
Kanadyjska formacja powstała w 2005 w Orangeville. Zadebiutowała demówką "Eyes Of A Dream" w 2006, która jednak nie zyskała zainteresowania wśród szefów wytwórni płytowych. Dlatego też całkiem niezły debiut, wydany zresztą własnym kosztem, przepadł na rynku pomimo interesującej zawartości. W karierze Borealis coś drgnęło dopiero po podpisaniu kontraktu z fińską firmą płytową Lion Music. Większy budżet i profesjonalne studio od razu zwróciły na grupę uwagę większej rzeszy fanów, głównie w Europie. Słuchając [2] w głowie kołatało się dość przyjemne uczucie deja-vu, dalekie od nachalnego czerpania z wzorców i odtwarzaniu sztampy. Ekipa po prostu poruszała się w rejonach przetartych przez kilka grup, jak choćby Evergrey czy Mind Key. Zgrabnie połączono krystalicznie nowoczesne brzmienie z heavymetalowym riffowaniem. Umiar zachowano w brzmieniu perkusji i na tym polu ustrzeżono się przesadnej nowoczesności, dodano za to sporą nutkę melancholii. Barwa głosu Matta Marinelliego nawiązywała do tonacji Marco Basile z włoskiego DGM i Toma Englunda z Evergrey - tutaj ten głos operował w dodatku przyjemną lekką chrypką. Grupa umiejętnie wyważyła melodie z rytmicznymi gitarami. Warto było zwrócić uwagę, że momentami pojawiała się powermetalowa maniera, ale jednocześnie te cięższe motywy równoważono ścianą klawiszy, a nawet fortepianu. Każdemu niemal uspokojeniu zaś towarzyszyły soczyście brzmiące akustyki i tylko szczypta kompletnie zbytecznych growli stawiała materiał o krok bliżej modern metalu. W zasadzie album spinał klamrą wpływy, poruszając się na pograniczu melodyjnego heavy, nowoczesnego grania i muzyki progresywnej. Utworom nadano klimat, energię i melodie - w efekcie całości słuchało się z niekłamaną przyjemnością i z takim samym nastawieniem się do niej powracało. Zabrakło tylko jakiegoś zdecydowanego motywu, który zapadał w pamięć na dłużej (jak choćby Where We Started). Po zmianie wytwórni na AFM Records, elementy powermetalowe wzrosły w siłę na [3] przez co Borealis sprawiali wrażenie Evergrey na sterydach (Rest My Child, Destiny, The Chosen One). 27 stycznia 2017 wydano ponownie nagrany i zremixowany debiut jako World Of SIlence MMXVII.
Na [4] znów zaproponowano muzykę z pogranicza stylistyki Evergrey. Moc głosu Marinellego unosiła się ponad kruszącym beton brzmieniem, obu gitar, a Sean Werlick skromnie tworzył dalekie plany uwypuklające się, gdy nieco cichły gitary. Postawiono jak zwykle na zestaw okrytych cieniem melodii, pełnych ciepła i dramatyzmu. Budowanie klimatu to istota twórczości Borealis - zespołu o niesamowitym rozmachu, przy eksploatacji niedużej liczby motywów muzycznych na utwór. Do The Second Son włącznie dawano oszałamiający pokaz dark/powerowej mocy i dopiero w balladowym The Devil`s Hand z gitarą akustyczną zespół dawał chwilę wytchnienia - też do czasu, bo uderzenie w finałowej części było zarazem potężne i romantyczne. Album zawierał teoretycznie progresywny power, ale aranżacje były proste i jasne, z odegraną nostalgią i genialnymi niedopowiedzeniami, gdy się podobno powiedziało wszystko. Przecież melodia ze spokojnego Scarlet Angel wcale nie była taka oryginalna, ale to właśnie Kanadyjczycy potrafili nadać jej taki kształt. Wszystko przewijało się w niuansach i dawkowaniu odcieni szarości. Płyta stanowiła właściwie monolit, którego nie wypadało dzielić kawałek po kawałku. Kiedy wydawało się, że coś było mniej atrakcyjne w danej minucie, nagle niespodziewanie rozkwitało w coś innego, a zarazem ściśle powiązanego w melodii czy fakturze drugiego planu.
Płyty Borealis to zawsze swoista całość i tą perspektywę grupa ujawniła na [5] ze wszystkimi niuansami. Na nowym krążka stylistyka Evergrey ujawniała się nawet bardziej niż poprzednio, gdyż zastosowano inne brzmienie (jeszcze bardziej szwedzkie za sprawą masteringu Thomasa Johanssona, a Sean Dowell skupił się tylko na mixie). Te wstępy do wielu kompozycji były "piękne", symfoniczne, ambientowe, podniosłe i z wokalizami żeńskimi. Ashes Turn To Rain to nostalgiczna poezja obudowana wybornymi gitarowymi pulsacjami riffów, a klawiszowe ornamentacje to majstersztyk w Pray For Water. Spokojnie poprowadzone My Fortress i Face Of Reality były romantyczne i posiadały pełne ciepła i refleksji refreny. Matt Marinelli to czarodziej nastroju - facet miał niesamowity zasięg, osiągając wokalne horyzonty bez najmniejszego wysiłku. Oniryczny prog-rockowy niemal Burning Tears oparto na niezwykłym wyczuciu duetu wokalnego z Lynsey Ward. Akordy z tego albumu generalnie nie były tak mocne jak te z poprzedniego, ale w Believer kruszyły, będąc jednocześnie subtelnymi. Kapitalne rozpoczęcie Light Of The Sun i ten klimat ze wstępu ekscytująco rozwinięto, choć epicki plan dalszy niepotrzebnie urozmaicono pierwiastkami modern. Rozległe i głębokie melodie w potężnym i zarazem delikatnym w ogólnym wyrazie Bury Me Alive robiły spore wrażenie. Chwilami pompatycznie z echami metalu gotyckiego i AOR podjęto temat w smutnym Abandon All Hope - nowoczesny progresywny power metal w mrocznej odmianie. Ponad 11-minutowy The Phantom Silence wielowątkowy i wszystko się tutaj w niezwykły sposób wzajemnie przenikało, stanowiąc triumfalne zwieńczenie fenomenalnej płyty.
| ALBUM | ŚPIEW, GITARA | GITARA | KLAWISZE | BAS | PERKUSJA |
| [1] | Matt Marinelli | Sean Werlick | Jamie Smith | Sean Dowell | |
| [2] | Matt Marinelli | Ken Fobert | Sean Werlick | Jamie Smith | Sean Dowell |
| [3] | Matt Marinelli | Michael Briguglio | Sean Werlick | Jamie Smith | Sean Dowell |
| [4] | Matt Marinelli | Ken Fobert | Sean Werlick | Trevor McBride | Sean Dowell |
| [5] | Matt Marinelli | Ken Fobert | - | Aiden Watkinson | Sean Dowell |
| Rok wydania | Tytuł |
| 2008 | [1] World Of Silence |
| 2011 | [2] Fall From Grace |
| 2015 | [3] Purgatory |
| 2018 | [4] The Offering |
| 2022 | [5] Illusions |
