Amerykański kwartet powstały w 2010 w St.Louis. Pierwsze dwa (wydane niezależnie) wydawnictwa podążały utartymi ścieżkami produkt powszechnej mody na granie thrashu, pomimo niewątpliwego wysokiego poziomu technicznego. Coś mocniej drgnęło dopiero po podpisaniu kontraktu z wytwórnią eOne i wydaniu [3] - płyta co prawda niczym nowym nie zaskakiwała, lecz mogła spowodować pozytywne zaskoczenie poprzez pozostawienie za sobą nowomodne podejście do thrashu. Zaakcentowano za to techniczne brzmienie z pogranicza death i thrash metalu. Była to generalnie kontynuacja poprzednika, jednakże muzycy postawili tym razem na większą ilość chwytliwych momentów. Otwierający album The Keep stanowił wprowadzenie do muzycznej koncepcji kontynuowanej do ostatniej sekundy albumu. W To Propagate The Void pozytywne wrażenie pozostawiały po sobie przewijające się melodyjne gitary. Jednym z mocniejszych punktów był I Conspire, do którego zrealizowano teledysk. Próżno szukać tu delikatnych atmosferycznych przerywników, przejmujących czystych wokali czy wyszukanych niekonwencjonalnych instrumentów, które urozmaicałyby kompozycje - kompozycje były tak naprawdę zestawami solidnych zagrywek, przetykanych solówkami oraz połączonych w sensowny sposób tak, by nie zapętlać w kółko tych samych motywów. Świetnie spisali się gitarzyści, których styl stanowił mieszankę klasycznych brzmień z czasów, gdy death metal zaczynał raczkować, popisów technicznych, a także odrobiny blackowego tremolo. Perkusista Ross Burnett mógłby się za to bardziej postarać, gdyż w drugiej połowie płyty kawałki były zbyt podobne do siebie. Z kolei Aaron Akin robił co mógł, by jego wokal wypadł schuldinerowo. Całość zagrano z punkowym pazurem i otarto się o progresywność. Także na [4] wiele dla siebie mogli znaleźć fani Skeletonwitch, Vektor czy Hexen.