Grupa powstała w 1981 w San Francisco - jedna z najbardziej zasłużonych dla amerykańskiej sceny heavymetalowego podziemia, a jednocześnie jedna z bardziej kontrowersyjnych. Przez cały okres swojego istnienia zespół nagrał niewiele i nie zdołał się związać z żadną wytwórnią płytową na dłuższy czas, choć jego nagrania były chętnie prezentowane na różnego rodzaju kompilacjach. Debiut zawierał surowy i mało melodyjny heavy oparty na riffach wydobywanych z nisko nastrojonych gitar na modę debiutu Griffin, Crystal Logic Manilla Road i dokonań Iron Cross. Jakościowo jednak Brocas Helm odstawali od wspomnianych formacji, a nadawanie im po wielu latach statusu "kultowego" stanowi rozdmuchane kłamstwo. Krążek cierpiał na trzy poważne przypadłości - słabą produkcję, niezdecydowane wykonanie i sprawienie wrażenia, że muzycy osiągnęli szczyt swoich możliwości w tym przeciętnym graniu. Niedopracowane numery jak Metallic Fury występowały obok dość udanych wojowniczych Into Battle czy Beneath A Haunted Moon (te nagrania znacznie lepiej wypadły na demówce z 1983), a zagrywki Wrighta przeplatały się z koszmarnymi wpadkami i wrażeniem chaosu. Nie można było tego aranżacyjnego bałaganu uzasadniać jedynie jako muzyki dalekiej od ugrzecznionej i z tego względu odsiewającej. Fatalnego brzmienia z kolei nie powinien tłumaczyć ani skromny budżet ani warunki nagraniowe - wiele rzeczy po prostu ginęło w odmętach nieczytelnej produkcji, która dla wielu dzisiejszych fanów metalu byłaby nie do przyjęcia. Wielu mógł razić także styl solówek, w których Bob Wright sięgnął po patenty nie tylko lat 70-tych, ale nawet zbuntowanych lat 60-tych i coś z tego niedbałego stylu rocka poprzedzającego narodziny metalu. Muzyk był też marnym wokalistą, ale jego głos właśnie tak miał chyba brzmieć, przyjmując swoje ograniczenia jako argument zaczepny.
Nagrany po czteroletniej przerwy drugi album był jeszcze gorszy, wzbudzając uczucie niesmaku. Brak środków finansowych odbił się na mało czytelnej produkcji, ze szczególnym uwzględnieniem fatalnie zrealizowanej perkusji. Nagrano muzykę brutalniejszą niż na debiucie, na granicy speed/thrashu z dodatkiem heavy metalu o rock`n`rollowo-motörheadowym zabarwieniu, co słychać już w Black Death, obdarzonym wstępem rodem z horroru. Te utwory były bardzo krótkie, nasycone surowymi gitarowymi atakami i natarczywą perkusją, niczym surowe demówki Exciter z wczesnych lat 80-tych. To granie niemal sprawdziło się w speedowej petardzie Satan`s Prophets - niemal, gdyż w tym wszystkim było za dużo chaosu i fałszów. Epickie granie reprezentowały skromnie wolny Hell`s Whip w manierze Cirith Ungol i heavymetalowy rycerski Fly High z lekkimi folkowymi akcentami. Katastrofalnie wypadła krótka ballada The Chemist z cechami rocka progresywnego, kompletnie nie pasująca do całości. Niezdecydowanie stylistyczne skomasowano w najdłuższym (ponad pięciominutowym) Fall Of The Curtain, w którym wybuchowe chaotyczne pasaże speedmetalowe przeplatały się z mało interesującą heavymetalową melodią, natomiast druga część utworu raziła prymitywnym speed/thrashem. Dwie gitary tworzyły ciężkostrawną ścianę dźwięku, spychając wokal Wrighta na daleki plan. Te 28 minut muzyki dobitnie udowadniało, że Brocas Helm nie posiadali ani umiejętności, ani środków pozwalających im na znalezienie się w amerykańskiej czołówce. Zespół pozostał dumnie w podziemiu, nie do końca rozumiany i nadal nie wyznaczając żadnych kierunków i trendów. Po tym niepowodzeniu grupa rozpadła si - potem z rzadka pojawiały się jakieś pojedyncze nagrania, choć grupa była aktywna koncertowo.
Brocas Helm wznowił działalność na początku 2000, by wydać singiel Blood Machine / Skullfucker, a następnie [4] na fali powrotów zapomnianych zespołów z lat 80-tych. Krążek wydano nakładem własnym - był właściwie kompilacją zawierającą nagrania z różnych okresów. Jedynym prawdziwie świeżym numerem był Children Of The Nova Dawn, w miarę udanie łączącym cechy heavy i US power. Brocas Helm jak zwykle zaproponowali szarże basowe oraz specyficzny eklektyzm w średnim wykonaniu. Udanie wypadły utwory stanowiące mix melodyjnego powermetalu i tradycyjnego rycerskiego heavy, jak Cry Of The Banshee czy Defender Of The Crown, choć wszystko podano w nieco przerysowany sposób i w znacznym stopniu w europejskim stylu. Wybijały się: galopujący Time Of The Dark z pędzącym basem oraz epicki Drink The Blood Of The Priest z organowym wstępem i dostojną melodią. Sąsiadowały one niestety z całą masą kompozycji przeciętnych o niezdecydowanym charakterze, gdzie hard rock mieszał się z metalem we wszelkich odmianach (War Toons, Skullfucker). Wright wokalnie prezentował się z dobrej strony i wydawało się, że czas się go nie imał. Robiły wrażenie również pokręcone solówki pełne klasycznych inspiracji. Nieszczególne brzmienie stało się już elementem tradycji w przypadku Brocas Helm - szkoda, gdyż solidna produkcja nadałaby wszystkiemu innego wymiaru, a nie posmaku garażu. Dziwny to zespół, którego muzyka stanowiła zawsze mozaikę, zbudowaną ze składowych niezbyt pasujących do siebie kształtem i kolorami.
Bob Wright wystąpił gościnnie w utworze Tactical Air War (The Lord Weird) Slough Feg w 2010), później dołączył do zreaktywowanego Hexx. Na wydanej w lipcu 2012 składance zgromadzono nagrania z czterech demówek: "Into Battle" z 1983, "Black Death" z 1987, "Helm`s Deep" z 1989 oraz "Ghost Story" z 1994.

ALBUM ŚPIEW, GITARA GITARA BAS PERKUSJA
[1] Bob `Dark Rider` Wright James Schumacher Jack Hays
[2] Bob `Dark Rider` Wright Tom `T-Bone` Behney James Schumacher Jack Hays
[3-4] Bob `Dark Rider` Wright James Schumacher Jack Hays


Rok wydania Tytuł
1984 [1] Into Battle
1988 [2] Black Death
2004 [3] Black Death In Athens (live)
2004 [4] Defender Of The Crown
2012 [5] Demonstration Of Might (kompilacja / 2 CD)

        

Powrót do spisu treści