
Niemiecki zespół założony w 1992 w Osnabrück (Dolna Saksonia). Zadebiutował dwa lata później demówką "Silence Breath", na której znalazły się utwory będące mixem doom metalu, heavy i gotyku. Identyczny styl grania Black Destiny zaprezentowali w 1995 na demówce "Silence Breath 2", ale tym razem w kompozycjach było więcej melodii i mocy. Szczególnie słyszalne były inspiracje twórczością angielskiego My Dying Bride. Późniejsza działalność grupy, mimo wpływów amerykańskiego powermetalu, nie pozbawiona była jednak pewnych elementów ponurego grania. Wydany własnym sumptem debiut oprócz kilku przearanżowanych numerów z demówek, zawierał także sporo nowych kawałków, które miały ukazać się ponownie na kolejnych wydawnictwach. Kapela zdecydowała, że trzeba definitywnie zmienić styl. Schadowski, którego deathowy sposób śpiewania nie pasował do coraz bardziej melodyjnej i heavymetalowej koncepcji, przejął gitarę basową. Za mikrofonem stanął mało znany Michael Seifert. Po podpisaniu kontraktu z Iron Glory Records, na rynku ukazała się [2], znacznie odchodząca od stylu z przeszłości i ukierunkowana na US power. Mizerne wyniki sprzedaży oraz brak wystarczającego wsparcia ze strony wytwórni doprowadziły niestety do rozwiązania umowy. Wkrótce Seifert dołączył do znakomitego Rebellion, choć w międzyczasie Black Destiny stale koncertowali i przymierzali się do nagrania następnego albumu.
[3] wydano w ilości 500 egzemplarzy i z nadzieją, że ten promocyjny w zasadzie CD znajdzie oficjalnego wydawcę. Płyta została rozesłana do czasopism i internetowych magazynów muzycznych, a w oficjalnej sprzedaży nigdy nie pojawiła. Szkoda, gdyż album zawierał niebanalny ostrzejszy powermetal strefy mroku. To inteligentne i zróżnicowane granie łączyło w pewien sposób dokonania Brainstorm i Dark At Dawn. Zadbano o ciekawe melodyjne refreny, czego przykładem był wzniosły Carpe Noctem, któremu nadano posępny i smutny klimat, wzmocniony rozbudowanymi solówkami gitarowymi duetu Funke-Sievering. Masywny i nie pozbawiony agresji power nieraz zaskakiwał łagodniejszymi chwytliwymi refrenami, wśród których wyróżniał się ten z Chasing Shadows. Elementy dark metalu i heavy mieszały się w Call Of My Destiny, który nasuwał skojarzenia z czasami, kiedy Sentenced nagrywali swój słynny Amok. Ten krążek Black Destiny trudno było zaliczyć do mainstreamu topornej siłowej sceny niemieckiej. Było tu sporo grania złożonego, ale nie progresywnego - ponurego, lecz o wyrazistych melodiach, jak w balladowym Somewhere In The Darkness. Drugą część albumu wypełniły kawałki bardziej nastawione na klimat i refleksyjny nastrój, o czym świadczył już Red Angel. Zespół zagrał z niezwykłą precyzją i w zasadzie każdy z muzyków zasługiwał na słowa pochwały. Dobrze pasował do tej muzyki lekko chropowaty głos Seiferta, śpiewającego z rozmachem i swobodą, również w wyższych partiach. Grupa dokonała niemal cudu w sferze produkcji, a przecież dysponowała skromnymi środkami. Zaskakiwało fantastyczne brzmienie potężnej sekcji rytmicznej i doskonały klarowny mix całości. Grupa jednak nie potrafiła się przebić i niebawem zakończyła działalność.
Michael Seifert dołączał potem też do Xiron (w składzie Marc Kipler) i Wolfchant.
| ALBUM | ŚPIEW | GITARA | GITARA | BAS | PERKUSJA |
| [1] | Kevin Schadowski | Tim Funke | Sven Sievering | Marc Kipler | Andre Goda |
| [2] | Michael Seifert | Tim Funke | Sven Sievering | Kevin Schadowski | Christian Horn |
| [3] | Michael Seifert | Tim Funke | Sven Sievering | Kevin Schadowski | Sebastian Körkemeier |
| Rok wydania | Tytuł |
| 1997 | [1] Black Destiny |
| 2000 | [2] Black Is Where Our Heart Belongs |
| 2004 | [3] In Neo Noir |
