Islandzka grupa założona w 2006 w Reykjaviku przez 12-letnich wówczas Agustssona i Reynissona. Wbrew woli rodziców - którzy uważali muzykowanie za stratę czasu i odstępstwo od obowiązków szkolnych - chłopaki kontynuowali działalność mniej lub bardziej aktywnie przez jakiś czas. W 2009 przyszłość formacji nabrała tempa i trio zrealizowało nieoficjalny debiut The Vintage Caravan, ale dopiero wiosną 2012 udało się 18-letnim muzykom podpisać kontrakt z rodzimą wytwórnią Sena. Album w dośc intrygujący spoób łączył heavy-rock (Led Zeppelin, Cream, Deep Purple, Rush), blues-rock The Allman Brothers Band i prog-rock (głównie melodyjne wtręty z twórczości Yes i Hawkwind). Zespołowi nie straszne były stone-rockowe killery (Let Me Be, Cocaine Sally), ballady (Do You Remember?) czy wielowątkowe psychodeliczne podróże pełne gitarowych odlotów i popisów sekcji rytmicznej (The King`s Voyage, Expand Your Mind). Do miana największego killera pretendował jednak nieco kyussowy Midnight Meditation. Krażek nie zdobył większego uznania poza Skandynawią, ale został dostrzeżony przez szefów niemieckiego koncernu Nuclear Blast - oni to właśnie przyjęli grupę pod swoje skrzydła i zasponsorowali stworzenie teledysku do Expand Your Mind (do lipca 2015 video na YouTube obejrzało 400 000 internautów). Nuclear Blast wydał [1] w ulepszonej wersji, a grupa ruszyła w 2014 na trasę koncertową, podczas której zaliczyła festiwale w "Roadburn", "Wacken Open Air" i "Hard Rock Hell" w północnej Walii.
Młodzianie przenieśli się w 2014 do duńskiego Sonderborga, położonego bliżej granicy z Niemcami i studio nagraniowych należących do Nuclear Blast. Podczas kiedy debiutowi nieco brakowało ogłady (trio czasem niezbyt wiedziało co zrobić z rozpoczętym motywem - kiedy uciąć, a kiedy rozwinąć), to [2] nie można było już nic zarzucić. Tym razem ten mix heavy-rocka, stonera, blues-rocka i psychodelii był idealny. Z młodości uczyniono atut - po wprowadzeniu do Last Day Of Light Islandczycy z miejsca przechodzili do mocnego uderzenia sekcji rytmicznej, świetnie uzupełnianego ciężką gitarą. Wokal Agustssona nasączono obficie pogłosem, co nie wszystkim musiało się podobać, ale dawało zamierzony efekt. Zamiast wychodzić na pierwszy plan, śpiew wtapiał się w instrumenty i tworzył z nimi jedną masę dźwiękową. Szybko okazało się, ze element ciężkości i dynamiki z debiutu został zachowany - Monolith nie należał do specjalnie wyszukanych numerów, ale świetnie sprawdzał się w roli szybkiego strzału z mocnym riffem. Promujący płytę Babylon zaskakiwał chwytliwym refrenem mimo ciężaru i dość złożonej struktury całości. Pierwszy bardzo mocny punkt nadchodził wraz z niemal 7-minutowym Eclipsed, skupiającym się na wytworzeniu klimatu i przestrzeni. Mocno sabbathowy riff smakowicie wchodził po trochę tajemniczym intrze, ale zespół nie zalewał słuchaczy przez cały czas deszczem riffów. W zwrotkach było ciszej i bardziej klimatycznie. Wszystko polano melodyjnym sosem w starym dobrym stylu przełomu lat 60-tych i 70-tych. Shaken Beliefs oraz Crazy Horse udowadniały, że muzycy posiedli cenną umiejętność pisania numerów łączących mocne przyłożenie z przystępnością. Z jednej strony tworzyli fantastyczny (często dość posępny czy katastroficzny) klimat, z drugiej – potrafili ubrać to w niezwykle dynamiczne formy przekazu. Niby zwyczajny Sandwalker brzmiał absolutnie porywająco - zwłaszcza w drugiej części, kiedy wszystko na moment zwalniało, by za moment wybuchnąć ze zdwojoną mocą szaleństwem. Po tym solidnym przyłożeniu stonowany Innerverse mógł zaskakiwać, ale był to dobrze przemyślany zabieg. Przypominał, że właśnie ta umiejętność budowania atmosfery w oparciu o oszczędniejsze zagrywki i mniejsze natężenie dźwięku sprawiła, że młodzi Islandczycy wyróżnili się z całej masy młodych ekip nawiązujących do czasów proto-metalu. Te trzy minuty ze świetnym motywem basowym to idealny przerywnik przed hard rockowym wybuchem drugiej części, gdy perkusja i gitara grzały aż miło. Pod koniec utwór znowu zwalniał, lecz soczysta gitara nie milkła i prowadziła do samego końca na tle kaskady perkusyjnych wypełnień. Carousel nasuwał skojarzenia z wczesnym Rush połączonym z metalowym zacięciem. Blisko 9-minutowy Winter Queen zaczynał się znowu mocno, ale tym razem wrzucono nieco patetyczności w refrenie. Tutaj zabrakło nieco jakiegoś zaskakującego zwrotu akcji i psychodelicznego kosmosu, aczkolwiek druga instrumentalna część kompozycji znakomicie podtrzymała atmosferę kompozycji i poprowadziła album do satysfakconującego końca. Jako bonusy wrzucono krótkie Say Hello (miniaturka oparta na połączeniu brzmień plemiennych i elementów folkowych) oraz Five Months. Krążka słuchało się przyjemnie, a ślady muzycznej naiwności potrafiły prawdziwie urzec. Wszystko nagrano ciężej, mroczniej i bardziej przemyślanie niż w przeszłości.

ALBUM ŚPIEW, GITARA BAS PERKUSJA
[1] Oskar Logi Agustsson Alexander Örn Numason Gudjón Reynisson
[2-5] Oskar Logi Agustsson Alexander Örn Numason Stefán Ari Stefánsson


Rok wydania Tytuł
2012 [1] Voyage
2015 [2] Arrival
2018 [3] Gateways
2021 [4] Monuments
2023 [5] The Monuments Tour (live)

        

Powrót do spisu treści