
Powtały w 2019 duet składający się z Amerykanina i Kanadyjczyka. Grał uduchowiony doom/death, którzy niektórzy krytycy nazwali "dream doom". Kompozycje snuły się powoli, oprawione w ciężkie i mozolne wokale, podczas gdy muzycy płynnie operowali kontrastami podelikatnymi onirycznymi nutami i przygniatającymi growlami. Z pewnością debiutancka płyta mogła podejść fanom Bell Witch, Mournful Congregation czy Ahab, ale krzywdzące byłyby zbyt proste porównania, gdyż Deam Unending z pewnością stworzyli własną jakość. W niektórych numerach (In Cipher I Weep, Dream Unending, Forgotten Farewell) pojawiły się słyszalne ciągoty do wycieczek w rejony progresywne, zaskiwały równiez okazjonalne kobiece wokale McKenny Rae. Gitarzysta Derrick Vella był fanem nastrojowych zespołów z lat 80-tych w stylu Cocteau Twins czy Durutti Column i w swoich zagrywkach starał się uchwycił talent grup splatania samotnych i przesiąkniętych tęsknotą aranżacji w coś ciepłego, za pomocą rozmaitych efektów i pogłosów. Najbardziej bezprecedensowa cechą stylu Dream Unending było bofite czerpanie z ponurego gotyckiego death/doom, w którym niegdys specjalizowała się wytwórnia Peaceville Three. Jendka podczas gdy swego czasu My Dying Bride czy Paradise Lost ciążyły ku wzniosłej estetyce, Vella i DeTore sięgali po coś bardziej nieziemskiego. Wystarczyło posłuchać wspomnianego In Cipher I Weep, który rozpoczynał się od niesamowitej bezprogowej linii basu i stopniowo zmierzał w kierunku kulminacyjnego dźwięku organów kościelnych lub The Needful, który startował od urzekającego gitarowego intro a la Pink Floyd i kończył się świdującą solówką. Obaj muzycy jakby nieustannie czerpali inwencję od siebie samych, nieustannie popychając się nawzajem do odkrywania nowych terytoriów, wykorzystując mozolny marszowy doom metal do eksploracji swoich najbardziej introspekcyjnych impulsów. W prawie 10-minutowym Tide Turns Eternnal to właśnie głos McKenny Rae wkraczał do aranżacji niczym światło przebijające się przez mgłę. Zaraz jednak wchodził nieoszlifowany brutalny riff, do którego dołaczały dudniące bębny i gardłowy ryk Justina DeTore.
Prawdziwym jednak monolitycznym pomnikiem melancholii był [2], wydany 11 listopada 2022. Album wykorzystywał patent struktur z debiutu, ale wykracza daleko poza nie. Specyficzny proces nagrywania ((DeTore nagrywał swoje partie w Filadelfii i Bostonie, podczas gdy Vella nagrywał w Hamilton w Ontario) obaj muzycy wykorzystali na swoją korzyść. W każdym utworze zalążki pomysłów - jak otwierający riff w 16-minutowym Ecstatic Reign - mógłby rozwinąć się w sto różnych kształtów, gdyby dać wystarczająco dużo czasu, przestrzeni i koncentracji. Płytę zespolono dwoma kilkunastominutowymi kolosami na początek i koniec, wrzucając w śrdoek nieco luźniejsze formy. Ponad 14-minutowy tytułowy Song Of Salvation pojawiały się widmowo brzmiące akordy molowe, średnie tempa z wariacjami perkusyjnymi DeTore oraz subtelne zmiany, których specyficzna senna atmosfera wymagała głębokiego skupienia. Były szeptane recytacje w Murmur Of Voices i Ecstatic Reign czy też przytłaczająco spokojne bębny. Żałobnie rozbrzmiewający growling harmonizowały idealnie z półpsychodeliczną kaskadową gitara Velli, a wszystko było lekkie niczym powietrze. Niektóre riffy przypominały plamy światła słonecznego odbijającego się na powierzchni wodzy, a enigmatyczny pomruk trąbki (Leila Abdul-Rauf w Secret Grief gwarantował ciepłą introspekcyjną aurę. Ostatecznie rozległość płyty wynikała z jej wędrujących pejzaży dźwiękowych, które subtelnie ewoluowały w wielu kierunkach. Kolejne melodie poruszały dusze słuchacza i każda z nim, nawet najbardziej dysonansowa, przechodziła ostatecznie w nastrojową harmonię. Eksperymentowanie stało się siłą napędową Dream Unending, ale nie na zasadzie awangardy, gdyż kawałki można było rozłożyć na części, z których każda cieszyła ucho i była wyjątkowa. Włączenie saksofonu czy fortepianu pasowało do wszystkiego idealnie, nie było tylko powierzchownym przechwalaniem się tym, co udało się tutaj upchnąć. Świadczyło to o wysiłku i drobiazgowym rozplanowaniu, nie tylko po to, by nadać każdemu elementowi dokładny cel, ale także aby rzucić na nie światło reflektorów, dzięki czemu te ozdobniki wyróżniały się i pozostawały zapamiętywalne. Fani mieli doskonała okazję, by na spokojnie delektować się każdym dźwiękiem przygotowanym przez tych dwóch niezwykle utalentowanych muzyków. Autorem wspaniałej baśniowej okładki był grafik Benjamin Vierling.
Dyskografię uzupełniają dwa długie nagrania (So Many Chances i If Not Now When na splicie "Starpath" z zespołem Worm z października 2023.
| ALBUM | ŚPIEW, PERKUSJA | GITARA, BAS |
| [1-2] | Justin DeTore | Derrick Vella |
Justin DeTore (Innumerable Forms, ex-Death Evocation, ex-Magic Circle, Sumerlands, ex-Wound Man, ex-ex-Vestal Claret, Solemn Lament),
Derrick Vella (ex-Outer Heaven, Tomb Mold)
| Rok wydania | Tytuł | TOP |
| 2021 | [1] Tide Turns Eternal | |
| 2022 | [2] Song Of Salvation | #16 |
