
Niemiecka grupa założona w 2001 we Frankfurcie nad Menem przez Uwe Lulisa po jego odejściu z Grave Digger. Powody tej decyzji były zawsze dość niejasne, ale nie zgadzał się on w pewnych kwestiach dotyczących przyszłości zespołu z Chrisem Boltendahlem. Debiut był wstrząsem na metalowym rynku - udowadniał po raz kolejny, iż Lulis miał talent do wymyślania znakomitych riffów, które jednocześnie łatwo wpadały w ucho i cechowały się odpowiednią ciężkością. Było to dzieło na miarę Tunes Of War i Excalibur, z pewnością czymś na co fani z niecierpliwością czekali. O klasie albumu stanowiły świetne chóry, wspaniałe melodie i znakomity głos Seiferta będący skrzyżowaniem manier wokalnych Boltendahla i Matthew Barlowa z Iced Earth. Płyta ukazała się 25 marca 2002 nakładem Drakkar Records i miała charakter koncepcyjny, opisując tragiczne losy Makbeta. W odwrotności jednak do podobnej pomysłowo Thane To The Throne Jag Panzer, dialogi w języku staroangielskim wpleciono w utwory i nie nadano im osobnego charakteru. Utwory po kolei opisywały dzieje tragicznego szekspirowskiego bohatera. Tą fantastyczną opowieść Rebellion w kapitalny sposób przełożył na metalowy grunt. Pierwsze trzy kawałki - Disdaining Future, The Prophecy i Husbandry In Heaven - były wspaniałą miażdżącą triadą, choć w tym ostatnim ponad 13-minutowym kawałku mógł znużyć co poniektórych retoryczny wstawnik. Mimo, że debiut nie odbiegał w dużym stopniu od dokonań Grave Digger, materiał został nagrany w tak świeży sposób, że znakomicie rozpoczął karierę nowej formacji. Przyczepić było się można jedynie do wspomnianych partii narracyjnych, przez które niektóre utwory traciły częściowo swój klimat. Szkoda, że nie zostały one - na wzór choćby Nightfall In Middle-Earth Blind Guardian - umieszczone jako oddzielne tracki.
[2] ukazał się 28 kwietnia 2003 o zupełnie innym charakterze. Tym razem Lulis zrezygnował z tworzenia epickiego koncept-albumu na rzecz prostszych, równych i dość dynamicznych kompozycji. Zresztą okładka idealnie oddawała zawartość muzyczną krążka. Większość kawałków utrzymano w średnio-szybkich tempach. Do niewątpliwych plusów należały bez wątpienia zgrabne partie gitarowe, zadziorne riffy, kilka ciekawie zagranych solówek oraz naturalnie urozmaicony wokal Michaela Seiferta. Do mocniejszych punktów albumu należały z pewnością One For All z melodyjnym refrenem, walcowaty Devil`s Child z balladową wstawką, Meet Your Demon z piorunującym wstępem i dobrą pracą sekcji rytmicznej oraz wspaniale odśpiewana ballada Iron Flames. Z jednej strony było to za mało, by choć zbliżyć się do geniuszu debiutu, z drugiej - Lulis i spółka dali światu muzykę bez zbędnego oglądania się na panujące trendy i nie należało mieć o to do nich pretensji.
Po przejściu do wytwórni Massacre Records, na rynek 30 marca 2005 wyszedł [3] - pierwsza część Trylogii Wikingów. Seifert śpiewał zdecydowanie lepiej niż na poprzednich krążkach, głębiej i z pełną wiarą we własne możliwości, nie wchodząc już tak często na wysokie rejestry. Całość otwierało akustyczne intro In Memorandum Lindisfarnae, nazwą nawiązujące do splądrowania i spalenia przez Wikingów klasztoru w Lindisfarne w 793, co stanowiło pierwszy w historii najazd wojowników ze Skandynawii na ziemie brytyjskie. Mocny riff rozpoczynał Ynglinga Saga, rozpędzający się powoli hołd Wikingów dla boga Odyna. Fantastyczny był również The Sons Of The Dragon Slayer z pędzącą gitarą i refrenem przypominającym moc z debiutanckiego albumu. Ragnhild`s Dream dotyczył wizji jakiej doświadczyła córka Sigurda Hjorta, legendarnego władcy norweskiego królestwa Ringerike. Kawałek charakteryzował się interesującym podkładem, ale dość mdłą zwrotką i nijakimi chórkami. Balladowo rozpoczynający się Harald Harfager opowiadał o Haraldzie I Pięknowłosym (1), ale kawałek ten znów nie spełniał oczekiwań, gdyż mimo imponującej szybkości zawierał przeciętny refren. Dobre wrażenie pozostawiał za to galopujący Eric The Red, snujący opowieść o Eryku Rudym (2), ale od razu po nim następował słaby Freedom rozpoczynający się niczym zmiksowany akustycznie Rammstein - dotyczył on księcia Rolfa (3). Hymnowo-balladowy Treason przywracał wiarę w Rebellion, czego nie można było powiedzieć o zupełnie niezapamiętywalnym Sword In The Storm, opisującym losy Haakona Sigurdssona (4). Kiepskim i niemal popowym chórkiem charakteryzował się Blood Rains opowiadający z kolei historię króla Olafa Trygvasona (5). Całkiem niezły był za to melodyjny Ruling The Waves dotyczący Svena Widłobrodego - króla Danii, Norwegii i krótkotrwałego władcy Anglii (6). Wyśmienicie rozpoczynał się Canute The Great, w którym tempo zmieniało się kilkakrotnie, a najlepsza była zdecydowanie końcówka. Kawałek dotyczył oczywiście Kanuta Wielkiego - króla Anglii, Danii i Norwegii - twórcy prawdziwego skandynawskiego imperium, zanim dosięgła go śmierć w 1035. Ostatni utwór Harald Hadrade był mocnym uderzeniem i pozytywnym zakończeniem tego nierównego krążka, na którym wspaniałe momenty przewijały się z monotonnymi. Utwór opowiadał o Haraldzie III Surowym (7). Ostatecznie na płycie zabrakło przede wszystkim dynamicznych riffów i solówek Lulisa, a całość brzmiała niczym spoczęcie na laurach i fani z niepokojem oczekiwali na drugą część trylogii.
23 lutego 2007 ukazał się [4], najwybitniejsze dotąd dzieło Rebellion. Płyta opowiadała o wyprawie Wikingów do Konstantynopola, zwanego przez nich Miklagard (Duże Miasto). Wikingowie nie byli okrutnymi barbarzyńcami pijącymi krew z czaszek pokonanych wrogów, a takie bzdury powstały dzięki nieprzychylnym opisom chrześcijańskich mnichów, nie przepadających za "poganami". Trasa rejsu wiodła ze Skandynawii przez Bałtyk, Ładogę, rzeki obecnej Rosji, Białorusi i Ukrainy, wreszcie Morze Czarne. Koncept był fabularyzowaną opowieścią z punktu widzenia młodego Szweda, który załapał się na tą pełną niebezpieczeństw na wodzie i lądzie wyprawę. W końcu po ujrzeniu wymarzonych złotych dachów Konstantynopola, wstępował on do słynnej gwardii wareskiej - osobistych strażników samego cesarza. Muzyka była szybsza i mocniejsza niż poprzednio, a zastrzyk nowej witalności spowodowało przyjście gitarzystki Simone Wenzel. W opartym na motywie basowym intro Vi Seglar Mot Miklagard recytację po szwedzku wrzucił Charles Rytkönen (lider Morgana Lefay). Całość stała na bardzo wysokim poziomie, a większość kawałków powalała świeżym podejściem do zagadnienia i zabójczą przebojowością. Na największe uznanie zasługiwały hymnowe Sweden, On The Edge Of Life, fantastyczny Kiew, szybki i agresywny Taste Of Steel, poparty videoklipem singlowy Miklagard oraz epicki The Uprising. Klimat był jedną z głównych zalet całej płyty, obok doskonałych riffów, solówek i wokalu. Nie dało się oczywiście uniknąć konkurencyjnych porównań do Grave Digger. O ile [3] można było postawić na równi z The Last Supper, to [4] bił na głowę Liberty Or Death ekipy Boltendahla. Z całą pewnością była to jedna z najlepszych niemieckich płyt z rycerskim heavy/power i szkoda, że znalazło się na niej miejsce dla słabszych momentów w stylu Ulfberth czy Alfur, którym zabrakło głębi.
Zanim zespół uraczył fanów ostatnią częścią trylogii, wypuścił w czerwcu 2009 na rynek EP-kę The Clans Are Marching. Tytułowy kawałek był niczym innym jak przeróbką Rebellion Grave Digger, ale w nie najlepszej wersji. Oryginał posiadał bowiem konwencję marszową, podczas gdy Lulis i spółka uczynili z niego galopadę riffową na dwie stopy perkusyjne. Podobał się za to nie publikowany nigdzie indziej My Blood In The Snow. [5] ukazał się 24 lipca 2009 i był znów sporym zaskoczeniem. Tematycznie dotyczył germańskiej mitologii, a muzycznie był znacznie cięższy od poprzednika i mniej melodyjny. Otwierający War mocą przypominał niemal Amon Amarth, a Seifert ukazywał prawdziwą klasę, zręcznie orbitując między stylami wokalnymi. Arise zdumiewał klawiszowym motywem przypominającym Crematory, ale cechował się niesamowitą chwytliwością. Na negatywny odbiór Asgard wpływało nazbyt typowe riffowanie oraz pozbawiona większej inwencji gra Lulisa. Na szczęście Odin i Runes przywracały albumowi siłę i dynamikę. Po kilku średniej jakości kawałkach Rebellion uderzał ponownie z pełną mocą wraz z Ragnarök i epickim Einherjar. Po przesłuchaniu płyty miało się wrażenie, że zespół poszedł dziwną pokrętną drogą na szlak bardziej współczesnego metalu. W połowie 2010 Lulis i Lücking odeszli z zespołu, aby założyć kompromitujący Giftdwarf. Odeszła również Simone Wenzel, dołączając do totalnie nieznanego żeńskiego Revolution Eve.
Seifert i Göttlich zostali sami, a jednak nie poddali się rekrutując bliżej do tej pory nieznanych muzyków (w tym gitarzystę Olivera Geibiga, który zajmował się mixem [2]). Na [6] postanowiono opowiedzieć historię Arminiusa - wodza germańskiego plemienia Cherusków w czasach rzymskich (pokonał armię wodza Warusa w słynnej bitwie w Lesie Teutoburskim). Tą historycznie ciekawą opowieść osnuto na kanwie zupełnie przeciętnej muzyki. Rebellion utracił większość swojej mocy twórczej, a ci którzy mieli zapełnić tę lukę okazali się zbyt słabi i nieprzygotowani do wzięcia na siebie ciężaru utrzymania dotychczasowego poziomu kompozycji. W efekcie powstała płyta z kwadratowym niemieckim heavy/power o niewielkiej dawce autentycznej epickości. Gitarzyści posłużyli się ograniczoną liczbą riffów, przez co sporo numerów było siebie podobnych, a kilka po prostu słabych jak Prince Of The Cheruscer, Breeding Hate czy The Tribes United. Zawarto nieco klimatu w Vae Victis, także w smutnym zakończeniu Requiem przy pianinie. Reszta numerów średniej długości to po prostu zwykły ograny niemiecki heavy/power, mocno przypominający Grave Digger. Próba grania z większym rozmachem spaliła na panewce w nieudanym The Seeress Tower. To było wszystko co można było osiągnąć z duetem gitarzystów grających bez większej inwencji i polotu, a Matthias Karle słabo dogadywał się z basem Göttlicha. Forma wokalna Seiferta dobra, ale śpiewał on do mało oryginalnych melodii - ani specjalnie epickich, ani specjalnie interesujących jako melodyjny heavy/power. Album przyjęto różnie, jednak najwierniejsza grupa fanów odetchnęła z ulgą licząc na coś lepszego w niedalekiej przyszłości.
Na [7] zespół opowiedział znów o zamierzchłej historii. W 772 król Franków Karol Wielki kazał ściąć święty dąb Sasów Irminsul, co doprowadziło do krwawej wojny religijnej i w latach 772-804 Sasi z obszarów kontynentalnych zostali pokonani, ich ziemie włączone do imperium Karola, a oni sami siłą nawróceni na chrześcijaństwo. Stylistycznie Rebellion zmienił w stosunku do poprzednika niewiele, w zasadzie grając praktycznie tak samo jak ówczesny Grave Digger. Tym razem jednak skorzystano z lepszych melodii, epicki dramatyzm wykorzystano w większym stopniu, a chropawy głęboki głos Seiferta nadajł całości odpowiedniego barbarzyńskiego mroku. Dostojny Irminsul przechodził w muzyczny teatr wielu narracji w posępnym miarowym God Of Mercy, a następnie w potoczysty heavy/powerowy Sahsnotas, w końcu w Take To The Sea z rozległym melodyjnym heroicznym refrenem. Klimat umiejętnie zmieniano i Hengist to surowe nawoływanie do walki w niezbyt szybkim tempie, a najlepszą melodią w chóralnym refrenie cechował się pomniejszy hit Runes Of Victory. Na wyhamowanie pędu przychodził czas w epickim refleksyjnym Slave Religion i szkoda, że to pozytywne wrażenie wytracano w przeciętnym The Fall Of Irminsul, ze zbyt mało wyeksponowanymi poziomami gniewu i rozpaczy. Ogólnie w drugiej części albumu zanikał potencjał wytworzony na początku - Hail Donar i Blood Court to typowy niemiecki heavy/power w manierze Grave Digger. Magia narracji gdzieś tu wyparowała i nie udało się jej odbudować w archetypowym The Killing Goes On. Słychać, że nie wystarczyło dobrych pomysłów na całą płytę. Oliver Geibig jako odpowiedzialny za mix i mastering producent zrobił tyle ile oczekiwało się od Rebellion - była to kopia brzmienia z płyty poprzedniej (mocno i mięsiście). Interesująca w warstwie lirycznej historia Sasów, muzycznie była rzetelna i niewiele ponadto - zabrakło przede wszystkim killerów na miarę tych z sagi o wikingach.
Na drugą odsłonę opartego na dramatach Szekspira materiału trzeba było aż 16 lat. Zespół przebył w tym czasie bardzo długą drogę artystyczną, zmężniał, przeszedł w stosunku do pierwotnego składu niezmiernie istotne zmiany osobowe. Z klonu Grave Digger stał się bytem samoistnym, o własnym spojrzeniu na epicki heavy/power. Mająca wszelkie predyspozycje ku temu ekipa zmierzyła się z tragedią Króla Leara na [8]. Krążek ozdobiła udana okładka autorstwa Björna Goossesa (ex-wokalisty Night In Gales). Opowieść poprowadzono w szekspirowskim stylu i teatralnej narracji - monumentalizm w ciężkiej surowej oprawie dominował od początku do końca. Cel osiągnięto bez symfonicznych elementów i wystarczały delikatne gitary w tle jak w Thankless Child czy Demons Of Madness. Znalazło się miejsce rzecz jasna na klasyczne tempa Rebellion i ich klasyczne od jakiegoś czasu granie heavy/power w epickiej, ale chłodnej formie narracyjnej jak w Blood Against Blood czy Dowerless Daughter z porywającym rozwinięciem w części z narracją. Z pewnością najbardziej skupiał niczym w soczewce te najbardziej typowe dla grupy elementy rycerskiej epickości Battle Song. Kiedy w Stand Up For Bastards przemycono więcej klasycznego metalu, w The Mad Shall Lead The Blind połączono heavy/power z refrenem groove charakterystycznym dla [5] oraz kolejną niezwykle sugestywną częścią słuchowiskowo-teatralną. Ciężki ponury Black Is The World doskonale oddał dramat ślepca. O ile była to niezła płyta z gatunku heavy/power w kręgach epickich, to muzyka narzucała ograniczenia w środkach wyrazu. Z tego względu prawdziwy teatr nie udał się, bo do tego trzeba bardziej progresywnego podejścia. Namiastki tego występowały tylko w pierwszej części Truth Shall Prevail. Stało się tak, ponieważ muzycy Rebellion nie byli ani gotowi, ani zainteresowani tym, by grać coś innego, niż metal doskonalony przez lata. Zwieńczenie w pełnym smutku Farewell świadczyło o tym najlepiej, przybierając postać opuszczenia kurtyny. Nowy perkusista Tommy Telkemeier nieźle rozumiał się z Tomim Göttlichem po prawie dwóch latach wspólnych występów. W sferze brzmieniowej na szczęście nie nastapiło żadne wyciszenie. W tym aspekcie zespół pozostał sobą i nie wpłynęło to negatywnie na całościowy klimat szekspirowskiej opowieści. Po krążku ostatecznie pozostawało wrażenie pozytywne, o ile nie zestawiało się go z debiutem - zbyt wielka przepaść muzycznych doświadczeń dzieliła te dwa albumy.
Uwe Lulis dołączył do Accept. Randy Black grał potem w Duskmachine, Primal Fear, Level 10, Striker, Skew Siskin i Destruction. Michael Seifert śpiewał w Xiron, Black Destiny i Wolfchant.
Pod dyskografią znajdują się przypisy historyczne, niezbędne do pełnego zrozumienia przekazu [3].
| ALBUM | ŚPIEW | GITARA | GITARA | BAS | PERKUSJA |
| [1-2] | Michael Seifert | Uwe Lulis | Björn Ellen | Tomi Göttlich | Randy Black |
| [3] | Michael Seifert | Uwe Lulis | Björn Ellen | Tomi Göttlich | Gerd Lücking |
| [4-5] | Michael Seifert | Uwe Lulis | Simone Wenzel | Tomi Göttlich | Gerd Lücking |
| [6] | Michael Seifert | Oliver Geibig | Stephan Karut | Tomi Göttlich | Matthias Karle |
| [7] | Michael Seifert | Oliver Geibig | Stephan Karut | Tomi Göttlich | Timo Schneider |
| [8] | Michael Seifert | Oliver Geibig | Stephan Karut | Tomi Göttlich | Tommy Telkemeier |
| [9-10] | Michael Seifert | Fabrizio Costantino | Martin Giemza | Tomi Göttlich | Sven Tost |
Michael Seifert (ex-Black Destiny, ex-Xiron), Uwe Lulis (ex-Grave Digger), Tomi Göttlich (ex-Asgard, ex-Grave Digger),
Björn Ellen (Warhead), Randy Black (Annihilator), Gerd Lücking (ex-Trampire, ex-Lightmare)
| Rok wydania | Tytuł | TOP |
| 2002 | [1] A Tragedy In Steel: Shakespeare`s Macbeth | #1 |
| 2003 | [2] Born A Rebel | #12 |
| 2005 | [3] Sagas Of Iceland - The History Of The Vikings 1 | |
| 2007 | [4] Miklagard - The History Of The Vikings 2 | #1 |
| 2009 | [5] Arise: From Ginnungagap To Ragnarok - The History Of The Vikings 3 | |
| 2012 | [6] Arminius: Furor Teutonicus | |
| 2015 | [7] Wyrd Bid Ful Araed - The History Of The Saxons | |
| 2018 | [8] A Tragedy In Steel 2: Shakespeare`s King Lear | |
| 2021 | [9] We Are The People | |
| 2023 | [10] X: Live In Iberia (live) |


(1)
Harald I Pięknowłosy był królem Norwegii z rodu Ynglingów, żyjącym w latach 855-933, który po wygraniu decydującej bitwy pod Hafrsfjord zjednoczył większość kraju w 872. Podzielił on Norwegię na okręgi i ustanowił w każdym z nich swego namiestnika, zwanego jarlem. Aby zabezpieczyć się od wygnańców urządzających napady na brzegi norweskie, wyruszył za nimi, zajmując Szetlandy i Orkady oraz zmuszając oponentów do wycofania się na Wyspy Owcze i Islandię w 874. Harald złożył władzę w 930, abdykując na rzecz swego syna Eryka. Pochowano go na sposób pogański w Hauge, gdzie w 1872, w tysięczną rocznicę zjednoczenia Norwegii, wystawiono mu pomnik.
(2)
Eryk Rudy mimo banicji i wielu piętrzących się przed nim trudności, odkrył Grenlandię w 982, po czym wrócił do Islandii z relacją o swej wyprawie. Po zebraniu dużej grupy kolonistów, wyruszył znów na Grenlandię i założył dwie osady - Osterbygd na wschodnim wybrzeżu oraz Vesterbygd na zachodnim. Z 25 statków, które wyruszyły z Islandii, do celu dotarło 14 - pozostałe zawróciły lub zaginęły na morzu. Eryk był najważniejszym wodzem grenlandzkim do czasu, kiedy grupa przybyszów przywlokła z sobą zarazę w 1002, która zdziesiątkowała ona kolonię i uśmierciła samego Eryka.
(3)
Rolf był pierwszym księciem Normandii w latach 911-927, wśród swoich znano go jako Gangera Hrolfa. Był on synem potężnego norweskiego arystokraty Rangvalda Eysteinssona, mającego być w prostej linii potomkiem legendarnych królóww Finlandii. Kiedy Rolf został wygnany z Norwegii w 875 przez Haralda Pięknowłosego, brał początkowo udział w napadach na Anglię. Później jego celem stało się królestwo zachodniofrankijskie, pogrążone w wewnętrznym chaosie potęgowanym rywalizacją panującego domu Karolingów i możnej rodziny Robertynów. W 885 Rolf był jednym z pomniejszych wodzów podczas oblężenia Paryża przez Sigfrieda. W następnych latach kontynuował niszczycielskie najazdy na ujście Sekwany, a na przełomie IX i X wieku udało mu się opanować tereny, które stały się potem zalążkiem księstwa Normandii. Mimo, że Rolf przyjął chrzest w 912, do końca życia pozostał gorliwym wyznawcą germańskich bogów, nie widząc nic złego w zabieganiu o pomoc i protekcję różnych bóstw. W 929 książę zmarł, a w dzień jego pogrzebu ścięto setkę jeńców na cześć starych bogów. Jednocześnie, by zjednać sobie boga chrześcijan, przeznaczono wielkie sumy pieniężne na kościoły i opactwa.
(4)
Haakon Sigurdsson - król Norwegii w latach 976-995. W czasie swoich rządów jarl dokonał ataku na Gotlandię, gdzie zamordował tamtejszego władcę Ottara. Haakon był gorliwym wyznawcą nordyckich bóstw i kiedy w 975 Harald Sinozęby próbował siłą dokonać na nim chrystianizacji, jarl zerwał posłuszeństwo wobec Danii. Duński atak został odparty w 986 podczas bitwy pod Hjörungavagr. Kiedy jednak w 995 do Norwegii powrócił potomek Haralda I Pięknowłosego - Olaf I Tryggvason - Haakon utracił poparcie społeczne i został zamordowany przez swojego przyjaciela Karkra
(5)
Olaf Trygvason - król Norwegii w latach 995-1000. W wieku 12 lat Olaf rozpoczął karierę wikinga i z grupką piratów zaczął grasować na wodach Bałtyku. Na czele wielkiej armii Wikingów dwukrotnie najechał Anglię w 991 i 994, wymuszając ogromne okupy na anglosaskim królu Ethelredzie II. Kiedy objął tron jako następca zamordowanego Haakona, próbował wprowadzać siłą chrześcijaństwo, ale natrafił na silny opór możnych. Przeciwko Olafowi zawiązała się potężna koalicja, do której należeli duński król Sven I Widłobrody, król Szwecji Olaf Skotkonung oraz przywódca norweskiej opozycji jarl Eryk Hakonsson. Trygvasson najechał Danię w 1000, ale 9 listopada poniósł śmierć w bitwie pod Svold (utonął, a jego ciała nie odnaleziono). Na wieść o śmierci swojego męża, 18 listopada 1000, jego żona Tove (córka duńskiego króla Haralda Sinozębego) zmarła ze zgryzoty.
(6)
Sven Widłobrody, król duński (987-1014) i norweski (987-994) oraz władca Anglii w latach 1013-1014. Sven wyprawiał się na Anglię już w latach 90-tych X wieku, ale były to tylko wyprawy łupieżcze. Do zorganizowanego podboju przystąpił w 1002, na wieść, że 13 listopada tegoż roku na rozkaz angielskiego króla Ethelreda II wymordowano kilka setek duńskich osadników. Wśród ofiar znalazła się również Gunhilda, siostra Svena wraz ze swoim mężem i małym synkiem. Widłobrody postanowił zemścić się na angielskimi królu, choć sprytni anglosasi unikali groźby bezpośredniego podboju duńskiego regularnie płacąc haracz zwany danegeld, który dochodził do astronomicznej sumy 50 000 funtów złota i srebra. Jednak te sumy oraz słabość anglosaskiej obrony zachęciły Svena do próby podboju Anglii. W lipcu 1013, król przybył ze swoją flotą do Sandwich. Szybko przemaszerował przez Anglię Wschodnią i dotarł nad rzekę Humber. Tam pospieszyli do niego earl Northumbrii Uhtred wraz ze swoimi stronnikami oraz mieszczkańcy Mercji - Derby, Leicester, Lincoln, Nottingham i Stamford. Następnie Sven pomaszerował na południe z głównymi siłami inwazyjnymi, pozostawiając resztę pod wodzą swojego syna Kanuta. Bez oporów poddały mu się Oxford i Winchester - dopiero Londyńczycy zdecydowali się stawić Duńczykom opór. Mosty na Tamizie zostały zniszczone, a frontalny atak Svena został odparty. Sprawę przesądziła jednak ucieczka króla Ethelreda do Normandii i Widłobrody został 25 grudnia 1013 koronowany na władcę Anglii. Zmarł 3 lutego 1014 po zaledwie 5 tygodniach panowania. Jego ciało zostało specjalnie ugotowane, aby oddzielić skórę od kości. Te ostatnie przewieziono do Danii i pochowano w kościele w Roskilde, który sam Sven wybudował.
(7)
Harald III Surowy, król Norwegii w latach 1045-1066. Harald, jeszcze jako nastolatek brał udział w bitwie pod Stiklestad w 1030, w której klęskę i śmierć z rąk armii Kanuta Wielkiego, poniósł jego przyrodni brat, król Norwegii Olaf II Święty. Obawiając się zemsty Kanuta, Harald schronił się na dworze Jarosława Mądrego i wkrótce poślubił jego córkę Elżbietę. W 1031 uczestniczył w ruskiej wyprawie przeciwko królowi Polski Mieszkowi II. W 1034 udał się z 500 wojownikami do Bizancjum, gdzie najął się do cesarskiej armii. Jako dowódca zaciężnego oddziału bizantyjskiego walczył w Afryce, Italii, na Sycylii, w Azji Mniejszej i na Morzu Egejskim. Wiosną 1042, już jako szef elitarnej gwardii wareskiej, brał udział w obaleniu cesarza Michała V, po czym postanowił opuścić Bizancjum. Na wskutek spisków i wykorzystywanych szans, Harald został królem Norwegii i w 1048 założył Oslo. Ukrócił wpływy lokalnych wielmożów i tępił bezlitośnie wszelkie pozostałości pogaństwa. Kiedy na początku 1066 zmarł król Anglii Edward Wyznawca, Harald zgłosił pretensje do tronu Anglii i wyruszył tam, by poprzeć roszczenia siłą swych wojsk. Wygrał kilka potyczek, zdobył York, ale 25 września 1066 pod Stamford Bridge został zaskoczony przez następcę Edwarda, Harolda II Godwinsona i zginął podczas bitwy trafiony strzałą w gardło. Nazywany często Ostatnim Wikingiem, Harald był budzącym postrach, żarliwie religijnym olbrzymem (210 cm wzrostu), który jednak nie wahał dopuszczać się rozlicznych okrucieństw ("Hardraada" oznacza bezwzględny).