Australijski zespół powstały w Sydney w 1971 jako Head. Uznawany dziś za pierwszy heavy-rockowy zespół z Antypodów, na pierwszym albumie zaprezentował jednak mieszankę progresywnego rocka, blues-rocka i cięższej psychodelii. Było to jednocześnie pierwsze wydawnictwo nie-europejskiego artysty w wytwórni Vertigo. Nie odniosło sukcesu, na co wpłynął przede wszystkim brak chęci australijskich prezenterów radiowych do emitowania utworów zespołu na antenie. Sytuację zmienił na szczęście znakomity [2] - cięższa, mocniejsza i bardziej surowsza wersja poprzednika. Buffalo zarzucili elementy progresywnego rocka i postawili na psychodelię. Czuć było w tym wszystkim zeppelinowy pazur, zwłaszcza w znakomitym dynamicznym otwieraczu Sunrise (Come My Way). Kwartet sypał piaszczystymi riffami, rzeźbił soczyste struktury - często też pozwalał dźwiękom ochłonąć, aby póżniej uderzyć z jeszcze większym impetem. W ponad 9-minutowym Freedom czuć ducha pierwszej płyty Black Sabbath - hipnotyzujący klimat tworzyła wolna wyrazista gra sekcji rytmicznej i psychodeliczna brudna gitara. W The Prophet umiejętnie nawiązano do tradycji amerykańskiego Południa. Psychodelia powracała w instrumentalnym Pound Of Flesh przechodzący w barbarzyńsko brzmiący Shylock - utrzymany w szybkim tempie numer, ale urozmaicony wolniejszymi wstawkami z posępnym riffem. Longplay zarejestrowano w znacznym stopniu na żywo (ale w studio), później dograno tylko wokal i gitarowe nakładki. Dzięki tej metodzie, album brzmiał ciężej, ostrzej i energetyczniej od debiutu. Dave Tice nie był wybitnym wokalistą, ale jego zdarty głos dobrze pasował do obranej konwencji. Zamiast (brakujących) wielkich umiejętności, wystarczyły dobre pomysły w celu uniknięcia sztampy. Płyta stanowiła zwarty monolit, a do największych atutów płyty należało potężne brzmienie gitary Baxtera. Nieco kontrowersji wywołała okładka autorstwa J.Phillipa Thomasa, przedstawiająca postać mężczyzny stojącego na szczycie wulkanu i trzymającego w ręku skałę o kształcie fallusa. Na tylnej okładce postawie góry nadano obrys kobiecego torsu z wylewającą się ze środka lawą, symbolizującą niewątpliwie menstruację. Wiele sklepów odmówiło z tego powodu wystawienia płyty na swoich półkach. Krążek zremasterowano i wydano we wrześniu 2005 z bonusami nakładem australijskiej wytwórni Aztec Music.
W 1974 rynek ujrzała EP-ka Buffalo, w której skład weszły cztery dotychczasowe single zespołu: Suzie Sunshine, Dead Forever, Barbershop Rock oraz Sunrise (Come My Way). Jeszcze ostrzejszy, a zarazem bardziej skomplikowany okazał się [3]. Formacja skierowała swoją uwagę całkowicie na heavy-rock popadający miejscami w proto-metal, rezygnując ostatecznie z progresu i psychodelii. Przez przypadek było to granie mocniejsze wyrastające nie z bluesa, ale z przyszłego zjawiska NWOBHM czy stoneru w wykonaniu Monster Magnet. Wszystko zaczynał pędzący ognisty I`m A Skirt Lifter, Not A Shirt Raiser. W dziwaczny sposób końcówka utworu What`s Going On zwracała uwagę czymś, co przypominało growlujący wokal. Na okładce widniała otyła kobieta przywiązana do łoża tortur - muzycy dolali jeszcze oliwy do ognia, pisząc teksty epatujący seksualnymi porównaniami, jak to miało miejsce w I`m A Skirt Lifter, Not A Shirt Raiser czy Kings Cross Ladies. Pozostałe kawałki orbitowały wokół różnych aspektów życia ulicznego. Obdarzony wręcz stworzonym do blues-rocka głosem Tice powtarzał z uporem godnym lepszej sprawy, że dla Buffalo kariera nie miała znaczenia - liczyły się kobiety i alkohol. Z takim podejściem nie zgadzał się John Baxter, który stanowił podstawowy motor napędowy zespołu. To on nadał nietypowy kształt kompozycjom z lekko psychodelizującego debiutu i odpowiadał za pierwotną, mało wysublimowaną formą rozbuchanego artystycznie [2]. On też decydował o bardziej zwartym charakterze kompozycji na niedocenianej i raczej dusznej w odbiorze [3]. Jak się okazało, jego granie, podszyte mało wyszukanym bluesem i długimi gitarowymi pasażami przyprószonymi riffami o prawdziwie pustynnym charakterze, nie zagwarantowały zaistnienia w hermetycznym światku wszechmocnych prezenterów radiowych. Dlatego też Baxter został z formacji wyrzucony, a jedynym przedstawionym mu powodem decyzji była chęć poszukiwania bardziej komercyjnego brzmienia. Brak odpowiedniego managera, wsparcia wytwórni oraz zagubienie samych muzyków skazało ich twórczość na status kultowy – co oznaczało po prostu bytowanie zupełnie niesatysfakcjonujące pod względem finansowym. Zresztą łatka formacji "kultowej" ograniczała również Buffalo artystycznie, gdyż poza zainteresowaniem ze strony oddanej grupki fanów, muzycy nie mogli dotrzeć do szerszej publiczności.
Po odejściu Baxtera, na [4] Buffalo podryfowali w stronę bardziej komercyjnego hard rocka, desperacko szukając okazji do przebicia się na radiowe listy przebojów. Ta płyta nie spodobała się jednak ani fanom ani krytykom. Muzycy byli tak zagubieni, że nawet mocno nie protestowali, kiedy koncern Phonogram Records (filia Vertigo) odrzuciła dwie pierwsze propozycje tytułu albumu: Songs For The Frustrated Housewife i Thieves, Punks, Rip-Offs & Liars. Ten album nie mógł równać się z pierwszymi trzema, ale momentami potrafił zauroczyć prostymi i nieco southern-rockowymi utworami. [5] stanowił gwóźdź do trumny zespołu - zawierał w większości banalne ballady w rodzaju Rollin` czy Sailor, po raz ostatni próbujące dotrzeć do świadomości szerszej liczby słuchaczy. Odejście od mocnego grania zaowocowało jedynie słabymi wynikami sprzedaży i brakiem poparcia ze strony wytwórni. Płyta została zremasterowana w grudniu i ta wersja zawierała bonusy będące solowymi przeróbkami Dave`a Tice`a (z singla pochodzącego w 1976): I Don`t Want To Spoil The Party The Beatles i Sweet Little Rock`n`Roller Chucka Berry`ego. W 1977 Buffalo zakończyli działalność. Ostatecznie muzycy nie potrafili efektywnie funkcjonować na rynku muzycznym pod względem niewprawnego sposobu prowadzenia własnej kariery, braku znajomości niuansów rządzących biznesem i niechęci do trzymania na wodzy własnych gwiazdorsko-nihilistycznych zapędów.
Peter Wells wszedł w skład hard rockowego Rose Tattoo, wydał również solowo: Everything You Like Tries To Kill You w 1990, The Meaning Of Life w 1992, No Hard Feelings w 1993, Orphans w 1994, Greetings From The Aloha Monkey w 2006 i Bodgie Dada w 2008, zanim 27 marca 2006 zmarł na raka prostaty w wieku 59 lat. David Tice wpierw przeniósł się do Wielkiej Brytanii, gdzie dołączył do Count Bishops, ale powrócił do rodzinnego kraju, w którym powołał do życia The Headhunters. W końcu związał swoje siły z Markiem Evansem (ex-AC/DC) w Dave Tice Band oraz Tice & Evans. Ponadto zaśpiewał gościnnie w utworze Buffalo Rising na krążku Bovonic Empire Buffalo Crows w 2016. John Baxter grał w Boy Racer i Southern Cross - w tym drugim spotkał się znów z Alanem Milano, ale opuścił kapelę jeszcze przed nagraniem jedynej płyty. Dyskografię Buffalo uzupełniają składanki Rock Legends: Buffalo z 1980 oraz Skirt Lifters: Highlights & Oversights 1972-1976 z 1989.

ALBUM ŚPIEW GITARA BAS PERKUSJA
[1] Dave Tice / Alan Milano John Baxter Peter Wells Paul Balbi
[2-3] Dave Tice John Baxter Peter Wells Jimmy Economou
[4] Dave Tice Karl Taylor Peter Wells Jimmy Economou
[5] Dave Tice Chris Turner Ross Sims Jimmy Economou


Rok wydania Tytuł TOP
1972 [1] Dead Forever...
1973 [2] Volcanic Rock #3
1974 [3] Only Want You For Your Body #11
1976 [4] Mother`s Choice
1977 [5] Average Rock`n`Roller #26

        

Powrót do spisu treści