
Fiński zespół powstały jeszcze w 1987 w Alavus jako Rigor Mortis. Nie miał szczęścia do wytwórni, a jego muzyka przez wiele lat trafiała w pustkę. Jedynie lokalni fani i najzagorzalsi fani doom metalu mieli dostęp do rozprowadzanych w śladowych ilościach demówek: "At The Halls Of Death" w 1990, "Demo'94", "Demo'96", "Demo'97", "Ars Moriendi" w 1997, "Demo 2000", "Forward To The Battle" w 2001 i w końcu "Hot Summer Of Love" w 2002. Debiutancki album wydany dla angielskiej firmy płytowej Rage Of Achilles budził mieszane uczucia. Wypełniło go 14 utworów (w tym dwa krótkie instrumentalne) balansujących na granicy heavy (Vow To The Sun) i doom metalu, ale kojarzonego raczej z wczesnymi próbami ponurego grania Blue Öyster Cult i depresyjnymi wtrętami wyciągniętymi żywcem z twórczości Candlemass (Tortilla Falt Suite No.18). Konczący całość Mighty One był z kolei uroczą melancholijną piosenką w stylu zmiekczonego Ozzy`ego Osbourne`a. Wrażenie braku stylistycznego sprecyzowania pogłębiało wykorzystanie fortepianu i fletu.
O ile żwawszy i wyraźnie cięższy [2] oscylował gdzieś na styku Spiritual Beggars i Grand Magus, tak na [3] pod wpływem nowego wokalisty Sami Hynninena zespół zawędrował w nieco inne obszary, nie odcinając się jednocześnie od przeszłości. Zaowocowało to bogatym w rozmaite nastroje albumem. Już na początku ekipa atakowała prawdziwym hitem w postaci The Man Of Steel - wzorcowym heavy/doomem pod względem mocy, przekazu i feelingu. Kwintet zdecydowanie zwalniał w Perpetual Motion, by ponownie przyspieszyć na sam koniec. Te dwa kawałki - mające w sobie najwięcej heavymetalowych naleciałości - niczym klamry spinały resztę materiału, czyli klasyczny walcowaty doom zagrany z autentycznym polotem i wyobraźnią. Znalazły się tutaj wpływy Candlemass, Memento Mori (The Rotting Trophy), Solitude Aeturnus i oczywiście Reverend Bizarre (Curved Horizon), ale zarazem nie można było odmówić Finom inwencji i własnego podjeścia do komponowania.
Kolejny album rodził się w bólach, długo i powoli niczym doomowe tempa. Niewinny heavy/doomowy wstęp Robe Of Ectoplasm w stylistyce płyty poprzedniej, niewiele mówił o kierunku poszukiwań muzycznych. Tak naprawdę wszystko zaczynało się od I Am A Name On Your Funeral Wreath. Powoli, depresyjnie i w ramach melodyjnego doomu, to granie przytłaczało mocnymi długimi wybrzmiewaniami. Posępność miażdżyła w kruszącym Babalon Working, gdzie gitary przechodziły płynnie w nieoczekiwanych zmianach tempa. Zespół zresztą dokonał tutaj niezwykłej sztuki - rola gitar była równoważna wokalowi, one jakby żyły własnym życiem i opowiadały równoległą historię. Zresztą czasem heavymetalową bardziej niż doomową jak w surowym miarowym Jesus Christ: Son Of Satan. Ta kompozycja wydawała się być interludium do Holiday In The Cemetery - ponurego i pełnego odniesień do najstarszego Black Sabbath/Candlemass. W She Died A Virgin uzyskano ten sam eteryczny klimat jak Solitude Aeturnus na dwóch pierwszych płytach, ale ciężar przetaczał się niczym granitowe głazy. To było uporczywe i hipnotyzujące granie korzennego doomu w najczystszej postaci. Mrok narracji obejmował z początku Black Magic, White Powder, potem surowy zestaw riffów podstawowych ubarwiały melancholijne partie z Hynninenem jako mistrzem ceremonii. Lekko rozczarowywał na koniec World Of No Light - łagodniejszy, gładki i mniej wyrafinowany. Być może w środku stawki byłby bardziej na miejscu, na końcu jednak niepotrzebnie rozwiewał mroczny klimat całości. Wykorzystano wyborne, ciężkie i mroczne brzmienie gitar, wraz z doskonałymi uderzeniami perkusji. Spiritus Mortis zaprezentował odmienną od często stosowanego rozmytego i przybrudzonego brzmienia opcję dźwięku krystalicznego, co potęgowało efekt budowanej tu atmosfery. Perfekcja wykonania słyszalna była w każdej kompozycji, przy zauważalnej pewnej ascetyczności popisów solowych gitarzystów.
Kiedy w 2017 odszedł po latach owocnej współpracy wokalista Sami Hynninen, wokół grupy nastała cisza przerwana w 2018 dosyć sensacyjnym dołączeniem Kimmo Perämäkiego, znanego m.in. z powermetalowego Celesty. To mogło budzić wątpliwości i na nową płytę przyszło czekać długo. W końcu we wrześniu 2022, po sześciu latach przerwy, Svart Records wydał [5], zrealizowany z nowym perkusistą Markusem Kuulą. Jak się okazało, Perämäki potrafił zaśpiewać mocniej i ostrzej, jednak całościowo w manierze heavy/doomowej, bo w takim stylu utrzymano ten album. Nie zostało to wszystko zagrane zbyt ciężko, nie było także funeralnych odniesień, ani klasycznych walcujących powolnych temp. Ten heavy/doom w pewnym stopniu był inspirowany dokonaniami grup amerykańskich, niemieckich oraz szwedzkich, które z różnym skutkiem próbowały łączyć doomowe aranżacje z tradycyjnym heavy metalem lat 80-tych, budując pomost pomiędzy skostniałym już nieco doomem szkoły Hellhound z NWOTHM. Taką kompozycją był już na samym początku Puputan poprzez który Spiritus Mortis wracał do swych początków. Bardziej uroczyste i epickie granie w melancholijnym stylu w Death`s Charioteer przekonywało bardziej, podobnie jak sam Perämäki. On był postacią pierwszoplanową nie tylko w obszarze samej narracji. Coś ze stylu Mortalicum w epickiej nieokreśloności gatunkowej w Martyrdom Operation i to pozostawiało niedosyt, szczególnie w mało przekonującym refrenie i średniej klasy orientalnych ornamentacjach. Chciałoby się więcej takich kapitalnych kompozycji jak Skoptsy, pełen melodyjnego niepokoju i tu wyszło to nader elegancko, a Kimmo nadał temu wszystkiemu dodatkowego wymiaru aktorskim wykonaniem. Jeszcze raz klasyczny doom w początkowych riffach w Khristovovery, potem jednak się to rozmywało w motywach kierujących numer w kierunku stoner, w powszedniej formie mdłego heavy metalu z teoretycznie tylko epickim zacięciem. Za to krótki Vision Of Immortality stanowił wręcz wzorcowy przykład jak grać bezwzględnie wciągający bojowy heavy/doom. Zdecydowanie mógł się podobać wyjątkowo melodyjny w ciepłych barwach refrenu Feast Of The Lord, w którym również przyjazny był zagrany wolno motyw główny, a poetycki fragment z gitarą akustyczną nad wyraz gustowny i poparty zgrabnie dobraną smutną solówką gitarowym. Na koniec mrok i niepokój w najdłuższym Are You A Witch?, przesyconym psychodelią i mistyczną atmosferą - kawałek dobre, ale jednak czegoś zabrakło. Arcydzieło na miarę poprzednika nie powstało, choć nagrano dobry materiał heavy/doomowy.
Dyskografię uzupełniały numery: Sunrise (cover Uriah Heep), The Ceremony Of The Stifling Air i Rise From Hell z 2009 ze splitu z kapelą Fall Of The Idols, jak również cover Deep Purple Black Night z 2011 ze splitu "Spiritus Mortis vs. Pale Divine" (ten drugi zespół przedstawił inną przeróbkę Purpurowych Bloodsucker). Sami Hynninen dołączył do drone/doomowego The Puritan (EP-ka The Puritan w 2006 i EP-ka The Black Law w 2008), blackowego Azrael Rising (EP-ka Azrael Rising w 2008 i album Anti-Gravity w 2014), drone/doomowego Opium Warlords (Live At Colonia Dignidad w 2009, We Meditate Under The Pussy In The Sky w 2012, Taste My Sword Of Understanding w 2014, Droner w 2017 i Nembutal w 2020) oraz Friends Of Hell.
| ALBUM | ŚPIEW | GITARA | GITARA, KLAWISZE | BAS | PERKUSJA |
| [1-2] | Vesa Lampi | Jussi Maijala | Veli-Pekka Rapo | Teemu Maijala | Jarkko Seppälä |
| [3-4] | Sami Hynninen | Jussi Maijala | Kari Lavila | Teemu Maijala | Jarkko Seppälä |
| [5-6] | Kimmo Perämäki | Jussi Maijala | Kari Lavila | Teemu Maijala | Markus Kuula |
Sami Hynninen (ex-Reverend Bizarre), Kimmo Perämäki (ex-Celesty, ex-Backhill, ex-Masquerage, Spellwitch, ex-Shadow Tribe)
| Rok wydania | Tytuł | TOP |
| 2004 | [1] Spiritus Mortis | |
| 2006 | [2] Fallen | |
| 2009 | [3] The God Behind The God | |
| 2016 | [4] The Year Is One | #7 |
| 2022 | [5] The Great Seal | |
| 2025 | [6] The Great Live (live) |
