Włoski kwintet powstały w 2005 w Bolonii z inicjatywy byłego gitarzysty Rain. Zadebiutował singlem It`s My World / Eyes Of Wolf w 2007. Po podpisaniu kontraktu z wytwórnią My Graveyard Productions, przystąpiono do nagrywania debiutu. Zawierał on tradycyjny heavy metal, ale w odróżnieniu od wielu innych zespołów z Italii zagrano go lekko, z pewnymi wpływami motoryki NWOBHM i mocniejszego hard rocka. Asami atutowymi tego krążka były dwa zwarte killery o niesamowicie nośnych melodiach i zabójczych refrenach - znane już It`s My World oraz Eyes Of Wolf. Rzadko w zazwyczaj przyciężkim włoskim heavy można usłyszeć takie potoczyste i zwiewnie zagranie. Ekipa serwowała dużo prostych klarownych numerów w tym Footbal Aces - podobny w refrenie do hymnów Majesty - czy też No More Walls w podobnej manierze z krzyczanymi chórkami. Te numery - podobnie jak rytmiczny Ancient Sign Of The Pirates - mocno nacechowano stylem Rain z okresu, kiedy ten zespół grał zmetalizowany hard`n`heavy. Trafiło na album również trochę trywialnego heavy w mniej interesujących Black Gold Fever, Bad Man Mania czy Metal Detector, choć akurat w tym ostatnim zawarto kilka interesujących riffów i dobry refren. Pieśń przy pianinie i z gitarami akustycznymi na wstępie Blessing Rain nie była zła, ale zwykle ekipy włoskie atakowały w tym stylu lepszymi numerami. Nieoczekiwanie na krążek nagrano również 11-minutowy Carved With Fire z charakterystyczną dla Tarchon Fist motoryką cechującą się dużym dynamizmem. Do tego dorzucono chórki i dobrą część instrumentalną, a nawet ciekawie umiejscowioną elektronikę w stylu metalowego disco. Luigi Sangermano śpiewał dobrze średnio-wysokim głosem i bez manieryzmu typowego dla wielu frontmanów z Włoch.
Niestety [2] był kompletnym rozczarowaniem. Tym razem nagrano toporny heavy, pełen chóralnych refrenów imitujących epickie refreny rycerskie. Te zupełnie nieudane melodie raziły brakiem myśli przewodniej. Dominował chaos, w którym wokalista śpiewał jakby obok tych melodii. Sangermano śpiewał mocniej niż poprzednio, ale starał się przekrzyczeć przegłośnione gitary. Okropne solówki były kakofonicznie zupełnie oderwane od reszty instrumentów, a pseudo-epickie zagrywki pomieszane z refrenami hard`n`heavy tworzyły obraz płyty, na której nawet ballada Flower In The Sand wypadła kompromitująco. W Hammer Squad kilkanaście sekund ciekawych riffów pod Iron Maiden oraz gościnny występ Toma Naumanna z Primal Fear w The Gams Is Over stanowiły jedyne ciekawe fragmenty krążka. Jedynie sama produkcja nie budziła zastrzeżeń. Po nagraniu płyty Sangermano odszedł z zespołu, który chyba już to co miał do powiedzenia wrzucił na debiut.
Miejsce za mikrofonem zajął Mirco Ramondo i w odnowionym składzie grupa nagrała [3]. Włosi uznali, że na albumie poprzednim grali "fajny" metal i niczego w swojej formule nie zmienili. Płyta zawierała prymitywne metalowe numery w tradycyjnym stylu, zupełnie bezstylowe i skierowane do takiej publiczności dla której ważne był ryczące gitary i wokalista wykrzykujący frazesy z towarzyszeniem prostych chórków. Był warkot uruchamianego motocykla w zaśpiewanym po włosku marnym rock/metalowym stadionowym Diavoli Neri, były jaskiniowe utwory w rodzaju Heavy Metal Black Force, Born To Kill, Knights Of Faith, był też pozbawiony sensownej melodii Student Attack. Tarchon Fist śmieszyli w próbach tworzenia klimatu horroru w Sweet Lady Rose z nieliczną na tym krążku udaną solówką Tattiniego. Paradoksalnie najlepszy był łagodniejszy Play It Loud z niezłym tempem, w którym czuć było ducha prawdziwego rasowego heavy. Nie wiadomo co wniósł nowy gitarzysta Sergio Rizzo, natomiast Ramondo śpiewał nieźle, z lekką chrypką i głosowo nie odbiegał od tonacji Luigi Sangermano. Ogólna potęga metalu z Włoch była tak wielka, że dla tej ekipy znalazło się miejsce na dalekim zapleczu.
Aż sześć lat zajęło wydanie nowego albumu przez Pride & Joy Music. Cztery numery na [4] pochodziło z EP-ki Proud To Be Dinosaurs z lipca 2019. To były numery z heavy metalem nieco eklektycznym, z wpływami hard rocka, może nawet nieco progresywnych w strukturze, gdzie różne style mieszały się i zastępowały wzajemnie w potoczystych melodiach. Kawałki sprawiały wrażenie muzycznego żartu i dryfowania po różnych obszarach tradycyjnego heavy ze smaczkami stadionowego hair metalu. Resztę materiału osadzono w innym gatunku. Były nawiązania do true metalu, jak i niektórych kapel NWOBHM w zadziornym Clash Of The Gods, bliskim wczesnemu Iron Maiden. Mirco Ramondo śpiewał na tej płycie kapitalnie, górując nad gitarami i nadając ton utworom głosem elastycznym i melodyjnym. Być może marne kompozycje z poprzedniego albumu nie pozwoliły mu ujawnić wcześniej swojego talentu, a może po prostu przez te lata popracował solidnie na techniką. Z nieprawdopodobną energią atakował podszyty brytyjskim stylem Evil Comes From Underground i te riffowe ataki maidenowe są fantastyczne, zresztą gitarzyści wzięli się w garść po latach grania miałkiego i nijakiego. Mógł się podobać Lights Of Fire z true wstępem niemal w barbarzyńskim stylu Manowar i prostym chóralnym chwytliwym refrenem. Znalazło się również miejsce dla potężnego heroicznego killera w amerykańskim stylu No Mercy For The Enemy, w którym szybkie kruszące ataki gitarowe oraz klimatyczne epickie zwolnienia stanowiły o sile kawałka. W dramatycznym Last Human Strength do pełni zniszczenia zabrakło tylko wyrazistego refrenu. Brzmienie basu i perkusji było wyborne, przytłaczające i wyeksponowane jak należy, a gitary w przyjemny sposób rozdzieraly na strzępy drapieżnym, a zarazem głębokim brzmieniem. Tak powinien brzmieć tradycyjny, ale jednocześnie technicznie umiejscowionyw XXI wieku heavy metal. Płyta jednocześnie udowaniała, że nikogo przedwcześnie nie należało skreślać.
Na [5] Włosi zaprezentowali serię zwartych utworów w tradycyjnym heavymetalowym stylu i pewnie tak blisko jasno określonych lat 80-tych grupa jeszcze nie była. Płytę otwierał The Flame Still Burns, w którym jako wokaliści pojawili się Giacomo Voli z Rhapsody Of Fire i Julien Tournoud z francuskiego prog-metalowego Amon Sethis - chwytliwy i bojowy numer, jednak pojawiający się zaraz po nim Lens Of Life z kapitalnie usposobionym Mirco Ramonodo, przyćmiewał go i był autentycznym killerem w heroicznym stylu. Potem Tarchon Fist zmieniał styl na rycerski power/folk w zadziornym Wolfpack z dodatkowymi żeńskimi wokalami pobocznymi i odrobiną słuchowiska z narracją. Z kolei Soldiers In White prowadziły potężne heavy/powermetalowe riffy, a wokal główny był urozmaicony (od dosyć delikatnych do niemal barbarzyńskich), włącznie z gang chórkami i bitewnymi odgłosami. Wolniej i dramatyczniej w z lat 80tych w 9/11 i zupełnie niespodziewany wyborny refren w zupełnie innym stylu. Album był urozmaicony, o czym świadczył dumnie kroczący Ireland Rebels, w którym było coś z Running Wild i szwedzkiego Cryonic Temple. Always Alone był udany w swej dumnej formie i miał coś ze stylistyki brytyjskiej, przy czym tu zdecydowanie refren górował nad melodią zwrotek. Zupełnie bez wysiłku stworzona moc w pełnym gniewu i desperacji Escape ze stylizacjami wokalnymi pod Bruce`a Dickinsona. Perkusyjny wstęp zwiastował The Man i tu styl brytyjski był nadal obecny, głównie z solowych albumów Dickinsona. Potknięcie następowało w So Thank You All i grupa tutaj zupełnie się gubiła (złe linie melodyczne w teoretycznie neoklasycznej manierze, słaba solówka). The Legend Of Rainbow Warriors rozpoczynał się rockowo, a nawet prog-rockowo w delikatnych strukturach gitary i śpiewu. Potem narastała metalowa siła, przy jednoczesnym akcencie na sentymentalną zadumę w łagodniejszych barwach. Brzmienie odpowiednie - mocne mięsiste gitary, grzmiąca perkusja i twardy bas.
Luigi Sangermano śpiewał potem w hard`n`heavymetalowym Sange:Main:Machine (Ready For The Show w 2011 i EP-ka By Your Side w 2012) i heavymetalowym Hell Done (The Dark Fairytale w 2017).

ALBUM ŚPIEW GITARA GITARA BAS PERKUSJA
[1-2] Luigi Sangermano Luciano Tattini Federico Mengoli Marco Pazzini Andrea Bernabeo
[3] Mirco Ramondo Luciano Tattini Sergio Rizzo Marco Pazzini Andrea Bernabeo
[4-5] Mirco Ramondo Luciano Tattini Sergio Rizzo Marco Pazzini Giacomo Lauretani

Luciano Tattini (ex-Rain), Marco Pazzini (ex-Angel Of Anger, ex-Relic)

Rok wydania Tytuł
2008 [1] Tarchon Fist
2009 [2] Fighters
2013 [3] Heavy Metal Black Force
2019 [4] Apocalypse
2023 [5] The Flame Still Burns

        

Powrót do spisu treści