Kanadyjski duet powstały w Quebec w 2006 po przekształceniu z Niflheim. Niflheim grał dość przeciętny black metal, realizując cztery demówki w latach 2005-2006 oraz płytę Neurasthénie w grudniu 2006. Ten krązek wydano ponownie już pod nazwą Gris, ale nie powinno się go wliczać w poczet dyskografii zespołu tu omawianego - ze względu na czysto mechaniczną zmianę logo oraz inną muzykę graną wcześniej. Gris zadebiutował właściwie dokładnie rok później - w grudniu 2007, wydając [1] w barwach rodzimej wytwórni Sepulchral Productions. Było to godzinne misterium muzyki niezwykłej - depresyjnego black metalu o cechach swoistych, oryginalnych i niespotykanych w zasadzie u żadnego innego zespołu. Przede wszystkim stworzono unikalny klimat samotnego spaceru po lesie o zmierzchu. Sama muzyka przy pierwszym podejściu wydawała się korzystać z typowych elementów stylu: surowa produkcja lo-fi, riffy tremolo, perkusja w wolno-średnich tempach, ale wszystkie te pierwiastki zmontowano tak specyficznie, że momentalnie odnosiło się wrażenie obcowania z czymś oryginalnym. W końcu dochodził wokal Icare - potępieńczy schizofreniczny wrzask, od którego ciarki przechodziły po plecach. To był lament kogoś pozostawionego samemu sobie pośrodku mrocznej doliny albo zamkniętego w ośrodku dla obłąkanych i wrzeszczącego beznadziejnie wśród czterech ścian. W tym pełnym bólu skowycie człowieczeństwo jakby zanikało, ustępując pierwotnej zwierzęcej dzikości (Veux-tu Danser?). Te opętańcze gardłowe jęki wydawały się miejscami emocjonalnie ciężkie do zniesienia dla samego wokalisty, ale ten okazjonalny brak tchu i załamywanie się głosu dodawało wokalowi kolejnych wymiarów szczerej autentyczności. Tak właśnie powinien brzmieć depresyjny black metal, dotykając najgłębszch pokładów ludzkiego jestestwa i egzystencjalnych lęków. Gris jedynie posłużył się black metalem jako półśrodkiem do osiągnięcia zamierzonego artystycznego celu, nie wpisując się w pełni w ten styl. Płynne przejścia od zniekształconych elektrycznych gitar do częstych akustycznych pasaży metaforycznie nawiązywały do ciągłych zmian ludzkiego nastroju, orbitujących od euforii do depresji. Najmocniejszymi punktami albumu były następujące po sobie Le Gala Des Gens Heureux oraz Cicatrice - łącznie 22 minuty mizantropicznej podróży przez najmroczniejsze zakamarki ludzkiego umysłu. Na sam koniec wrzucono coś z zupełnie innej bajki - oparty jedynie na dźwiękach skrzypiec, wiolonczeli i fortepianu kojący La Dryade, jakby dawający ukojenie i iskierkę nadziei na przyszłość. Kanadyjczykom udało się stworzyć płytę niezwykłą i niemal niepowtarzalną, którą należało uznać za Olimp nastrojowo-depresyjnego black metalu.
W 2009 Icare i Neptune weszli w skład Miserere Luminis, ale cztery lata później przywrócili Gis do życia, wydając 9 lipca 2013 drugi krążek. Mistyczna agonia dźwięków i słów trwała nadal wśród wewnętrznych cierpień i egzaltacji. Na początek sporo skrzypiec i akustycznych gitar, ale wkrótce płytę ogarniała atmosfera zbliżona do fimowej zadumy czy orkiestracji do epickiej gry komputerowej. Nowy album nie był tak malkawianiczny w swoim szaleństwie jak poprzednik, a jedynym wątkiem spajającym obie płyty był znajomy wrzask Icare (tutaj o dość romantycznym charakterze). Melancholijne piękno akustyczej gitary podbudowano tym razem klarowną produkcją, wykorzystano także neo-klasyczne instrumenty do kilku interludiów przez kompozycjami dłuższymi. Muzyka nie spieszyła się nigdzie i bardziej intensywne tempa zawarto właściwie tylko w Igneus. Wiele momentów było po prostu pięknych i trzeba było wielokrotnych przesłuchań w celu wychwycenia wszelkich smaczków. Atmosferyczny black wydawał się przejmować kontrolę nad depresyjną stroną twórczości Gris, ale na wzór debiutu, była to niewątpliwie niepokojąca podróż ku niezliczonym aspektom ludzkiej duszy. Paleta instrumentów oddawała w tych kompleksowych aranżacjach obraz zamysłów muzyków, którzy celowali w obalenie przyjętych paradygmatów co do istoty człowieka. Był tu neo-folk (Dil), chaotyczna awangarda (Samsara), inspirujące plemienne bębny (Seizieme Priere) i w końcu blackowy atak w miarowych tempach (Une Epitaphe De Suie). W kilku utworach zaśpiewała także sopranistka Alexia Tapp.

ALBUM ŚPIEW, KLAWISZE, PERKUSJA, SKRZYPCE GITARA, BAS, SKRZYPCE
[1-2] Icare Neptune

Icare / Neptune (obaj ex-Niflheim)

Rok wydania Tytuł
2007 [1] Il Était Une Foret
2013 [2] A L'ame Enflammée, L'ame Constellée (2 CD)

  

Powrót do spisu treści