
Amerykańska grupa założona w 1989 w Las Vegas przez dwóch byłych muzyków Vinnie Vincent Invasion. Pochodząca od nazwiska lidera nazwa mogła mylić, gdyż zamiast ciężkiego grania formacja zaprezentowała hair metal grany przez przystojnych chłopczyków. Debiut odniósł oszałamiający sukces sprzedając się w ilości dwóch milionów egzemplarzy, a teledyski kwartetu często gościły na antenie MTV. W samych Stanach krążek zdobył status potrójnej platyny, a za muzykami na trasie podążały hordy groupies. Właściwie nie wiadomo dlaczego tak się stało, gdyż album nie prezentował niczego nadzwyczajnego. Slaughter był solidną ekipą, ale nie wyróżniającą się na tle innych podobnych kapel. Cechą rozpoznawczą ekipy stał się głos Marka Slaughtera (ur. 4 lipca 1964), wzbudzający mieszane uczucia przez swego rodzaju skrzekliwość. Dla niektórych fanów okazało się to barierą nie do przeskoczenia. Płyta zawdzięczała popularność kawałkom promującym wydawnictwo i mało która grupa w tamtych czasach mogła się pochwalić tyloma videoklipami nagranymi na potrzeby jednego krążka. W potężnym rockerze Up All Night wiodącą rolę powierzono sekcji rytmicznej, zawodziła natomiast daleka od pomysłowości solówka gitarowa Kelly`ego. Nieźle wypadł Spend My Life z "ładnymi" partiami klawiszy i "miłą" melodią, ale największy rozgłos zyskała ballada Fly To The Angels, dająca w pełni możliwość "delektowania się" tonacją głosu Marka Slaughtera. Popularnością cieszył się dynamiczny Mad About You, swoimi lekkostrawnymi refrenami znajdujący prostą drogę do niewieścich serc. Wszystkie cztery numery dostały się do pierwszej 30-tki Billboardu. Poza nimi na płytę wrzucono zadziwiająco dużą liczbę średniaków i zapełniaczy. Pogodny AOR-owy You Are The One pognębiał nazbyt cukierkowy refren - za to dawał się lubić Gave Me Your Heart, w którym nie irytował głos frontmana. Desperately brzmiał niczym podróbka Def Leppard, fragmenty otwierającego całość Eye To Eye nie łączyły się w spójną całość, totalnie nudziły That`s Not Enough i Louded Gun. Wszystko kończył sadomasochistyczny żart i trzeba mieć specyficzne poczucie humoru, żeby uważać go za śmieszny. Niczym nie wzruszał też instrumentalny Thinking Of June, poświęcony zmarłej na raka siostrze Kelly`ego. Ostatecznie jednak album nominowano w 1991 do nagrody American Music Awards w kategorii Najlepszy Metalowy Album. Szybko na fali trendu wydano koncertową [2], w której skład weszło pięć utworów: Burnin` Bridges, Eye To Eye, Fly To The Angels, Up All Night i Loaded Gun. EP-ka szybko zyskała złoty status.
Krążek przyniósł kapeli wspomnianą sławę, choć krótkotrwałą. Slaughter spóźnili się o ładne parę lat, załapując się na sam koniec popularności hair metalu. [3] ukazał się czasach, kiedy popularność tej muzyki zmierzała po równi pochyłej w dół. Wydawnictwo zadebiutowało na ósmej pozycji listy Billboardu i wkrótce okryło się platyną. Co prawda grunge świecił już triumfy, ale publiczność nie zapomniała jeszcze zupełnie o swoich utapirowanych pupilach, które ostatnim tchnieniem mogły jeszcze sprzedać kilka płyt. Zespół poszedł za ciosem, wykorzystał kończącą się koniunkturę i wydał w tym czasie również film, na którym ukazano losy kapeli i to w jaki sposób powstawał materiał przeznaczony na nową płytę. Trasę koncertową jednak odwołano - guzek więzadeł głosowych wymagał interwencji chirurgicznej i pozbawiona Marka Slaughtera ekipa musiała czekać na jego wyzdrowienie. Krążek nie dorównywał debiutowi i w wielu miejscach zawodził, gubiąc zadziorność. Wszystko otwierał Reach For The Sky - tytuł od razu nasuwał skojarzenia z drugim albumem Firehouse, a sam początek utworu kojarzył się z motywem przewodnim wykorzystanym w filmie "Rockstar". Najlepsze przychodziło później wraz z silnym śpiewem Marka, który za cel honoru postawił chyba sobie udowodnienie, że posiadał talent. Galopującym początkiem zaskakiwał Out For Love, później kompozycja uderzała w ścieżki sprawdzone już przez Great White. Promujący wydawnictwo The Wild Life okazał się typowym średniakiem, lecz ten niedosyt rozpraszał się przy balladowym Days Gone By ze znakomitym refrenem. Dance For Me Baby wpisywał się w wachlarz przeciętnych rockerów, choć riff przywodzi na myśl twórczość Guns N'Roses. Hair metalowy przebój Move To The Music posiadał tyle oryginalności co kot napłakał, ale odpowiednio nawoływał do zabawy. Największe zaszczyty spadły na poparty teledyskiem Real Love, który osiągnął 69 miejsce w rankingu Billboardu. Była to żywsza i do tego niebanalna ballada. Niewypałem okazały się natomiast Streets Of Broken Hearts oraz Shake This Place - oba nagrane na siłę i zupełnie bez pomysłu. Hold On polubili z pewnością miłośnicy Poison, a Old Man zaczynał się dźwiękiem harmonijki ustnej i toczył się dalej w stylu country. Płyta okazała się ponownie za długa i nie wiadomo dlaczego muzykom zależało koniecznie na umieszczeniu tutaj aż 14 kawałków. Oczywiście kilka radiowych hitów stanowiło wystarczający powód, aby płytę kupili fani Slaughter, ale wątpliwym było, aby tym krążkiem zdobyli nowych.
W latach 1993-1996 wiele dotychczas melodyjnych zespołów nieudolnie eskperymentowało. Zupełną klapą okazały się odmienne od dotychczasowych osiągnięć krążki Danger Danger, Warrant i China. Slaughter jednak nie tylko pozostał wierny swoim korzeniom, to jeszcze nagrał swój najlepszy album. Muzyków nie interesowały ówczesne trendy, chcieli po prostu zagrać swoje. Ten bardzo dobry krążek powstawał jednak w bólach. Z jednej strony kłopotów dostarczył gitarzysta Tim Kelly, który został aresztowany za narkotyki, a z drugiej wypadkowi uległ Dana Strum, poważnie uszkodzając sobie dłoń. Grungowy kataklizm doprowadził do tego, że wytwórnia Chrysalis straciła zainteresowanie zespołem, co było o tyle niewdzięczne, że płyty Slaughter sprzedawały się wcześniej w milionach egzemplarzy. Szczęśliwym trafem formacja trafiła pod skrzydła CMC, które nadal wtedy wierzyła, że moda na melodyjnego hard rocka może jeszcze powrócić. Płyta okazała się ostrzejsza niż to bywało w przeszłości, choć pojawiały się też utwory na wzór Britny Fox jak nijaki Get Used To It. Na tym wydawnictwie tego typu AOR-owe piosenki po prostu nie miały miejsca. Promowany teledyskiem Searchin` stanowił konkretny rock`n`rollowy kawałek w stylu XYZ czy też Rockhead. Sam Mark Slaughter również totalnie się odmienił, śpiewając znacznie niżej i zapominając o swej skrzekliwej słabości. Jego głos w zasadzie był nie poznania. Znaczną ilością lukru polano balladę I`ll Be Alright, ale już energią niemal jak hair metalowe AC/DC emanował Let The Good Times Roll. Kolejnej ballady Breakdown N`Cry nie nagrano według sprawdzonej formuły, lecz spróbowano czegoś nowego. Przez wzgląd na występujące w niej elementy bluesa, numer był porównywany do dokonań Cinderelli. W intrze Hard Times zawarto fragmenty przemów z nazistowskiej propagandy, a pozorny spokój po minucie zostawał przerwany zdecydowanym wejściem instrumentów. Wyśmienicie wypadł Outta My Head, czerpiący z nieoczekiwanych klasycznych źródeł spod znaku Deep Purple i Dio. Na koniec wrzucono Unknown Destination, nieodparcie kojarzącym się z ówczesnym obliczem Pretty Maids. Kwartet pokazał klasę, w dodatku unikając wypełniaczy, które denerwowały na poprzednich albumach.
Świetna muzyka nie została dostrzeżona i muzycy zachowali się jakby obrazili się na cały świat. Postanowili pójść zupełnie pod prąd, proponując na [5] nową stylistykę. Na szczęście nie zhańbili się grungem, spróbowali za to sił w lżejszym materiale. Zniknął zupełnie hard rock, który został bezczelnie zastąpiony zwykłym rockiem. Większość piosenek umykała pamięci, co świadczyło o ich przeciętności. 5 lutego 1998 Tim Kelly uczestniczył w fatalnym w skutkach wypadku samochodowym na autostradzie nr 96 w Arizonie, zaliczając czołową stłuczkę z jadącą z naprzeciwka 18-kołową ciężarówką, której kierowca przekroczył oś jezdni. Po przewiezieniu do kliniki, stwierdzono śmierć gitarzysty - głównie z powodu poważnych urazów głowy. Miał 35 lat. Podczas śledztwa w krwi kierowcy TIR-a stwierdzono obecność trzech różnych narkotyków, w tym amfetaminy. Został on skazany na trzy lata więzienia, a ciało Tima pochowano na cmentarzu św.Ignacego w Pennsylvanii. Slaughter nie zawiesili działalności, rekrutując gitarzystę Jeffa Blando z Saigon Kick (w pokonanym polu zostawił on m.in. Davida Marshalla, znanego z debiutu Vince`a Neila). Z nim przystąpiono do nagrywania [7], którego tytuł brzmiał zarówno jak obietnica, jak i groźba. Płyta zaczynała się od trudnego w odbiorze Killin` Time z dość zakręconym rytmem, ale klasycznym hair metalowym wokalem popartym chókami. W All Fired Up gitara serwowała riffy z przekonaniem godnym AC/DC, z kolei Take Me To The Sky nadano posmak Krokus, nieco dziwną solówką o psychodelicznym posmaku. Dangerous odwoływał się do lat 80-tych, a proste zagrywki kojarzyły się z Bulletboys. Fanom Appetite For Destruction Guns N'Roses warto było polecić Bad Groove, a On My Own nie po raz pierwszy w karierze imitował twórczość Great White. Ten powrót do agresywniejszego grania zaowocował zadowalającym rezultatem. Płyta sprawiała dobre wrażenie i przyjemnie się jej słuchało.
Mark Slaughter w późniejszych latach udzielał się podkładając swój głos do filmów i programów telewizyjnych ("Batman Beyond", "Bloodsport", "Animaniacs"). Zaśpiewał na płycie świątecznej "Northern Light Orchestra 2010 Celebrate Christmas", brał też czynny udział w akcjach charytatywnych dla dziecięcego szpitala St.Jude`s w Las Vegas. Udzielił się w numerze Granny`s Gone Crazy na krążku Babez For Breakfast fińskiego Lordi. Próbował również powołać do życia projekt Scrap Metal, w którego skład mieli wejśc m.in. Gunnar Nelson z Nelson, Kelly Keagy z Night Ranger i Eric Martin z Mr.Big. W końcu w 2015 nagrał swój solowy debiut Reflections In A Rear View Mirror. Dana Strum zagrał na Tattoos & Tequila Vince`a Neila.
| ALBUM | ŚPIEW, KLAWISZE | GITARA | BAS | PERKUSJA |
| [1-5] | Mark Slaughter | Timothy Kelly | Dana Strum | Blas Elias |
| [6] | Mark Slaughter | Jeff Blando | Dana Strum | Blas Elias |
Mark Slaughter (ex-Xcursion, ex-Vinnie Vincent Invasion), Dana Strum (ex-Bad Axe, ex-Vinnie Vincent Invasion)
| Rok wydania | Tytuł |
| 1990 | [1] Stick It To Ya |
| 1990 | [2] Stick It Live EP |
| 1992 | [3] The Wild Life |
| 1995 | [4] Fear No Evil |
| 1997 | [5] Revolution |
| 1998 | [6] Eternal Live (live) |
| 1999 | [7] Back To Reality |

