
Francuski zespół założony w 2009 w Nicei przez braci Agnello. Wydany przez Massacre Records [2] zawierał euro-powermetal z wysoko śpiewającym wokalistą, symfonizacjami w tle i odrobiną mroku rodaków z Adagio. Najbliżej tu jednak stylistycznie do grup włoskich wchodzących na obszary Labyrinth czy Vision Divine, ale ogólnie z progresywnością mającymi niewiele wspólnego. Stąd dużo tu było miękkiego grania z elementami zbliżonymi do neoklasycznych (Roma XXI). Wspomniany mrok występował w pełnym patosu Black Meteor, natomiast zbyt wiele rockowego romantyzmu zawarto w nudnym Lightning Guide - numerze z ogranymi riffami i melodiami, kiepskimi refrenami i wolniejszymi partiami o romantycznym charakterze. Mało porywającymi inklinacje stanowiły oś epickiego fantasy power w Poison Of Life z elementami melodyjnego black metalu. Trochę z innej bajki brzmiał heavy/powerowy Beware The God z lekkim progresywnym zacięciem i tu akurat wokal był całkiem niezły, ale i tak mielizn nie brakowało (w stylu Manticora). Najciekawszy był wolny i umieszczony na końcu Life, Love & Death, odegrany pod Adagio i z gościnnie śp[iewająca Nathalie Olmi. Anthony Agnello starał się wypaść jak najlepiej, ale głos miał po prostu słaby - w wyższych partiach nie wyrabiał i zaczynał dramatycznie piszczeć. Materiał ogólnie przeciętny, ale warto było zwrócić uwagę na znakomitą technikę gitarzysty Manuello - grającego często rzeczy nieszablonowe, a chwilami finezyjne (zwłaszcza w solówkach). Nad całością polatywała francuska zwiewność i elegancja, jednak to raczej opakowanie przeciętnego melodyjnego power. Produkcja bez zarzutu, z gitarami cięższymi niż u większości grup włoskich.
[3] to dynamiczny power z potężnie brzmiącą gitarą, brzmieniem modern i (tym razem) bardzo dobrymi wokalami. Anthony Agnello przeszedł metamorfozę i był tu znakomity - mocny głos, także w wyższych rejestrach, zdecydowany i konkretny. Dlatego też pełnego dramatyzmu otwieracza jak Red House Of Sorrow po prostu nieźle się słuchało. W graniu lżejszym też DarkTribe nie zawodzili, choć melodie z My Last OdysseyAnthem For A PlanetThe Modern Age, ale robiła to znacznie lepiej niż na debiucie. Romantyczny refren i melodia zwrotek w pozostającym w tym samym kręgu A Last Will były udane. Wszystko nawet dosyć bogato zaaranżowano i wreszcie słychać, że to francuski zespół. Przebojowym w umiarkowany sposób okazał się dynamiczny No Train To Earth oraz Rainwar, który nieco myląco rozpoczynał się od powermetalowej galopady. Łagodny Holy Water Day umiejętnie wkomponowano w połowie albumu dla lekkiego wyciszenia całości. Na krążek trafił także modny melodyjny heavy metal w nieco modern manierze Wild Call, przypominający podobne nagrania zespołów z Finlandii. To co chyba najciekawsze kwartet zostawił na koniec i elektronicznie rozpoczynający się Darkside Of Imagination rozwijał się nieco dramatycznie z riffowaniem zbliżonym do innego francuskiego zespołu Dyslesia. Zabrakło sensacyjnych killerów czy super nośnych refrenów, ale było to metal zagrany sprawnie, z pewnym pazurem i dużą starannością wykonania.
Formacja przypomniała o sobie po pięciu latach przerwy. Na [4] skład nie uległ zmianom, ale ta grupa muzycznie nieustannie ewoluowała. Tym razem postawili na heavy metal z elementami power i lekko progresywnym zabarwieniem, ale bez tudziwniana na siłę. Z ciekawością słuchało się wyważonych, stonowanych i zagranych w umiarkowanych tempach numerów o lekko melancholijnym zabarwieniu w rodzaju Prism Of Memory czy też nowocześniej zaaranżowanego Faith And Vision. Zaskakująco eksplodował w dostojnej mocniejszej partii najdłuższy The Hunger Theory, który rozkręcał się długo, ale te monumentalne fragmenty były rzeczywiście wyborne. Z tej kompozycji biła wewnętrzna siła, a momenty hymnowe zapadały mocno w pamięć. Szybciej było w A Silent Curse i początek tego kawałka porywał, również kolejne wyciszenie w refrenie zrobiono z wyczuciem. Rytmiczny According To Darkness o pewnych powermetalowych cechach zrobiono ciekawie w kilku różnych tempach. Tytułowy Voici L'Homme sięgał do niemal już zapomnianej, a jakże pięknej stylistyki gotyckiego heavy o fińskich korzeniach i okazywało się, że nie wszystko w tym gatunku zostało już powiedziane. Ciekawym zabiegiem było wykorzystanie refrenu w języku francuskim. Jeszcze więcej nostalgicznych spomnień przywodził na myśl pozytywny Back In Light. W tym całym towarzystwie słabiej prezentował się Under The Tree Of Life, lecz próbowano to ratowac kunsztowną gitarową solówką i częścią instrumentalną na wysokim poziomie. Zakończenie zbyt nowoczesne z elementami modern metalowymi w Symbolic Story w konwencji skandynawskiej. DarkTribe oparł swoją siłę na graniu zespołowym i każdy doskonale znał tu swoje miejsce. Anthony Agnello spisał się dobrze, z umiejętnie zastosowanym dramatyzmem o aktorskim charakterze. Orkiestracje na drugim planie zrobiono gustownie, gitara miała głębokie brzmienie, a sekcja rytmiczna stosunkowo stonowana - i dobrze, bo zbyt głośna niwelowałaby delikatny charakter większości kompozycji. Dużo solówek gitarowych, przemyślanych i stanowiących nie przerywnik a uzupełnienie linii melodycznych. Kwartet sprawił miłą niespodziankę, przedstawiając album pełen ciepła i emocji, atrakcyjny pod względem melodii i z pogranicza różnych stylów, które spinała nowoczesna i przemyślana forma aranżacji.
| ALBUM | ŚPIEW | GITARA, KLAWISZE | BAS | PERKUSJA |
| [1-5] | Anthony Agnello | Loic Manuello | Bruno Caprani | Julien Agnello |
Anthony Agnello (ex-MindDust)
| Rok wydania | Tytuł |
| 2009 | [1] Natural Defender EP |
| 2012 | [2] Mysticeti Victoria |
| 2015 | [3] The Modern Age |
| 2020 | [4] Voici L'Homme |
| 2025 | [5] Forgotten Reveries |
