Amerykańska grupa deathmetalowa założona w Providence w 1988 przez Tony`ego Lazaro. Zadebiutowała trzema demówkami: "Reduced To Ashes" w 1989, "Excruciating Pain" w 1990 i "Live" w 1991. Z tego okresu pochodził również singiel Black Mass. Wydana dla wytwórni Deaf Records pierwsza płyta przeszła bez większego echa. Wydawało się, że ponad 56 minut muzyki w tym przypadku mogło niejednego zwyczajnie zniechęcić, ale w przypadku Vital Remains wszystko - wbrew tendencjom panującym wówczas na scenie - rozgrywało się w średnio-wolnych tempach, tylko gdzieniegdzie zahaczając o niekoniecznie masakrujące przyspieszenia. Zdecydowanie najlepiej prezentowały się gitary – riffy były zróżnicowane, nieźle pomyślane, przyjemnie melodyjne i dalekie od ciągłego tremola, zaś solówki dzikie, odrobinę pokręcone i odpowiednio wyeksponowane. Bardzo dobrze zaaranżowano dłuższe (jak na średnią w gatunku) klimatyczne utwory, choć w niektórych momentach zabrakło w nich lepszego szlifu. Takie zabiegi w paru miejscach kojarzyły się z patentami Mercyful Fate czy Celtic Frost. Stosunkowo słabo na tle reszty wypadło oszczędne bębnienie Alonzo, który często nie wyrabiał i upraszczał swoje partie, podczas gdy resztę kapeli słyszalnie było stać na podkręcenie tempa. Solidny ryk Jeffa Gruslina poza szatańsko-pikielną tematyką zajmował się nawiązaniami do prozy H.P. Lovecrafta.
Po przejściu do firmy Peaceville i wymianie perkusisty, przystąpiono do realizacji [2]. Poprawie uległo właściwie wszystko przy jednoczesnym zachowaniu wcześniejszego klimatu. W końcu kwintet zdecydował się przywalić mocniej zdecydowanym deathowym wykopem. Nie zrezygnowano jednak całkowicie z zaskoczeń, do których należał z pewnością Immortal Crusade - odarty z szaleńczych blastów, stawiający bardziej na strukturę i nastrój. Generalnie jednak znacznie przyspieszono i miłośnicy ekstremy nie mieli powodów do narzekań. Zwłaszcza utwory krótsze ukierunkowano na szybkość i bezpośrednie atakowanie falą bluźnierczego wymiotu (w Crown Of The Black Hearts pojawiły się przebłyski później stosowanych patentów). W porównaniu z debiutem poprawiło się również brzmienie, które stało się teraz znacznie cięższe i bardziej przejrzyste, choć niektóre solówki nagrano za cicho. Na sam koniec wrzucono przeróbkę Dethroned Emperor Celtic Frost. Wersja digipack zawierała ponadto cover Venom Countess Bathory. Jednak ani ten krążek ani utwór Amulet Of The Conquering na splicie z zespołem Morta Skuld w 1993 nie przyniósł formacji szerszego rozgłosu.
Dopiero przejście do Osmose Productions i dołączenie do składu multiinstrumentalisty Dave`a Suzuki pozwoliło formacji rozwinąć skrzydła. Ciekawe było też inne przetasowanie w składzie - na [3] basista Joe Lewis zastąpił na wokalu Jeffa Gruslina. Na płycie znalazło się pięć długich utworów oraz Farewell To The Messiah - półtoraminutowy akustyczny przerywnik na piszczałkach i perkusji. Do rangi manifestu ideowego urastał tytułowy Forever Underground, emanujący złem i wściekłą pasją, z rozbudowanymi partiami gitarowo-perkusyjnymi i popisowymi solówkami. Powtarzające się przez cały krążek motywy nie ciągnęły się jednak w nieskończoność, porywały natomiast specyficznym monumentalizmem. Duże wrażenie robiły również I Am God i Divine In Fire. O ile w przypadku tej płyty prosiło się o więcej, to na [4] przedobrzono. Zabrakło świeżości i nowatorstwa przez co całość odrobinę nużyła. Znów wykorzystano akustyczne wstawki (Sanctity In Blasphemous Ruin, Came No Ray Of Light), ale bez poprzedniej siły zaskoczenia. Sprawy nie ratowały nawet nawiązania do debiutu (Flag Of Victory) ani zapędy quasi-symfoniczne (The Night Has A Thousand Eyes). Album nie był zły i nie można było mówić o mieliznach, ale zabrakło czających się w szatańskim mroku szaleństwa i nonszalancji. Część fanów zarzuciła kapeli nawet pewne zbytnie podobieństwa do Morbid Angel z okresu Domination.
Największy rozgłos zyskał [5], na którym zaśpiewał Glenn Benton z Deicide. Płytę uznano za bluźnierstwo doskonałe, a Dechristianize, Infidel czy At The War With God jawiły się jako dumnie powiewające sztandary antychrześcijańskiej krucjaty. Lazaro i Suzuki nie przypominali typowego deathowego duetu gitarowego i zamiast szybkiego grzania do przodu, woleli wolne melodyjniejsze zagrywki. Benton odwalił kawał naprawdę wyśmienitej roboty, wypluwając z siebie teksty prawdziwie nienawistnie i z pełnym oddaniem sprawie. Nowy materiał wymagał pełnego skupienia - wśród typowej amerykańskiej szkoły deathmetalowej pojawiały się wpływy szwedzkiej szkoły. Przy całym bogactwie środków nie tracono spójności, a największym atutem okazał się wokal Bentona na podkładzie niezwykle melodyjnych harmonii i utrzymanych w średnich tempach centralek. W co szybszych blastach (Infidel, Rush Of Deliverance), słuchacz niemal zaczynał doszukiwać się podkręconego automatu perkusyjnego. Niemal równie dobry był [6], o którego brzmienie zadbał Eric Rutan, lider Hate Eternal. Dziwić mógł tylko cover Disciples Of Hell Yngwiego Malmsteena.
Jeff Gruslin śpiewał w deathmetalowym Godless Rising (EP-ka Rising Hatred w 2006, Battle Lords w 2007 i Trumpet Of Triumph w 2010). Dave Suzuki założył sludge/blackowy Churchburn (EP-ka Churchburn w 2013, The Awaiting Coffins w 2014 i None Shall Live...The Hymns Of Misery w 2018).
ALBUM | ŚPIEW | GITARA | GITARA | BAS | PERKUSJA |
[1] | Jeff Gruslin | Tony Lazaro | Paul Flynn | Joe Lewis | Ace Alonzo |
[2] | Jeff Gruslin | Tony Lazaro | Paul Flynn | Joe Lewis | Rick Corbett |
[3] | Joe Lewis | Tony Lazaro | Dave Suzuki | ||
[4] | Timothy `Thorn` Donovan | Tony Lazaro | Dave Suzuki | ||
[5-6] | Glenn Benton | Tony Lazaro | Dave Suzuki |
Dave Suzuki (ex-Silent Raven Fell, ex-Wolves Under Azurean Midnight), Glenn Benton (Deicide)
Rok wydania | Tytuł |
1992 | [1] Let Us Pray |
1995 | [2] Into Cold Darkness |
1997 | [3] Forever Underground |
2000 | [4] Dawn Of The Apocalypse |
2003 | [5] Dechristianize |
2007 | [6] Icons Of Evil |