Niemiecka grupa założona w 1996 w Kiel. Pierwsze dwie płyty zwracały uwagę bardziej bajecznymi okładkami autorstwa Rainera Kalwitza, niż samą muzyką, którą stanowił dośc nudny progresywny power. Niezłe riffy Svena Böge oraz ciekawe efekty syntezatorowe Stephana Machona złożyły się ostatecznie na niesprecyzowane brzmienie i nazbyt rozlazłe aranżacje, sprawiające miejscami wrażenie działań matematycznych. Głos Fischera, czysty i mocny, posiadał jednak ciągotki do wokaliz popowych. Było to granie dość atrakcyjne dla fanów wczesnego Dream Theater. Po odejściu w 2002 z wytwórni Limb Music, kariera Ivory Tower załamała się, a kolejne płyty niewielu zainteresowały na wskutek załamania się prężnej niegdyś niemieckiej sceny progresywno-powermetalowej.
Sytuacja zespołu zmieniła się wraz z wydaniem w sierpniu 2019 bardzo dobrego [5]. Tytuł płyty był znaczący, gdyż Ivory Tower stanęli pod względem mocy gitar i siły przekazu obok rodaków z Brainstorm, nie tracąc jednak przy tym swojej naznaczonej przyjaznym przedstawieniem przystępnej progresywności. Dużo było tutaj znakomitych melodii w kompozycjach rozbudowanych, ale nie nadmiernie długich. Lekko duszny i nacechowany podskórnym niepokojem klimat cechował The Offer. Ładnie rozkwitał refren w nowocześnie się prezentującym Loser, ostro i zdecydowanie atakowały ryczące gitary w Money - w tych numerach zresztą klasyczną niemiecką potęgę powermetalu wygładzano łagodniejszymi melodyjnymi refleksyjnymi refrenami. Z pewnością najbardziej nasycony progresywnym klimatem i stylem aranżacji był One Day - nawiązujący do poprzednich płyt, na których swoista epicość mieszała się z posępnym klimatem. Drugą część tego utworu zrobiono perfekcyjnie i robiła ona doprawdy ogromne wrażenie. Chwila uspokojenia nadchodziła w onirycznym The Wolves You`ve Let In - pięknej pieśni w łagodnej konwencji i z dużym wykorzystaniem gitarowych chwytów stosowanych w prog-rocku. Mocniejsze rozwinięcie w tym numerze było jak najbardziej na miejscu i dobrze się komponowało z częścią pierwszą. Nie wszystkie utwory miały jednak jednakową moc rażenia i nieco mniej interesująco wypadły End Transmission, Slave czy pełen gniewu Strong. Dało się ich jednak słuchać, w odwrotności do Passing - jedynego kawałka bez ani jednego dobrego pomysłu na melodię. Poza tradycyjnie prezentującym wysoki poziom gitarzystą Svenem Böge na wyróżnienie zasługiwał nowy wokalista Dirk Meyer, który spisał się świetnie, kontynuując tradycję zdecydowanie śpiewających frontmanów niemieckiego power i heavy/power pierwszego szeregu. Pewna uwaga dotyczyłą samej realizacji - brzmienie dobrano interesująco w lekko rozmytych mocnych gitarach, natomiast głos Meyera zbytnio wtopiono w plan gitary i jego śmielsze wysunięcie na plan pierwszy dałoby lepszy efekt. Ivory Tower powrócili w odświeżonej formule muzycznej, która oprócz fanów progresywnego power mogła też zainteresować maniaków wczesnego Brainstorm.
W 2021 Dirka Meyera zastąpił Francis Soto. Ivory Tower przesunął się z obszarów grania progresywnego w kierunku powermetalu już na poprzedniej płycie, teraz jednak już nawet trudno było mówić tu o progresywności, poza szczątkowymi elementami w niektórych kompozycjach. Tytuł albumu był w pełni adekwatny do zawartości i ekipa zalewała słuchacza deszczem ciężkich riffów, granych z niebywałą energią, a miejscami i odrobiną szaleństwa praktycznie przez całą godzinę. Soto to odpowiedni frontman i jego mocny głęboki głos był wokalem rasowego śpiewaka heavy/power. Nie było łatwo być realnie zauważalnym na tle tak mocnej gitarowej ściany i gwałtownych nieustannych ataków Böge. Sven grał wybornie, z pasją i nieprawdopodobną energią, a jego solówki były finezyjne i nasycone treścią. Zdecydowanie wspierała go sekcja rytmiczna i bardzo dobre linie basu nagrał Björn Bombach. W ramach tej gitarowej burzy pędu i naporu, klawiszowiec Frank Fasold raczej statystował, choć było kilka znaczących epizodów z jego udziałem. Było to znakomite godzina z powermetalem szkoły niemieckiej z okresu wczesnego Brainstorm, nie brakowało wyrazistych melodii i konkretnych refrenów. W tej jednolitej konwencji ciężko było grać rzeczy do siebie niepodobne i muzycy robili wszystko, by te riffy powtarzały się w odmiennych konfiguracjach. Niemcy udowadniali, że nie zatracili zdolności budowania muzyki zróżnicowanej i miejscami zaskakującej kontrapunktami. W tym nieustannym parciu do przodu, niewiele było chwil wytchnienia, a tylko skromne przystanki przed kolejną falą gitarowej riffowej ulewy. Tony Lindgren wykonując mastering zadbał o to, żeby nie zabrzmiało to wszystko zbyt twardo i brutalnie. Zmiękczenie gitary należało zaliczyć na plus, podobnie jak zaniechanie wciskania tu przesadnie głośnej perkusji.
Björn Bombach grał w heavymetalowym Steel Maid (Raptor w 2010), Sven Böge w Ritual Steel, Thorsten Thrunke w thrashowym Slow Kill System (Straight To Paradise w 2012), a Florian Tabbert w Titan Steele.

ALBUM ŚPIEW GITARA KLAWISZE BAS PERKUSJA
[1-2] Andre Fischer Sven Böge Stephan Machon Stephan Laschetzki Thorsten Thrunke
[3-4] Andre Fischer Sven Böge Heiner Risthaus Björn Bombach Florian Tabbert
[5] Dirk Meyer Sven Böge Frank Fasold Björn Bombach Thorsten Thrunke
[6] Francis Soto Sven Böge Frank Fasold Björn Bombach Thorsten Thrunke

Andre Fischer / Thorsten Thrunke (obaj ex-Ax'n Sex), Francis Soto (ex- Silk`n`Steel, ex-Infinity`s Call)

Rok wydania Tytuł TOP
1998 [1] Ivory Tower
2000 [2] Beyond The Stars
2006 [3] It
2011 [4] IV
2019 [5] Stronger #30
2024 [6] Heavy Rain

          

Powrót do spisu treści