
Australijska chrześcijańska grupa thrash/deathmetalowa założona przez Rowe`a w 1990 w Moorabbin na gruzach Light Force. Steve niemal od razu postanowił wskrzesić grupę i wraz z nowymi muzykami nagrał pod szyldem Light Force ostatnie demo "Break The Curse", które zawierało muzykę diametralnie różną od wcześniejszych dokonań (w 1994 wytwórnia Metal Blade wznowiła taśmę na CD jako Break The Curse 1990). Płyta posiadała zremasterowany dźwięk, nowa okładkę oraz utwór bonusowy z 1993. Wyraźnie słychać wpływy pierwszych poczynań Kreator, Destruction i Vengeance Rising. Charcząco brudny wokal Rowe`a wielu kojarzyć się mógł z wczesnym Petrozzą, a całość orbitowała wokół całkiem niezłego surowego thrashu z pewnymi wpływami heavy i death metalu. Mieszankę tą, opartą z reguły na dość przebojowych w ramach gatunku riffach (Brutal Warfare), pozbawiono zbytnich udziwnień i komplikacji. Zdarzyły się jednak odstępstwa od szybkiej nawalanki, czego przykładem był utrzymany w średnim tempie Impulsation. Z kolei w New Beginnings umiejętnie połączono melodyjne pozostałości stylu Light Force z brutalnymi fragmentami. Formacja potrafiła zaskoczyć, umieszczając na płycie dwa utwory grindcore`owe - 57-sekundowy Turn oraz 68-sekundowy The Majestic Infiltration Of Order - oba czerpiące inspiracje z debiutanckiego krążka Vengeance Rising Human Sacrifice z 1988. Pomimo dużego rozstrzału stylistycznego materiał brzmiał spójnie i wszystko utrzymano w jednolitym, dość mrocznym klimacie. Wspomnianym bonusem był Butchered Mutilation - dojrzały już brutalny deathmetalowy kawałek z gęstą perkusją i głębokim growlem. Album-demo był udanym początkiem długiej kariery Australijczyków, a większość kompozycji znalazła się później w lepszych wersjach na kolejnych płytach.
Niedługo udało się muzykom Mortification - z pomocą Rogera Martineza (frontmana Vengeance Rising i producenta nadchodzącego wydawnictwa) - podpisać kontrakt na wydanie albumu z amerykańską wytwórnią Intense Records. Do grupy dołączył nowy gitarzysta Michael Carlisle, ponadto w studio solówki gitarowe nagrał Derek Sean. [1] ukazał się 12 października 1991 - cechowało go masywniejsze brzmienie o większej głębi. Obniżono o co najmniej jeden ton strojenie gitar, a sam Rowe artykuował z siebie mało humanizowane dźwięki, stając się za sprawą swojego growlu rasowym deathowym wokalistą. W skład płyty weszło kilka kawałków znanych z demówki, w wersjach zdecydowanie potężniejszych od pierwowzorów. Nowe utwory także prezentowały się okazale - Until The End, Bathed In Blood, Satan`s Doom i No Return przekonywały niedowiarków, którzy do tej pory uśmiechali się słysząc termin "chrześcijański metal". Świeże numery wypełniła thrashowa energia wynikająca z czadowych plastycznych riffów, które nie pozwalały się nudzić. Ten thrashmetalowy pierwiastek wystąpił tutaj nieprzypadkowo, gdyż płyta mieszała ten gatunek z death metalem, ale nie pozbawionym przebojowości. Zaledwie w kilku miejscach pojawiały się nieśmiało wtręty bardziej heavymetalowe, jednak w porównaniu z poprzednikiem były one mniej słyszalne i występowały raczej w charakterze umiejętnie urozmaicających całość smaczków. Płyta posiadała ogromny ładunek mocy, któremu ciężko było się oprzeć.
Sukces Mortification był tak niezaprzeczalny, że grupa szybko dostała się w orbitę zainteresowań niemieckiej wytwórni Nuclear Blast. To właśnie w w barwach tej wytwórni ukazał się najsłynniejszy longplay zespołu. [2] ujrzał światło dzienne 28 sierpnia 1992 i zaczynał się od nietypowego intro: z ciszy wyłaniały się bagienne odgłosy - bzyczenie owadów, rechot żab i wycie wilków. Było to idealne wprowadzenie do "nocnego" klimatu Nocturnal. Na tym krążku Mortification odeszli od mocnego thrashowania w deathowym klimacie na rzecz prawdziwie deathowego wymiatania z interesującymi i umiejętnie wpasowanymi doomowymi elementami. Muzyka zabrzmiała bezlitośnie i wręcz trupio chłodno. Trio nie stroniło od ultraszybkich temp i blastów, ale uniknęło prostackiego grania pozbawione duszy. Było wręcz na odwrót - album sprawiał wrażenie przemyślanego i poukładanego. Intrygująco wypadły wszelkiego rodzaju urozmaicenia, jak dzwonowo-organowe wprowadzenie do Scrolls Of The Megilloth. Trzeba podkreślić, że mimo iż grupa w znacznej mierze zredukowała thrashowe elementy, to jednak wiele fragmentów ciągle było na swój sposób chwytliwych (Raise The Chalice). Pewnym zaskoczeniem był zupełny brak solówek gitarowych - co skłaniało do przypuszczeń, że formacja postanowił zagrać w sposób bardziej skondensowany i zwarty, stawiając raczej na siłę uderzeniową riffów. Steve Rowe nagrał wręcz nieludzkie partie wokalne - potężny nisko tonowany growl robił duże wrażenie. Momentami zdarzało mu się również wrzasnąć trochę wyżej, ewentualnie połączyć obydwa rodzaje krzyku, a nawet zastosować melorecytację w Death Requiem. Należy także wspomnieć o niemal 12-minutowym Ancient Prophecy - esencja Mortification z tego albumu. Od początku monumentalny, oparty w głównej mierze na powolnych riffach, później atakował z bezkompromisową szybkością tylko po to, aby po chwili ponownie wrócić do wcześniejszych zagrywek. Dobrze siezatem stało, że trio bardziej zdecydowanie opowiedziało się po strone death metalu - świadczyły o tym spory sukces i sława, które spadły na Mortification po wydaniu tego dzieła. Dodatkowo krążek stał się kultowy w kręgach sceny chrześcijańskiej i najbardziej znanym krążkiem deathmetalowym z Antypodów.
[4] stanowił dojrzałą mieszankę dwóch poprzednich płyt. Tym razem jednak w muzyce tria ponownie pojawiły się również thrashowe i bardziej klasycznie metalowe zagrywki. Powróciły nawet - chociaż w śladowych ilościach - popisy solowe. Najbardziej dosadnym potwierdzeniem częściowego powrotu do przeszłości był niezbyt szybki motoryczny Impulsation, który wcześniej znalazł się na demówce "Break The Curse". Nowa wersja była potężniejsza i ciekawsza od pierwowzoru. W budowie premierowych numerów zaszły spore zmiany - pojawiło się więcej melodii, kombinowania aranżacyjnego, a zejście ze ścieżki brutalnego deathu i pójście w niejednoznaczne klimaty pod względem artystycznym wyszło grupie na dobre. W dalszym ciągu oczywiście było to rasowe granie - From The Valley Of The Shadows udowadniał to nazbyt dosadnie. Spore nagromadzenie riffów w większości numerów prowokowało do zadania pytania, czy aby Mortfication nie zapędzili się zbytnio w pseudoprogresywne rejony. Aż cztery kawałki przekraczały barierę sześciu minut, a najdłuższy Overseer trwał ponad dziewięć. Prawdopodobnie Ancient Prophecy z [2] przetarł drogę i muzycy postanowili zaryzykować stworzenie bardziej złożonego materiału. Na szczęście nie była to jedynie sztuka dla sztuki czy jedynie zlepki riffów. Numery posiadały swoją dramaturgię i naturalnie się rozwijały, swobodnie prezentując coraz to nowe barwy i odcienie oryginalnego świata Mortification. Wrażenie ciągłości potęgowały klimatyczne, bulgocząco-świszczące przerywniki, które wpleciono pomiędzy kompozycje. Steve Rowe połączył tym razem chrapliwy growl z czystszymi thrashowymi krzykami. Dość ciężko było wskazać jakieś wady - być może niepotrzebnym utworem był Flight Of Victory - mało pasująca do całości popisówka sekcji rytmicznej. Był to ostatni krążek klasycznego składu grupy, gdyż niedługo po jego ukazaniu grupę opuścił perkusista Jayson Sherlock.
Z czasem do głosu zaczęły dochodzić ponownie elementy thrashowe, a nawet power/thrashowe, a w końcu - inklinacje hardcore`owe (wyjątkowo słaby [15]). Nie przeszkodziło to zespołowi nagrać imponującą liczbę albumów, które zawsze znajdowały grono oddanych fanów. W 1997 u Rowe`a wykryto nowotwór i wielu lekarzy dawało mu jedynie kilka tygodni życia. Pomimo nieudanego przeszczepu szpiku kostnego, muzyk nieoczekiwanie wydobrzał i kontynuował działalność sceniczną. Do najlepszych składanek grupy należą: The Best Of Five Years z 1995, Power, Pain And Passion 1990-2000 z 2002 oraz Twenty Years In The Underground z 2010. Po odejściu z Mortification Sherlock grał w doom/deathowym Paramecium, dołączył do Deliverance, a w 1994 wydał płytę solową pod szyldem Horde zatytułowaną Hellig Usvart (poza wokalem zagrał tam na wszystkich instrumentach), na której zaprezentował klasyczny black metal. George Ochoa założył progresywno-powermetalowy Worldview (The Chosen Few w 2015). Damien Percy zmarł po długiej chorobie 7 lutego 2018.
| ALBUM | ŚPIEW, BAS | GITARA | PERKUSJA |
| [1-4] | Steve Rowe | Michael Carlisle | Jayson Sherlock |
| [5] | Steve Rowe | Michael Carlisle | Phil Gibson |
| [6] | Steve Rowe | Dave Kellogg / George Ochoa | Bill Rice |
| [7-11] | Steve Rowe | Lincoln Bowen | Keith Bannister |
| [12] | Steve Rowe | Lincoln Bowen | Adam Zaffarese |
| [13] | Steve Rowe | Jeff Lewis | Adam Zaffarese |
| [14] | Steve Rowe | Mick Jelinic | Mike Forsberg |
| [15-16] | Steve Rowe | Mick Jelinic | Damien Percy |
| [17] | Steve Rowe | Mick Jelinic | Adam Zaffarese |
| [18-19] | Steve Rowe | Lincoln Bowen | Andrew Esnouf |
Steve Rowe (ex-Light Force), George Ochoa (ex-Recon, ex-Deliverance)
| Rok wydania | Tytuł |
| 1991 | [1] Mortification |
| 1992 | [2] Scrolls Of The Megilloth |
| 1993 | [3] Live Planetarium (live) |
| 1993 | [4] Post Momentary Affliction |
| 1994 | [5] Blood World |
| 1995 | [6] Primitive Rhythm Machine |
| 1996 | [7] Live Without Fear (live) |
| 1996 | [8] Envision Envageline |
| 1998 | [9] Triumph Of Mercy |
| 1999 | [10] 10 Years Live Not Dead (live) |
| 1999 | [11] Hammer Of God |
| 2001 | [12] The Silver Cord Is Severed |
| 2002 | [13] Relentless |
| 2004 | [14] Brain Cleaner |
| 2006 | [15] Erasing The Goblin |
| 2007 | [16] Live Humanitarian (live) |
| 2009 | [17] The Evil Addiction Destroying Machine |
| 2012 | [18] Scribe Of The Pentateuch |
| 2015 | [19] Realm Of The Skelataur |



