
Angielski zespół powstały w 1966 w Leicester jako Pesky Gee. W 1969 formacja wydała album Exclamation Mark, po czym zdecydowała się podpisać kontrakt z wytwórnią CBS, zmienić nazwę na Black Widow, a wraz z nią styl i tematykę. Muzycy postanowili spróbować szczęścia na polu okultystycznie zorientowanego rocka, próbującego imitować czarną mszę z przymrużeniem oka. Debiut był przeniesieniem scenicznego misterium uświęcenia z formy teatralno-muzycznej do postaci muzyczno-tekstowej. Całość stanowiła opowieść o XVI-wiecznych losach dziewczyny imieniem Astaroth, która była narzeczoną człowieka zajmującego się czarną magią. Jej konkubent torturował ją, co doprowadziło ją do obłędu i w końcu targnięcia się na swoje życie. Ponad dwa wieki później, w 1764 młody okultysta odkrył siłę, która pozwalała mu przenosić się wewnątrz umysłu w stany poprzednich swoich wcieleń. Okazało się, że to już jego trzynasta inkarnacja. Kiedy moc przeniosła go do pierwszej inkarnacji znalazł się w starożytnym Egipcie. Już w In Ancient Days zwracał uwagę wstęp organowy, rozwijający się we wspaniały temat. Wokalista Kip Trevor był bardzo przekonujący w swojej manierze wypowiadania się w imieniu demona, który znajduje potężną siłę zdolną do przenoszenia umysłu w stany poprzednich swoich wcieleń, zapraszając jednocześnie wszystkie inne demony na sabat. W The Way Of Power swoje 5 minut miał saksofonista Clive Jones, udana była także gitarowa solówka w klimacie rockowym. Demon chce pogrążyć świat w chaosie, dowiaduje się również o istnieniu konkurenta-demona Astaroth (swojej narzeczonej). Najbardziej niesamowitym utworem był singlowy Come To The Sabbat. Rozpoczynał się tajemniczo ulotnym fletem i wręcz plemiennymi bębnami, symbolizującymi cofnięcie się w czasie. Po chórach podkreślających trwające misterium, wchodziła skoczna część z fletem i przebojową zwrotką, a następnie hipnotyzował powtarzany mantrycznie refren. Podobny charakter posiadał Conjuration, w którym Trevor dramatycznie cedził słowa, podczas gdy Jones znów posłużył się swobodnymi frazami saksofonu. Demon realizował swój plan - w ciało dziewczyny umieszczone w pentagramie miał wejść demon Astaroth. Balladowy Seduction otwierały melotron i flet, ale z czasem kompozycja zmieniała nastrój na jazzowy. Po fragmencie organowym z oryginalnym rytmem perkusyjnym, w końcówce następował powrót do początkowego balladowego tematu. Tekst wypowiadano w imieniu bogini Astaroth, która po pojawieniu się uwodziła swojego prześladowcę ku jego zaskoczeniu. Jazz-rockowy charakter miał także Attack Of The Demon z ciekawymi zmianami rytmu, udowadniający ambitne poszukiwania harmonii muzyków próbujących wydostać się z tempa 4/4. Astaroth uwodzi demona, przez co ten niepostrzeżenie opuszcza on bezpieczny dla siebie magiczny krąg, do którego chciał ją zwabić. Kiedy pojmuje swoje położenie, próbuje rozpaczliwie zwrócić się ku Bogu, ale ponieważ nie było to możliwe, przemienia się to w lament Księcia Piekieł. Pan Ciemności obiecuje ochronę pod warunkiem złożenia z Astaroth ofiary krwi. Płytę kończył ponad 11-minutowy Sacrifice, o charakterze nieco jazzowym, z uwypuklonym brzmieniem fletu jako instrumentu wiodącego oraz linią basu. Ostatecznie demon dokonuje aktu uświęcenia, przebijając nagą Astaroth magicznym mieczem i ocalając swoją skórę.
Był to dobry krążek, ale od razu trzeba obalić kilka mitów, jakie nagromadziły się przez ponad 40 lat. Po pierwsze: porównywanie Black Widow i Black Sabbath jest czystym nonsensem. Nie umniejsza tego nawet fakt, że niektóre brytyjskie gazety myliły oba zespoły przez cały rok 1970. Sam Tony Iommi mówił w wywiadzie: "Ludzie upokarzają nas stwierdzeniami, że jesteśmy grupą czarnej magii. Myślę, że muszą nas mylić z Black Widow. My nie robimy na scenie żadnych poświęceń." Pomimo, że Black Sabbath i Black Widow ciągle odżegnywali się w wypowiedziach prasowych od siebie, dziennikarze wydawali się mieć świetną zabawę. Ostatecznie Black Sabbath w pewnym momencie dobitnie zaprzeczyli jakimkolwiek związkom z czarną magią i satanizmem. Po drugie: Black Widow nigdy nie grali heavy-rocka. Była to formacja o dobitnym odcieniu progresywnym, która otworzyła sobie szeroko drzwi do krainy jazz-rocka, a nawet art rocka. Kluczem do ich brzmienia stał się wybór instrumentów prowadzących jak organy, saksofon, flet i gitara, wprowadzające wiele partii improwizowanych. Po trzecie: nadużywano terminu "rock satanistyczny". To prawda, że Black Widow wyrośli na tej samej fali okultyzmu, która odpaliła Black Sabbath, ale w odróżnieniu do kapeli z Birmingham, ta wprowadziła magię w życie. Termin - sam w sobie dziwaczny - był nadużywany nawet do Atomic Rooster i Crazy World Of Arthur Brown. Pierwsze koncerty Black Widow były mistycznym show, dzięki któremu osiągnęli wiele uwagi i jednocześnie zdobyli wielu wrogów. O ile debiut zawierał muzykę pochodzącą z takiego show, to dalsze dokonania nie miały już z tą konwencją nic wspólnego. Po czwarte: w stosunku do Black Widow używano terminu "rock okultystyczny", co wynikało z tematyki tekstów płyty (demony, ich przywoływanie, operowanie tajemniczymi mocami). Fala okultyzmu przelewała się wtedy przez całą Europę i Black Widow nie byli na tym gruncie osamotnieni. Na przełomie lat 60-tych i 70-tych wszyscy starali się wywołać jakiegoś ducha. Takie zabawy trafiały się często przez wzgląd na modę. Debiut zaliczono do czołowych osiągnięć rocka okultystycznego, choć kolejne albumy orbitowały wokół rocka progresywnego. Wówczas popularność grupy znacznie spadła. Prasa i różni fanatycy religijni rozpętali w 1970 wielką nagonkę na członków zespołu. Mieli oni rzekomo zagrażać zdrowiu, a nawet życiu innych ludzi. Sporo matołów wierzyło w tą prymitywną propagandę.
Istotnym momentem dla działalności grupy był koncert 26 kwietnia 1970 w londyńskim "Lyceum", podczas którego wydarzyła się sprawa, która zszokowała nie tylko opinię publiczną, ale samych członków Black Widow. Tego dnia na scenie miała zostać złożona w ofierze Joyce Terry, 19-letnia studentka z Wimbledonu. Z powodu gęstego dymu kadzideł straciła ona na chwilę przytomność, a po jej odzyskaniu rzuciła się wściekła na Trevora, będąc przekonaną, że uległa złym czarom. Ubrana w biały negliż, dziewczyna gwałtownie uderzyła wokalistę Kipa biczem w twarz. Rozgniewany frontman odwrócił się i w rewanżu podarł ubranie Joyce. Natychmiast wkroczyli organizatorzy koncertu (Mecca Group), do której zresztą należała sala koncertowa i jej przedstawiciele poprosili o opróżnienie sali. Zaraz po incydencie, grupa opuściła scenę. Manager zespołu wydał oświadczenie, w którym przyznał, że grupa utraciła kontrolę nad sytuacją. Prasa wyolbrzymiała wszystko, ale wygonieni z sali fani byli rozsierdzeni. Każdy na widowni został sprawdzony i wyjęto mu film z aparatu, ale jednemu z reporterów udało się przeszmuglować zdjęcia na zewnątrz i one nazajutrz nadały nagłówkom wielki rozgłos.
W maju rozpoczęto trasę koncertową z prawdziwego zdarzenia, zahaczającą w większości o sale uniwersyteckie. Black Widow wypracowali szczególny rodzaj teatralnych koncertów opartych na choreografii czarnej magii, za którą odpowiedzialni byli członkowie Leicester`s Phoenix Theatre Company. Na scenie stał magiczny krąg oraz pełno rekwizytów, stosowano prawdziwe zaklęcia recytowane przez Alexa Sandersa, angielskiego "króla czarownic". Centralną postacią show był kobiecy demon Astaroth, w którego wcielała się Maxine Morris (żona Sandersa). Lady Astaroth rozbierała się na scenie, a Trevor wyrabiał nad nią różne czary, symulował z nią miłość fizyczną, a wraz z końcem show składał ją w ofierze. Tournee szybko stało się popularne, ale zaczęły mu towarzyszyć inne wydarzenia. Zdarzało się, że na koncerty przychodzili księża wymachując krzyżami w powietrzu, ostrzegając uczestników przed imprezy przed niebezpieczeństwem czarów. Fanatycy religijni modlili się w kolejkach ponaglani przez dziennikarzy szukających tematu. Oczywiście nigdy nie zdarzyło się, aby publiczność opuściła salę, natomiast na klubach wymuszano wywieszanie ostrzeżeń dotyczących misterium. Dla większości ludzi była to świetna zabawa, lecz dla kościoła rozpoczęła się "walka o dusze". Spirytualiści ostrzegali, że to zabawa z ogniem, a niektórzy kapłani uczestniczyli w niektórych koncertach w celu "zabezpieczania rytuałów czarnej magii, które mogły wymknąć się spod kontroli".
Nie przeszkodziło to płycie osiągnąć 34 miejsce na brytyjskiej liście przebojów, a Black Widow wystąpili udanie na festiwalach na Wyspie Wight w 1969 i 1970. Materiał otrzymał znakomite recenzje w amerykańskiej prasie, grano go w tamtejszych stacjach radiowych. Problem pojawił się w ambasadzie, która nie chciała wydać muzykom wiz z obawy, że temat czarnej magii będzie miał negatywne konsekwencje po dość świeżym jeszcze morderstwie dokonanym przez bandę Charlesa Mansona 9 sierpnia 1969. Zmęczeni całym szumem wokół siebie, Bob Bond i Clive Box opuścili zespół. Pozostali zmuszeni byli przemyśleć swoją sytuację na rynku i postanowili zmienić stylistykę. Już otwierający [2] Tears And Wine przypominał jazz-rockowe kompozycje Colosseum z dominacją saksofonu i organów. W podobnym stylu wypadł oryginalny Gypsy z niezłymi popisami gitarzystów na oryginalnym podkładzie, ale już w When My Mind Was Young zastosowano harmonie wokalne na wzór The Beatles i bardziej rockową część drugą. Niesamowity Mary Clark dotyczył jesieni 1888, kiedy to mrocznymi uliczkami dzielnicy Whitechapel w londyńskim East Endzie przemykał zbrodniczy cień Kuby Rozpruwacza. Była to spokojna ballada z ciekawą aranżacją, lekko udramatyzowaną przez Kipa Trevora. Swingujący klimat przeradzał się w sugestywną końcówkę, opartą na wykrzykiwanych słowach. Sama postać Mary Clark była fikcyjna - stworzono ją na użytek filmu "Jack The Ripper" z 1959 w reżyserii Roberta Bakera. Scenariusz dotyczył morderstw prostytutek pytanych przed śmiercią gardłowym głosem "Ty jesteś Mary Clark?". Wait Until Tomorrow to dynamiczne jazz-rockowe nagranie z jakby od niechcenia wykonywanym śpiewem Trevora na granicy deklamacji. W miłym 69-sekundowym przerywniku An Afterthought głos Kipa przypominał manierę Burke`a Shelley`a z Budgie. Wydawnictwo kończył Legend Of Creation z improwizacjami organowymi i ponownym przeniesieniem słuchacza w krainę jazzu. Płytę promowano m.in. we Włoszech na wspólnych koncertach z grupą Yes. 9 maja 1971 w rzymskim "Teatro Di Brancaccio" zjawiło się 2000 ludzi, a następnego dnia w "Teatro Lirico" w Mediolanie - 2500.

Od lewej: Clive Jones, Jim Gannon, Zoot Taylor, Romeo Challenger, Kip Trevor, Geoff Griffith
Po odejściu zniechęconego Jima Gannona i przyjęciu Johna Culley`a, przystąpiono do nagrywania [3]. Antywojenny Battle był trzyczęściową 11-minutową suitą autorstwa Griffitha. Część pierwsza była energicznie rockowa, a niektórzy mogliby powiedzieć nawet heavy-rockowa, ale nie mieściła się w tej stylistyce ze względu na improwizacje i nietypowe wokalne linie melodyczne. W dalszej części zespół eksplorował jednak znane już sobie tereny jazzowe, z wyjątkiem fragmentu środkowego z ładną melodią i ozdabiającym fletem. Jazz-rockowy Accident był trudny w odbiorze - oparty głównie na saksofonie i z kakofonicznym zakończeniem, jakby nagle urwanym. Tekst dotyczył człowieka, który umiera na ulicy w wyniku wypadku. Czekając na pustkę ("rękę śmierci") wspomina rodzinę i przeszłość z nią związaną. Rockowy Lonely Man posiadał jazzowe inklinacje, a balladowy Sun wypełnił prawdziwie ciepły klimat, przerwany jedynie raz wibrującym dźwiękem pośrodku. King Of Hearts cechowały liczne zmiany tempa, a Old Man był balladą folkową w klimacie Woodstock i Hey Jude, co podkreślało komercyjne ambicje nowego wcielenia Black Widow. Płyta spotkała się ze sporym rozgłosem w Szwecji, Włoszech, Niemczech, Francji, Austrii i Holandii. Ale nie było już mowy o magii, nawet progresywność brzmiała wymuszenie. Latem 1972 zespół wytracił impet - muzycy byli zmęczeni brakiem sukcesu, w dodatku kontrakt z zespołem zerwała wytwórnia CBS.
W sierpniu 1972 rozpoczęto jednak sesje nagraniowe czwartego albumu. Przyszłość rysowała się fatalnie, ale zespół wynajął DT Sudios w Kettering i zaczął nagrywać. Muzycy sami zajęli się produkcją, chociaż nigdy wcześniej im na to nie pozwolono. Według niektórych opinii był to najlepszy album, jaki nagrali Black Widow, ale nie ujrzał on światła dziennego. W trakcie prób odszedł Kip Trevor (starał się wraz z Gannonem wystawić misterium magii na Brodway`u) i w kilku utworach zaśpiewał amerykański wokalista Rick Prince (Rick E.). Clive Jones stwierdził po latach: "Gannon i Trevor myśleli, że byli darem niebios, traktując innych w zespole jak gówno. Wnieśli narkotyki do Black Widow, przy okazji pozbywając się każdego, kto był im przeciwny. Byli totalnie nieprofesjonalni i zrujnowali zespół. Kip przeprosił mnie za to kilka lat temu, ale wierzę, że gdyby wszyscy wówczas współpracowali należycie w Black Widow, moglibyśmy dokonać czegoś ważnego w muzyce." Ostatecznie wiosną 1973 formacja uległa rozwiązaniu - po prostu zniknęła, choć nagrała kilka nowych piosenek. Kip Trevor zaistniał w rockoperze Tommy The Who, gdzie zagrał na gitarze. Razem z Trevorem Hornem wydał w 1978 single Caribbean Air Control / Juke Joint Bop oraz Fly On UFO / Ofu No Ylf pod szyldem Big A. Jim Gannon grał w 1975 z obdarzoną charakterystycznymi głosem i manierami wokalistką Nooshą Fox (naprawdę: Susan Traynor) w zespole popowym Fox, rozpoczął współpracę z Alice Cooperem (1976), wszedł w skład Yellow Dog (1977), potem australijskiego Sherbet i wyemigrował do Australii, ginąc europejskim fanom z oczu. Kierował tam zespołem Bop Till You Drop, który nie wyszedł z klubów. W listopadzie 1977 wydał solowo Gannon`s Back In Town. Geoff Griffith grał w Moving Fingers i wydał parę singli. Romeo Challenger rozpoczął pracę w firmie obuwniczej, ale wkrótce dołączył do Showaddywaddy. Clive Jones i Clive Box powołali do życia Agony Bag (z Jonesem jako wokalistą), w którym swój image wzbogacili kostiumami i makijażem. Ekipa wydała w 1980 singiel Rabies Is A Killer / Never Never Land i odeszła w niebyt. Ich karierę podsumowywał składak z 2001 Feelmazumba, a w 2009 wydano pełnoprawny album Piss Out Your Trash.
W 1991 wznowiono dwa pierwsze albumy na CD. W grudniu 1997 ukazał się wreszcie nagrany w 1973 [4]. Był to tak naprawdę zbiór demówek, które przeleżały 25 lat w sypialni Clive`a Jonesa. Właściciel wytwórni Mystic Records, Doug Moody, był przyjacielem Jonesa i dostał szału, kiedy dowiedział się po latach, że flecista był w posiadaniu jedynych kopii tych taśm. 5 kompozycji zaśpiewał Trevor, w tym ujmujący ponad 9-minutowy Sleighride z dzwonkami i chwytliwą melodią, będącą wariacją świątecznej piosenki, którą swego czasu zespół wykonywał cały rok. Uwagę zwracał także pięknie rozpoczynający się The Waves, nieco w stylu Wishbone Ash. Cztery numery zaśpiewał Rick E., a na płytę wrzucono wersje demo z jego udziałem. Dzięki zaangażowaniu Moody`ego rynek ujrzał również w 1998 Return To The Sabbat, będący niejako powtórzeniem [1], ale z wokalistką Key Garret, która odeszła w 1969. W tej wersji album nagrano jesienią 1969 i wytwórnia wyprodukowała już wersję plastikową, ale po odejściu Garret, zespół musiał dokonać nagrań z nowym wokalistą - Kipem Trevorem. W 1998 ukazała się skłądanka Tribute to Black Widow - King Of The Witches, na której wystąpili m.in. Death SS (In The Ancient Days i Come To The Sabbat), Northwinds (Way To Power), Church Of Misery Accident i Widow (Come To The Sabbat). Na początku 2003 ukazała się kompilacja Come To The Sabbat: Anthology, na której znalazły się m.in. nagrania Pesky Gee oraz kilka nie wydanych rzadkości. Jedną z nich był kawałek autorstwa Jonesa Theme For Abingdonia (nazwa ta pojawiła się po raz pierwszy w Tears And Wine), napisany pod koniec lat 90-tych. W listopadzie 2004 ukazało się wznowienie [1] z kilkoma bonusami (m.in. The Ultimate Sacrifice), a w styczniu 2005 we Włoszech znaleziono taśmy z zapisem koncertu Black Widow z maja 1971.
Black Widow byli grupą niezwykle ciekawą i powinni osiągnąć znacznie więcej. Dla fanów ostrzejszej muzyki ta ekipa powinna być ważna przez wzgląd na poruszenie tematyki okultystycznej w czasach, kiedy Black Sabbath nie mieli jeszcze na koncie żadnej płyty. Z tej perspektywy Black Widow dorównać wówczas mógł jedynie amerykański Coven. Formacja miała bardzo duży wpływ na rozprzestrzenienie okultyzmu w kulturze masowej. Pozostała jeszcze muzyka - progresywna, jazzująca, skomponowana ze smakiem, oddziaływująca na wyobraźnię, profesjonalnie wykonana i często wprawiająca w zadumę.
| ALBUM | ŚPIEW | GITARA | ORGANY, PIANINO | BAS | PERKUSJA | FLET, SAKSOFON |
| [1] | Christopher `Kip` Trevor | Jim Gannon | Jess `Zoot` Taylor | Bob Bond | Clive Box | Clive Jones |
| [2] | Christopher `Kip` Trevor | Jim Gannon | Jess `Zoot` Taylor | Geoff Griffith | Romeo Challenger | Clive Jones |
| [3] | Christopher `Kip` Trevor | John Culley | Jess `Zoot` Taylor | Geoff Griffith | Romeo Challenger | Clive Jones |
| [4] | Christopher `Kip` Trevor / Rick Prince | John Culley | Jess `Zoot` Taylor | Geoff Griffith | Romeo Challenger | Clive Jones |
| Rok wydania | Tytuł | TOP |
| 1970 | [1] Sacrifice | #22 |
| 1971 | [2] Black Widow | |
| 1972 | [3] Black Widow III | |
| 1973/1997 | [4] Black Widow IV | #27 |
| 2012 | [5] Sleeping With Demons |
