Niemiecki projekt jednoosobowy powstały w 2006 w Aachen (Północna Westfalia). "Beverast" stanowił własne (Meilenwalda) przekształcenie Bifröstu - oznaczającego most między Midgardem a Asgard w mitologii nordyckiej.espół zadebiutował w 2003 ponad półgodzinną demówką "The Furious Waves Of Damnation", która zyskała uwagę szefów krajowej wytwórni Ván Records. [1] wypełnił niezwykle ciekawy atmosferyczny black metal, oparty na wielokrotnych powtórzeniach kręcających się z czasem w umysł motywów, o jednoczesnym charakterze rytualnym. W utwory wpleciono również elementy melodyjne oraz dodające kolorytu partie solowe. Był to granie bezlitośnie mroczne i nieprzyjemnie wilgotne - prym tutaj wiódł niewątpliwie black na krawędzi szaleństwa, ale Alexander już wówczas kombinował z klimatycznymi ozdobnikami (Cellartunes) i uzyskaniem piwnicznej aury wypełnionej obłąkańvzymi krzykami. Uważni fani mogli z pewnością wychwycić nieprzyjemnie zwolniony motyw z "Groty króla Gór" Griega w Summer Decapitation Ritual. The Ruins Of Beverast zaliczył natomiast potężne potknięcie na [2], na który trafiła totalna blackowa łupanina i to był dziwny przeskok z grania blacku kombinowanego i o różnych odcieniach to takiego, który wyłącznie pędził przed siebie w jednorodnych monotonnych rytmach, bez celu przewodniego. Na [3] i [4] Alexander powrócił do mieszania w tyglu różnych temp i rytmów, sięjąc pożogę w udanym mixie blacku i funeral doomu. Udało się odbudować zaufanie fanów dzięki powrotowi do udanego budowanie napięcia i stopniowanie emocji, przy zachowaniu odpowiednio blackowej mocy. Znakomicie wpleciono także chóry i organowe motywy - zwłaszcza na [4], który dotyczył losów dominikanińskiego inkwizytora Heinrich Kramer, współtwórcy słynnego "Młota Na Czarownice" (wyd 1487). Ten pierwszy okres działalności kończył [5], na który trafił m.in. cover Pink Floyd Set The Controls For The Heart Of The Sun.
Przełomowym dla projektu okazało się wydanie [6] w maju 2017. Nazwa oznaczała porzucony egzoszkielet zwierząt takich jak pajęczaki czy skorpiony. Jak twierdził w wywiadach, nagrania z tej płyty były dla Alexandra bardzo osobiste i służyłu mu za rodzaj terapii. Tytuł symbolizował coś co bardzo chciał osiągnąć, a po wszystkich pragnął porzucić martwą powłokę. Jednocześnie był to pierwszy album zarejestrowany w profesjonalnym studio, gdyż wszystkie dotychczasowe nagrania powstawały w sali prób. Produkcją oraz mixem zajął się gitarzysta występujący gościnnie na koncertach (dograł kilka partii klawiszowych na ten krążek), Michael Zech, znany także z Secrets Of The Moon. Materiał okazał się karnawałem nastrojów, a nie tradycyjną sekwencją riffów ułożonych w utwory, a nawet w zwrotki i refreny. Było to planowe działanie i tworzyło wrażenie, że kawałki jakby bezcelowo unosiły się w próżni bez początku i końca. Alexander chciał stworzyć dźwiękowych struktury zdolne do wyrwania odbiorcy ze spokojnej i bezpiecznej przestrzeni. Teksty pulsowały własnym życiem pod warstwą metafor, część z nich z nich była szalona lub co najmniej dziwna - przykładowo Surtur Barbaar Maritime używał nomenklatury ze starożytnej mitologii germańskiej, by opisać Ragnarok - kończącą świat bitwę pomiędzy bogami i gigantami. Stylistycznie był to black zmieszany z muzyką etniczną (głównie rytuałami przedkolumbijskiej Ameryki Północnej). Powstała płyta niezwykle rytualna, transowa i przemyślana, a wszystko nasycono mistycznym charakterem. O bogactwie dźwięków odpowiadały chóry i przeróżne instrumenty, które nawet ciężko było zidentyfikować. Tam gdzie pojawiały się absolutnie miażdżące riffy, szybko łączono je z niepokojącymi dźwiękami i zmodyfikowanym elektronicznie wokalem. Ten atmosferyczny black/doom był surowym, ale podszyty gęstą warstwą rozstrojonych i plumkających złowrogo w tle gitar, wokali rozmytych w otchłaniach chórów, okazjonalnego akompaniamentu kaliwszy oraz innych kosmicznych dźwięków. Pojawili się jak zwykle krytycy wytykający krązkowi, że był długi i nudny, że wszystko zrobiono na ptencie: trochę muzyki-growling-czysty wokal i tak w kółko. Nie dostrzegali jednak tego, że [6] był daleki od banalności i niektóre zapętlone motywy budowały całość jako monolit, bez rozmycia dogmatów metalowych.
[7] schodził wprost do krypt - brzmienie stało się jeszcze bardziej ponure i zawiesiste niczym ciemność w lochach. To był album na minimum kilka odsłuchań, gdyż ciężko było się przedrzeć za pierwszym razem przez ten duszny i stęchły klimat. Z pewnością utrzymano rytualno-hipnotyzującą atmosferę, choć ze względu na nieprzystępne aranażce, nie wciągał tak szybko jak poprzednik. W studio Alexandra wspomógł znów Michael Zech, tym razem w zakresie programmingu, eletkronicznych smyczków, a nawet drumli. Tak naprawdę nie było tu lepszego czy gorszego numeru i w zasadzie mógłby to być jeden, trwający ponad godzinę utwór, i ten monolit nie byłby naruszony. Ze względu na wielowarstwowość tej muzyki, słuchacz za każdym razie miał wrażenie słuchania nieco innej muzyki.
Alexander Frohn grał na perkusji w Truppensturm (Fields Of Devastation w 2007 i Salute To The Iron Emperors w 2010) oraz był jednym z kilku wokalistów w The Nest (Her True Nature w 2022).

ALBUM ŚPIEW, WSZYSTKIE INSTRUMENTY
[1-9] Alexander `Von Meilenwald` Frohn

Alexander Frohn (ex-Nagelfar, ex-Heemat)

Rok wydania Tytuł
2004 [1] Unlock The Shrine
2006 [2] Rain Upon The Impure
2009 [3] Foulest Semen Of A Sheltered Elite
2013 [4] Blood Vaults: The Blazing Gospel Of Heinrich Kramer
2016 [5] Takitum Tootem EP
2017 [6] Exuvia
2021 [7] The Thule Grimoires
2022 [8] Maschinenfest Memorial (live)
2025 [9] Tempelschlaf

          

    

Powrót do spisu treści