Szwedzka grupa powstała w Boras w 1992, której wczesne wydawnictwa przypominały mix Cemetary, Tiamat i Black Sabbath. Ciężkie riffy gitar mieszały się z mroczno-melodyjnymi utworami śpiewanymi przez Brennare ochrypłym głosem. Debiut pozostawiał po sobie jednak mieszane uczucia. Z jednej strony cechowały go urzekające melodie - pełne prostoty i swobody, a z drugiej strony utwory charakteryzowałą tak wielka witalność, że można było z nich wykrzesać znacznie więcej. Przodowały dwie gitary z okazjonalnym użyciem klawiszy i to w momentach bardziej wyciszonych. Generalnie dominowały żywiołowość, akustyczna tęsknota i skandynawska elegancja. Rozmarzony klimat najmocniej dawał o sobie znać w tytułowym Greater Art z gościnną solówką Mathiasa Lodmalma (lidera Cemetary). Mimo małej oryginalności tej płyty słuchało się bardzo przyjemnie, gdyż w najlepszy z możliwych sposobów składała hołd tradycji. Na [2] dalej w muzyce Lake Of Tears przewijały się wpływy Tiamat (zwłaszcza w przestrzennych, klawiszowych pejzażach), Paradise Lost z Icon (piłujące riffy gitarowe), a nawet Type o Negative. Pojawiły się jednak zaczątki własnego stylu: doom metalowa chropowatość i ciężar riffów wzbogacone niezłymi technicznymi popisami solowymi, a także chłodny klawiszowy klimat, tworzony przez występującego gościnnie na tej płycie Ulfa Petterssona. Zespół ciekawie przeplótł fragmenty metalowe ze spokojnymi atmosferycznymi wstawkami, w których główną rolę grały delikatne (w tym także akustyczne) gitary. Do tego dochodził pełen pasji i zaangażowania wokal Daniela Brennare, który w cięższych momentach nie uciekał przed chrypą i brudem (bliski manierze Lee Doriana z Cathedral). Utwory zbudowano na tradycyjnych schematach zwrotkowo-refrenowych, nadając im sporą dawkę chwytliwości (A Foreign Road ze stonerowym początkiem, klimatyczny Raven Land, sabbathowy Sweetwater). Do tego dorzucono trochę ambitniejszego i bardziej progresywnego grania, które swoją kulminację osiągało w ponad 13-minutowym The Path Of The Gods.
Na [3] zespół połączył nowoczesne brzmienie podchodzące pod psychodelię lat 70-tych oraz wpływy Tiamat z okresu Wildhoney. Zespół zachował swój styl przy znacznym stonowaniu muzyki. Album otwierał Boogie Bubble z ciekawie zestrojonymi gitarami, których dźwięk towarzyszyć miał słuchaczowi do końca. Purpurowo-sabbathowe brzmienia i nieco Hammondów wykorzystano w The Four Strings Of Mourning, głos uroczej Jennie Tebler pojawiał się w Lady Rosenred, a do świata Dragonlance nawiązywał lekko senny Raistlin And The Rose. Jeszcze większe zmiany przynosił [4], na którym całkowicie zrezygnowano z ciężkości na rzecz nostalgiczno-nastrojowych piosenek z akustyczną gitarą w tle. Muzyka niewątpliwie stała się bardziej przestrzenna i rozbudowana, a jednocześnie delikatniejsza. Ta płyta zdecydowanie nie nadawała się na każdy dzień i z pewnością nie odpowiadała każdej chwili życia. Melodyjne płynne gitary idealnie komponowały się z jesiennymi klawiszami i partiami skrzypiec. Do tego dochodził pełen nieokreślonej tęsknoty i ekspresji wokal Brennare na tle sennego klimatu. Brak energicznych wstawek i niemal jednostajne ciągnące się w nieskończoność tempa w tym przypadku stanowiły zabieg w pełni przemyślany i potrzebny. Wyjątkami były dwa szybsze utwory nawiązujące stylem do [3] - So Fell Autumn Rain oraz Pagan Wish. Album był piękny i przyjmował klimat nasączonego deszczem listopadowego nieba, przez które wychylały się niczym skrawki błękitu elektryzujące pejzaże melodyczne. Całość dedykowano pamięci Juha Saarinena, zmarłego 4 lata przed wydaniem tej płyty - przyjaciela i członka zespołu grającego na klawiszach. Należało podkreślić, że [4] daleki był od smęcenia kilku facetów poszukujących odpowiedzi na egzystencjalnych wątpliwości. Pomimo odejścia od metalu, krążek był mistrzostwem świata w zestawieniu łkającej wiolonczeli, tęsknego akordeonu i folkowego fletu z rockowymi motywami. Nie zabrakło rzecz jasna gitar, nawet dość ostro brzmiących i miejscami surowych, ale zostały one znakomicie zaprojektowane w nostalgiczno-atmosferycznym projekcie. Zbiór dźwięków do podziwiania, odprężenia i zadumy.
Dowodem na to, że Lake Of Tears było grupą o niespełnionym potencjale był [5], w znakomity sposób łączący elementy muzyki Pink Floyd i spokojnego metalu (Leave A Room, Let Us Go As They Do). Cieniem kładły się jednak utwory, w których wykorzystano do partii perkusyjnych nieznośne syntezatory (Return Of Ravens). Szwedzi powrócili do swoich najlepszych czasów, w doskonały sposób łącząc w spójną całość melodyjność i nostalgię. Fakt, że czasem utwory mogły drażnić zbytnią banalnością i grzecznością, ale chyba właśnie o to muzykom chodziło. [8] nie przekonywał - płyta kompozycyjnie była słaba i niejednorodna stylistycznie.
W 2004 wydano dwuczęściową składankę Greatest Tears. Fredrik Jordanius grał w Egonaut (Electric w 2011, Mount Egonaut w 2013, Deluminati w 2015 i The Omega w 2017).

ALBUM ŚPIEW, GITARA GITARA BAS PERKUSJA
[1-2] Daniel Brennare Jonas Eriksson Mikael Larsson Johan Oudhuis
[3-5] Daniel Brennare Mikael Larsson Johan Oudhuis
[6-7] Daniel Brennare Magnus Sahlgren Mikael Larsson Johan Oudhuis
[8-9] Daniel Brennare Fredrik Jordanius Mikael Larsson Johan Oudhuis
[10] Daniel Brennare - Roger Christian Silver

Magnus Sahlgren (ex-Dismember), Fredrik Jordanius (ex-Fierce Conviction, ex-Rising Faith, ex-Ablaze),
Roger Christian Silver (ex-Cemetary 1213)


Rok wydania Tytuł
1994 [1] Greater Art
1995 [2] Headstones
1997 [3] A Crimson Cosmos
1999 [4] Forever Autumn
2002 [5] The Neonai
2004 [6] Black Brick Road
2007 [7] Moons And Mooshrooms
2011 [8] Illwill
2014 [9] By The Black Sea (live)
2021 [10] Ominous

          

      

Powrót do spisu treści