
Szwedzki duet założony w 2005 w Skelleftea. Nazwa pochodziła od rodzimego słowa oznaczającego "noc zabójstwa", ale w zasadzie muzycy chcieli nią oddać atmosferę samotnej podróży nocą przez szwedzkie lasy w roku 1800. Morderstwo na zapomnianej ścieżce zaczyna żyć własnym życiem, kiedy okoliczni wieśniacy zaczynają plotkować i rozsiewać plotki o odpowiedzialnych za to duchach i trollach. W tym celu Vinterfader i Narstrand czerpali inspiracje ze starych pogańskich opowieści, nordyckiej mitologii i potęgi natury. Na pierwszej płycie zespół jeszcze nie do końca wiedział co grać, a w każdym razie jak to muzycznie przekazać. Dopiero [2] ukazał w pełni potęgę tej młodej grupy i te blisko 50 minut mogło się podać pod względem bogactwa brzmienia. Do tego atmosferycznego blacku z elementami viking metalu dorzucono wokal a la Vikernes (w połączeniu z czystymi lub głębszymi growlami), folkową akustykę i uzupełn iające wszystko syntezatory. Na początek En Ensam Sol Gar Ner - dość skoczny numer, w którym fortepian na wzór Arcturus odnosił się do salwy akordów, wrzasków i zaśpiewów pod Vintersorga. Wściekły wokal rozpoczynał Arvssynd, mający w sobie sporo z czasów Transilvanian Hunger Darkthrone, a kompozycję wzbogacono subtelnymi gitarowymi riffami i spokojną recytacją w środku. Manifest Drapsnatt był z początku riffowo hołdem złożonym Mithotyn i te pierwiastki viking metalu były tutaj szczególnie słyszalne, ale za chwilę numer zwalniał i wchodziły wpierw skoczne zagrywki a la Finntroll, a następnie chwytliwe chórki. Wszystko kapitalnie podkreślało hybrydowy charakter płyty.
Początek Mannen I Min Spegel to ponowne sięgnięcie do twórczości Vintersorg, ale i Borknagar - i tak był w zasadzie do końca. Stylistyczny eklektyzm wyszedł płycie wyłącznie na dobre, a dwójka muzyków wydawała się czuć znakomicie w każdym aspekcie. Ostatni Gasten to ludowa psychodelia i subtelne wrzutki klawiszowe, poparte żeńską recytację po szwedzku. Wszystko niczym w lustrze oddawało ducha okładki, przedstawiającej zapomnianą przez ludzkość drewnianą chatę i jej tajemniczego pogańskiego właściciela na tle lasu, z promieniami słńca przeświecającego przez gałęzie. Drapsnatt odszedł zarówno od Burzum, jak i post-metalu, starając się pomimo wszelkich naleciałości stworzyć coś własnego. Wszystkie instrumenty współgrały ze soba wyśmienicie, a czysty wokal - choć okazjonalny - wzbogacał aranżacyjne bogactwo. Pod względem produkcyjnym rosyjska wytwórnia Frostscald Records zrobiła kapitalną robotę - perkusja brzmiała odpowiednio odlegle, a wokal przemykał między odpowiednio nagłośnionymi instrumentami.
[3] kontynuował podjęta stylistyke, ale w sposób mniej barwny i zajmujący niż album poprzedni. Postawiono jednocześnie na black metal dość melancholijny i o orkiestrowym wydźwięku. Drapsnatt zwłaszcza w drugiej części płyty powracał do stylu debiutu i sięgając do drugiej fali norweskiego blacku, przewijały się pierwiastki twórczości Emperor, Arcturus i wczesnego Enslaved. Utwory utrzymano przeważnie w średnim tempie i dość rytmicznych melodiach - istniała stała interakcja między gitarami a klawiszami, które walczyły o prymat melodii właśnie. Wokale Vinterfadera były pełne efektów, brzmiały odpowiednio szaleńczo i żałośnie. Muzycy wiedzieli jak zmyślnie wykorzystać wszystkie odniesienia, które leżały u podstaw ich własnej pracy i starali się ponownie stworzyć coś tożsamego. Utwory w sposób różnorodny wykraczają poza zwykłe klisze melodyjnego black metalu, łącząc gładko agresywne fragmenty ze spokojniejszymi (najlepiej to wyszło w Förruttnelsens Hypostaser i Valan. Zamykający płytę Intigheten przypominał jednak, jaki był ulubiony zespół muzyków Drapsnatt i te podobieństwa do Arcturus były tu całkowicie zamierzone.
| ALBUM | ŚPIEW (HARSH), KLAWISZE | ŚPIEW (CZYSTY), GITARA, BAS, PERKUSJA |
| [1-3] | Vinterfader | Narstrand |
| Rok wydania | Tytuł |
| 2009 | [1] I Denna Skog |
| 2010 | [2] Hymner Till Undergangen |
| 2012 | [3] Skelepht |
