Amerykańska grupa założona w 1966 w San Francisco. Tamtejsza dzielnica Haight-Ashbury była przystanią dla wielu wykonawców rocka i właśnie tam (na Oak Street), w starym wiktoriańskim domu na górnym piętrze odbywały się próby dopiero co założonego zespołu. Nazwa ekipy nawiązywała do góry w Południowej Dakocie, w której w latach 1927–1941 wykuto cztery 18-metrowe głowy prezydentów USA: Washingtona, Jeffersona, Theodore`a Roosevelta i Lincolna. Były to czasu kolorowej młodzieży, rockowej muzyki, wolnej miłości oraz swobodnego niemal dostępu do narkotyków. Od gitarowych sprzężeń Mike`a Bolana, dudniącego basu Terry`ego Kimballa i perkusyjnego łomotu Travisa Fullertona drżała w posadach cała kamienica. Nikt tym się jednak nie przejmował, gdyż młodzi muzycy grali niezłe ciężkie blues-rockowe numery podlane psychodelicznym sosem. Oprócz coverów grali także swoje kompozycje, których autorem był wokalista Warren Philips. On został rok później zastąpiony przez Glenna Smitha, ale napisane przez niego kawałki weszły do repertuaru grupy na stałe. Jeden z hollywoodzkich recenzentów po obejrzeniu występu Mount Rushmore w legendarnym klubie Whisky A Go-Go z wielkim entuzjazmem pisał: "Wczorajszego wieczoru zawładnęli mną tak bardzo, że po ich koncercie nie miałem ochoty na żadne inne atrakcje!” Wiosną kwartet regularnie występował w prestiżowej Avalon Ballroom obok The Doors, Grateful Dead, Santany, Procol Harum, Big Brother And The Holding Company, a w słynnej Filmore East z Quicksilver Messenger Service i z The Paul Butterfield Blues Band. W czerwcu miejscowa stacja radiowa KFRC zaprosiła grupę do wzięcia udziału w Fantasy Fair And Magic Mountain Music. W założeniach organizatorów festiwal miał mieć formę dwudniowych koncertów muzycznych przy okazji łącząc je z targami i promocją lokalnych artystów. Fantasy Fair odbył się w dniach 10-11 czerwca 1967 roku, w którym uczestniczyło 36 000 ludzi. Na scenie malowniczego amfiteatru położonego u stóp południowej ściany Mount Tamalpais pojawiło się w sumie 34 wykonawców. Mount Rushmore zagrali obok The Doors, Jefferson Airplane, The Byrds, Canned Heat, Country Joe And The Fish, Steve Miller Band i Captain Beefheart. Niestety, impreza nie została sfilmowana i nagrana. Na całe szczęście zachowały się liczne zdjęcia oraz relacje naocznych świadków. Choć dobrze udokumentowany Monterey Pop Festival, który tydzień później zgromadził 200 000 fanów wspominany jest jako najważniejsze wydarzenie Lata Miłości 1967, to Fantasy Fair uważany jest za pierwszy amerykański festiwal rockowy.
Sukcs pomógł zespołowi podpisać kontrakt płytowy z wytwórnią Dot Records. Debiut nagrano w Gold Star Studios, które zasłynęło ze swych legendarnych komór echa nadających specyficzny i nieosiągalny gdzie indziej dźwięk rejestrowanym nagraniom. Płyta z niezwykle tandetną okładką ukazała się w październiku 1968. Album bronił się muzyką – ciężką mieszanką blues-rocka i psychodelii z szerokim wykorzystaniem sfuzzowanych gitar. Niespokojny dźwięk połączony ze znakomitymi wokalami zaowocował bardzo dobrym materiałem. Ile trzeba było mieć w sobie wiary i pewności, by na otwarcie zmierzyć się z przeróbką Jimi Hendrixa Stone Free - to był odważny, choć nieco ryzykowny ruch, z którego muzycy wyszli obronną ręką, drozucając sporo zagrywek specyficznych dla Cream. Na krążku znalazł się jeszcze jeden cover - rhythm`n`bluesowy She`s So Good To Me The Valentinos z 1963 (który hitem stał się dopiero trzy lata później w wykonaniu Wilsona Picketta). W wydaniu Mount Rushmore przeróbka wypadła rewelacyjnie: drapieżny heavy-rock zagrany z ostrym pazurem. I Don`t Believe In Statues to swego rodzaju manifest - krzyk zbuntowanej młodzieży wspomagany przez mięsiste riffy przypominające Amboy Dukes. Jednak najważniejszym utworem był blisko dziesięciominutowy Looking Back. Efekty dźwiękowe burzy, dzwony, sprzężenia zwrotne, a przede wszystkim surowy przekonujący jam sprawił, że należy on do ścisłego grona rockowych (nieznanych) klasyków Ery Wodnika. Całość kończył dwuczęściowy Medley: Fanny Mac/Dope Song, startujący intro w stylu country, przeradzające sięz czasem w kapitalny blues-rockowy numer (choć druga część utworu miała formę żartu muzycznego: hymnu do marihuany.
W rok później zespół poszedł za ciosem i wydał [2], stanowiący krok do przodu w stosunku do bardzo solidnego debiutu. Mount Rushmore wciąż grał rasowy bluesowy heavy-rock, a największą różnicą było zmarginalizowanie psychodelii. Brzmienie było lepsze, a (ten sam) producent Ray Ruff przyłożył się do pracy. Melodie były bardziej chwytliwe, posiadające cudowną spontaniczność grania na żywo. Otwierający It`s Just The Way I Feel z kąśliwą gitarą posiadał coś z dwóch pierwszych płyt Grand Funk wydanych w tym samym roku. Rozbujany 10:09 Blues kojarzył się z Grateful Dead, którzy na swej drodze spotykali Canned Heat i tak jakby obie wspomniane grupy niespiesznie jammowały wspólnie gdzieś na świeżym powietrzu. Cięższy gatunkowo był Toe Jam (brzmiał potężniej niż cokolwiek Blue Cheer), natomiast V-8 Ford Blues atakował sfuzzowaną gitarą i mocną sekcją rytmiczną. Był jeszcze pędzący niczym pociąg prze prerię King Of Earrings, a także Love Is The Reason - klimatem zbliżony do Born To Be Wild Steppenwolf. Wszystko uzupełniał I`m Comin` Home - blisko ośmiominutowa kompozycja brzmiąca jak zagubiony blues Led Zeppelin z pierwszej płyty. Glen Smith zaśpiewał tutaj niczym powściągliwa wersja Roberta Planta na tle gładkich elektryczne zagrywek bluesowej gitary a la Jimmy Page.
Patrząc przez pryzmat czasu, muzycy byli w swej muzyce uczciwi i szczerzy aż do bólu. Nie udawali intelektualistów, nie podpierali się orkiestrowymi aranżacjami i studyjnymi sztuczkami. Nie potrzebowali tego zresztą, stawiając na efektowną prostotę melodyczną. Byli obdarzeni rzadkim darem komponowania bezpretensjonalnych i dynamicznych melodii. Część fanów może podważać wpływ grupy na rozwój heavy-rocka, jednak ich samo ciężkie bluesowe brzmienie (podobnie jak Bakerloo) było już samo w sobie godne uwagi jak na tamte czasy. Travis Fullerton w 1970 przeniósł się w okolice Hollywood i w 1973 dołączył do Sylvester And The Hot Band (dwie płyty z tego samego roku: Bazaar oraz Sylvester And The Hot Band. W następnych latach współpracował z Ritą Coolidge, Grahamem Nashem, Stephenem Stillsem i Billy`m Joelem. We wczesnych latach 80-tych przeniósł swoje zainteresowania na komputery i zatrudnił się w Apple (specjalizował się w Macintoshach), Packard Bell i Microsoft. Jego żoną została Sandi Fullerton, dyrektor serii Don Kirshner`s Rock Concert i The Arsenio Hall Show. Podobno basista Terry Kimball został zamordowany.

ALBUM ŚPIEW, GITARA GITARA BAS PERKUSJA
[1] Glenn `Smitty` Smith Mike `Bull` Bolan Terry Kimball Travis Fullerton

Warren Phillips (ex-Blue House Basement)

Rok wydania Tytuł TOP
1968 [1] High On Mount Rushmore
1969 [2] Mount Rushmore '69 #10

  

Powrót do spisu treści