Amerykański zespół założony w 1985 w Kansas City. Materiał na debiutancką EP-kę nagrano i częściowo rozprowadzono już w 1986, ale szersza publiczność zyskała do niego pełny dostęp dopiero po ponownym jej wydaniu dzięki wytwórni Metal Blade. Płytka sporo namieszała na lokalnym rynku i z ogromnymi nadziejami oczekiwano na pełnoprawny krążek, tym razem wydany w barwach koncernu Atlantis. Album z pewnością rozczarował nieprzyjemnie tych, którzy oczekiwali kolejnego Liege Lord, jak i fanów hard rockowego grania wpadającego w komercję. [2] był niezwykle atrakcyjny pod względem melodii przy czym wycyzelowane i gładkie brzmienie można było uznać za powielające wzorce stadionowego metalu z Los Angeles. Mocny głos Flooda pozostał mocny i niezmieniony, co pozwoliło stworzyć kilka kapitalnych powermetalowych killerów zagranych z nieprawdopodobną energią. Nie zapowiadało tego przeciętne rock-metalowe otwarcie Shoot Down The Night i pojawienie się petardy w postaci Call Of The Wild było zupełnym zaskoczeniem. Bardzo dobry był również średnio-szybki rytmiczny Drive Like Hell z wybuchową solówką Dunna i znakomitymi atakami sekcji rytmicznej. Pewnej tajemniczości i swoistego klimatu dodawały dwie power-rockowe miniatury instrumentalne - Circular Flight Of The One Winged Sparrow oraz Desert Moon - obie zagrane jednak w mało wyrafinowany sposób. Album poza melodyjnym tytułowym Race Against Time sięgał w dużej części do zasobów amerykańskiego glamu. Banshee potrafili obudować tą nieskomplikowaną konwencję wybornie w All Alone, a rasowy US power z dodatkiem chórków emanował z Desire. Głównym smakołykiem płyty były jednak kapitalne solówki Terry`ego Dunna. Wytwórnia Atlantis zapewniła wysoki budżet gwarantujący znakomitą produkcję - starannie przygotowaną, o czytelnym ostrym brzmieniu. Produkcja uwypuklała kunszt zarówno muzyków, jak i wszystkie wokalne niuanse czy chwyty stosowane przez doskonale się tu spisującego od początku do końca Flooda. Było to inne spojrzenie na teoretycznie komercyjny metal - powstała płyta pod pewnymi względami unikalna w formie przedstawienia nieraz wyeksploatowanych już motywów, ale jako powermetalowa w założeniu zawierała za dużo rocka.
[3] nagrano z nowym basistą Tysonem Leslie i z jeszcze większym naciskiem na rockowy wydźwięk utworów. Ten rock inspirowany był zarówno soulem (Color Me), jak i rock`n`rollem, ale podanym w zawoalowany sposób (Running Wild). Utwory nastawione na radiową przebojowość posiadały jednak niezbyt atrakcyjne pod względem melodii refreny (The Spell, Livin` It Up). Dziwiło ponowne umieszczenie Desire. Chórków było tym razem mniej, wolniejsze tempa przemycały nawiązania do alternatywnej muzyki z Seattle (Out Of Love) i innego typu grania nowocześniejszego. Zespół wznosił się na wyżyny właściwie tylko raz w Locked Inside - ponurym powermetalu z hard rockowymi akcentami i śladami bluesa, w którym bas pełnił wiodącą rolę niemal przez cały czas. W warstwie wokalnej nie dało się ukryć specyficznego stylu układania refrenów dla radiowych potrzeb. Muzycy nie zatracili umiejętności, ale wszystko było mniej atrakcyjne niż na [2]. Tommy Flood tylko sporadycznie korzystał z nieoczekiwanych wysokich zaśpiewów, ukazujących moc jego głosu. Nawet solówki Dunna zostały odarte z zadziorności i ekspresji. Konkretnego dynamicznego metalu było tu mało, zaprezentowano na ogół nieciekawe refreny w mixie power i hard rocka, zabrakło także dobrej ballady - tą nie był bowiem przesłodzony i bez pomysłu zrobiony Memories. Na plus zaliczyć trzeba staranną produkcję i kilka prób wprowadzenia czegoś nowego w utarte schematy. Płytę przyjęto obojętnie i spowodowało to rozwiązanie grupy jeszcze w 1991. W lipcu 2016 wytwórnia Divebomb Records wznowiła dwa pierwsze krążki na CD.
W 2011 Banshee zreaktywowali się z wokalistą George`m Callem (znanym z Aska) i podjęli pierwsze przygotowania do nagrań studyjnych, które zaowocowały nieudanym [4]. Siedem lat przerwy zrobiło swoje i [5] wypadł znacznie ciekawiej. Banshee grał klasyczny amerykański powermetal, naznaczony pełna pasji grą gitarzysty Dunna. Sam Call śpiewał niczym w Aska, co powodowało, że trudno było o realną tożsamość Banshee. W zasadzie ten album był czymś w rodzaju konceptu na temat genezy i istoty szaleństwa - ten power metal w zasadzie tworzył taki klimat z łatwością. Centralne punkty pod tym względem stanowiły: rwany The Madness przypominający szaleńcze kompozycje Morgana Lefay, psychodeliczno-heavymetalowy Ingrid oraz Red Sails In The Sunset, w którym krzyżowało się wszystko od hard rocka przez tradycjonalny heavy metal po granie alternatywne. Trochę niefortunnie wybrano cover Black Sabbath i wykonanie Slippin` Away wypadło przeciętnie. Call i Dunn byli tu postaciami pierwszoplanowymi jako wykonawcy, a same kompozycje uwypukliły zamierzenia narracyjne twórców. Całość była ciekawa, daleka od stereotypów i przestarzałych koncepcji.
Tyson Leslie dołączył do progresywno-heavymetalowego Wyred (Image w 1995). George Call śpiewał również w Cloven Hoof. Bill Westfall zmarł na raka 5 maja 2020.

ALBUM ŚPIEW GITARA BAS PERKUSJA
[1] Tommy Lee Flood Terry Dunn Chuck Hopkins Kent Durham
[2] Tommy Lee Flood Terry Dunn Bill Westfall Kent Durham
[3] Tommy Lee Flood Terry Dunn Tyson Leslie Kent Durham
[4] George Call Terry Dunn Chuck Hopkins Marty Schiermann
[5] George Call Terry Dunn Chuck Hopkins Vinnie Parma

George Call (ex-Aska)

Rok wydania Tytuł
1988 [1] Cry In The Night EP
1989 [2] Race Against Time
1991 [3] Take`Em By Storm
2012 [4] Mindslave
2019 [5] The Madness

        

Powrót do spisu treści