Cypryjska grupa powstała w 2003 w Nikozji. Na pierwszych dwóch krążkach zaprezentowała muzykę zbliżoną do Heavenly, choć nie tak melodyjną i porywającą, jak to miało miejsce w przypadku Francuzów. Były to tak naprawdę kompozycje idące po najprostszej linii oporu, nie wnoszące w zasadzie nic w metalowym świecie. Zaowocowało to graniem, po którym nie należało oczekiwać świeżości, choć z dobrymi zagrywkami gitar oraz niemal hipnotyzującymi klawiszami Psillidesa. Po przejściu do wytwórni Massacre Records, 29 stycznia 2010 ukazał się [3] z okładką mocno przypominającą słynny The Wake Of Magellan Savatage. Winter`s Verge zdecydowali się na zmianę stylistyczną na wzór niemieckiego metalu z pierwiastkiem epickim. O ile jeszcze otwierający World Of Lies brzmiał niczym progresywny melodyjny power w stylu francuskim, to resztę płyty wypełniły kawałki w nowym stylu. Zwłaszcza Old Man`s Wish i I Swear Revenge niosły ze sobą spory ładunek energii, ze świetnymi zadziornymi refrenami nawiązującymi do Rage. Do samej produkcji nie można było mieć zastrzeżeń, choć wszystko mogło mieć potężniejsze brzmienie. Ozdobą niemal każdego utworu były solówki gitarowe, nawiązujące do różnych stylów i niosące w sobie cząstki melodii przewodnich poszczególnych kawałków. Pierwsza połowa krążka była ciekawsza - zawierała utwory bardziej chwytliwe, pełne słonego morskiego wiatru. Kilka hitów niwelowało słabsze momenty jak Captain`s Log czy Envy.
Na [4] Cypryjczycy znów zaprezentowali inne oblicze, choć gustowne "profrancuskie" klawisze tworzyły podstawę klimatu w otwierającym Cunning Lullabies z odrobiną symfoniki. Ale już wyjątkowo ciepły i bardzo melodyjny Paper Is Blank można by odnieść do szkoły fińskiej z kręgu Stratovarius, gdyż niewielkie dodatki neoklasyki się tu pojawiały. Częściowo też przywodziło to na myśl włoskie pojmowanie melodyjnego power z klawiszami, gdyby nie nowocześniejsze akcenty energicznego i ostrzejszego Unto The Darkness z umiejętnie przemyconym wątkiem epickim lub ciekawe łączenie posępnych modernistycznych riffów z wyjątkowo chwytliwym kontrastującym refrenem w Not Without A Fight. Ten album nie posiadał jednorodnego oblicza muzycznego, choć cały czas wszystko brzmiało znajomo. W bardzo interesujący sposób rozegrano kroczący Dying ze znakomitym tłem klawiszowym i zupełnie nieoczekiwanym neoklasycznym refrenem. Ballada One Last Night z bogatym planem drugim i pięknym solem gitarowym zakorzenionym w bluesie w samej melodii może nie byla zbyt odkrywcza, ale zagraną ją wyjątkowo elegancko i bardzo dobrze zaśpiewano. George Charalambous po raz kolejny w dobrej formie, na swoim solidnym poziomie, przy czym niejednokrotnie wtapiał się w całość, stając się równorzędnym elementem gitarowo-klawiszowej układanki. Surowszy, ale wciąż melodyjny Angels Of Babylon przypominał późne Mystic Prophecy, zresztą gościnnie zaśpiewał tu Roberto Liapakis, który w ten sposób nie ograniczył się tylko po raz kolejny do roli producenta. Zresztą z tego zadania wywiązał się doskonale, nadając płycie rasowe brzmienie, przejrzyste i przestrzenne. Zabrakło jedynie greckiej specyfiki powermetalu melodyjnego i dumnego zarazem w swojej niewymuszonej epickości. Ten element występował jedynie w znakomitej wielowątkowej opowieści Semeni, a także w bonusowym dramatycznym A Dream For A Dream. Ostatecznie Winter`s Verge zaproponowali melodyjny power pogranicza wszystkich podgatunków, który powiązano inteligentnie, co więcej w ramach każdego utworu oddzielnie. Wartościowa muzyka zespołu, który dawno przestał być egzotyczną metalową ciekawostką.
Na [5] trzon ekipy pozostał podobny, choć nastąpiło wzmocnienie w postaci drugiego gitarzysty Andreasa Koprivy i pozbyto się klawiszowca. Jak zwykle muzycy postawili na melodyjny powermetal o różnorodnym charakterze. Forsaken Damned Alone to zgrabnie połączona mieszanka horror-metalu, symfoniki i klasycznego mocnego power ze zdecydowanym wokalem Charalambousa. Grupa ujmowała tym, iż potrafiła być wielokierunkowa i zróżnicowana w obrębie jednego utworu. Najbardziej klasyczny powermetal przedstawiono w Father`s Vow z niezłym refrenem i teatralną atmosferą. Przesycony rockiem Break Down The Walls był mało wyrazisty, także łagodniejszy balladowy Legacy Of One nie powalał, pompowany dramatyzmem trochę na wyrost, przy czym solówka gitarowa wyborna i najbardziej zapamiętywalna z całego materiału. Interesujący był za to rozegrany w stylistyce melodyjnego groove i mocno amerykańsko brzmiący Nightmares On Tracks z kolejną dawką delikatnie podanego horroru. Znalazło się też miejsce na kompletnie nieudany Tears From A Glass Eye i Winter`s Verge poradzili sobie średnio w próbie zagrania klasycznego heavy z elementami hard rocka z marnym drugim planem klawiszowym. Trochę heroicznego power zawarto w We`re Dust, ale takie przygody w słuchacz przeżywał już na albumach wcześniejszych w bardziej ekscytujący sposób. Reborn At Dawn to także epicko heroiczny numer, z własnym klimatem i dobrze wplecionymi gitarowymi ornamentacjami. Na koniec blisko 9-minutowy epicki A Call From The Deep odegrano w klasycznym monumentalnym helleńskim stylu z pięknym symfonicznym rozpoczęciem, łagodną częścią z gitarą akustyczną, narastającym napięciem, mieszanym duetem wokalnym i patetyczną narracją ogólną podkreśloną przez tło symfoniczne. Trochę zabrakło pompatycznego zwieńczenia, ale i tak to bardzo solidna kompozycja, choć bardziej romantyczna niż rycerska. Brzmienie klarowne, jednak ogólną ocenę obniżała niezbyt ciekawa barwa gitar, nie do wszystkich kompozycji pasujących. Perkusista Daniel Georgiou udanie wtopił się w zespół, natomiast o Koprivie tudno było powiedzieć coś konkretnego, bo nadal całkowicie dominował Harry Pari. Powstał album kosmopolityczny, w jakiejś mierze też zachowawczy i ostrożny w pójściu dalej przez co tracił dystans do krajowej czołówki.
Na [7] grupa ponownie zwracała się ku klimatom morskiej przygody. W składzie pojawili się nowi gitarzyści, w tym mieszkający od pewnego czasu na Cyprze Rosjanin Deniel Pawłowskij. Ekipa wszystko podała w umiejętnie dawkowanych proporcjach. It Begins to piękny przykład łagodnej poetyckiej ballady tawernowej i doskonale się to sprawdzało jako wstęp do całości. Krążek miał uroczysty klimat, a przy tym ciepły i tajemniczy - zamiast mroku dominowało przyjemne zachodzące słońce o barwie złota. Zastosowano również rozmach, ale bez nadmiernego pompatycznego monumentalizmu (A Thousand Souls). Zgrabnie zaakcentowano elementy morskiego folku, nie mające nic z prostackiego przekazu Alestorm choćby. Zachwycał niezwykle elegancki Dead Reckoning odegrany w spokojnym tempie i z niezwykle wyrazistym chóralnym refrenem, w którym po prostu czuło się klimat niebezpiecznej przygody. Bogato prezentował się wykonany na kilka głosów romantyczny Timeless, zaś Khilagorak to kompozycja godna najwyższego uznania jako przykład symfonicznego metalu z chórami w najlepszej tradycji Rhapsody/Adagio. Dosyć niespodziewanie w I Accept narastał dramatyzm i powstał znakomity powermetalowy numer w epickim stylu z dumnym refrenem. Zaraz potem szarżował uroczysty Blood On The Foam w bujającym delikatnie knajpianym rytmie. Poetycko i klimatycznie z kolei było w monumentalnym The Sea - utworze rozbudowanym i pełnym niuansów, pięknych żeńskich wokali i niemal filmowych planów symfonicznych. Podsumowywała to wszystko power-ballada The Ballad Of James Tig w delikatnym knajpianym klimacie. Znakomicie dobrano na całej płycie orkiestracje, tworzące głęboki i interesujący plan, wcale nie drugorzędny i bez tego album na pewno by nie prezentował się tak okazale. Na szczęście nie zagłuszała go oszczędna i wysublimowana gra gitarzystów. George Charalambous jako stary wilk morski opowiedział te historie w sposób rewelacyjny swoim głębokim głosem, emanującym doświadczeniem i autentycznością. Brzmieniowo krążek dopieszczono w każdym aspekcie i wybornie zmixowano w opcji wszystkich powiązanych tu planów (kapitalne chóry, piękne subtelne gitary, stonowana odpowiednio sekcja rytmiczna).
Miguel Trapezaris grał też w Arrayan Path. Daniel Georgiou bębnił na drugiej płycie heavymetalowego Mirror Pyramid Of Terror w 2019.

ALBUM ŚPIEW GITARA GITARA KLAWISZE BAS PERKUSJA
[1] George Charalambous Perikles Mallopoulos Stefanos Psillides Miguel Trapezaris Andreas Charalambous
[2-4] George Charalambous Harry Pari Stefanos Psillides Miguel Trapezaris Chris Ioannides
[5-6] George Charalambous Harry Pari Andreas Kopriva - Miguel Trapezaris Daniel Georgiou
[7] George Charalambous Savvas Parperi Deniel Pawłowskij - Miguel Trapezaris Daniel Georgiou


Rok wydania Tytuł
2006 [1] Another Life...Another End
2008 [2] Eternal Damnation
2010 [3] Tales Of Tragedy
2012 [4] Beyond Vengeance
2015 [5] IV
2017 [6] The Wolves Of Tiberon
2020 [7] The Ballad Of James Tig

          

Powrót do spisu treści