Grecka grupa powołana do życia w 1985 w Salonikach przez multiinstrumentalistę Selalmazidisa. Nazwa nawiązywała do długiej włóczni używanej przez falangę w starożytnej armii Aleksandra Wielkiego (i później). Ekipa zadebiutowała ponad 33-minutową kasetą "Demo 1987", która naprawdę miała być pierwszym albumem - negocjacje w sprawie jej wydania z szefami wytwórni Noise nie zakończyły się sukcesem. Szkoda, gdyż numery w rodzaju Electric Axes czy It`s Your Time To Play były po prostu kapitalne. W trakcie swojej późniejszej działalności formacja zrealizowała jedynie trzy płyty. O ile oficjalny debiut z 1994 prezentował typowy helleński epicki heavy/power, to na znacznie ciekawszym [3] Sarissa przerzuciła się na bardziej nowoczesny power o cechach progresywnych. Krążek stanowił popis wokalisty Iglezosa - faceta posiadającego kapitalny głos o wielkiej donośności, klarowności oraz wybornych wysokich rejestrach. Ten śpiew miał w sobie jednocześnie coś z aktorstwa i plastycznego dostosowania się do skomplikowanych aranżacji. Wiele ciętych nerwowych riffów, symfonicznych dodatków w tle generowanych przez klawisze i z lekka zakręcone melodie nasycono grecką muzyką narodową, ale bez nachalnego folku. Były to raczej dyskretnie podane motywy, które na albumach greckich spotykane był zwykle często w formie dodatków do epickiego grania. Tu dostosowano je do specyficznej rytmiki metalu pulsującego i nieliniowego a czasem nawet nieprzewidywalnego. W tym wszystkim Sarissa nie popadła w chaos czy natłok progresywności, serwowano melodie uroczyste i dumne w stylu greckiego patosu jak w Bleed (Till The End), Deathdance czy znakomicie opartym na basie i pseudo-thrashowym motywie głównym z klawiszami To These Powers (I Swear). Epicki styl śpiewania Iglezosa powiązano z punktującymi zagrywkami gitarowymi w The Ancient Land Falls, jak również ciężkimi zwolnieniami z efektami specjalnymi i następujacej po nich solówce Selalmazidisa na tle mocarnego basu. Tytułowy Masters Of Sins rozpoczynał się żeńską wokalizą, by następnie przejść w melodyjny nostalgiczny utwór pełen powagi i refleksji. Nieco słabiej wypadł Envious Critics, bardziej standardowy melodyjny powermetal, gdzie ten sposób przedstawienia melodii, który dominował na reszcie krążka nie do końca się sprawdzał. Z kolei w Nemesis ciekawiły subtelne klawisze, jakby popędzający wszystko bas oraz męskie chórki. Dużo się działo w tych utworach i w tą stylistykę wpisywał się udanie Starvation, pełen symfonicznych ozdobników i znakomicie dobranego tempa o lekko wahających się szybkościach. Startujący balladowo The Struggle rozwijał sie w dumny numer z niesamowitym refrenem w formie żarliwego heavy metalu opartego na rockowej bazie. Podsumowanie w postaci Hypocrisy Crusade było wyjątkowo surowe, z dodatkiem brutalniejszych wokali, które łagodzono śpiewem żeńskim w tle. Tak progresywnie zagranego epickiego power z równie nośnymi melodiami i stylem riffowania oraz ornamentami w Europie na pewno nikt nie grał. Selalmazidis okazał się muzyjkiem uzdolnionym, jako gitarzysta grając urozmaicone solówki, efektownie również odegrał wszystkie syntezatorowe tła. Rola perkusisty w tych łamanych melodiach była trudna, ale Kanakis zrobił tu mnóstwo dobrego i warto go było posłuchać w nieraz złożonych partiach. Nick Iglezos dał fenomenalny popis i szkoda, że ten niezapomniany głos nigdzie indziej w metalowej muzyce się nie pojawił. Wszystko okraszono idealnym masteringiem o klarownym wieloplanowym brzmieniu. Powstała płyta bogata aranżacyjnie i wykraczająca poza schemat, choć w surowej greckiej bojowej epickości niczym nie ustępująca bardziej znanym rodzimym formacjom. Sarissa wydawała się projektem chwiejnym czasowo, ale Selalmazidis jawił się jako jedna z najbardziej frapujących postaci greckiej sceny powermetalowej.
Kolejne 12 lat minęło zanim pojawił się [5]. Dimitris Selalmazidis zawsze był twórcą poszukującym i oryginalnym, jednak tym razem całkowicie się skompromitował. Nie można odmówić Chatzisimeonidisowi talentu wokalnego, choć oczywiście nie śpiewał tak dobrze jak na demówce. Lider nawet nieźle poczynał sobie na basie, ale to co Sarissa próbowała wcisnąć fanom było po prostu fatalne. Ten "powermetal" w rodzaju No Mans Land, Into The Night to bezproduktywna emisja riffów. Kawałki odnoszące się do epickiego heavy jak Sacrifice czy Warriors odegrano toporne, odarto z klimatu i oparto na prostackich aranżacjach. Into The Night stanowił szczyt prymitywizmu w wykorzystaniu rockowej podbudowy w melodyjnym power, natomiast Fight The Devil z echami King Diamond i amerykańskiego horror-metalu był zawstydzający. Najgorzej wypadły numery zupełnie bezstylowe, trącące niezrozumieniem progresywnego heavy (Daughter Of The Night, Now Or Never, Fallen). W zasadzie jedynym kawałkiem, który można było słuchać bez zniecierpliwienia, był I`m Coming Home na bluesowej podbudowie. W ten sposób Selalmazidis nie miał szans stworzyć nową jakość w greckim heavy i power - tak jakby przespał dekadę i obudził się nieświadomy tego co w tym czasie w metalowej muzyce zdarzyło się w Grecji.
Sakis Kazakis grał w greckim Redrum (No Turning Back w 2007 i Victims Of Our Circumstances w 2013). Dimitris Selalmazidis zmarł 21 lutego 2021.

ALBUM ŚPIEW GITARA GITARA KLAWISZE BAS PERKUSJA
[1] George Chatzisimeonidis Chris Mamalitzidis Sakis Kazakis - Dimitris `Jim` Selalmazidis Fotis Kanistras
[2-4] Nick Iglezos Dimitris `Jim` Selalmazidis Bill Kanakis
[5] George Chatzisimeonidis Orestis Nalmpantis Dimitris `Jim` Selalmazidis Stelios Sioulas

Bill Kanakis (Emerald Sun), Stelios Sioulas (Black Sword Thunder Attack, Stargate)

Rok wydania Tytuł TOP
1987 [1] Demo 1987 (demo)
1994 [2] Sarissa
2004 [3] Masters Of Sins #21
2009 [4] Macedonia EP
2016 [5] Nemesis

        

Powrót do spisu treści