Angielski zespół powstały w 1979 w Stourbridge (West Midlands). Nazwa nawiązywała do niesławnego Generalnego Łowcy Czarownic, Matthew Hopkinsa, który w latach 1644–1647 prześladował "wiedźmy" w hrabstwach Suffolk, Essex i Norfolk. W okresie swojego istnienia Witchfinder General przeszli jednak do historii bardziej przez wzgląd na kontrowersyjne okładki, niż samą muzykę. Interesujący debiutancki singiel Burning A Sinner / Satan`s Children z 1981 łączył w sobie żywiołowość rockową lat 70-tych ze stylem wczesnego Black Sabbath. [1] zawierał trzy kawałki - Soviet Invasion, Rabies oraz R.I.P. z dodanymi sztucznie odgłosami publiczności. [2] po latach okrzyknięto jednym z najwybitniejszych osiągnięć NWOBHM. Okładka prezentowała czterech (tym ostatnim był jeden z członków ekipy technicznej) ubranych w XVII-wieczne stroje muzyków dokonujących składania półnagiej ofiary na cmentarzu. Swoje wdzięki pokazała 21-letnia modelka Joanne Kandy Latham, mająca już wówczas na swoim koncie 16 półnagich sesji na trzeciej stronie dziennika "The Sun" (w latach 1979-81) oraz występ w jubileuszowej sesji na 10-lecie magazynu "Penthouse" w 1979 (jej kontrakt wyniósł wtedy 70 000 funtów). Wkrótce okazało się, że pastor kościoła św. Marii Dziewicy w Enville (Staffordshire) nic nie wiedział o całym procederze. Całą sprawą zajęły się brytyjskie brukowce, nie zostawiając na grupie suchej nitki. Mało kto wówczas zwrócił uwagę na świetną muzykę zawartą na płycie, której styl stanowił odświeżenie starej formuły przesyconego okultyzmem rocka z najlepszymi dokonaniami Black Sabbath. Wszystkie partie basu nagrał Phil Cope - wymieniony w składzie Zac Bajjon był w grupie zaledwie dwa tygodnie, a Woolfy Trope to postać fikcyjna. Album zawierał tylko siedem utworów i niespełna 31 minut opartej o sabbathowe riffy i motywy muzyki, choć sposób realizacji oparto już o stylistykę NWOBHM (zwłaszcza w sferze głośnej perkusji). Wokalista Zeeb Parkes nie starał się naśladować Osbourne`a w sposób dosłowny, ale określona maniera została od Ozzy`ego przejęta. Za to styl gitarowy Cope`a był w zasadzie odzwierciedleniem dokonań Iommiego, co najbardziej uwydatniało się w solówkach. Znakomicie prezentowały się Invisible Hate (mieszanka nowego i starego brytyjskiego heavy), Free Country i znany już Burning A Sinner - dwa ostatnie orbitujące wokół zagranego w średnim tempie Black Sabbath z lat 70-tych. To samo można było powiedzieć o na swój sposób nastrojowym Death Penalty - numerze nieco słabszym, ale z niepokojącym refrenem i ciekawymi partiami basu. Ten instrument miał duże znaczenie i uzupełniał częściowo ograniczenia wynikające z gry na jedną gitarę. Rolę drugiego "wiosła" doskonale bas spełniał w No Stayer, zwłaszcza w pierwszej instrumentalnej części kompozycji. Utwór zaczynał się niezwykle interesująco, potem jednak przemieniał się w typowy heavy Nowej Fali z prostym riffowaniem i niezbyt oryginalną melodią. Prawdziwym klejnotem krążka okazał się Witchfinder General, w którym oprócz dominującego zapatrzenia w ekipę Iommiego, słychać było również Judas Priest z lat 70-tych. Pomimo pozornej banalności sporo się tutaj działo, a mnogość przewijających się motywów zgrabnie połączono w jedną całość. Wszystkiego dopełniał mniej ciekawy R.I.P. o ascetycznej aranżacji, z odwołaniami do psychodelicznego rocka. Płytę nagrano na dobrym poziomie z wyjątkiem prosto zaaranżowanej perkusji.
Witchfinder General wzbudził tym albumem pewne zainteresowanie i na tamten czas w zespołe upatrywano nieco uwspółcześnioną kontynuację wczesnego Black Sabbath. Jednak [3] pokazał, że zbytnio tą ekipę przeceniano. Formacja przedstawiła materiał ocierający się miejscami o banał, a z pewnością o kopiowanie wcześniejszych pomysłów. Ponadto Zeeb Parkes i spółka ponownie próbowali niepotrzebnie stworzyć wokół siebie atmosferę skandalu - na okładce pięć roznegliżowanych panienek (w tym znów Joanne Latham) pozowało wraz z muzykami na tle kościoła świętej Marii w Enville (Staffordshire). Oparty na patentach znanych z poprzednika Love On Smack opowiadał o seksie w plenerze z przeklętą umierającą prostytutką. Po minucie następowało typowe zwolnienie z riffem a la Iommi. Przeciętnie wypadł pozbawiony refrenu Last Chance, a oparty o basowy pulsujący rytm Music zgłaszał pewne aspiracje do radiowych list przebojów. Początkową zagrywkę z tytułowego Friends Of Hell skopiowali w dwa lata później W.A.S.P. w swoim Wild Child. Był to motoryczny sabbathowy numer ze spokojniejszą partią środkową. Zakręcone riffy potęgowały okultystyczny wymiar heavymetalowego Requiem For Youth, pojawiała się w końcu również interesująca solówka Cope`a. Z kolei Shadowed Images niezbyt barwnie nawiązywał do heavy-rockowej tradycji, a Parkes nawet nie krył się z wokalnym naśladownictwem Osbourne`a. Zupełnym nierozumieniem była sztampowa ballada I Lost You, banalna do bólu w swej pretensjonalności i oparta na niespecjalnie służącym grupie brzmieniu gitary akustycznej. Witchfinder General wracali na szczęście do zwolnionego heavy w najlepszym na krążku ponad 6-minutowym Quietus z monumentalnymi riffami i pewną zmianą formuły na wzór A Corpse Without Soul Mercyful Fate, przy zastosowaniu przeplatanki złowrogich riffów i heavy-rockowej melodyki. 39-sekundowe outro Reprise nasuwało obrazy sceny z tylnej okładki, gdzie wszystkich zwijała policja, kończąc przednią zabawę w przyjaciół Szatana. Mimo akceptowalnej zawartości muzycznej, fani nie zrozumieli okładkowego żartu. Album przepadł na rynku i formacja zmuszona była zakończyć działalność w 1984.
Wydany po latach koncertowy [4] o bootlegowej jakości dokumentował wystep z Manchesteru z 6 czerwca 1983 (z wyjatkiem Shadowed Images i wstępu do Quietus zagranych dzień później w Leicester). W końcu Phil Cope i Rod Hawks dokoptowali do składu dwóch innych muzyków i doprowadzili do wydania [5], który nie mógł się równać z wcześniejszymi pozycjami grupy. Utwory były przesiąknięte klimatem Black Sabbath jeszcze w większym stopniu niż wcześniej, ale kompletnie odarto je z pierwiastka oryginalności. Formacja próbowała kombinować, choćby w The Living Hell (mocno zainspirowanym Under The Sun), przeważały jednak proste numery w postaci Final Justice czy Euthanasia (zaczynająca się niczym Fear Of The Dark Iron Maiden, a w środkowej części będący wariacją Symptom Of The Universe). Wśród tej masy szarości zupełnie przepadł wokalista Gary Martin, którego głos powodował, że cały żmudnie budowany sabbathowy klimat pryskał. Album z pewnością wstydu grupie nie przyniósł, ale nic specjalnego po 25 latach również nie wniósł.
Kevin McCready zmarł 20 grudnia 2008 na wskutek komplikacji powstałych po wypadku motocyklowym.

ALBUM ŚPIEW GITARA BAS PERKUSJA
[1] Zeeb Parkes Phil Cope Kevin `Toss` McCready Steve `Kid Nimble` Kinsell
[2] Zeeb Parkes Phil Cope Graham Ditchfield
[3-4] Zeeb Parkes Phil Cope Rod Hawks Graham Ditchfield
[5] Gary `Gaz` Martin Phil Cope Rod Hawks Dermot Redmond


Rok wydania Tytuł TOP
1982 [1] Soviet Invasion EP
1982 [2] Death Penalty #19
1983 [3] Friends Of Hell
2006 [4] Live`83 (live)
2008 [5] Resurrected

        

Powrót do spisu treści