Ciekawy amerykański zespół powstały w 1991 w Rosedale (Maryland). Zadebiutował 10-utworową demówką "Mercury Rising" w 1993. To pozwoliło podpisać kontrakt z małą wytwórnią Dominion Records z New Jersey. 48-minutowy album stanowił nie lada gratkę dla maniaków Queensryche, Fates Warning, Lethal czy Heir Apparent. Do tego prog/US power (Upon Deaf Ears, Light To Grow, ponad 9-minutowy Where Fear Ends) dodano intrygujące wypady na tereny power/thrashowe w rodzaju Sanctuary i Mystic Force (Halfway To Forever). Sporo zasług we wzbogaceniu brzmienia miał gościnnie występujący klawiszowiec Jim Rezek, natomiast okazjonalnie mocy brakowało (produkcja) w głosie Clarence`a Osborne`a. Było to o tyle dziwne, że w innych kawałkach facet brzmiał świetnie, nasuwając skojarzenia z Ray`em Alderem. Po przejściu do wytwórni Noise Records i wymianie gitarowego duetu, zrealizowano drugi album. Skoncentrował się on wyłącznie na prog-metalu, porzucając jednocześnie ambicje dryfowania w mocniejsze rejony. Na czoło wysunęły się wpływy Dream Theater i Fates Warning z czasów Perfect Symmetry. W zasadzie wydawnictwo było bardzo dobre pod każdym względem, ale nie wybitne. Zabrakło boskiego pierwiastka, by zespół osiągnął sukces i przebił się do czołówki, co zapewne zapewniłoby mu przetrwanie. Grupa rozpadła się nagle w 1999.
Dyskografię uzupełnia składankowy [3] wydany w 2011 w liczbie 1000 sztuk przez grecką Arkeyn Steel Records. W jej skład weszły numery z demówek (znanych i dotąd nieznanych)z lat 1991-1992 oraz trzy kawałki koncertowe z 1991. Jeff Moos grał potem na trzech płytach shreddującego gitarzysty Randy`ego Ellefsona (Some Things Are Better Left Unsaid w 2007, The Lost Art w 2010 i Serenade Of Strings w tym samym roku).