Grupa założona w 1997 przez braci Leptos. Przebywali oni kilka lat w USA, a następnie wrócili na rodzimy Cypr. Na zaskakującym debiucie, udało się Arryan Path w kapitalny sposób połączyć melodię z helleńską epickością, nie popadając przy tym w banał i słodzenie mogące zniszczyć pompatyczny nastrój. Zwracały uwagę: otwierający marszowy 8-minutowy Return To Troy z niemal nieuchwytnym mistycznym nawiązaniem do starożytności, Arryan Path z podniosłym refrenem i orientalnymi wstawkami, zróżnicowany pod względem tempa Epic Of The Sorrowful Argonaut, wolniejszy rozbudowany hymn Piri Reis, dynamiczny Road To Macedonia, a także nadzwyczaj udana ballada The Liberation Song, z łatwą do wychwycenia inspiracją Rhapsody. Wielki potencjał leżał także w partiach gitar, których solówek słuchało się nadzwyczaj przyjemnie, gdyż nie siliły się one na udawaną wirtuozerię. Jedynym mankamentem było nieco chropowate brzmienie.
Bracia Leptos założyli też heavy/powerowy Diphtheria, z którym nagrali To Wait For Fire w 2008, a w rok później Nicholas Leptos i Paris Lambrou nagrali płytę pod szyldem Prodigal Earth. Następnie weszli do studia, by zrealizować drugi krążek Arryan Path. Dostojny ponad 9-minutowy Cassiopeia cechowało typowe greckie granie w tradycji heavy/power, jednocześnie nawiązanie do krążka poprzedniego. W Terra Incognita zespół zaproponował specyficzny folk-metal w oprawie epicko-doomowej, a niesamowity refren w oparciu o staroegipskie motywy cechował Ishtar. Nicholas Leptos śpiewał mocnym głosem, bez konieczności uciekania w wysokie rejestry. The Blood Remains On The Believer refrenem przypominał dokonania InnerWish, sadowiąc się między balladą a hymnem zagranym w średnim tempie. Emocjonalny Elegy był czymś pomiędzy balladą a hymnem, z kolejnym wybornym refrenem w średnim tempie i łagodną elegancją bijącą z tej melodii. Rozpoczynający się od odgłosów bitwy Minas Tirith olśniewał epickim ładunkiem z surowymi zwrotkami i patetycznym refrenem. Zespół udowadniał, że można epicki power zaprezentować grając miękko i delikatnie, niekoniecznie uciekając się do heavy/powerowej stylistyki jak to czynił dla przykładu Marauder. Całość zamykał bonusowy The Mind, stojący na granicy heavy/power, hard rocka i metalu progresywnego. Pozytywnie zaskakiwało doskonałe brzmienie płyty, idealnie pasujące do tej iskrzącej mieszanki epickiego heavy i melodyjnego metalu. Arryan Path po raz drugi pokazał światu, iż granie metalu było sztuką umiejętnego połączenia stylów z genialnymi w swej prostocie aranżacjami.
W 2011 grupa zmieniła nazwę na Arrayan Path, aby uniknąć wszelkich skojarzeń z rosnącymi w siłę w Europie ruchami skrajnej prawicy. [3] nadal podporządkowano artystycznej wizji muzycznej Nicholasa Leptosa - wizji powermetalu epickiego, melodyjnego, przesyconego duchem helleńskim i wzbogaconego o elementy zarówno progresywne, jak i zaczerpnięte z innych metalowych podgatunków. Mitologiczno-historycznej warstwie lirycznej towarzyszyła odpowiednio dobrana muzyka, przez co słuchacz miał wrażenie uczestnictwa w spektaklu nasyconym emocjami i patosem. Ten ostatni atakował już w podniosłym symfonicznym intro, następnie przechodzącym w pełnym starożytnych motywów Dies Irae. Wolniejsze partie epicko-heavymetalowe przemieszano z fragmentami szybszymi typowymi dla power. Ten szybszy styl kontynuowano w nadzwyczaj greckim Gnosis Of Prometheus z dumnym, choć niezbyt ciężkim refrenem i towarzyszącymi wokaliście chórkami. Leptos jawił się jako mistrz łagodnego powermetalu o teatralnym wymiarze i rozmachu, dalekiego od banalności. Pod tym względem Ira Imperium (The Damned) wypadł imponująco, z bogatym tłem i wykorzystaniem folkloru w chórach, a także znakomitym gościnnym występem Tony`ego Martina, ex-wokalisty Black Sabbath. Indyjsko rozpoczynał się Kiss Of Kali - dynamiczny numer napędzany żywiołową perkusją Dittricha i pełnym ekspresji wokalem Leptosa, opowiadającego o żądnej krwi bogini. Właśnie tutaj pojawiały się śladowe ilości zagrań progresywnych, wtrącone jakby od niechcenia w nieoczekiwanych momentach. Ponura i pełna ciężkich riffów Katherine Of Aragon została rozjaśniona jedynie przez epicki wokal na tle zwalistych i miarowo podanych akordów. Sztandarowo szybki 77 Days `Til Doomsday posiadał chwytliwy potoczysty refren, ciepły i dodatkowo rozgrzany klawiszami w tle i znakomitym orientalnym solo gitarowym. Z kolei Emir Of The Faithful uderzał akcentem rycersko heavymetalowym, ze słuchowiskowym wstępem i bojowym refrenem. Geniusz Cypryjczyków w mieszaniu gatunków ukazywał Hollow Eyes Of Nefertiti - kawałek o wyjątkowej dozie dramatyzmu z symfonicznymi wstawkami i pięknym fragmentem wolniejszym o charakterze dumnego hymnu. Staroegipskie motywy przeważały z kolei w mocnym heavy/powerowym Amenophis, gitarowo najcięższym, lecz zarazem najprostszym w formie. Lost Ithaca z dużą porcją tęsknoty mial w znacznej mierze charakter metalowego songu z hard rockowymi inklinacjami, tym razem bez wielkiej epickości. Nieco kontrowersyjnie prezentował się I Sail Across The Seven Seas w próbie łączenia zagrywek progresywnych z epickim heavy, za to delikatna rycerska opowieść The Fall Of Mardonius z męskimi chórami i grzmiącą perkusją znakomicie rozkręcała się w marszowym tempie. Krążek kończył się poetycko nastrojowym i znakomicie zaśpiewanym przez Leptosa The Poet Aftermath, z Manowar w tle i pianinem na pierwszym planie. Powstało dzieło bogate formalnie, wybornie zrealizowane pod każdym względem i ujawniające wieloplanowość stylistyczną. Grupa nie posiadała w składzie wybitnych indywidualności, ale ekipa Leptosa tworzyła team doborowy i rozumiejący się właściwie bez słów. Jednocześnie Arrayan Path przedstawili metal trudniejszy w odbiorze, ale zawierający wiele smakowitych i nie tak oczywistych jak w przeszłości melodii, wziętych niczym z metalowego Olimpu. W 2012 bracia Leptos, Stefan Dittrich i Paris Lambrou założyli znakomity Astronomikon.
[4] oparto przede wszystkim o tradycje biblijnego przekazu, co nadało całości charakter zwarty tematycznie i zbliżony do koncept-albumu. Ekipa zdecydowanie zawęziła także stylistykę do epickiego powermetalu, w pewnym zakresie w estetyce przekazu bliskiego do romantycznego grania Warlord i właśnie te łagodne utwory o refleksyjnym epickim charakterze stanowiły o sile całości. Judas Iscariot cechował doskonały refren i niemal przepiękna melodia zwrotek. Znakomicie prezentował się także Stigmata - pompatyczny kawałek dostojnie zagrany w umiarkowanym tempie. Nicholas Leptos prowadził wszystko bezbłędnym technicznie poruszającym głosem. Dynamiczne szybkie kompozycje powermetalowe w rodzaju Clepsydra czy Pharaoh`s Wish wykonano niezwykle elegancko, z kolei Disguising Your Soul to już tradycyjny epicki heavy w helleńskim stylu, z nostalgiczną partią instrumentalną z symfonizacjami. The Storyteller poniekąd stanowił ukłon w stronę Blind Guardian, ale przy zachowaniu śródziemnomorskiego ciepła muzycznego. Jeśli szukać na upartego eklektyzmu, to można go było znaleźć w Midnight oraz First-Born Massacre, w których Leptos opowieść epicką snuł na tle melodyjnego heavy polanym progresywnym sosem i było w tym trochę niezdecydowania. W wielu numerach pojawiały się motywy orientalne, tła symfoniczne zrobiono ze smakiem i bez przepychu (zawsze drugoplanowo). Wtrąceń neoklasycznych mało, gdzieś przemykały momentami jako ozdobniki (Mystic Moon), ale w żadnej kompozycji nie stanowiły fundamentu. Jak zwykle wykonanie bardzo dobre, generalnie instrumentalnie podporządkowane występowi Leptosa. Brzmienie całości wspaniałe - we własnym studio na Cyprze bracia Leptos wykonali po raz kolejny świetną robotę i jak się okazuje, by nagrać bezbłędny produkcyjnie album wcale nie trzeba było udawać się na pielgrzymkę do Finnvox Studio.


Skład z 2017. Od lewej: Socrates Leptos, Christoforos Gavriel, ?, Miguel Trapezaris, Nicholas Leptos, ?

Na [5] Arrayan Path pozostali w kręgu opowieści ze świata biblijnego oraz legend zaprezentowanych w epickiej metalowej formie. Rozpoczęcie albumu było dynamiczne i w zasadzie progresywne, ale tak naprawdę partie zwrotek w Solomon Seed były przekombinowane, w przeciwieństwie do fenomenalnego uroczystego refrenu. Jednak całościowo zrobiono to niepotrzebnie na modłę progresywną i autentyczny epicki klimat po części rozmyto. W Gabriel Is Rising wracano do własnego stylu - dumnego, monumentalnego i melodyjnego, z delikatnym klawiszowym planem drugim. Ogólnie pewnych progresywnych rozwiązań tu nie brakowało w prawie każdym utworze, ale wszędzie ostatecznie prowadziły one do epickiego rozstrzygnięcia czy to w refrenie czy w części instrumentalnej. W przypadku nieco zbyt teatralnie progresywnego i zbrutalizowanego The Distorted Looking-Glass trzeba jednak na to czekać długo. W power/speedowym Orientis działo się mniej - to kompozycja prostsza, z dużą dawką wysokich wokali Leptosa i ten powermetalu trudno było uznać za epicki, raczej za umiarkowanie heroiczny. Potknięcie nadrobiono z nawiązką w dramatycznym Ignore The Pain - pełnym patosu i mieszania się delikatnych akordów gitary akustycznej z mocniejszymi riffami. Bonusowy Scorpio nowocześnie zaaranżowano w konwencji melodyjnego powermetalu w głównej tradycji greckiej, ale pomimo świetnej rockowej solówki słychać, że ten numer pochodził spoza obszaru muzycznej filozofii tej płyty. Do niej grupa wracała w ciężkim i zagranym w umiarkowanym tempie surowym Chronicles Of Light, po raz kolejny pojawiał się niesamowity refren i ciepła nostalgiczna część instrumentalna. Lex Talionis to wokalny popis Leptosa w ducie z francuskim wokalistą Francoisem Micheletto i Kosta Vreto z Wardrum jako gitarzystą. Elegancja melodyjna grecka dewastacja, przy czym jakiś duch Wardrum zresztą tu polatywał. Następnie przychodziło wyciszenie w spokojnym początku December, jednak czuło się, że to wszystko za moment eksploduje - to następowało w monumentalnym refrenie, pełnym kruszących akordów gitarowych. Zwieńczenie dostarczało ogromnych wzruszeń w The Last Eulogy przy pianinie, uroczystym klimacie i ładunku epickiej energii.
[6] stanowił ponownie muzyczną podróż poprzez czas i przestrzeń, prowadząc w obszary orientalne i odkrywając przede wszystkim kullt bogini Kali. Już w interesującym orientalnym wstępie do Equilibrium akcentowano, że pewną progresywność przeniesiono z albumu poprzedniego. Nichola Leptos jako twórca takich refrenów był tak zniewalający, że nieraz można mu wybaczyć przerysowane ornamentacje. Czasem zupełnie jakby z niczego pojawiał się monumentalny refren i epickość aż tryska fontannami jak w szybkim Dark Daughter Of The Snake i równie niespodziewanie pojawiał się wtręt antyczny wrzucony jakby od niechcenia, ale pasujący do całości. The Hundred Names Of Kali Ma przedstawiał temat w formie symfonicznej powermetalowej opowieści, mieszczącej się gdzieś pomiędzy Adagio a Vision Divine i wyszło to znakomicie przy narastającym dramatyzmie. Zresztą także dosyć ostry w przekazie She Who Is Primordial Wisdom odnosił się do szkoły francuskiej. Ten utwór jednak należał do mniej interesujących na tym krążku i zabrakło tu interesującej melodii. Ta w ramach orientalnych odniesień pojawiała się w tytułowym Dawn Of Aquarius, w którym zaskakiwało umiejscowienie w tym ponurym numerze typowego refrenu w stylu hansenowskim. Do stylu muzycznej narracji Adagio powracano w Empress i wolniejszym patetycznym Lotus Eyes. Arrayan Path nie stronił do typowego melodyjnego power w The Flower Born Of Itself z lekko połamanymi riffami gitarowymi i potoczystym refrenem. Szybki power z rozbudowanymi klawiszami w So It Shall Be Written przypominał granie Fairyland, a całość energicznie kończył Garland Of Skulls z wysokim egzaltowanym wokalem i zagęszczonymi speedmetalowymi tempami. Po raz kolejny grupa zasypywała słuchacza urozmaiconymi solówkami gitarowymi, idealnie wpasowanymi w klimat poszczególnych kompozycji. Doskonała praca sekcji rytmicznej dodawała mocy tym numerom, a Leptos śpiewał jak zwykle fantastycznie. W mixie gitarom nadano brzmienie lżejsze niż zazwyczaj, ale bas klasycznie wbijał w ziemię. Starannie dopracowano partie klawiszowe, w umiejętny sposób umieszczane to na pierwszym, to dalszym planie. Na pewno wystąpił tutaj słyszalny zwrot ku klasycznemu symfonicznemu powerowi francuskiemu, jednak nie na tyle znaczny, by zespół utracił własną tożsamość.
Słuchając [7] wydawało się, że pokłady twórczych pomysłów Nicolasa Leptosa były niewyczerpane. Podwójny krążek po raz kolejny opierał się o mitologię grecką, ale także realne wydarzenie - bitwę w Termopilach. Za perkusją tym razem jako muzyk sesyjny zasiadł znakomity Amerykanin Mark Zonder. Arrayan Path zagrał elegancko i epicko jak zwykle, ale tym razem bez nadmiaru ciężaru. Rozpoczęcie było symfoniczne i podniosły Weaving The Web Of Destiny posiadał kapitalny monumentalny refren, choć gitarzyści grali lekko, bez nacisku na moc brzmienia i nie zagłuszali orkiestracji. Niesamowitą melodię główną i pompatyczne refreny Leptos przygotował dla Rod Of Asclepius, The Words Of Menelaus oraz Bellerophon (Forged By The Blacksmith) bez epatowania gitarową mocą. Ornamentacje akustyczne i inne ozdobniki przepięknie wpleciono w to wszystko, wraz ze zróżnicowanym wokalem i chórkami - wszystko tworzyło wrażenie uczestnictwa w muzycznym teatrze. Seven Against Thebes rozpoczynał się od wokalizy opartej o grecki folklor - utwór był cieplejszy w znacznie lżejszym refrenie i nieco progresywny w dramatycznej części środkowej z symfonicznymi aranżacjami tła. Sins Of Pandora to dosyć typowy dla grupy chłodny symfoniczny powermetal z rozległymi chórami i stałym umiarkowanie szybkim tempeme podporządkowanym klasycznym greckim rytmom. Drugi CD rozpoczynał się równie pompatycznie wraz z Lion Of Amphipolis - kompozycji o kolejnym mega-epickim refrenie, choć momentami utwór rozmywał się w środkowej mało wyrazistej części i epicki finał nie do końca zacierał to wrażenie. Z kolei Blood Of The Sphinx to klasyczny numer w greckiej tradycji dumnego surowego metalu epickiego. W ujmującym Nemesis szybsze partie powermetalowe w stylu Wardrum połączono z powolnym uroczystym refrenem. Eastern Sands to klasyczny power z elementami progresywnymi w konstrukcji partii gitarowych, jednak i tu Leptos wprowadził dumny styl narracji. Krążek co rusz zaskakiwał i Where The Hydra Hides wkraczał na pole epickiego heavy z naleciałościami power/doomu, gdzie duże znaczenie miały gitarowe solówki, uzupełniające opowiedzianą przez leptosa historię. King Of Argos to refleksyjna smutna pieśń z pianinem i smyczkami - klimatyczna i podniosła w jeszcze jednym znakomitym refrenie. Na zakończenie wspaniały kolos Thermopylae 480 BC i w tych niemal dziesięciu minutach skupiła się niczym w soczewce cała moc talentu braci Leptos. Wokalnie Nicolas rozegrał to po mistrzowsku przy wsparciu sporej grupy dodatkowych głosów męskich i żeńskich, gitarzyści także stanęli na wysokości zadania, chociaż na wcześniejszych albumach zawarto ciekawsze solówki. Zagrywki Zandera po prostu genialne miejscami, przy czym blach używał oszczędnie. Całość zrealizowano wspaniale - kunsztowne plany dalsze były idealnie słyszalne, perkusja brzmiała soczyście, a wokal Leptosa i pozostałe wysunięto (idealnie się uzupełniały). Bogaty formalnie album, przepełniony szczegółami zarówno w sferze instrumentalnej jak i wokalnej. Elementy symfoniczne, folkowe i progresywne zrobiono niezwykle gustownie i wbudowano w całość w inteligentny sposób.
Pewna kwestia była dla odbioru [8] niezwykle istotne. Nie była to płyta z powermetalem epickim i aranżacyjnie wysublimowanym jak wcześniejsze dokonania zespołu. Tym razem był to power głównego nurtu i jeśli szukać analogii w świecie metalu helleńskiego, to granie zbliżyło Arrayan Path to InnerWish. Naturalnie ślad epickiego grania zawarto w większości kompozycji, nawet jeśli nacisk kładziono na melodyjny refren, jak w The Marble Gates To Apeiron, gdzie część instrumentalna dostojnie galopowała, choć tempa były zmienne i power nie do końca dominował. Virus rozpoczynał się symfonicznie i ten numer był kapitalny w podniosłej melodii i monumentaliźmie. Dla fanów szukających w muzyce zespołu nastawienia na epickość pozostawał dobry Black Sails (The Nemean Ode) - utwór marszowy, kroczący i jednocześnie klimatyczny nerwowym rytmem, w którym najbliżej było do stylu [7]. Odchodząc kompletnie od epickiego grania, grupa prezentował wspaniały i pełen poetyckiego dramatyzmu Metamorphosis, przypominające pewne utwory grup greckich z lat 80-tych. Pełen emocji i na swój sposób wzniosły melodyjny powermetal dominował w The Mourning Ghost z wybornym refrenem, łagodniejszym w formie od zwrotek. W podobnym klimacie zaaranżowano zgrabny powermetalowy To Live Another Day - prosty i nastawiony na ekspozycję melodii z wirtuozerską solówką o charakterze neoklasycznym. Twórczość InnerWish przypominał po części również The Mask Of Sanity i tu dynamiczniejsze zwrotki prezentowały się lepiej niż niezły, ale nieco zbyt sentymentalny refren. Pomostową kompozycją pomiędzy epickim graniem a typowym melodyjnym power był rozbudowany The Cardinal Order z podniosłym refrenem spajającym kilka wątków i stylów ze zwrotek (dzwony, gitara akustyczna, łacińskie narracje, melorecytacje). Piękne partie gitar były pełne treści, a sam lider w wybornej formie wokalnej, z mocnym zdecydowanym śpiewem o sporym zasięgu i czystej barwie.
Ilość muzycznych pomysłów Leptosów wydawała się być niewyczerpana i dwa lata później ukazał się [9] - dzieło bardzo obszerne, bo to prawie 80 minut muzyki. Jak zwykle był to metal epicki i zrealizowany jak zwykle z ogromnym aranżacyjnym rozmachem. Koncepcyjny album snuł opowieść o losach Evagorasa - króla cypryjskiego miasta Salamis, a także historii starożytnej Grecji w powiązaniu z wojnami z Persją. W heroicznych numerach dochodziło do nieoczekiwanych muzycznych zwrotów akcji oraz umiejętnie budowanego dramatyzmu. Zespół miał wiele do powiedzenia w każdym z tych utworów, choć w przypadku Oh Dark Tears (Aftermath) z ostro zarysowanymi wysokimi wokalami trudno było oprzeć się wrażeniu, że kawałek przeładowano równymi wątkami, przez co czytelność przewodnich motywów odrobinę się zacierała. Jednoznacznie podniosłe motywy pojawiały się już na początku, lecz w The Usurper teatralna narracja i hymnowy refren nie do końca współgrały z pewnymi progresywnym ujęciem tematu. Zabrakło jakby lepszego pociągnięcia niezwykle uroczystego motywu głównego. Kapitalnie za to wypadły The King`s Aegis - They Came From The Taygetos Mountains w tempach epickiego heavy/doomu z mocniejszymi akcentami antycznymi we fragmentach instrumentalnych. Wszystko było niezwykle wymowne w swej helleńskiej oprawie. The Battle Of Cnidus to typowy Arrayan Path, ze świetnym klimatem i uduchowionymi melodiami. Dumne wolniejsze partie w Artaxerxes II MnemonCrossing Over To Phoenicia z chwytliwym rycerskim refrenem i całą potęgą greckiego epickiego metalu. Rozpoczęty motywami narodowymi Raid Of The Achaemenids przesycony był nimi do końca, ze znakomitym śpiewem w dostojnych tempach. W Of Royal Ancestry szybkie powermetalowe tempa, chóry i orientalne ornamentacje, także klawiszowe, co przypominało rozmach Virgin Steele. W symfonicznie zaaranżowanym The Legend Of Evagoras w łagodny sposób podsumowano całą historię - pianino, a potem poruszająca melodia z chórami i narastający dramatyzm. W końcu postawiony poza główną opowieścią mega-epicki The Army Of The Myrmidons – Return To Troy 2. Po prostu helleński epicki heavy metal najwyższej próby. Mix i mastering wykonał Simone Mularoni - Arrayan Path nigdy nie grał zbyt ciężko w obszarach gitarowych i tu zrobiono to podobnie, choć tym razem w tych zdecydowanie bitewnych klimatach wrzucono więcej gitarowej mocy. Płytę zagrano na wysokim poziomie i warto obyło dnotować wielkie zaangażowanie Stefana Dittricha, który powrócił do ekipy i jego obecność dodała specjalnego wyrazu tej muzyce. Album zyskiwał przy bliższym poznaniu, choć w pierwszym momencie mógł nieco przytłaczać rozmachem i objętością.
Paris Lambrou w 2014 wyprodukował płytę Solitary Sabred Redemption Through Force, a w 2019 dołączył do Sangreal. Nicholas Leptos zaśpiewał na kompletnie nieudanym The Hunt For Damien Warlord w 2015, ale potem zrehabilitował się w kapitalnym Graven Sin. Mark Zonder bębnił w Leviathan, Spirits Of Fire, power/progresywnym Veritas (Threads Of Fatality w 2020), Highway Sentinels (The Waiting Fire w 2022) i A-Z (A-Z w 2022).

ALBUM ŚPIEW GITARA GITARA KLAWISZE BAS PERKUSJA
[1] Nicholas Leptos Socrates Leptos George Georgiades George Kallis Paris Lambrou Chris Ioannides
[2] Nicholas Leptos Socrates Leptos George Kallis Vagelis Maranis Stefan Dittrich
[3] Nicholas Leptos Socrates Leptos Alexis Kleidaras George Kallis Vagelis Maranis Stefan Dittrich
[4] Nicholas Leptos Socrates Leptos George Kallis Vagelis Maranis Stefan Dittrich
[5] Nicholas Leptos Socrates Leptos Alexis Kleidaras Paris Lambrou Stefan Dittrich
[6] Nicholas Leptos Socrates Leptos Christofors Gavriel Socratis Leptos Miguel Trapezaris Stefan Dittrich
[7] Nicholas Leptos Socrates Leptos Christoforos Gavriel - Miguel Trapezaris Mark Zonder
[8] Nicholas Leptos Socrates Leptos Christoforos Gavriel - Miguel Trapezaris Danny Conway
[9] Nicholas Leptos Socrates Leptos Christoforos Gavriel - Miguel Trapezaris Stefan Dittrich

Vagelis Maranis (ex-Sanvoisen), Stefan Dittrich (ex-Mystic Prophecy), Miguel Trapezaris (Winter`s Verge),
Mark Zonder (ex-Warlord, ex-Fates Warning, ex-Chroma Key, ex-Jim Matheos, ex-Under-Radio, ex-Cans, ex-Slavior, ex-Ten, ex-Speaking To Stones, ex-Zeroasis, ex-Elegacy, ex-Graham Bonnet Band, Dramatica)


Rok wydania Tytuł TOP
2004 [1] Road To Macedonia
2010 [2] Terra Incognita #5
2011 [3] Ira Imperium #5
2013 [4] IV: Stigmata
2016 [5] Chronicles Of Light
2017 [6] Dawn Of Aquarius
2018 [7] Archegonoi (2 CD) #5
2020 [8] The Marble Gates To Apeiron
2022 [9] Thus Always To Tyrants #1

        

      

Powrót do spisu treści