
Kanadyjski kwartet założony w 2005 w Montrealu. Debiut był krążkiem specyficznym, stającym nad linią dzielącą muzykę od matematyki. Ten techniczny progresywny death metal z pewnością był graniem dla wąskiego grona odbiorców. Album należało odsłuchać kilka razy w celu całkowitego zagłebienia się w dźwięki niesamowitej pracy sześciostrunowego basu Dominica Lapointe. Ten instrument został uwypuklony w procesie mixu, a dzięki soczystemu brzmieniu, nie można było się od niego uwolnić. Spory nacisk położono na rozwijanie melodii i grę arpeggio, zresztą tych wirtuozerskich popisów było co niemiara. Najwięcej samego death metalu oferowała perkusja, ścigająca się ze światłem i działa w dwóch trybach: blastów (porównywalnych z koncertowymi stroboskopami) albo progresywnym tempom pod gitary. Beyond Creation zagrali na tej płycie nieco pod Augury pod względem gęstych struktur, skomplikowanych aranżacji i całkowitym zagospodarowaniu przestrzeni. Materiał odegrano w podobnych rejestrach i trudno było jakikolwiek numer wyróżnić. Dla upartych fanów satysfakcja z dotarcia do samego dna tej muzyki z pewnością stanowiła dziką rozkosz, ale wielu zapewne odpuściło po drugim okrążeniu. Wokal Simona Girarda solidny, choć jednowymiarowy - bez czystych wstawek czy szeptów.
[2] początkowo wydawał się lustrzana kopia poprzednika, ale z czasem robił się coraz ciekawszy. Pojawiało się bowiem przeświadczenie, że to celowy zabieg mający na celu wydobycie całego bogactwa gitarowych fajerwerków. Muzycy poprawili się (głównie w tappingu), przewietrzyli studio i w rezultacie ten album okazywał się wielowymiarowy. Poza nagłymi przyspieszeniami i technicznymi łamańcami dorzucono jazzowe interludia, odpowiednią agresję i wyciszenia. Wciąż jednak pod kątem specyficznego deathmetalowego ciężaru brakowało pewnej wyrazistości i bezpośredniości. Girard urozmaicił swój growling, ale niestety w sposób negatywny, stawiając niekiedy na irytujący nu metalowy krzyk. Perfekcyjnie odegrane progresywne kompozycje niemiłosiernie tarmosiły słuchaczem, gitary co rusz zmieniały tempo, a sekcja rytmiczna kapitalnie interpretowała futurystyczne motywy. Zbyt dopieszczona produkcja niestety powodowała odczucie syntetycznego odhumanizowania i w tym wszystkim zabrakło ducha emocjonalnej ekstazy. Należało podziwiać umiejętności techniczne kwartetu, ale za mało tu było życia, ta muzyka nie oddychała, a wszystko zostało stłamszone technicznymi wygibasami.
Na [3] jeszcze mocniej zaakcentowano progresywną stronę muzyki, co odbyło się kosztem jej brutalności. Fani spodziewali się, że po czterech latach przerwy Kanadyjczycy zaproponują coś więcej niż tylko zestaw sprawdzonych schematów plus kilka popularnych rozwiązań. O ile odrobinę djentu można było przeboleć, to już elementy symfoniczne stanowiły porażkę na całej linii. Odrzucały zwłaszcza dwa utwory instrumentalne (Disenthrall oraz A Travers Le Temps Et L'oubli) - nie pasujące do reszty materiału i brzmiące naiwnie. Wszechogarniająca progresja wyziera niemal z każdej frazy pozostałych kawałków - wszystko zagrano oczywiście z wielkim rozmachem, ale po dokładniejszym wsłuchaniu się sporo tych partii sprawiało wrażenie jałowych wypełniaczy, pozbawionego treści pitolenia tylko wydłużającego płytę. Do myślenia dawał fakt, że najlepszy utwór Surface`s Echoes jako jedyny powstał przy udziale drugiego gitarzysty Kevina Chartré, a za resztę kompozycji odpowiadał w pełni wokalista Girard. On wydawał się zafiksowany na własnych widzimisiach i raz wyuczonych schematach, dość drastycznie ograniczając olbrzymi potencjał kolegów. Na szczęście pozostawiono potęgujące napięcie spokojniejsze wstawki (atmosferyczne wstępy do Surface`s Echoes i Ethereal Kingdom), intrygująco prezentowały się także "plemienne" bębny w Entre Suffrage Et Mirage. Sporym atutem znów była aktywna praca sekcji rytmicznej, a na szczególną uwagę zasługiwały partie basu nowego członka grupy Hugo Doyona-Karouta (budzące jednoznaczne skojarzenia z grą Steve`a DiGiorgio z Individual Thought Patterns Death). W tekstach tradycyjnie zespół pławił się w kosmicznych klimatach o egzystencjalnym zabarwieniu, poruszając w nich tematy związane z podmiotowością czasu i nauki, przemianami (również o metafizycznym charakterze) i ścisłej zależności człowieka od odwiecznej energii.
Późniejsze losy członków zespołu:
| ALBUM | ŚPIEW, GITARA | GITARA | BAS | PERKUSJA |
| [1] | Simon Girard | Kevin Chartré | Dominic Lapointe | Guyot Begin-Benoit |
| [2] | Simon Girard | Kevin Chartré | Dominic Lapointe | Philippe Boucher |
| [3] | Simon Girard | Kevin Chartré | Hugo Doyon-Karout | Philippe Boucher |
Kevin Chartré (Brought by Pain), Dominic Lapointe (ex-Atheretic, Augury), Philippe Boucher (Chthe'ilist, Décombres, Incandescence),
Hugo Doyon-Karout (Equipoise, ex-Brought By Pain, ex-Conflux)
| Rok wydania | Tytuł |
| 2011 | [1] The Aura |
| 2014 | [2] Earthborn Evolution |
| 2018 | [3] Algorythm |
