
Szwedzka grupa powstała w 2008 w Sztokholmie. Pierwsze trzy płyty nie zyskały większej popularności, w końcu coś musiało się zmienić w zapatrywaniu zespołu w jego zapatrywaniu na muzykę. Zamiast gonić za wątpliwą sławą Europe, na [4] przedstawiono muzykę w jakiś sposób mającą punkty styczne z aranżacjami Symphony X. Dynazty niewątpliwe zaczęło grać progresywny melodyjny power, gdzie słowo "melodyjny" nabierało szczególnie istotnego znaczenia. Ekipa dokonała przeskoku z radiowego grania na obszary zarezerwowane dla najlepszych. Progresywny power bywa czasem nieczytelny dla słuchacza, wymaga analizy i pewnego obycia. Kwintet postawił zatem na mega przeboje i to się udało pomimo zamieszania z basistą Apelgrenem, który opuścił grupę w połowie sesji nagraniowej. Przede wszystkim udało się dyskretne wpleść inkrustacji symfoniczne i neoklasyczne, solówki gitarzystów były wyborne, wyczucie klimatu znakomite w łagodniejszych i bardziej dramatycznych utworach. Nils Molin śpiewał głosem o niezwykłym zasięgu i nośności, z rockowym feelingiem i wyczuciem konwencji, pozostając zawsze w centrum uwagi. Jeden raz Nils podzielił się śpiewaniem z zaproszonym Peterem Tägtgrenem z Hypocrisy w A Divine Comedy i to też wyszło znakomicie. Płycie nadano selektywne brzmienie, lekko chłodne w typowej szwedzkiej manierze.
Jeśli ktokolwiek sądził, że ten album był jednorazowym udanym eksperyment tej hard rockowej ekipy, to się grubo pomylił. Na [5] kwintet zagrał wręcz chuligańską pewnością siebie, korzystając z potężnych groove/modern gitar w Untamer Of Your Soul, a uprzednio porażając elegancją ornamentacji w super-melodyjnym The Human Paradox. Kompozycjom nadano radiową długość, ale mocno nasycono je treścią i barwami. Podobać się mogły heroiczne powermetalowe ataki w nieco wolniejszym Titanic Mass i to pełne luzu, a jednocześnie wypieszczone wykonanie porywającego Free Man`s Anthem. Była to muzyka stworzona, by słuchacza pobudzić, a krew zaczęła szybciej krążyć przy power/rockowych refrenach w Keys To Paradise czy Break Into The Wild. Romantyczny I Want To Live Forever przechodził do niemal hymnowego refrenu, a następnie akustycznego wyciszenia. Potoczystość i rozmach Crack In The Shell czarowała, a na zakończenie podkreślali swoją klasę w The Smoking Gun. Cokolwiek śpiewał Molin to jego zaangażowanie było niebywałe - a kiedy rozbrzmiewały solówki, ręce same składają się do oklasków. Sekcja grała często swoje własne patenty tuż obok gitar i wokalu, a wszystko składało się w jedną nierozerwalną całość. Pewne uwagi dotyczyły natomiast produkcji - nowoczesnej, niemal modern w pewnych elementach (gitary, wstawki elektroniczne), ale ponieważ tym zajmował się Jonas Kjellgren, to coś z patentów Scar Symmetry tutaj przeniknęło. To nie był dobry pomysł, racvzej trzeba było postawić na masywniejsze i głębsze. Chodziły tez opinie, że Dynazty to zespół koniunkturalny, który podczepił się pod wózek melodyjnego power z hard rockowym turbodoładowaniem, jaki stał się popularny w połowie drugiej dekady XXI.
Na [6] ponownie trafiły nośne dynamiczne numery z kategorii melodyjnego powermetalu, wykonane w jeszcze większej otoczce skandynawskiego hair metalu lat 80-tych w nowoczesnej oprawie. Przebojowy opener Breathe With Me udanie to wszystko otwierał, a bogaty w klawisze i orientalne ornamentacje The Grey rozkwitał w refrenach. W potoczystym In The Arms Of A Devil słychać echa pewnej słynnej kompozycji Gary`ego Moore`a. Przebojowość zwiększała jeszcze perfekcja chórków w wykonaniu pozostałych członków zespołu oraz sam Nils Molin. Jego głos rozbrzmiewał mocno, tchnął młodzieńczą energią, pasją i perfekcją w każdym rejestrze. Elegancki My Darkest Hour przypominał najlepsze czasy innych Szwedów z Supreme Majesty, a Ascension inspirował się celtyckim folklorem i wyróżniającym się rozmachem wykonania. Potknięcie zaliczono w Firesign z niepotrzebnymi klawiszami w stylu dyskoteki lat 80-tych, a w podobnym tonie nagrano też Let Me Dream Forever. Lekkie zaniepokojenie wywoływał hard rockowy początek Closing Doors i podobne fragmenty w środku, ale w trakcie dołożono metalowe patenty z najlepszych szybkich nagrań Magnum. Heavymetalowo/powermetalowy Follow Me to mix pompatycznych refrenów Magnum w nawiązaniu do Symphony X. Wreszcie szwedzki w formie i klimacie The Light Inside The Tunnel, w którym pozostawiono dużo miejsca dla klawiszy, sporo wolnej przestrzeni i wokal Molina stopniowo tę przestrzeń dla siebie zawłaszczał. Lekkość z jaką Dynazty nagrało ten krążek budziło szacunek - na czele z luzem, rockowym feelingiem i wyczuciem konwencji. Tym razem dobrano brzmienie doskonałe, a zbalansowanie instrumentów i ich rozmieszczenie w przestrzeni perfekcyjne. Ważne było, że formacja ani przez chwilę nie wchodziła w strefę kiczu czy typowej radiowej komercyjnej sieczki. Te kompozycje są majstersztykiem łączenia gitar, klawiszy, czasem nieco pokrętnej perkusji i planów dalszych w całość, jaką w ogólnych zarysach nakreślił w swoim czasie Symphony X i czego w dobry sposób niewielu tylko zdołało powtórzyć (m.in.Royal Hunt). Nie było tu sztampy, powtarzania wzorców i stosowania jednej recepty. Album zawierał muzykę zwartą stylistycznie, ale rozpoznawalny był niemal każdy numer.
[7] niepokoił nadmiarem wykorzystania elementów modern i już otwierający Presence Of MindFrom Sound To Silence i to wygenerowanie dark power nie powalało. Tak jakby Dynazty zapragnęli nagle podrabiac The Ferrymen i Lords Of Black (Paradise Of The Architect, Waterfall, Threading The Needle). Pierwszym w pełni udanym kawałkiem był pełen spokoju i dostojeństwa The Black, prowadzony w umiarkowanym tempie i z eksplozją muzycznych fajerwerków w refrenie. Skromnie od pianina zaczynał się balladowy Hologram z gitarami akustycznymi, a po chwili było mocniej i jednoczesnie dramatyczniej, z hard rockiem na turbodoładowaniu. Przeciętnie jawił się rytmiczny Heartless MadnessThe Man And The Elements, z kolei lekko progresywny Apex budził skoajrzenia z Silent Force. Nieciekawie prezentowała się southernowa nuta w The Road To Redemption, z małym ładunkiem emocji zawartym w refrenie. Klarowna realizacja z kilkoma planami i nowocześnie brzmiącymi instrumentami tylko uwypukliła braki aranżacyjne. Znacząca obniżka formy.
Późniejsze losy członków zespołu:
| ALBUM | ŚPIEW | GITARA, KLAWISZE | GITARA | BAS | PERKUSJA |
| [1] | Nils Molin | Rob `Love` Magnusson | John Berg | Joel `Fox` Apelgren | Georg Egg |
| [2] | Nils Molin | Rob `Love` Magnusson | Joel `Fox` Apelgren | Georg Egg | |
| [3] | Nils Molin | Rob `Love` Magnusson | Mikael Lavér | Joel `Fox` Apelgren | Georg Egg |
| [4] | Nils Molin | Rob `Love` Magnusson | Mikael Lavér | Joel `Fox` Apelgren / Erik `Jonathan` Olsson | Georg Egg |
| [5-9] | Nils Molin | Rob `Love` Magnusson | Mikael Lavér | Erik `Jonathan` Olsson | Georg Egg |
| Rok wydania | Tytuł |
| 2009 | [1] Bring The Thunder |
| 2011 | [2] Knock You Down |
| 2012 | [3] Sultans Of Sin |
| 2014 | [4] Renatus |
| 2016 | [5] Titanic Mass |
| 2018 | [6] Firesign |
| 2020 | [7] The Dark Delight |
| 2022 | [8] Final Advent |
| 2025 | [9] Game Of Faces |

