
Powstały w RPA (Johannesburg) kwartet w 1970. Podczas krótkiej, trwającej zaledwie osiem miesięcy kariery, szybko zyskał złą reputację, nagrał jeden album i wywołał więcej chaosu niż większość zespołów w ciągu dziesięciu lat działalności. Basista Louis Forer spotkał w jednym z klubów przybyłego z Londynu gitarzystę Steve`a Gilroy`a, który wcześniej współpracował z Mickiem Abrahamsem (oryginalnym gitarzystą Jethro Tull i założycielem Blodwyn Pig). Forer zabrał Gilroy`a po rozmaitych miejscach jak "Club Tomorrow", "Black Out" i "Ciros", w którym jammowali z lokalnymi muzykami, pili rzeki piwa i dobrze się bawili. Do tej dwójki dołączył przybyły z Kapsztadu, ale urodzony we Włoszech perkusista Savario Grande, wzorujący się na grze Keitha Moona z The Who i mający wielki wpływ na ciężkie brzmienie grupy. Do pełni szczęścia brakowało wokalisty i urodzony w Port Elizabeth cypryjski wokalista/flecista Andrew Ionnides wkróce przyjął zaproszenie. Tak narodził się Suck.
Od samego początku była to ekipa kontrowersyjna. Wpierw rozważano pomysł, by w nazwie zespołu pierwszą literę zamienić na "F” i obrać szyld Fuck. Na szczęście zwyciężył zdrowy rozsądek. Pierwszy występ na "Rand Easter Show” w Johannesburgu wywołał burzę. Agresywna ostra muzyka zmiotła spod sceny dwa pierwsze rzędy wystraszonych fanów sądząc, że na ich karkach ląduje Jumbo Jet. Na scenie Forer wywijał nożem myśliwskim, Gilroy dzierżył w ręku młotek nabijany ostrymi kolcami, a Ionnides paradował z ukochanym rewolwerem Colt Python .357 Magnum i pejczem, którym "chłostał" basistę. Tego rodzaju zachowanie zespołu rockowego w konserwatywnej Republice Południowej Afryki było do tej pory niespotykane. Nazajutrz prasa rzuciła się muzykom do gardeł" "To była obrzydliwość! Dzikie zwierzęta! Swoją muzyką i zachowaniem psują umysły naszej ukochanej młodzieży!". Innego zdania był Benjy Mudie, szef wytwórni Fresh Music, który widział prawie wszystkie ich koncerty. Stwierdził, że Suck to najbardziej wizualny zespół jaki kiedykolwiek spotkał. Z jednej strony ogldając ich występ czuł niemal narastająca panikę, z drugiej jednakże był zafascynowany jej mocarnym brzmieniem. Muzycy bowiem rąbali siekierami instrumenty (zniszczony fortepian w Selbourne Hall), demolowali wszystko co nawinęło im się pod ręce, podpalili zasłony w Port Elizabeth`s Feathermarket Hall i używali niewybrednego języka. Cała czwórka miała bunt wpisany w geny. Skandaliczne wybryki rockowych rebeliantów przyniosły im niechlubny rozgłos także poza granicami RPA. Występy w ówczesnej Rodezji (dziś Zimbabwe) spowodowały zamieszki - eskortowany przez policję zespół został odstawiony do granicy z dożywotnim zakazem jej przekraczania. Działalność kwartetu nie uszła uwadze Clive`a Caldera, jednego z najbardziej szanowanych ludzi w branży muzycznej. Calder, który wraz z Peterem Vee i Ralphem Simonem zarządzał takimi zespołami jak The Otis Waygood Blues Band i Hawk, wziął pod swoje skrzydła także Suck i szybko uruchomił plan nagrania płyty. Podekscytowani muzycy chcieli nagrać własny materiał, ale nie mieli na to najmniejszej szansy. Calder dał im zaledwie trzy tygodnie na zebranie materiału. W rezultacie album nagrano na żywo w dwóch podejściach (w sumie sesja łącznie trwała sześć godzin) i wydano go w 1971 *niektóre źródła podają błędnie 1970). Na okładkę trafił uroczy maluch, siedzący przy pedale bębna perkusyjnego.
Powstał pakiet bezkompromisowego heavy-rocka z szaloną sekcją rytmiczną, piekielnie buzującą gitarą i świetnym wokalem Ionnidesa. Frontman był obdarzony doskonałym głosem, łączącym moc Roberta Planta z bluesową barwą Paula Rodgersa. Album poza jednym autorskim utworem The Whip stanowił zbiór coverów, m.in. energetyczne Aimless Lady i Sin`s A Good Man`s Brother Grand Funk, 21st Century Schizoid Man King Crimson czy Into The Fire Deep Purple. Co istotne, niektóre z tych nagrań wypadły lepiej niż oryginały - przede wszystkim dotyczyło to coveru Donovana Season Of The Witch, którego zamieniono w niemal dziesięciominutowego potwora. Początek grany na flecie przez wokalistę w tradycyjny sposób był jedynym spokojniejszym momentem płyty, a potem numer nabierał coraz cięższego psychodeliczno-progresywnego charakteru. Suck grali głośno i mocno, bez padania na kolana przed oryginalnymi wersjami. W Elegy Colosseum schizofreniczny śpiew w połączeniu z heavy-rockiem bardziej przypominał zespoły spod znaku Black Sabbath niż te grające jazz-rock. Niewielu też we wczesnych latach 70-tych mierzyło się na swój sposób z kompozycjami King Crimson. Apogeum ciężkiego grania grupa ujawniała w klasyku Deep Purple, zaś w I`ll Be Creeping z repertuaru Free zmierzyła się z nieco obcą dla nich blues-rockową formułą, wychodząc z niej zwycięsko. W tym wszystkim niespełna trzyminutowy The Whip prezentował się całkiem nieźle, serwując atrakcyjny riff główny, kapitalnie bębnił tu również Saverio Grande. W późniejszej reedycji płyty z 2009 wytwórnia Shadocks dołączyła jeszcze jeden bonus: War Pigs Black Sabbath. Dziś trudno się nim ekscytować, kiedy wielu już go przerabiało, ale ta wersja była jednym z najwcześniejszych coverów Sabbath, co malowało wszystko w nieco innym świetle. W każdym bądź razie cover Suck atakował zmysły słuchacza falą krzyków, ciężkiej perkusji, mocnego basu i gitar przez ponad siedem wspaniałych minut.
Następnie los zakpił z zespołu. Wpierw krążek został zbojkotowany przez South African Broadcasting Corporation, co wiązało się z odmową grania i promowania go przez publiczne stacje radiowe. Darmową reklamę robiły im za to niemal wszystkie gazety w kraju, gdyż dziennikarze uwielbiali pisać o wybrykach muzyków. Oni w zasadzie osiągnęli swój cel: bycie najbardziej kontrowersyjną grupą w kraju, ale właśnie to odegrało dużą rolę w ostatecznym upadku formacji. Życie w trasie było ciężkie, na każdym kroku napotykano nierozsądne i chciwe zarządzanie, brak lokali i brak funduszy. Restrykcje rządowe i policyjne, które ogólnie miały negatywny wpływ na muzykę rockową w Afryce Południowej w tamtym czasie, a także fakt, że czasami musieli przetrwać zaledwie na jednym randzie dziennie (1 rand = 0,75 amerykańskiego dolara), to największe rozczarowania jakie spotkały kwartet. Zniesmaczony i rozczarowany Gil Gilroy opuścił przemysł muzyczny, ale pozostał w RPA, zostając właścicielem dużego browaru, pubu i restauracji Gilroy w West Randzie. Louis Forer udzielał się jako muzyk sesyjny, występował z Trevorem Rabinem i grupą Rat. Później założył kapelkę Sounds Like Thunder, grywającą regularnie w słynnym "Blues Room" w Johannesburgu. Saverio Grande występował z Omega Ltd, Stagecoach, Jack & The Beanstalk, Davidem Kramerem i Jonathanem Butlerem. Zamieszkał w Kapsztadzie, gdzie uczył w szkole gry na perkusji. Andrew Ionnides pod ksywką Andy Dean śpiewał w rodezyjskim Hedgehoppers (płyta Hey w 1971), przez jakiś czas związany był z Rat, a w 1974 nagrał jako Andy Dean solowy singiel Billy You Are My Hero / School Girl. Andrew przez większość życia żył na krawędzi, ryzykując wszędzie gdzie się udał i dopiero w późniejszych latach odniósł sukces prowadząc dobrze prosperującą restaurację we wschodnim Londynie (tym w RPA). Ostatecznie Suck w swoim czasie spowodował wiele siwych włosów u wielu ludzi. Muzycy dali prasie coś na czym mogła wyostrzyć zbiorowe kły. Najważniejsze jednak, że grając świetną muzykę dali początkującej południowoafrykańskiej scenie rockowej solidnego kopa, przynosząc tak bardzo potrzebne emocje i kontrowersje.
| ALBUM | ŚPIEW, FLET | GITARA | BAS | PERKUSJA |
| [1] | Andrew Ionnides | Stephen `Gil` Gilroy | Louis `Moose` Forer | Saverio `Savvy` Grande |
Andrew Ionnides (ex-Blind Lemon Jefferson, ex-October Country), Saverio Grande (ex-Elephant)
| Rok wydania | Tytuł |
| 1971 | [1] Time To Suck |
