
Szwedzki zespół powstały w 2009 w Arvika. Demówka "Reaching Higher" z 2010 i EP-ka Purple Sky pozwoliły na podpisanie kontraktu z rodzimą wytwórnią Doolittle Group. Pierwsza płyta to dość sprawnie odegrany zestaw kompozycji z obszaru melodyjnego metalu, udającego miejscami powermetal. Gdyby nie zastosowane w pewnych miejscach przyspieszenia czy zagęszczenie gitarowych faktur (Mr.Starlight), to Lancer zbliżył się do tego co grał niegdyś Midnight Sun. Pod względem chwytliwości jednak grupa pozostawała w tyle i tak na dobrą sprawę to może tylko Don`t Go Changing prezentował jakiś zbliżony poziom, o ile ktoś lubił naiwne rock/metalowe refreny. Gitarzyści byli sprawni, ale grali bez polotu, natomiast sekcja rytmiczna grała swoje - choć bębniarz Sebastian Pedernera opukiwał swój zestwa dość beznamiętnie. Isak Stenvall został przez naturę obdarzony dobrym głosem i przy odrobinie dobrej woli na siłę kojarzył się z Michaelem Kiske, ale zabrakło mu charyzmy i prawdziwego zaangażowania, a nie rzemieślniczego odtwarzania. Pozytywne recenzje dotyczące "powermetalu" dotyczyły zapewne tylko otwierającego Purple Sky, gdyż przecież Dreamchasers to tylko szybciej zagrany melodyjny heavy. To, że Stenvall próbował podrabiac Kiske nie znaczyło automatycznie powermetal. W zamian kwintet serwował granie blade, pozbawione realnej mocy i wyprane z energii w sztampowych numerach. Wszystko było podobne do siebie w tempach, układzie kompozycji i zbliżonych melodiach, które w pamięci nie zostawały. Sztandarowym przykładem był kumulujący to wszystko niczym w soczewce Between The Devil And The Deep. Płaskie i ugrzecznione granie, gdzie pod odniesieniami do metalu w stylu Helloween nic się nie kryło.
Znacząca większość grup metalowych na swoich drugich płytach się rozwijała, ale Lancer do nich nie należał. [2] nadal oferował metal miałki i naiwny, w dodatku naznaczony muzyczną polityczną poprawnością, która po części ten album dyskwalifikowała. Mierny niby-power w Running From The Tyrant był niczym w porównaniu z bezsensem Iwo Jima, gdzie sam tytuł zobowiązywał do czegoś więcej niż tylko mdłej melodyjki z fałszującym w solówce gitarzystą i rock/boys-bandowym śpiewem Stenvalla. Najgorsza na płycia była jednak naiwność i brak realnej mocy, nie wspominając o marnych melodiach (Masters And Crowns, Behind The Walls). To był powermetal jedynie teoretyczny - zresztą kiedy zwalniali w Aton, także ponosili porażek w tym pseudo-epickim power. Steelbreaker stanowił kolejny dowód, że dla takich grup jak Lancer, Steelwing czy Katana liczyło się tylko granie metalu do bólu wtórnego i bezwartościowego. Eyes Of The Liar był tylko pozornie mroczniejszy i heroiczny - pod powierzchnią krył się utwór z fatalnym ogranym refrenem. Nagrano płytę gorszą niż debiut, w dodatku rozpaczliwą w próbach zainteresowania słuchacza wyeksploatowanymi patentami z kręgu skandynawskiego power w kiepskim wykonaniu.
Nagrany dla wytwórni Nuclear Blast [3] ostatecznie udowaniał brak talentów muzyków Lancer. Jakoś tam nieźle grać potrafiło wielu, Stenvall często piszczał lub wydzierał się - rzetelnie wypadając tylko w łagodnym Victims Of The Nile, balladowym World Unknown i pierwszej części Envy Of The Gods. Zasadniczo zespół znów był bezradny kompozycyjnie. Kompletnie polegli w siedmiominutowym Envy Of The Gods z jakimiś echami Helloween z lat 80-tych, ale zasadniczo była to parodia (a nie inspiracja). Fragmenty instrumentalne były fatalne, bezładne i pełne gwałtownego grania solówek dalekich od mistrzowskiego poziomu. Od siebie prawie nic, reszta to typowy power w skandynawskiej melodyjnej odmianie, zresztą nieco komercyjny. Marne numery przelatywały jeden po drugim nie wzbudzając emocji. Wolniejszy Follow Azrael jako jeden z nielicznych zawierał śladowe pierwiastki dobrej gry, ale dobrej na poziomie Reinxeed, czyli niewysoko mierzyli. W Widowmaker spadali do poziomu Steelwing. Do tego dochodziła uboga produkcja, która była do przyjęcia w pierwszej dekadzie XXI wieku w przypadku zespołów o niskim budżecie i małym wsparciu kogokolwiek mającego pojęcie o mixie i masteringu. Lancer okazał się manierycznym zespołem o źle dobranych wzorcach.
| ALBUM | ŚPIEW | GITARA | GITARA | BAS | PERKUSJA |
| [1-2] | Isak Stenvall | Peter Ellström | Fredrik Kelemen | Emil Öberg | Sebastian Pedernera |
| [3] | Isak Stenvall | Per-Owe Solvelius | Fredrik Kelemen | Emil Öberg | Sebastian Pedernera |
| [4] | Jack Stroem | Per-Owe Solvelius | Fredrik Kelemen | Emil Öberg | Pontus Andrén |
Isak Stenvall (ex-Minhiriath), Peter Ellström (Altars Of Sin), Per-Owe Solvelius (ex-Darkness/SWE, ex-Power Supreme, ex-Igneous Human, Trident, Fejd), Jack Stroem (Vandor)
| Rok wydania | Tytuł |
| 2013 | [1] Lancer |
| 2015 | [2] Second Storm |
| 2017 | [3] Mastery |
| 2023 | [4] Tempest |
