Grupa powstała w 2002 w Be'er Sheva z inicjatywy (przede wszystkim) z rosyjskich imigrantów żydowskiego pochodzenia. Początek działalności nie był udany, gdyż ani demówka "The Way To Honor" z 2005, ani EP-ka z 2006 nie zyskały większego rozgłosu. Coś ruszyło dopiero po podpisaniu kontraktu z rumuńska wytwórnią Sleaszy Rider Records. The Unsubdued na początek [2] to dobra kompozycja z pogranicza heavy metalu i metalu gotyckiego z wykorzystaniem mocniejszego wokalu w zwrotkach i mieszanego wokalu męskiego i żeńskiego w refrenie. Było w tym coś z Darkseed i łagodnego dark metalu, które wykorzystywało mało nachalne klawiszowe tło. Massada Will Never Fall totalnie zmieniała optyke na Astral Doors i Sabaton - hymnowy refren, nieco akcentów folkowych i ujmujący mrok w śpiewie Rymara na tle niemal elegijnej atmosfery. Ten klimat stanowił w zasadzie fundament całego albumu, aż do utrzymanego w średnim tempie braterskiego Star Of Delusive Hopes. To się czuło również w pompatycznym Soul Of A Wanderer oraz poruszającym do głębi Whispers z kapitalnymi dialogami klawiszowo-gitarowymi. Uwagę zwracała grecka poniosłość w Letter Of Marque i zdumiewała lekkość uzyskana przez skoczny motyw klawiszowy. Victim Of The Light był jednocześnie w jakiś sposób folk metalowy i epicki i łagodny w zadumie gotyckiej, przy okazji narracji i fragmentów słuchowiskowych. Desert w ciekawy sposób łączył różne gatunki, a przy tym w żadnym wypadku nie wchodził na obszary progresywne. Ryman wybornie śpiewał we fragmencie, kiedy towarzyszyło mu tylko teatralne pianino oraz doskonale wyrażony niepokój. Eksperymentu z ekspresją najwięcej było w Release Me, gdzie klawisze i dzwony tworzyły perfekcję w stworzeniuz z tego jednej intrygującej całości. Podniosły bojowy charakter tej płyty osiągał swoje apogeum w niesamowitym Lament For Soldier`s Glory, gdzie w duecie z Rymarem zaśpiewał Joakim Brodén z Sabaton. Krążek nagrywano we Włoszech, a ostateczny kształt to zasługa masteringu samego Andy`ego LaRocque, który pracował w studio Sonic Train w szwedzkim Varberg. Podszedł do tego bardzo dobrze, bo ten album nie miał cech szwedzkiego brzmienia - gitary były znacznie głębsze, lekko rozmyte, klawisze to cały czas plan drugi, a perkusja to nisko strojone bębny i ograniczone blachy. Zespół nagrał album bezwzględnie warty uwagi i niebanalny w wyrażeniu podniosłej i momentami patetycznej muzyki heavy i powermetalowej.
[3] był płytą niepoddającą się prostym klasyfikacjom, poniekąd w ramach sztywnego pojmowania heavy/power. Już potężny powermetalowy Assassin`s Fate stanowił pierwszy rozdział kolorowego i pełnego niespodzianek muzycznego teatru. Aleksiej Rymar był kameleonem, wcielając się w wiele ról i prezentując różne style wokalnej ekspresji, a nikt w zasadzie mu tego zadania nie ułatwiał. Desert odszedł od heroicznego epickiego grania z albumu poprzedniego na rzecz form bardziej złożonych, ale słychać przecież także jednoznaczne nawiązania do Sabaton (Son Of A Star). W aktorsko opowiedzianym The Wolf`s Attack narracja była momentami niesamowita z klawiszami w tle, a ten spektakl przyjmował momentami formę gotyckiego metalu (Never Regret, Final Journey), ale tego prawdziwego, a nie udawanego przez ładne panienki w sukienkach. Muzyka przyjmowała także delikatną formę w nastrojowym The Road To You przy pianinie, łagodnej gitarze, wysmakowanych planach symfonicznym na planie drugim i żeński głosem Adi Berman. W 1812 znowu niemal aktorsko została opowiedziana historia bitwy pod Borodino - bez nadymania się w przerysowanym epickim stylu, a drugi głos to oczywiście Ralf Scheepers z Primal Fear. Ciekawe, że klawisze miały przewagę nad gitarami w tej powermetalowej narracji. Skrzypaczka Merry Ann Genin akompaniowała Rymarowi w ponurej opowieści o Latającym Holendrze i Flying Dutchman to numer opowiedziany w tawernie przy szklanicy rumu. Imperial Eagle był najbardziej rozbudowany i zawierający zarazem w sobie najwięcej muzycznych elementów zaczerpniętych spoza typowego powermetalu - klawisze w tle wyborne, a refren fenomenalny w wysmakowanej epickiej stylistyce. Kto tęsknił za bojowym obliczem Desert to na koniec mógł być w pełni zadowolony z Invincible w sabatonowym stylu (o niezłomności Polaków). Poza wyśmienitym występem Rymara należało wyróżnić siłę gitarzystów i ich solówki, a także klawiszowca Ariutkina, który grał kapitalne partie - od najprostszych rytmicznych melodyjnych pasaży po posępne i monumentalne plany dalsze. Wszystko bardzo dobrze zmontował w swoim studio Alex Zwulun, który zagrał na gitarze w dwóch kompozycjach. nadał on tej muzycy brzmienie jaskrawe i rzadko spotykane na płytach europejskich.
[5] był cięższy, a jednocześnie epicki i lekko progresywny. Gitary były potężne, drapieżne i głębokie, a rozpoczęcie nie mogło być lepsze niż w marszowym Fix Bayonets. Potem ta metalowa machina napierała bezlitośnie do samego końca tej kompozycji. Progresywność witała w Sons Of War na sposób skomplikowany, ale nie połamany. Nie zapomniano o mocno uwypuklony pierwiastku heroicznym,. Nowocześnie zaaranżowany Operation Thunderbolt był wyśmienity. Sporo tu wojennych patentów z debiutu, ale kawałek zaaranżowano nietypowo, może nawet nieco modern. Tytułowy Fortune Favors The Brave to nieprawdopodobny heroiczny killer o mocy wystrzelonego pocisku przeciwpancernego, a do tego gitarowe ozdobniki były cudownej urody. Coś z tego teatru z [3] zostało w poruszającym My Black Flag. Lekko folkowa opowieść ujmowała w Hajduk`s Revenge, a intrygująca motoryka ocierała się o nietypową atrakcyjność w progresywnej manierze. W I Gave You A Kingdom pobrzmiewały orientalne nuty, ale ozdobą był gościnny dwóch członków Serenity. Sporo metalowego majestatu zawarto w szczerym We Were Soldiersw prosty sposób zaśpiewany przez Raymara, który cały czas jednak panował głosem nad superciężką gitarą. Chris Boltendahl z Grave Digger zaznaczył swoją obecność w masakrującym Blood On The Sand i to była kolejna doskonała mocna kompozycja. Piękne zakończenie w postaci nieco lżejszego Symbol To Believe ujawniało melancholię, którą zespół czarował na albumie poprzednim. Moc sekcji rytmicznej była niewyobrażalna - Assaf Markowitz grał z nieprawdopodobną energią, a pochody basowe Dmitrika włóczyły po ziemi od pierwszej sekundy. Zastanawiający był techniczny majstersztyk, w rezultacie którego Siergiej Nemichenister tak masywnie zapełniał całą przestrzeń. Moc gitar była fenomenalna i czasem odnosiło się wrażenie, że grało rzeczywiście trzech gitarzystów na raz.
Oleg Ariutkin grał w gorycko-metalowym Salvation (Everlasting Fall w 2015).

ALBUM ŚPIEW GITARA GITARA KLAWISZE BAS PERKUSJA
[1] Aleksiej Rymar Max Szafranski Oleg Ariutkin Wadim Shulman Max Balagula
[2] Aleksiej Rymar Max Szafranski Siergiej Nemichenitser Oleg Ariutkin Siergiej Dmitrik Zohar Telor
[3] Aleksiej Rymar Max Szafranski Siergiej Nemichenitser Oleg Ariutkin Siergiej Dmitrik Assaf Markowitz
[4] Aleksiej Rymar Sergei Nemichenitser Oleg Ariutkin Siergiej Dmitrik Assaf Markowitz
[5] Aleksiej Rymar Aleksander Zwulun Oleg Ariutkin Sascha Latman Assaf Markowitz

Sascha Latman (Winterhorde, ex-Switchblade), Siergiej Dmitrik (ex-The Afterlife)

Rok wydania Tytuł
2006 [1] Prophecy Of The Madman EP
2011 [2] Star Of Delusive Hopes
2015 [3] Never Regret
2019 [4] Fortune Favors The Brave
2022 [5] Soul Of A Wanderer: Revisited

        

Powrót do spisu treści