Angielska grupa powstała w 2009 w Londynie. Zadebiutowała demówką "In The Days Of The Taurean Empire" w 2010. W dwa lata później muzycy podpisali kontrakt z wytwórnią Rise Above Records, współpracującą już z takimi zespołami jak Cathedral, Church Of Misery czy Blood Ceremony. Kwartet na debiucie zaprezentował korzenny, potężny i majestatyczny doom metal. Formacji udało się zgrabnie uniknąć pułapek, jakie stawiała konwencja gatunku - Age Of Taurus nie posunęli się do granic przesady i nie stali się retro-karykaturą klasyki, ani też nie popadli w niepożądane kopiowanie swoich inspiracji. Otwierający A Rush Of Power witał ciężkim riffem, przywodzącym na myśl candlemassowe walce i wprowadzającym sporo energii do krwiobiegu odbiorcy. W okolicach 4 minuty porywała nagle zagrywka stanowiąca wprowadzenie do solówki. Później z ogromną swobodą i polotem Anglicy operowali wolnymi tempami, bardziej dynamicznymi fragmentami i pewną dozą podniosłości, umiejętnie budując swoje kompozycje zapadającymi w pamięć riffami, świetnymi melodiami i epickością godną klasyków gatunku w rodzaju Trouble czy Dark Quarterer. Było ponuro, gdzie indziej melancholijnie, ale cały czas potężnie (Always In The Eye, Embrace The Stone, Desperate Souls Of Tortured Times). Fragmentarycznie album był wręcz monumentalny, odkrywając to co w doom metalu było najlepsze. Za produkcję odpowiadał Jaime Gomez Arellano, mający na swoim koncie krążki Cathedral, Ghost, Ulver i Angel Witch. Przede wszystkim kwartetowi udało się w pełni oddać potęgę bijącą z charakteru muzyki, a całości dopełniła znakomita okładka, stanowiąca reprodukcję obrazu angielskiego malarza francuskiego pochodzenia Philipa Jamesa de Loutherbourga.

Leo Smee (ex-Trespass, ex-Cathedral, ex-Firebird, With The Dead)