
Amerykański zespół o którym wiadomo niewiele. Nie znamy daty jego powstania, ani też nazwisk muzyków. Nie znamy nawet roku wydania albumu - niektóre źródła opisujące wytwórnię Family należącą do Artiego Rippa wspominają o 1972, inne wskazują 1974. Wytwórnia ta była znana z wykorzystywania swoich podopiecznych - na tyle, że niemal za każdym razem żądała, aby nie umieszczać składów grup na obwolutach płyt (Billy Joel za sfinansowanie nagrań swego debiutu Cold Spring Harbor oddał wytwórni prawa do całego materiału). Tak też się stało w przypadku Bloody Mary. Jedynymi pewnikami były: miejsce nagrań (UltraSonic Studios w Nowym Jorku), producent (Vinny Testa) i jego asystent (Ray Incorbaia). Pod siedmioma utworami nie było nazwisk autorów i wszystkie przypisano całemu zespołowi. Przy tym całym bałaganie, zawartość krążka zaskakiwała w jak najbardziej pozytywny sposób. Była to stylistyczna mieszanka Deep Purple, Bull Angus, Uriah Heep i Sir Lord Baltimore - wpływy tego ostatniego uwidaczniały się najbardziej i Bloody Mary brzmieli całkiem jak tamta formacja, tyle że z dodatkiem organów. Wyssaną z palca plotką było, że płyta była tak naprawdę trzecim albumem Sir Lord Baltimore, wydanym pod innym logo ze względów prawnych. Prawda była taka, że SLB nagrywali swój drugi album w tym samym studio co Bloody Mary i perkusista Baltimorsów - John Garner - po prostu zaśpiewał w chórkach w kilku kawałkach. Otwierający Dragon Lady porywał melodią i śpiewem pod Davida Byrona, a także zaskakiwał nadzwyczaj dynamiczną grą perkusisty. W Highway wrzucono dość nieoczekiwanie funkowe motywy, a akustyczna gitara wraz z harmoninym wokalem stanowiły ozdobę Riddle Of The Sea z pewnymi smaczkami progresywnymi i bluesowymi (w stylu Indian Summer). Te obejmowały całkowicie we władanie następny numer Free And Easy - niezwykle przebojowy, w którym tonacja frontmana nasuwała skojarzenia ze śpiewem Jacka Bruce`a z Cream. Jazzowo-santanowe rytmy połączone z wpływami Sir Lord Baltimore wypływały na wierzch przy okazji nieco przydługiego You Only Got Yourself i tutaj prym wiodły ponownie organy. Komercyjne zaśpiewy a la Arthur Brown z latynoskim pulsowaniem w Can You Feel It (Fire) po raz kolejny udowadniały talent zespołu do umiejętnego wkraczania na pola różnych muzycznych stylistyk. Zapowiadający się balladowo I Hear The Music Playing przeradzał się w drugiej części w gejzer heavy-rockowej energii na wzór Deep Purple. Warto zaznaczyć jeszcze raz dominację klawiszowca przy jednocześnie cofniętej gitarze. Ciekawostkę stanowił fakt, że w kilku utworach frontman Bloody Mary brzmiał zupełnie jak młody Biff Byford z debiutu Saxon. Heavy-rockowa perełka leżąca zupełnie na uboczu mainstreamowego grania.
| ALBUM | ŚPIEW | GITARA | KLAWISZE | BAS | PERKUSJA |
| [1] | ? | ? | ? | ? | ? |
| Rok wydania | Tytuł | TOP |
| 1972/1974 | [1] Bloody Mary | #17 |
