Angielski zespół założony w 1978 w Brockley przez dwóch Jonesów - Terry`ego (ojca) i Alana (syna). Grupa zadebiutowała 6-utworowym demo w grudniu 1982, którego większość kopii została zniszczona na wskutek złej jakości nagrań. O tej grupie mówiło się sporo swego czasu, gdyż kwartet wyróżniał się na scenie rodzimej. Znane było wręcz obsesyjne zainteresowanie muzyków czarną magią, okultyzmem i wiedźmiarstwem. W czasie, kiedy wypalał się pierwotny skład Black Sabbath, niewiele formacji poszło ich śladem. Dlatego też z historycznego punktu widzenia, działalnośc Pagan Altar można uznać za część zjawiska NWOBHM, ale stylistycznie kwartet pozostawał w epoce wczesnych lat 70-tych, sięgając korzeniami głębiej w muzykę mrocznego heavy-rocka. Ten fakt był o tyle ważny, że zwykle w tym przypadku zapomina się o pewnych sprawach istotnych z zakresu klasyfikacji tej muzyki. [1] nie mógł być uznany za mistyczną formę wyrażenia idei NWOBHM, gdyż jego zawartość była raczej tęsknotą za wczesną wielkością Sabbathów. Album nagrano w 1982, ale doczekał się on wydania dopiero 16 lat później, kiedy zespół już od dawna nie istniał. Ekipa połączyła obie epoki w fenomenalny sposób, a poszczególne składowe emanowały specyficzną aurą i mrokiem rozświetlanym płomieniem świecy. Gitara Alana Jonesa była niemal lustrzanym odbiciem gry Iommiego, ale wokalnie Terry Jones zachował własną tożsamość i to go odróżniało od masy naśladowców Ozzy`ego, którzy mieli pojawić się niemal dekadę później. Jedynie samo brzmienie mogło przywodzić surową prostotę produkcji NWOBHM - z bardzo głośną perkusją oraz suchą gitarą, specyficzną dla niskobudżetowych produkcji tego okresu w Wielkiej Brytanii. Z całą pewnością Pagan Altar nie grali doom metalu - to określanie pokutuje nawet do dziś w powszechnej świadomości, ale głównie wśród tych, którzy o doomie mieli małe pojęcie. Doom metal bowiem opiera się nie tylko na wolnych tempach, ale i na minimaliźmie w formie muzycznego przekazu. Tymczasem gra sekcji rytmicznej formacji opierała się miejscami o niebywały dynamizm przekazu, czego najlepszym przykładem był In The Wake Of Armadeus. Bezsprzecznym hołdem dla Black Sabbath był Pagan Altar, natomiast epicki Judgement Of The Dead zachwycał średniowiecznym klimatem i urzekającymi solówkami Alana Jonesa. Pewne riffy wprost zapożyczono w nieco zmienionej formie od Iommiego, jak to miało miejsce w The Black Mass, efektem takiego zabiegu natomiast było brzmienie bardziej heavymetalowe w rozumieniu wczesnych lat 80-tych. Ten metalowy najbardziej uwypuklał najostrzejszy Night Rider ze specyficznym galopującym riffem w części środkowej. Delikatny półtoraminutowy Acoustics nosił pierwotnie miano Cry Of The Banshee, które zmieniono podczas tłoczenia wersji kompaktowej z nieznanych przyczyn. Stanowił on preludium do melancholijnego Reincarnation, w którym wspaniale splatały się bas i gitara akustyczna. Trudno sobie wymarzyć lepsze zakończenie albumu - z czterema motywami głównymi i "ogromną uporczywością" gitary. Był to krążek wspaniały i niezwykły, o wymiarze niemal mistycznym, osiągniętym nawet nie uciekając się do warstwy lirycznej i ogólnego przesłania. Nie udało się muzykom wydać niemal dokończonego drugiego albumu i zmuszeni byli zawiesić działalność. Podjęto ją na nowo pod koniec 1997, dograno kilka ścieżek i w ten sposób ukazał się "nowy" krążek.
Wydany w październiku 2004 [3] zawierał dziewięć utworów z lat 1982-1984, zarejestowanych pierwotnie w Pagan Studio. Wszystkie jednak składały się na złożoną opowieść o ludzkiej naturze. Stylistycznie była to soczysta mieszanka heavy/doomu z charakterystycznym wokalem Terry`ego Jonesa. Kompozycje roztaczały aurę minionych czasów - wczesnego NWOBHM. Był to zróżnicowany materiał mogący sprawić prawdziwą przyjemność miłośnikom późnych lat 70-tych. Wpływ Black Sabbath wyczuwalny był już w otwierającym płytę tytułowym Lords Of Hypocrisy, ale im dalej tym bardziej objawiał się szerszy obraz całości. Zespół z pastelowych tonów i śpiewu Valerie Watson wstępie utkał Satan`s Henchmen, później świetnie pięknie zdynamizowany i okraszony fantastycznymi ozdobnikami gitarowymi. W Sentinels Of Hate wrzucono zgrabne harmonie gitarowe kojarzące się z Thin Lizzy czy Wishbone Ash - wszystko z żeńskimi wokalizami w tle i pełnej dramatyzmu drugiej heavymetalowej części. Trafił tutaj również majestatyczny Armagedon - ponad 10-minutowy kolos świadczący o niemałej inwencji i zapędach artystycznych Pagan Altar. Jednocześnie warto było zwrócić uwagę na prostotę przyjaznej melodii głównej, obudowanej zagrywkami w stylu Iommiego. Potem rozpoczynała się snuta z muzycznych niedopowiedzeń podróż przez inne wymiary i było to przeżycie niezwykle. Akurat w tym utworze nowoczesna technika nagraniowa okazała się jak najbardziej przydatna i niemożliwe byłoby osiągnięcie tego samego efektu w 1982. The Interlude to piękna, a zarazem stonowana i oparta na akustycznych brzmieniach kompozycja z ujmującą gitarową solówką. Sabbathowy The Aftermath był bliski temu co grały brytyjskie ekipy doomowych mnichów i co grał w USA wczesny Solitue Aeternus blisko dekadę później. Wysublimowany łagodny rock w The Masquerade przeybierał oblicze wręcz poetyckie i artystycznie wielowymiarowe, zwieńczone apokalipsą w gitarowej solówce. Do całości nie pasował krótki instrumentalny The Devil Came Down To Brockley zagrany na banjo i przywodzący na myśl muzykę country. Na szczęście na koniec dewastował March Of The Dead i sposób w jaki Alan Jones to wszystko gitarowo prowadził był godny najwyższego uznania. Realizacja była ostra i wyrazista w partiach metalowych i bardzo staranna w planach dalszych, w których gitara cichła lub ustępowała miejsca innym instrumentom. Tak po prostu nikt inny nie grał.
[4] poświęcono w warstwie tekstowej głównie mitologii celtyckiej, a cały materiał powstał podobno w latach 1977-1983. Już Samhein zwiastował niezły klimat całości na czele absolutnie unikalnym głosem Jonesa. W rozpędzonym Cry Of The Banshee uwagę zwracały przede wszystkim anielskie kobiece głosy w chórkach, Crowman oparto po części na wstawkach akustycznych, natomiast epicki Sorcerer ujmował klawiszami w wykonaniu Louise Walter. Wyjątkowym numerem był ponad 8-minutowy The Erl King, dotyczący Króla Olch z poematu Goethego. Terry Jones wcielił się w rolę lamentującegoa się w rolę ojca, a Rosanne Magee przejęła głos za syna. Powstał niesamowity kawałek, pełen patosu i z fenomenalnym klimatem, cudowną gitarą w tle i w końcu klawiszami dopełniającymi nieporównywalnej atmosfery. Uwagę zwracały także The Witches Pathway z gitarowymi szaleństwami Alana Jonesa i zamykający płytę niemal 9-minutowy The Rising Of The Dark Lord, w którym pojawiały się motywy zaczerpnięte z twórczości Lovecrafta i Tolkiena. Pagan Altar znów wspięli się na artystyczne wyżyny, serwując niezwykle intrygujący mix heavy metalu, heavy/doomu, hard rocka i progresji.
Dyskografię uzupełniają: Portrait Of Dorian Gray ze splitu z Mirror Of Deception z 2011 oraz singiel Walking In The Dark / Narcissus z września 2013. Pierwszą kompozycję wydano wcześniej w październiku 2007 na splicie z Jex Thoth, z kolei drugą wrzucono niegdyś jako bonus do winylowej wersji [4]. Terry Jones zmarł 15 maja 2015 na raka w wieku 69 lat, ale jego wcześniej nagrane wokale wykorzystano na [5], który pierwotnie miał nosić nazwę Never Quite Dead. Krążek miał być ukoronowaniem kariery - nigdy nie spełnionej do końca, ale jakże wpływowej na post-sabbathowe granie. Końcowy efekt jednakże okrutnie rozczarowywał. Przede wszystkim granie zrywało ze stylistyką dotychczasowej twórczości. Warstwa instrumentalna i aranżacje poszczególnych partii odrzucały na odległość, nawet nie wysilono się na odrestaurowanie starych motywów i zbicie kasy na nostalgii. Dawnego Pagan Altar tu nie było, na kilometr czuć było brak zaangażowania i determinacji żyjących jeszcze członków zespołu. Z tego wszystkiego najlepsza wydawała się okładka. Zabrakło mistycyzmu, proto-doomowych motywów, poetycko odegranego heavy metalu i w końcu ostatecznej artystycznej wizji. Wydawnictwo nie dość, że niepotrzebnie, to pozostawiające finalną skazę na wspaniałej tradycji zespołu.
Andy Green bębnił u boku Marty Gabriel i dwóch muzyków Saracen w Moon Chamber (Lore Of The Land w 2019).

ALBUM ŚPIEW GITARA BAS PERKUSJA
[1] Terry Jones Alan Jones Trevor Portch John Mizrahi
[2-4] Terry Jones Alan Jones Trevor Portch Mark Elliot
[5] Terry Jones Alan Jones Diccon Harper Andy Green
[6] Brendan Radigan Alan Jones Diccon Harper Andy Green

Brendan Radigan (Torture Chain, ex-Magic Circle, Sumerlands, Savage Oath)

Rok wydania Tytuł TOP
1982/1998 [1] Volume 1 #6
2004 [2] The Time Lord EP
2004 [3] Lords Of Hypocrisy #15
2006 [4] Mythical & Magical #21
2017 [5] The Room Of Shadows
2025 [6] Never Quite Dead

          

Powrót do spisu treści