Założona w 1986 grupa z Chicago zaliczana do nurtu chrześcijańskiego, który po spopularyzowaniu przez Stryper szybko zdobył szeroką rzeszę fanów, utożsamiających się z religijnym przesłaniem. Nastąpiła gwałtowna eksplozja tej odmiany metalu, która szybko zresztą podzieliła się na podgatunki, stosownie do głównych trendów i nurtów ogólnych. Sacred Warrior zaliczał się do ekip powermetalowych, jednak bez nacisku na "US Power", bowiem prezentowali styl lżejszy, nastawiony na melodię i pozbawiony agresji. Formacja wzorowała się też na klasycznym heavy spod znaku Bloodgood i Barren Cross. Jak się miało wkrótce okazać, zespół nie miał szczęścia w momencie swej największej aktywności, bowiem lata 90-te nie sprzyjały tradycyjnym metalowym formom i większość ich sporego dorobku przeszła bez większego echa. Tymczasem już debiut był płytą bardzo dobrą, zawierającą kilka utworów wręcz stanowiących kanon gatunku - jak treściwe i wypełnione energią manifesty Stay Away From Evil, Children Of The Light i Master Of Lies z refrenami przeznaczonymi do wspólnego śpiewania z publicznością. Wysoki egzaltowany głos wokalisty dodawał im autentyzmu i mocy. Kompozycje osadzono mocno w amerykańskiej tradycji heavy/power, Pełną fantazji grę Bruce`a Swifta wspierały klawisze na drugim planie. Album zawierał najbardziej znany utwór zespołu Mad Mad World, z podkreślonym znaczeniem sekcji rytmicznej. Kapela najlepiej wypadła w kawałkach szybkich, napędzanych grzmiącą perkusją i basowymi natarciami, traciła natomiast nieco kiedy zwalniała. Ciekawej ballady na tym albumie nie było, ponieważ nastrojowy He Died przybierał raczej formę pieśni religijnej, zagranej co prawda z dużym wyczuciem i smakiem. Niekiedy Sacred Warrior czerpali z klasycznego heavy, z lekka wzorując się w spokojnym refleksyjnym Famine na Bloodgood, a w The Heavens Are Calling przemycili wręcz elementy speed/thrashu, umiejętnie łagodzone w pełnych emocji wolnych fragmentach. W warstwie tekstowej zespół był bezkompromisowy i swoje credo ideologiczne wyłożył już na początku w numerze Black Metal, stając jednoznacznie po drugiej stronie bieguna. Debiut doczekał się zremasterowanej reedycji w nowej szacie graficznej w roku 2010.
Operation: Mindcrime Queensryche w 1988 bez wątpienia przewrócił do góry nogami świat progresywnego heavy/power, stając się albumem wpływowym i wzorcowym dla wielu innych zespołów, w tym także dla Sacred Warrior. [2] próbował przeszczepić muzyczne idee ekipy Tate`a na grunt chrześcijańsko-metalowy. Wyszło to niezbyt przekonująco. Rey Parra pomimo pewnych podobieństw skali w wyższych rejestrach to nie była jednak klasa Tate`a, a i tworzenie bardziej skomplikowanych form chyba było ponad siły zespołu. Na krążek trafiło co prawda wiele grania intensywnego, jak w Beyond The Mountain, Uncontrolled czy też chaotycznie dramatycznego Bound In Chains. W heavy/powerowych Master`s Command, Many Will Come oraz Evil Lurks ekipa kopiowała Queensryche w średnio udanych próbach przekazu w łagodniejszych refrenach. Przede wszystkim wspomniany utwór tytułowy dawał nadzieję, że jeszcze lepsze kompozycje pojawią się niebawem, ale w sumie nic takiego nie następowało. Pod koniec płyty zespół co prawda zaskakiwał brutalnymi partiami wokalnymi w The Flood (zaśpiewał gościnnie Roger Martinez z Vengeance Rising), ale ostatecznie z tego grania niewiele wynikało. Zamykający Holy Holy Holy nudził, kładąc większy nacisk na religijne przesłanie niżsame aranżacje. Balladowo-hymnowy Unfailing Love brzmiał podniośle i interesujący tylko w solówkach Swifta. Lżejsze rock/metalowe granie prezentowało się nijako w bladym i nadmiernie rockowo ugrzecznionym Paradise. Ciekawy Onward Warriors był instrumentalny - a szkoda, bo to muzycznie udana rzecz i z wokalem byłby to zdecydowanie zapadający w pamięć heroiczny chrześcijańsko-metalowy hit. Gitarze nadano brzmienie nazbyt suche i płaskie, natomiast zdecydowanie lepiej w tej kwestii wypadła perkusja (same partie Tony`ego Velazqueza także były interesujące). Klawiszy niewiele i Rick Macias w zasadzie tu asystował. Poza solowymi popisami, zasadnicze riffy Bruce`a Swifta wskazywały na brak pomysłów na coś oryginalnego. Na tej płycie Sacred Warrior otarł się o rzeczy dobre, miejscami nawet autentycznie ujmujące, ale generalnie ekipa zaproponowała rzeczy trudne w odbiorze dla fanów pierwszej płyty.
Pomimo naleciałosci religijnych, w muzyce Sacred Warrior nie występowała nachalność kojarzona chociażby ze Stryper. Kapela rozpadła się w 1993. Osiem lat później zreaktywowała się na gościnny występ koncertowy, który udokumentowała wydaniem [5]. W 2013 powróciła nieoczekiwanie z nowym logo i zreformowaną formułą na granie.
John Johnson założył Rival. Eli Prinsen śpiewał w heavymetalowym The Sacrificed (The DaVinci Hoax w 2007, 2012 w 2010 i III w 2012) oraz hard rockowo-heavymetalowym Dream Patrol (Phantoms Of The Past w 2018. Rick Macias zmarł 7 lutego 2009 w wieku 55 lat.

ALBUM ŚPIEW GITARA GITARA KLAWISZE BAS PERKUSJA
[1-3] Rey Parra Bruce Swift Rick Macias Steve Watkins Tony Velazquez
[4] Rey Parra Bruce Swift John Johnson Steve Watkins Tony Velazquez
[6] Eli Prinsen Bruce Swift Joe Petit Steve Watkins Tony Velazquez


Rok wydania Tytuł TOP
1988 [1] Rebellion
1989 [2] Master`s Command
1990 [3] Wicked Generation #26
1991 [4] Obsessions #16
2001 [5] Live At Cornerstone 2001 (live)
2013 [6] Waiting In Darkness

          

Powrót do spisu treści