Duński zespół założony przez Amalie Bruun (ur. 6 stycznia 1985). Bruun karierę muzyczną rozpoczęła w wieku 21 lat wydając (we współpracy ze swoim ojcem Michaelem Bruunem) solowy album indie-pop zatytułowany po prostu Amalie Bruun. W 2008 przeprowadziła się do Nowego Jorku i próbowała kariery modelki, grając w reklamie Chanel wyreżyserowanej przez Martina Scorsese oraz w teledysku do piosenki "Jack Sparrow" zespołu The Lonely Island w 2011. Po nieudanym epizodzie w popowej grupie Ex Cops Potem wróciła do Danii i zdecydowała poświęcić się muzyce. "Myrkur" w języku islandzkim oznacza ciemność, a Bruun rozpoczęła działalnośc na poważnie, budując świadomie swój wizerunek, fotografując się w określonych charakteryzacjach i sceneriach, które miały niby harmonizować z jej muzyką. EP-ka mieszałą ze sobą "kwadratowy" atmosferyczny black metal (czerpiący z dokonań Ulver i Deafheaven), ambient, shoegaze, folk i podejście wokalne Björk (Where Is the Line). Bruun miała głos piosenkowy, orbitując między folkiem i popem (Dybt I Skoven), natomiast fragmenty a capella kojarzyły sięz fakturami gregoriańskich chórów. Przed osunięciem się w banał chroniły minialbum nieoczekiwane stylistyczne wolty, jak w Latvian Fegurd, który nagle przechodził w stoner, albo Nattens Barn z dziwnymi wybrzmiewaniami pod Mr.Bungle. Była to muzyka obiektywnie rzecz biorąc zorientowana na folk niż black metal, choć brakowało jeszcze płynności i pomysłu.
O Myrkur zrobiło się głośniej z okazji wydania [2]. W wywiadach Amalie twierdizła, że jej główną inspiracją była możliwość obcowania z naturą (doświadczania jej ciszy i piękna) oraz skandynawskich baśni. Usiłowała też kreować wrażenie czerpania z wzorców muzyki klasycznej, podkreślając początki swojej muzyki od lekcji gry na skrzypcach. Ta metamorfoza przejścia od popu do mocniejszych dźwięków nasuwała skojarzenia z Ulver właśnie, którzy podążyli w odwrotną stronę. W black metalu najważniejsza była szczerość i autentyczność, ale niekoniecznie związana z pentagramami i corpse paintem. na nowej płycie nie bez znaczenia były folkowe podwaliny i skandynawska aura, której niepodobna podrobić. Chwilami Myrkur pozwalała sobie skoczyć w paszczę szaleństwa (Skogen Skulle Do, Skadi), ale mocniejszych momentów było zdecydowanie zbyt mało. Przeważały czyste wokalizy co raz wspierane przez członków Det Norske Jentekor - użycie tego chóru było częściowo uzasadnione, ale wielokrotnie też nużyło. Bruun potrafiła śpiewać, ale przecież [2] miał być płytą blackmetalową. Tutaj dla wielu fanów zaczynał się problem z Myrkur: płyta rozpadała się niczym domek z kart i trudno było to wszystko poskładać. Zabrakło pomysłów na cały krążek i wśród tych 37 było sporo przypadkowego klejenia rożnych plam dźwiękowych z rozmaitym skutkiem. Samo metalowe szaleństwo brzmieniowo było wytłumione i pozbawione ekspresji (Haevnen wręcz załamywało motorykę całości). Za dużo było tu kalkulacji i kombinacji, co kłóciło się z przekazem tekstów i tym co Myrkur mówiła sama o sobie w wywiadach. W tym przypadku eklektyzm nie stanowił udanego punktu wyjścia dla interesujących eksperymentów, w zamian tworząc materiał przekombinowany i przeładowany skrajnymi emocjami. Owszem, więcej było może nie samego black metalu, co ciężkiego brzmienia i zdynamizowanego rytmu. Kiedy do głosu dochodził black, wszystko brzmiał zbyt poprawnie i sztucznie.
[3] nagrano bez prądu podczas występu w Mauzoleum Vigelanda w Oslo. Instrumentarium ograniczono do pianina i akustyków, a Bruun towarzyszył The Norwegian Girls Choir, czyli sześcioosobowy chórek dziewczęcy. Skojarzenia z Kveldssanger Ulver były nieprzypadkowe, bo na gitarze przygrywał nie kto inny, jak Havard Jorgensen. Ten akustyczny koncert miał w sobie coś z misterium - coś co wymykało się lakonicznemu „ładnie zagrane/brzydko zagrane”. Wokalistka dobrze sobie radziła bez wsparcia chóru. w kołysankach w rodzaju Byssan Lull czy Frosne Vind. Na koniec najciekawszy Onde Born, bowiem ten utwór najwięcej w wersji unplugged zyskał. Akustyczna wersja oderwała się od przaśności oryginału, dodając fenomenalny klimat kreowany dzięki pięknemu brzmieniu gitary Havarda i wysokiemu głosowi Bruun. Dalej pojawiał się cover Bathory Song To Hall Up High - odegrany zresztą kapitalnie. Na koniec hipnotyczny Dybt I Skoven z wyeksponowanym chórem i przygrywającym w tle Havardem. Zagorzałych przeciwników Myrkur ta płyta nie przekonała, ale niektórzy mogli się duńską artystką dzięki niej zainteresować. Trudno powiedzieć czy sama Amalie dostąpiła oczyszczenia po fali krytyki, która na nią spłynęła ze strony konserwatywnych słuchaczy black metalu, ale mogła zafascynować swoim folkowym obliczem. Artystka zaprezentowała całą swoją kobiecą wrażliwość, śpiewając owianym aurą tajemnicy wokalem, równocześnie wykonując rozmaite partie na fortepianie. Na [3] dało się bowiem odnaleźć nie tylko inspiracje alternatywnymi formami muzycznej ekspresji, ale równocześnie klimatem Dead Can Dance. Tak oto Bruun znowu zaskakiwała, otwierając kolejny cykl dyskusji na temat stężenia mroku w jej twórczości. Piękno wydobywające się z tego folkowego albumu koncertowego było w stanie dotrzeć przede wszystkim do ludzi wrażliwych, jakimi bez wątpienia byli dojrzali odbiorcy black metalu. Wydawało się, że Amalie Bruun była wręcz urodzona do tego, aby śpiewać o śmierci w otoczeniu mistycznych budowli, chóru i folkowych aranżacji.


[4] powstał na bazie sennych koszmarów, które przez jakiś czas nawiedzały Amalie. Powodowały one nie raz, że budziła się ona krzykiem, nie wiedząc w jaki sposób analizować te mary. Ostatecznie postanowiła je po prostu zapisywać i ostatecznie nagrac o nich cały album w folkowy sposób, z dodatkiem drone i ambient. Na płytę trafiły dwa rodzaje kompozycji. Pierwszy to kawałki pozornie przypominające to co Myrkur prezentowała na [2] - blackmetalowy fundament z naleciałościami wczesnego Ulver i okazjonalnym wrzaskiem. Zawarto w nich więcej folkowych motywów, napisanych z doskonałym wyczuciem (świetne linie melodyczne w Ulvinde czy najostrzejszy Maneblot). To w połączeniu z głosem Amalie tworzyło klimat, któremu trudno było się oprzeć. Była to spora zasługa bogatego instrumentarium: mandoli (nie mandoliny), kulningu (skandynawskiego rogu pasterskiego) czy harfy klawiszowej (nyckelharpy). W podobny nurt wpisywał się Elleskudt i nawet ten dość zachowawczy utwór przyciągał zmianami tempa i specyficznym wysokim zaśpiewem artystki. Druga kategoria numerów była ciekawsza. W ciężkim The Serpent Myrkur zdecydowała się na powolną i masywną strukturę, choć na pierwszy plan wysuwał się spokojny wokal. Z kolei Crown został kompletnie zdominowany przez wokal - kawałek oparto na kontrastach: nisko recytowana zwrotka przeplatała się z wysoko zaśpiewanym refrenem, a pogodna jak na Myrkur linia wokalna współgrała z niepokojącą folkową aranżacją. Myrkur nie byłaby sobą, gdyby nie zamieściła jakiejś wersji tradycyjnej skandynawskich pieśni. De Tre Piker miał w sobie wszystko co najlepsze ze skandynawskiego folku, ale głos Amalie w połączeniu ze wspomnianą wcześniej harfą klawiszową tworzyły niezwykły urok. Potknięciem były niestety trzy ostanie utwory, z których każdy przypominał raczej outro, niz pełnoprawne kompozycje. Na dodatek Bornehjem to outro całkowicie nieudane, z kuriozalnym niby-dziecięcym głosikiem, Gladiatrix sprawiał wrażenie niedokończonego, a Kaetteren to nijaki instrumentalny folk. O ile na [2] Bruun momentami brzmiała jakby na siłę coś chciała udowodnić, o tyle [4] był pełen swobody, siły i naturalności. Od razu należało podkreślić, że jakikolwiek black metal użyty na tym albumie przyjmował postać iluzji, tak jakby to była wrzutka byle tylko przykuć uwagę fanów mocniejszych brzmień. To były raczej klimaty norweski Hagalaz Runedance czy angielski Darkher - granie całkiem przyjemnie, ale mało oryginalnie w warstwie muzycznej.
Dwa króciutkie utwory z [5] brzmiały łącznie nieco ponad sześć minut. Juniper zaczynał czysty śpiew, do którego dołącza wiolonczela. Tradycyjne elementy doskonale komponowały się z wchodzącą później perkusją i szorstkim dźwiękiem gitar. Głos Bruun sprawiał wrażenie dryfowania pomiędzy różnymi dźwiękami, a początkowo wolne tempo w połączeniu z wokalem przywodził na myśl Funeral z poprzednika, choć późniejsza ciężkość i wyrazistość miały w sobie coś z Elleskudt. Bonden Og Kragen to folkowa duńska piosenka urzekająca swoją prostotą. Minimalistyczna ścieżka była puszczeniem oka do tych, którym marzył się w całości folkowy album wydany przez Myrkur. Kiedy motywem przewodnim [4] koszmary, [5] szedł bardziej w stronę przepełnionego muzyką snu. Tym przetartym szlakiem poszedł w pełni akustyczny [6] - podobnie jak w przypadku [4], nowy materiał dzielił na dwie grupy. Pierwsza to utwory, nad którymi niezaprzeczalnie unosił się duch Clannad i Blackmore's Night - zarówno w melancholijnym Gudernes Vilje, skocznym Fager Som En Ros czy uroczym Harpens Kraft. Do tych utworów należało dołączyć przecudnej urody cover szkockiego ludowego House Carpenter. Niektórym mogło przeszkadzać, że stonowany Leaves Of Yggdrasil brzmiał jakby Enya przeprowadziła się do Danii. Drugi rodzaj kawałków była bardziej oszczędna i mniej posłodzona. Tutaj bywało już różnie. Surowy Ramund prowadził niemal wyłącznie głos Bruun, z kolei Tor I Helheim to spokojne siedem minut nieśpiesznego tempa, a całość hipnotyzowała głosem Myrkur i dźwiękami nyckelharpy. Na krążek trafiły dwa numery bezpłciowe i pozbawione wyrazu - Svea I Gammelkäring czy dziwaczny Vinter. Ten ostatni, zagrany na pianinie i przyozdobiony chórkiem, klimatycznie brzmiał jakby wyjęty z innej bajki. Album nie był odkrywczy, ale posiadał specyficzny czar. Miejscami było trochę za słodko, miejscami można pewnie było zagrać odważniej, bo przecież skandynawski folklor jest jedną za najbardziej niezwykłych tradycji świata, gdyż na tej zimnej ziemi rodzili się najdzielniejsi. Na okładkę trafiła reprodukcja obrazu norweskiego malarza Hansa Dahla z XIX wieku, ale ze zmienionym tłem, wobec czego Myrkur nie zamieściła tej informacji we wkładce do płyty.
W czerwcu 20023 ukazał się [7] - 24 minuty muzyki wykorzystanej w grze komputerowej "Ragnarok". Przerwa spowodowana pandemią Covid-19 spowodowała zmianę stylistyczną kolejnej płyty. Na [8] wyparowały gdzieś folkowy klimat i resztki jakiegokolwiek mocnego brzmienia, ustępując miejsca specyficznej odmianie elektronicznego-rockowego popu. Tekstowo była to mocno kobieca płyta, zgłębiająca temat macierzyństwa - w 2018 Bruun poślubiła amerykańskiego perkusistę Keitha Abrami (znanego z deathmetalowych Artificial Brain i Shredded) i 21 września 2019 urodziła syna o imieniu Otto. Część środowiska fanów, którzy uważała Myrkur za fałszywą i sztuczną miała teraz niezbity dowód w postaci [8], że cała twórczość artstki miała prowadzić właśnie do tego, aby zyskać rozgłos dzięki blackmetalowym wrzutkom i faktem bycia kobietą-wykonawczynią w tym gatunku tylko po to aby nieźle zarobić, by na końcu tej "ewolucji" powrócić do tego od czego zaczynała za młodu - czyli popu. Fani black metalu nie mają zwykle dystansu do siebie i ukochanej muzyki, dlatego też gardzili Myrkur i jej zdobytą popularnością jak tylko dowiedzieli się o muzycznych korzeniach piosenkarki. Zamiast artystki, która własnymi siłami doszła od piwnicy do wielkich kontraktów, okazała się kolejną doskonale usytuowaną w biznesie osobą z koneksjami rodzinnymi (ojciec Michael Bruun to znany w Danii autor tekstów, gitarzysta i producent), która po prostu sięgnęła po alternatywną estetykę. Na to wszystko należało spojrzeć z dwóch różnych perspektyw. Jedna należała do tych, którzy odrzucali komercję, czując się wręcz oszukani przez Myrkur i widząc w niej konia trojańskiego. Druga polegała na tym, że nie można zabraniać artystom sięgania po jakiś nurt tylko dlatego, że mają bogatych rodziców i mieli szczęście zaczynać z lepszej pozycji na rynku. Czasem przywiązanie do bycia "true" w metalowym świecie bywa aż tak silne, że staje się parodią samego siebie. Rozumiejąc to tło, można było zrozumieć więcej z ciekawego socjologicznie fenomenu Myrkur.

ALBUM ŚPIEW, GITARA, KLAWISZE, SKRZYPCE, HARFA KLAWISZOWA BAS PERKUSJA
[1] Amalie `Myrkur` Bruun Thorleif Störölf Rex Myrnur
[2] Amalie `Myrkur` Bruun Morten `Teloch` Iversen Oyvind Myrvoll
[4] Amalie `Myrkur` Bruun Andreas Lynge Aaron Weaver
[5-6] Amalie `Myrkur` Bruun - -
[8] Amalie `Myrkur` Bruun - Aegir Sindri

Vince Koehler (ex-Altar/FRA)

Rok wydania Tytuł
2014 [1] Myrkur EP
2015 [2] M
2016 [3] Mausoleum (live)
2017 [4] Mareridt
2018 [5] Juniper EP
2020 [6] Folkesange
2023 [7] Ragnarok EP (soundtrack)
2023 [8] Spine

          

  

Powrót do spisu treści