Niemiecka grupa powstała w 1998 w Wolfenbüttel (Dolna Saksonia). Zaproponowała tradycyjny heavy osadzony w tradycji rycerskiego grania lat 80-tych. Proste dynamiczne kompozycje obudowano mocnym i zadziornym wokalem Wundera, śpiewającego z dużą pewnością siebie. Ten element i ciekawe dobrane brzmienie gitar sprawiło, że tych pełnych metalowej dumy kawałków z debiutu słuchało się dobrze. Szczere i zakorzenione w złotej erze metalu granie pobrzmiewało echami amerykańskiego US Power - ale na tyle odległymi, że co najwyżej można mówić o pewnym ogólnym pozostawaniu w kręgu męskiego epicko-rycerskiego klasycznego heavy. King Leoric Is Rising to barwny sztandar niesiony z dumą i w pełnej zgodzie z metalowym ceremoniałem. Muzycy grupowymi chórkami sławili heavy metal w rytmicznych numerach o nieskomplikowanej strukturze i mocarnych refrenach (Metal Poison, Broken Bridge). Szorstka epickość tworzyła klimat zagranego niezbyt szybko Last Words, lecz i tu refren posiadał cechy nieco lżejszego tradycyjnego metalu lat 80-tych. Nagrano też surowy i dramatyczny zarazem Pray For You, pięknie prowadzony gitarami i tylko łagodniejszy niż zazwyczaj śpiew Wundera nie do końca przekonyał (pomimo udanych prób wydobycia maximum patetyczności w wysokich rejestrach). W skocznym Thirsty Magician było trochę fantasy z odrobiną klawiszy i zgrabnych folkowych ornamentów. Trochę magii i miecza atakowało słuchacza w rycerskim Black Heart Of The Forsaken Knight - była tu nieodparta moc, która zniewalała w przypadku grup amerykańskich w latach 80-tych, ale i choćby najlepszych kawałkach Metal Inquisitor. Jak na album wydany nakładem własnym roku, [1] cechowała dobra produkcja: ostra w gitarach, głośna w perkusji oraz ze wspaniale ustawionym basem lidera. Ekipa grała swoje bez oglądania się na nikogo.
Na [2] w Cry In The Night pojawiły się pewne inspiracje wczesnym Iron Maiden, choć sam refren nie pozostawiał wątpliwości, że to zespół niemiecki. Nieźle wypadł wolniejszy Thunderforce - przykład sławienia metalu z hymnowym refrenem. Kwartet wykorzystywał melodie opatentowane przez innych, ale w każdej próbowano dołożyć coś od siebie (Stranded In Time, Winternights), włączając w to nieco epickiego mroku (King Of Eternity). Piękną kompozycję z kilkoma połączonymi motywami lirycznymi stanowił poruszający Brothers. Rycerski The Warrior`s Tune na koniec solidnie kończył to wydawnictwo. Był to krążek równy, którego od początku do końca słuchało się z przyjemnością. Album wydano znów własnym sumptem, ale poziom produkcji był satysfakcjonujący - przestrzenny, ze starannie dobranym brzmieniem gitar, odległym od prymitywnej surowizny. Niczego King Leoric nie odkryli, to wszystko już było, ale osiągnęli cel środkami prostymi, ale przynoszącymi efekt, bez ekwilibrystyki i pirotechniki instrumentalnej.
Z własnych kieszeni zapewniono fundusze na nagranie [3], który okazał się najlepszym dokonaniem formacji. Bardzo dobrym otwieraczem był rycerski Master Of The Kings - nie przeszkadzały wpływy Accept w zwrotkach i gitarowa zagrywka zerżnięta z Judgement Of Heaven Iron Maiden. Nadal serwowano rycerski heavy w Lingua Regis z chwytliwym heroicznym refrenem. Po nijakim Final Rhyme na szczęście kwartet udanie powracał w zamaszyście podążającym do przodu Last In Line z bojowym refrenem i folk-metalowymi wstawkami gitarowymi. Solidnie prezentował się także w zasadzie powermetalowy Forgive And Forget z szybkim jak na ten zespół gitarowym atakiem na wstępie, ale ostatecznie speed metalu tu nie było. Następnie zespół znów popadał w średniznę we wzorowanym na szwedzkim Steel Attack Awaiting Armageddon i niewiele pomagało ubranie numeru w bardziej rycerską otoczkę i solidny refren. W refren bardziej rockowego Father Mine wdzierała się niemiecka toporność, której wcześniej w muzyce King Leoric nie było, a która przyszła gdzieś z okolic Accept. Na koniec wrzucono dwa znakomite numery: Last In Line z fenomenalnym refrenem oraz true metalowy Heavy Metal Sons - marszowy utwór z wysoko podniesioną flagą sławiącą heavy metal. Płytę cechowały pełne zaangażowania melodyjne solówki i generalnie autentyczny entuzjazm całej czwórki - szkoda, że całości nie nadano odpowiedniego produkcyjnego szlifu, ale przecież przez cały okres kariery zespołem nie zainteresowała się żadna wytwórnia.
ALBUM | ŚPIEW, BAS | GITARA | GITARA | PERKUSJA |
[1-3] | Jens Wunder | Axel Kiehne | Björn Patschurek | Nico Lange |
Rok wydania | Tytuł |
2002 | [1] Piece Of Past |
2005 | [2] Thunderforce |
2013 | [3] Lingua Regis |