Norweski zespół założony w 2007 w Alesund. Nazwa w języku rodzimym oznaczała "anioła śmierci". Debiut był zrzynką z wczesnego Burzum i miał swój surowy urok. Na większą uwagę zasługiwał [2], będący jednym wielkim muzycznym rytuałem, przesyconym w maksymalnym stopniu czernią diabelskiej mszy. Tą płytą Dodsengel wpisał się w nurt tzw. religijnego black metalu z punktu widzenia satanizmu teistycznego. Atmosferę stworzono bez nagromadzenia sampli z filmów, mantrowych pomruków i odgłosów dzwonów, a końcowy efekt miała wywołać stricte sama muzyka i wokala. Kiedy Leon Kristoffer Saetre deklamował czy wywrzaskiwał te okultystyczne teksty, słuchacz czuł jakby trafił do jakiegoś tajemnego miejsca, w którym nie powinien się znajdować. Apogeum albumu stanowił końcowy Lucifer Ascendant, jedna wielka modlitwa ku czci Gwiazdy Porannej. Na okładkę trafiła przyprawiająca o ciarki grafika, której twórca był Sindre Foss Skancke. W latach późniejszych grupie nie wiodło się najlepiej, gdyż forma przeważyła nad treścią, czego najlepszym świadectwem był nudny i przydługi [7] (dwie i pół godziny).
[8] wychodził nieco na prostą i wracał do tworzenia niepokojącego klimatu, niż próby przygwożdżenia mocą riffów i blastów. To było prawdziew okultystyczne delirium ku czci bogini Kali, a kiedy wokalista zawodził "Labirynt stagnacji istnieje tylko w umyśle palindromu", łatwo sobie wyobrazić bełkoczącą twarz kultysty, dręczoną przez zachwycające szaleństwo. Grupa nie wyzbyła się jednak frustrujących zabiegów w postaci wrzucania nadzwyczaj łagodnych fragmentów po chwilach szorstkiej rozkoszy. Pojawiały się też przebłyski koloru i dziwności, takie jak żeński wokal czy brytyjski rock (Rubedo). Album mógł podbać się pod względem intelektualnym i koncepcyjnym, ale zabrakło zabójczych zapamiętywalnych zagrywek lub pojedynczego euforycznego momentu, który rozpaliłby ogień obsesji. W jakiśsposób muzycy nie byli w stanie w pełni zaangażować się w podnoszące brwi eksperymenty muzyczne i starali się tej awangardowej granicy nie przekroczyć. Była tu tylko porcja wyważonego szaleństwa, oferująca wartościowy wgląd w mrok, a za świetną okładką stał grafik Anders Rokkum.
[9] tematycznie nawiązywał do Ścieżki Lewej Ręki - snuł opowieść o Babalon, thelemickiej bogini uosabiającej kobiecą seksualność i macierzyństwo. Babalon była symbolem walki z patriarchalnym ideałem porządku, abstrakcyjnym archetypem rozwiązłego wyzwolenia, "świętą dziwką" siedzącą okrakiem na demonicznej Wielkiej Bestii. Z pewnością Saetre popracował mocno nad różnymi rodzajami wokalu, prezentując nieludzkie wrzaski (In The Beginning, The Lamb Speaks), żarliwe zawodzenia (Bursting As Boils From The Backs Of Slaves, Hour Of Contempt) i ujmujący czysty śpiew (Agnus Dei). Pod wieloma względami płyta sprawiała wrażenie religijnej ceremonii przy rytualnym, ołtarzu, przy akompaniamencie dysharmonijnej gitary i hipnotycznego rytmu perkusji. Sama muzyka była stosunkowo prosta, ze stylistycznymi odchyleniami w stronę doomu i post-metalu. Ponownie udało się muzykom stworzyc prawdziwie niepokojący klimat i już samo złowieszcze skandowanie w rozpoczynającym Ad Babalonis Amorem Do Dedico Omnia Nihilo wprowadzało idealnie w atmosferę tajemniczego kultu. W Annihilation Mantra pojawiało się hipnotyzujące skandowanie, przechodząc w zniekształcone szepty, pełne złowrogiej energii. W niezwykle intensywnym Dies Irae, głos śpiewającego gościnnie Handa Archpriesta Uraza stopniowo narastał od zdyszanego śpiewu do warczącej deklamacji, bez akompaniamentu i na tle narastających grzmotów i melancholijnego refrenu smyczkowego. Finał w postaci Abomination Gate łączył to wszystko razem z przeplataniem się naprawdę przerażających szeptów i krzyków oraz żałobnego brzdąkania. Szkoda, że biorąc pod uwagę prostotę aranżacji, muzycy nie wzbogacili materiału dodatkowymi szalonymi melodiami. Pomimo tego małego potknięcia, zespół potrafił umiejętnie połączyć ogólną koncepcję z porywającą przekonywującą siłą, tworząc obraz złowrogiego rytuału ku czci jakiegoś zapomnianego bóstwa. Częśc utworów osadzono tekstowo na bazie poematu Lorda Byrona "Ciemność" z 1816.
Ciekawostką było wykorzystanie na [6] w utworze Assimulare sampli z horroru "Egzorcyzm Emily Rose" (2005).

ALBUM ŚPIEW, GITARA, BAS PERKUSJA
[1-9] Leon Kristoffer `Kark` Saetre Adrian Johansen `Malach Adonai` Rinde

Adrian Johansen Rinde (ex-Nephilim, Saligia)

Rok wydania Tytuł
2009 [1] Visionary
2010 [2] Mirium Occultum
2010 [3] Arkaik EP
2010 [4] Alongside Choronzon EP
2010 [5] Ecstatic Horror EP
2011 [6] Dodsengel EP
2012 [7] Imperator (2 CD)
2017 [8] Interequinox
2022 [9] Bab Al On

          

    

Powrót do spisu treści