Niemiecka grupa powstała w 1988 w Karlsruhe. Do rejestracji pierwszych nagrań przystąpiono na poważnie dopiero w kwietniu 1990, kiedy to zrealizowano [1]. Cztery kompozycje budziły zdumieniem brawurowym podejściem do progresywnego metalu. Zbytnim uproszczeniem byłoby stwierdzić, że ekipa grała mix Queensryche i Fates Warning, z pewnymi wpływami Watchtower. Udowadniał to już zwiewny Child Of Light And Glory, w którym już zawarto elementy własnej tożsamości. Podjęto styl wysmakowany i poszukujący, ale osadzony częściowo w prog-powermetalowej rymice zza Oceanu (dotyczyło też krótkiej solówki gitarowej). Przy okazji, warto wspomnieć o wokalu Hagena Schmidta, który należał do rodzaju "kochaj albo rzuć". Frontman często wchodził na wysokie rejestry, ale nie miał tak doskonałego głosu jak choćby Geoff Tate. Żywe tempo zaskakiwało od pierwszej sekundy Mirror Of Fear, podobnie było w Heaven`s Calling - ten drugi Schmidt wykonał raczej w średnich rejestrach. Ten głos nie był zły, ale nie posiadał spodziewanej mocy i czystości. Najlepszym numerem z tej kasety był The Pharaoh`s Call, niosący ze sobą latarnię nadziei na przyszłość.
Wkrótce pozbyto się Heberlinga, a Mannhardt ze Schröderem zamienili się instrumentami. Do tego na [2] Schröder zagrał na flecie, a całość wzbogacił nowy klawiszowiec (polskiego pochodzenia) Tomek Turek. Jawił się on jako jeden z pionierów wkomponowania w cięższy gitarowy podkład syntezatorowych harców. Na dodatek potrafi on także zabłysnąć brzmieniem klasycyzującym oraz impresjami fortepianowymi. Stylistycznie na tej demówce zbliżono się bardziej do Fates Warning. Najbardziej chwytliwym refrenem cechował się zaśpiewany bardzo wysoko Crystal Palace, najszybszym ...To End Infinity, a najbardziej skomplikowaną aranżacją cechował się blisko 10-minutowy The Duellists. Kasetę zamykał Unison - zapowiedź tego co znalazło się na późniejszym pełnoprawnym albumie. Była to stricte art-rockowa kompozycja - właściwie romans wyeksponowango fletu z klasycyzującym fortepianem, gdzie na trzeciego wpychała się czasami gitara.
Spodziewany kontrakt nie nadszedł, ale zespół w niezmienionym składzie przetrwał do 1995. Zebrany dotychczas materiał zdecydowano się wydać jako [3], którego okładkę narysował Michael Bähre. Album wymykał się sztywnym stylistycznym określeniom. Tesktowo stanowił muzyczną ilustrację do opowiadania H.P. Lovecrafta "W Poszukiwaniu Nieznanego Kadath" - najważniejszej opowieści z Krainy Snów, której przeczywali odważni marzyciele pozostawiający w realnym świecie swoje uśpione ciała. Słuchacz towarzyszył Randolphowi Carterowi - choremu z tęsknoty za cudownym skapanym w zachodzie słońca miastem - w jego wędrówce w poszukiwaniu bogów władających Krainą Snu i ich legendarnej siedziby: Kadath. Rozpoczynało się nadzwyczaj sennie - Dream Sequence to głównie pianino i fletu. Od razu było wiadomo, że po stylu z demówek nie pozostał nawet najmniejszy ślad. Sunset City wprowadzał niewiele życia i tej nudy nie rozpraszała ani perkusja ani flegmatyczny wokal. Śpiewaków było zresztą dwóch - Hagen Schmidt i Haluk Balikci. Niekiedy wykonywali swoje partie razem, innym razem uzupełniali się - generalnie jak na album z dwoma wokalistami, można było to zrobić lepiej. Niespodziewane wejście niespokojnych dźwięków zwiastował The Cavern Of Flame - w końcu po niemal dziesięciu minutach pojawiał się po raz pierwszy prog-metal. Wokale nabierały odpowiedniej drapieżności i ekspresji - Wielcy wzbraniali dostępu Carterowi, zatem schodził on podczas snu do Jaskini Płomienia, by zasięgnąć rady brodatych kapłanów. Oni odradzają mu wizytę w Kadath jako dziedzinie odmętu i szaleństwa, z której tylko jedna ludzka dusza powróciła w pełni władz umysłowych (Kuranes). Zadumany Moonlight Waters przechodził stopniowo w zadziorne partie wokalne, delikatne (znów akustyczna gitara z pianinem) fragmenty instrumentalne zdradzały kunszt muzyków, którzy jednak nie potrafili talentów przekuć w tworzenie interesującej muzyki. Podróznik zostaje wysadzony w porcie i zamknięty w okrągłym pomieszczeniu, czekając na przyjście posłańca Zewnętrznych Bogów - Nyarlathotepa, któremu chcą go wydać oślizłe galaretowate Żaboludy. Wybrzmiewał instrumentalny Procession - diametralna zmiana nastroju, oparta na kosmiczno-psychodelicznych dźwiękach. W A Hymn To The Cats Carterowi na pomoc przybywa armia kotów z miasta Ulthar, wyrywająca naszego bohatera z rąk oprawców. Podniosły utwór oparto na wyeksponowanym pianinie i flecie Schrödera. The Way To Ngranek bazował na pulsującym jednostajnym rytmemie, lekko orientalizującym na tle głosów zawodzących złowróżbne inkantacje. Na zboczu tytułowej góry wyrzeźbiono olbrzymie wyobrażenia twarzy Wielkich z czasów, kiedy tańczyli tam w świetle Księżyca. Plan Cartera zakłada odnalezienie ludzi o zbliżonych rysach, gdyż muszą oni mieszkać w pobliżu siedziby bogów Krainy Snu. Bohater zlatuje ze zbocza w dół do zakazanych trzewi Ziemi, by podjąć przerażającą wędrówkę przez domeny widm. Reaching Kadath z frapującym klimatycznym początkiem przeradzał się w prawidłowy prog-metalowy numer, w którym orkiestrowe brzmienia syntezatora szły w parze z gwałtownymi zmianami nastroju oraz trudnymi do ogarnięcia melodiami wokali. Podczas lotu w kierunku Kadath, Carter wyboraża sobie dotrzeć do onyksowego zamku i wkroczyć do tronowej sali Wielkich, by odmówić swe modlitwy niczym mistrz pośród marzycieli. Nic z tego - potężny wir zniewalał go i rzucał do upragnionego miejsca - w twierdzy tymczasem zamiast Wielkich pojawia się procesja czarnoskórych niewolników z trąbami. Właśnie ich dźwięk - zapowiedź przybycia kogoś dostojnego - rozpoczynał Nyarlathoteps Reception, czyli miękkie łagodne neoprogresywne granie z wyeksponowanymi klawiszami na wzór Threshold. Kompozycja gęstniała z czasem, nabierając ciężaru i mroku podczas przemowy Duszy Bogów. Głosy celowo zniekształcone mieszały się z normalnym śpiewem i powrotem inkantacji. Carter tak bardzo tęsknił za swoim zabłąkanym dzieciństwem, że wyśnił miasto, które oczarowało samych Wielkich, aż przenieśli tam z Kadath swoją siedzibę. Czas wrócić ich do domu - w Riding The Shantak wędrowiec dosiada potwornego Shantaka (ogromnego łuskowanego ptaka z końskim łbem) i wraz z nim odwiedzić bogów. Instrumentalny kawałek oddawać miał szaleńczą gonitwę poprzez kosmiczne otchłanie kończącą się zeskokiem marzyciela. Tęskne dzieciństwo i myśli ku niemu biegnące dają Carterowi siłę na wyrwanie się z ostatniej pułapki zastawionej przez Nyarlathotepa i powrót do swego uśpionego ciała w mieszkaniu w Bostonie. Patetyczny finalny Sunset City Part 2 sugerował szczęśliwe panowanie śmiałka w cudownym mieście zachodu słońca na wzór panowania Kuranesa w Celephais. Do końca nie było tego wiadomo, jako że w Krainie Snów wszystko było możliwe. Z takim podkładem tekstowym aż prosiło się o album buzujący emocjami, instrumentalnymi popisami i być może większą jeszcze narracyjną otoczkę. Tymczasem dzieła oryginalnego nie było - w zasadzie para poszła w gwizdek. Zabrakło przemyślenia konceptu, konkretnych partii instrumentów i żywszego charakteru całości. Krążek nie osiągnął sukcesu i skład nieco się posypał. Dołączyli klawiszowiec Rüdiger Blank (ex-Taliesyn) i perkusista Daniel Hermann - z nimi nagrano jeden numer The Peak, który trafił w 2008 na wersję CD [2].
Martin Mannhardt dołączył jako basista do Wicked Sensation.

ALBUM ŚPIEW GITARA GITARA KLAWISZE BAS PERKUSJA
[1] Hagen Schmidt Martin Mannhardt Pascal Heberling - Jan Schröder Andreas Nolte
[2] Hagen Schmidt Jan Schröder Tomek Turek Martin Mannhardt Axel Baudendistel
[3] Hagen Schmidt / Haluk Balikci Jan Schröder Tomek Turek Martin Mannhardt Axel Baudendistel


Rok wydania Tytuł
1990 [1] Of Tyrants And Reflections (demo)
1991 [2] Infinity (demo)
1995 [3] Kadath Decoded

    

Powrót do spisu treści