arstidir Lifsins nagrał 22-minutowy Hvers Vidar Bani, co można było przetłumaczyć jako "śmierć każdego drzewa". Była to suita utrzymana w wypracowanym przez lata przez muzyków ambitnym progresywnym i atmosferycznym blackmetalowym stylu. Ten kolos miał płynną i nieregularną strukturę z licznymi zmianami tempa i klimatu oraz zaskakującymi różnorodnymi aranżacjami. Występowała tutaj mnogość środków muzycznego wyrazu - począwszy od neoklasycznego akompaniamentu instrumentów strunowych i partii akustycznych gitar obezwładniających pięknem brzmienia, poprzez sugestywne odgłosy burzy i wiatru, aż po motywy drone/ambientowe. Wokale cały czas nadawały podniosły klimat, jak zwykle bazując głównie na chóralnych zaśpiewach i ponurych melorecytacjach. Sam blackowy klimat przybrudzono świadomie mrocznymi barwami, które wręcz uzależniały swoją głębią i tajemną mocą, rytmicznym nerwem oraz perkusyjną kanonadą. Wszyscy jednak czekali na drugi rozdział opowieści zaczętej wcześniej i krążek ukazał się już w miesiąc po splicie. Podtytuł [7] oznaczał ""Historia dwóch języków 2: Bez Gór I Ognia" i ponownie dotyczył historii norweskiego króla Olafa Haraldssona (995-1030). Tym razem koncentrowano się na późniejszym okresie władzy monarchy, obejmującym lata 1025-30. Ponownie zrealizowano niebywale ambitne i złożone dzieło - tym razem postawiono na język staro-islandzki. Teksty oparte zostały częściowo na poezji eddycznej i skaldycznej, mitologicznych przekazach i starodawnych heroicznych pieśniach. Dzięki temu łatwo było w nich odnaleźć (o ile ktoś znał satroislandzki) liczne wskazówki dotyczące bitew i innych historycznych wydarzeń, które zostały żywo opisane w różnych sagach. Rozbudowane kompozycje całkowicie pochłaniały ambientowymi i archaicznie brzmiącymi folkowymi pejzażami dźwiękowymi, pięknymi neoklasycznymi orkiestracjami, grzmiącymi chórami, pogańskimi pieśniami i wplecionymi odgłosami natury. Wykorzystanie starych tradycyjnych instrumentów nie przesłaniało prawdziwie blackmetalowej natury tej muzyki. W tej sferze zaprezenbtowano mieszankę wolnych, średnich i szybkich partii, wzbogaconych fragmentami akustycznymi, lirycznymi i nastrojowymi. Poszczególne utwory ciągle rozwijały się na wzór opowieści z ksiązku czy nabierającej atmosfery opowieści skalda. Album to niezliczona wprost ilość smaczków instrumentalnych, które gwarantowały różnorodność i intensywność doznań, będących odzwierciedleniem wyjątkowych umiejętności muzyków pozostających pod wpływem nie tylko blackmetalowej klasyki, ale również jej nowoczesnych i intrygujących odmian. Ostatecznie słuchacz był świadkiem nie tylko surowego skandynawskiego dziedzictwa, ale również tego co niezbadane i mistyczne.
ALBUM | ŚPIEW | ŚPIEW | GITARA, KLAWISZE, BAS | PERKUSJA, WIOLONCZELA |
[1-3] | Marcel `Marsél` Dreckmann | Jorge `Georg` Scholz | Stefán Drechsler | Arni Bergur Zoëga |
[4-9] | Marcel `Marsél` Dreckmann | Stefán Drechsler | Arni Bergur Zoëga |
Marcel Dreckmann (ex-Pagan Angel, Helrunar), Jorge Scholz (ex-Drautran),
Stefán Drechsler (ex-Kerbenok, ex-Eldborg), Árni Bergur Zoëga (ex-Dysthymia, ex-Skendöd, Carpe Noctem)
Rok wydania | Tytuł |
2010 | [1] Jötunheima Dolgferd |
2012 | [2] Vápna Laekjar Eldr |
2014 | [3] Paettir Ur Sogu Nordrs EP |
2014 | [4] Aldafodr Ok Munka Dróttinn |
2016 | [5] Heljarkvida EP |
2019 | [6] Saga A Tveim Tungum 1 (Vápn Ok Vidr) |
2020 | [7] Saga A Tveim Tungum 2 (Eigi Fjoll Né Firdir) |
2023 | [8] Hermalausaz EP |
2024 | [9] Aldrlok |