Samo słowo "speed" padało bardzo często w kontekście recenzji Metalliki i Exciter już na początku 1983. Redaktorzy pisma "Aardshok", jednego z ważniejszych w pierwszej połowie lat 80-tych w Europie, twierdzą, że miano prekursora należy dać Robowi Quantinie i jego pismu "Metal Mania". Już w 1981 miał się on posłużyć się terminem "speed metal". Inny trop wskazywał na Jeffa Dahla, postać ważną dla amerykańskiej sceny punkowej. Miał on po raz pierwszy użyć tego określenia odnośnie swojego zespołu Powertrip i płyty When We Cut We Bleed w 1983. Był to ten okres działalności, w którym Dahl zbliżył się mocno do Motörhead. Na jednej z aukcji internetowych wystawiono pierwsze wydanie tego krążka na którym wygrawerowano słowa "speed metal rules".
Inna hipoteza wskazuje na włoską heavymetalową grupę Astaroth, której pierwsze demo z 1983 nazwano "Speed Black Metal". Pewne jest natomiast, że "speed metal" był obecny już pod koniec 1983 w drugim numerze pisma "Metal Forces". W recenzji autorstwa Dave`a Constablesa płyty Conquer Vopos, łączącego agresywny szybki heavy w stylu Motörhead z punk rockiem, padło określenie "speed heavy metal". Najciekawiej robiło się jednak w recenzjach Slayera. Muzyka na drugim demo została w grudniowym numerze "Metal Forces" z 1983 nazwana "black metallic death", a dwa miesiące później w recenzji Show no Mercy padło zdanie: "satanic metal, power metal, nazywajcie to jak wam się podoba, ta płyta jest zajebista!". Album aż prosił się o etykietę "speed metal", lecz ten akurat termin nie padł. Wtykanie zespołów do "speed metalowej szuflady" wzrosło gwałtownie w prasie od kwietnia 1984, dominując przez cały rok nad młodym wtedy terminem "thrash metal". W niemieckim "Metal Hammer" z czerwca 1984, Destruction reklamowano jako "black-hardcore high-speed metal". Jeszcze w 1988 w czasie katowickiego koncertu Exumer na "Metal Battle", Paul Arakari wymieniając gatunki reprezentowane na scenie "Spodka" wrzeszczał: "heavy metal, black metal, speed metal!"