Polski zespół powstały w Gdańsku w 1991 z inicjatywy Adama Darskiego (ur. 10 czerwca 1977). W zasadzie pierwsza krajowa kapela grającą black metal. Zadebiutowała dwoma demówkami "Endless Damnation" w 1992 oraz "The Return Of The Northern Moon" w 1993. Najważniejszym jednak był jednak wydany w 1994 split z grupą Damnation zatytułowany "And The Forests Dream Eternally", zawierający Pure Evil & Hate - utwór nagrany w hołdzie dla Bathory. Na pierwszym albumie Behemoth zaprezentował muzykę mało odkrywczą i fatalnie wyprodukowaną. Na [2] ekipa oparła się przede wszystkim na agresywnym graniu gitarowym, wspomaganym ultraszybkimi blastami i galopadami na perkusji. W sferze riffów grupa zbliżała się do De Mysteriis Dom Sathanas Mayhem, wciąż jednak korzystano z wpływów death metalu, którego młody Nergal był wielkim fanem. Lider zwykle skrzeczał, choć momentami wściekle krzyczął w stylu znanym z późniejszych wydawnictw. Album z jednej strony składał hołd symfonicznemu blackowi spod znaku Emperor czy Cradle of filth, czego dowodem były klawiszowe intra i symfoniczne wstawki w wykonaniu Piotra Weltrowskiego z Hefeystos, a z drugiej fascynację klimatycznym metalem spod znaku Wolfheart Moonspell. W dwóch numerach gościnnie zaspiewała niejaka Celina, ówczesna dziewczyna Nergala. On sam przejawił nieśmiałe próby czystego śpiewu - kompletnie zresztą nieudane, bo Fernando Ribeiro był tylko jeden. Znalazło się w końcu kilka elementów folkowych oraz odwołań do viking metalu. Teksty opisywały chwałę pogańskich czasów na pomorskich ziemiach w okresie przed chrztem Polski. Wadą było kiepskie brzmienie, mało selektywne i czytelne, a wokale nagrano po prostu za głośno i momentami zagłuszały resztę instrumentów. Kompozycyjne [2] był krążkiem nierównym. Najlepiej wypadły: najbardziej agresywny Spellcraft And Heathendom oraz następujący po nim Dragon`s Lair z symfonicznym intrem. Ciekawie prezentował się też otwierający wszystko The Dark Forest, jednak jego ocenę obniżała niby-klimatyczna środkowa część z duetem wokalnym czystego "śpiewu" Nergala i jednoczesnego zawodzenia Celiny. Słabo natomiast prezentowały dłużące się Riding Proudly Towards The Sky (nie pomógł nawet krzyk Nergala na tle celticfrostowego riffu) i Thou Shalt Forever Win (Nergal próbował tu naśladować styl wokalny Attili Csihara co wypadło parodystycznie). Oddzielnym tematem były zaśpiewane po polsku czyli Lasy Pomorza i Grom, które w zamierzeniu miały być nawiązaniami do epickich utworów Bathory, jednak ich odbiór wyraźnie psuły wrzaski Nergal i totalne głupoty wyśpiewywane przez niego (a w Gromie także Celinę). Takich idiotycznych wersów jak "bory zwierza są pełne, pozwala to utrzymać mą drużynę na nogach" lub "stare dęby pochyliły grzbiety swe w pokłonach" po prostu nie dało się zapomnieć. [2] stanowił pewnie ważny element rozwoju muzycznego Behemoth, ale wciąz było to bezmyślne kopiowanie innych. Rok 1996 zamknięto umieszczeniem utworu Ostatni Tabor na składance "Czarne Zastępy: W Hołdzie Kat".
Po ślepym naśladowaniu stylistyki norweskich kapel na [1] i po niepoważnym [2], Behemth na [4] wreszcie pokazał, że grupę stac było na nagranie dobrej muzyki, przy słuchaniu której (z drobnymi wyjątkami) słuchacz nie odczuwał zażenowania. Dojrzałość tego wydawnictwa to w dużej mierze zasługa Nergala, którego wokale składały się głównie z histerycznych agresywnych krzyków z wyraźniejszą artykulacją, bez blackowych skrzeków jakich było sporo na wcześniejszych płytach. Praca gitar była bardziej jednolita niż wcześniej, stylistycznie plasująca się gdzieś pomiędzy prostotą i klimatem blacku, a wyrafinowaniem death metalu. Do tego dochodziło sporo niezłych solówek - w jednych miejscach wolniejszych i bardziej melodyjnych, w innych szybszych i piskliwych. Pojawiały się też akustyczne nakładki gitar. Na wyższy poziom muzyczny zespół pchnął także nowy perkusista Inferno, który potrafił grać jeszcze szybciej od poprzednika, ale przede wszystkich gęściej i bardziej technicznie, z dużą ilością przejść i urozmaiceń rytmiki. Bas był niestety w zasadzie niesłyszalny i szczelnie schowany za ścianą gitar. Stylistycznie była to płyta blackmetalowa z dużymi wpływami death metalu spod znaku Morbid Angel. Dominowały surowe kompozycje, wściekle atakujące słuchacza za sprawą blastów, jednak nie pozbawione także klimatycznych fragmentów. Na płycie znalazły się też dwa spokojniejsze utwory, utrzymane w wolnych i średnich tempach - zamieszczanie takich utworów stanie się tradycją Behemoth. Uwagę zwracały klawiszowe pseudo-symfoniczne partie (ponownie Piotr Weltrowskieg), inspirowane Emperor czy Limbonic Art. Minusem krążka było małe zróżnicowanie poszczególnych utworów, które przekraczały w każdym przypadku cztery minuty. Tutaj w pamięć zapadały jedynie dwa ostatnie utwory, najbardziej agresywny With Spell Of Inferno z ciekawym symfonicznym wtrętem w części środkowej i zamykający album awangardowo-wolny Chwała Mordercom Wojciecha - stanowiący wściekły atak na chrześcijaństwo. Z pozostałych kawałków warto wspomnieć jeszcze bujający Driven By The Five-Winged Stars. Powstał krążek o nie do końca wykorzystanym potencjale - przewijały się niezłe pomysły i niebanalne rozwiązania, które jednak ostatecznie nie przełożyły się na jakość materiału. Niemała w tym zasługa płaskiego i trochę nudnego brzmienia całości.
W 1999 wydano dwupłytową składankę Chaotica - The Essence Of The Underworld, na której znalazło się miejsce dla coverów Destruction (Total Disaster) oraz Mayhem (Freezing Moon). Wyprodukowano ją w limitowanej edycji 2000 kopii. Na początku 2000 Darski pod pseudonimem Howlin' De Ville zaśpiewał i zagrał na gitarze na demówce "Million Hells" projektu Wolverine - wartego wspomnienia choćby dlatego, że było to jedyne kiedykolwiek w swoim rodzaju granie pod Danzig na rynku polskim. Natomiast przyszłość samego Behemoth zdeterminował dopiero [5], na którym ewolucja polegała na większym eliminowaniu blackmetalowych pierwiastków na rzecz technicznego death metalu spod znaku Morbid Angel czy Immolation, jak również szwedzkiej szkoły w stylu At The Gates. Wściekła muzyka atakowała z impetem już od pierwszych dźwięków Decade Of Therion (w tym numerze po raz pierwszy pojawiła się grecka formuła egzorcystyczna "Apo pantos kakodaimonos", czyli "Chroń nas przed złymi duchami"). Agresję budowały zarówno szybkie gitary, gęsta bębny Inferna i pełen jadu growling Nergala. Wszystko wsparto masywnym i jednocześnie wyrazistym brzmieniem, któremu po raz pierwszy w historii zespołu nic nie można było zarzucić. Do deathmetalowej szarży dodano inne elementy układanki, powodujących, że całość podobać się mogła nawet najbardziej wymagającemu fanowi gatunku. Przede wszystkim krążek był różnorodny - obok krótkich intensywnych strzałów nagrano kompozycje bardziej rozbudowane i techniczne. Rzadkie solówki rekompensowano zaskakująco melodyjnymi gitarowymi wstawkami ze szwedzkim rodowodem. Nergal po raz kolejny mierzył się z czystym głosem, co szczególnie w Ceremony Of Shiva dało niezły efekt. Dodatkowym urozmaiceniem była spora ilość elektronicznych, industrialnych i symfonicznych wstawek, wykonywanych tym razem osobiście przez Nergala, pojawiających się głównie w krótkich łącznikach i zakończeniach utworów (zdradzały ówczesne zainteresowania lidera Behemotha metalem industrialnym w rodzaju Ministry). Warty odnotowania był także fakt przejęcia pisania tekstów do większości utworów przez Krzysztofa Azarewicza (znawcy kultury starożytnej), czego skutkiem było zastąpienie dotychczasowych prymitywnych litanii do Szatana i pogańskich bożków bardziej uniwersalnymi opowieściami bazującymi na mitologii bliskowschodniej. Dobrych utworów nie brakowało. Zaliczyć do nich należało: szybki konkretny strzał Starspawn, zmienny w tempach The Alchemist Dream oraz kończący płytę Chant Of Eschaton 2000. Pomimo artystycznego sukcesu, [5] podzielił fanów Behemoth. Całkowite (choć nie ostateczne) odcięcie się od blackmetalowej przeszłości nie wszystkim przypadło do gustu. Jak się miało okazać zmiana muzyki wyszła zespołowi na dobre, bo liczba nowych fanów okazała się dużo wyższa od tych, którzy przestali Behemotha słuchać. Najważniejsze, że na tych zmianach zyskała muzyka - znacznie ciekawsza i o sporej dozie artystycznej ambicji.


Od lewej: Orion, Nergal, Seth, Inferno

[6] podtrzymywał stuprocentowy death w zasadzie bez śladów blackowych korzeni. Album zawierał wyraźne inspiracje twórczością Morbid Angel, szczególnie z okresu Domination. Objawiało się to zarówno w brzmieniu gitar, riffach i solówkach (mocno inspirowanych sposobem gry Trey`a Azagthotha), precyzji i partiach perkusji. behemoth postawił jednak mocniej na melodie - pomimo, że utwory nie należały do najprostszych i odbiegają od tradycyjnych zwrotkowo-refrenowych struktur. Płytę w większości utrzymano w ekstremalnym tempie z dominującymi blastami i striggerowanymi bębnami, zwolnienie akcji następowało dopiero w dwóch ostatnich utworach. Oczywiście nie była to nudna łupanka, bo zespół dorzucił do niej częste zmiany tempa, monumentalne zwolnienia i fragmenty melodyjne. Za pęd całości odpowiadał Inferno, uderzający w werbel z prędkością karabinu maszynowego, a jednocześnie potrafiący stosować ciekawe przejścia. Perkusja została wyeksponowana w mixie i w ten sposób cała finezja bębnienia w pełni docierała do słuchacza. Nowy gitarzysta Havoc wypadł dość tradycyjnie, co szczególnie słychać w krótkich i dość podobnych do siebie partiach solowych, w których prawie zawsze występowało użycie wajchy i melodyjna druga część solówek. Basista Novy w kilku miejscach zaznaczył swoją obecność. Wyrazisty krzykliwy growling Nergala był kolejnym mocnym elementem tego wydawnictwa. Dodatkowo pojawiał się też czysty śpiew, tym razem raczej w formie krzyku oraz fragmenty mówione z nałożonym na wokal Nergala przesterem. Wpleciono trochę klawiszowych smaczków, w wykonaniu znanego z Artrosis macieja Niedzielskiego. Produkcja całości wręcz sterylna i zabrakło znanej z [5] głębi i gęstości brzmienia, dzięki czemu pomimo dużej szybkości, muzyka sprawiała wrażenie lekkiej i przystępnej. Dominowały szybkie szarże w rodzaju Antichristian Phenomenon czy Christians To The Lions. Uwagę zwracał nasączony schizofrenią Inflamed With Rage ora interesujący wokalnie In The Garden Of Dispersion. Utwory rozbudowane (Pan Satyros, Natural Born Philosophers) tym razem wypadły najsłabiej i z tej grupy numerów zdecydowanie rządził skoczny Vinum Sabbati. Teksty dotyczyły szeroko rozumianego okultyzmu oraz mitologii Bliskiego Wschodu. Płyta zyskała spora popularnośc na polskim rynku, częściowo otwierając przed Behemoth wrota światowej kariery. Chwytliwość materiału idealnie wymieszano z techniką i ambitnym metalowym graniem, tworząc ciekawą i wybuchową mieszankę.
Niezmienny skład przystapił do realizacji [7] - nie było tu mowy o zmianie stylistyki. Behemoth dalej obracał się w rejonach deathmetalowych ze słyszalnym wpływem Morbid Angel. Zwracało uwagę urozmaicenie materiału, przy zachowaniu wszystkich walorów poprzednika. Częściej jednak pojawiały się melodyjne zwolnienia, fragmenty średnio szybkie czy kompozycje całkowicie pozbawione przyśpieszeń. Ekipa postawiła na ciężar, szczególnie dociążając brzmienie gitar. Słychać w tym wpływy eksperymentu jaki Morbid Angel dokonał na Gateways To Annihilation i [7] szedł w podobnym kierunku. Nergal i Havoc popisali się wieloma technicznymi zagrywkami oraz niezłymi solówkami, które choć nie porywały wirtuozerią, były raczej krótkie i w większości bazowały na tych samych patentach. Wokale Nergala orbitowały wokół niskie krzykliwego growlingu, z częstymi nakładkami na siebie różnych efektów. Tradycyjnie zespół dorzucił różnego rodzaje dodatków jak akustyczne gitary, industrialne klawisze (Hekau 718 i Fornicatus Benefictus) czy deklamowane motywy z użyciem przesteru. Z ultraszybkiego grania zapadał w pamięć przede wszystkim The Harlot Ov The Saints oraz kończący album Heru Ra Ha: Let There Be Might. Warto wspomnieć zaskakujący przejściami rytmicznymi Modern Iconoclast, jak również porażający moca Horns Ov Baphomet. Niezwykle ciekawy był Typhonian Soul Zodiack - ambitny kawałek, w którym znalazła się solówka gitary akustycznej i klimatyczne wstawki. Z kolei No Sympathy Of Fools to z rzadka pojawiający się w twórczości Behemoth utwór w całości utrzymany w średnim tempie z wpływami thrash metalu. Płyta stanowiła szczyt deathmetalowego oblicza grupy i stanowiła ukoronowanie przemian w twórczości formacji. [8] zawierał nowy kawałek Conjuration Ov Sleep Daemons, dwa covery (Welcome To Hell Venom oraz Wish Nine Inch Nails) oraz cztery utwory koncertowe.
Spory sukces komercyjny [7] uczynił z Behemoth gwiazdę światowego formatu w muzyce death/blacku. Efektem tego były w latach 2002-2003 duże trasy koncertowe: europejska i amerykańska. Zwiększonego tempa pracy nie wytrzymali Havoc i Novy, których odpowiednio zastapili gitarzysta Seth (głównie sesyjnie) oraz basista Orion. Zmiany te w niewielkim stopniu przełożyły się na stylistykę [89], na którym po raz kolejny dominował death metal, choć tym razem w mniejszym stopniu inspirowany Morbid Angel, a większym Nile. Album porzucał zróżnicowanie rytmiczne i wracał do agresywnego grania, opartego na ostrych riffach i blastowej nawalance. Z racji mniejszej ilości melodyjnych riffów. nowy materiał był intensywniejszy i miażdżący. Muzyka była mało chwytliwa, powróciły proste zwrotkowo-refrenowe aranżacje. Ponowne podkręcenie tempa dało po raz kolejny szansę na pokazanie swej klasy przez Inferna i jego bębny brzmiały świetnie. W wielu utworach to właśnie partie perkusji stanowiły najciekawszy element, a takie smaczki jak marszowy rytm we wstępie tytułowego Demigod, połamana rytmika Xul, przejścia w Slaves Shall Serve czy uderzenia w werbel inicjujące właściwą część The Reign Ov Semsu-Hor należały do najlepszych momentów płyty. W sferze gitar mniej było melodyjnych momentów, a więcej ściany dźwięku. Warto wspomnieć, że solówkę w Xul zagrał Karl Sanders z Nile. Bas Oriona brzmiał zdecydowanie mniej wyraziście niż Novy'ego i rzadko wychodził na pierwszy plan. Do dwóch numerów zaangażowano chór, którego jednak występ mocno rozczarowywał, bo był prawie niesłyszalny. Z utworów zróżnicowanych rytmicznie najbardziej zapadał w pamięci lekko thrashowy w zwrotkach i gwałtownie przyśpieszający w refrenach Conquer All oraz naszpikowany elektronicznymi dodatkami The Nephilim Rising. Na koniec ponad ośmiominutowy The Reign Ov Semsu-Hor zaskakiwał wielowątkowością, długim klimatycznym wstępem i wreszcie przyśpieszenie na koniec z pojawiającym się w nim zbyt stłamszonym w mixie chórem. [9] to lekka obniżka formy, z dość przewidywalną muzyką.
Trzyletni okres poprzedzający [10] był ważny dla ekstremalnego metalu - death zaczął tracić swą siłę natarcia i przejadać się fanom, a do łaski wrócił black metal, reprezentowany choćby przez Szwedów z Watain czy Funeral Mist. Duży sukces odniosły także płyty ieszające black metal z klasycznymi odmianami gatunku czy punkiem jak The Cult Is Alive Satyricon lub Now Diabolical Satyricon. Z niebytu powrócił Celtic Frost, który przypomniał się fanom świetnym Monotheist. Przede wszystkim jednak zmieniło się podejście do brzmienia płyt metalowych, w którym znowu zaczęto zwracać uwagę na naturalność i surowość, odsuwając sterylność i stechnicyzowanie na dalszy plan. Behemoth musiał stawić czoło tym wszystkim zmianom i nowy krążek stawiał na brzmienie brudne i surowe, nadające muzyce mroczny klimat. Na [10] pojawiło się więcej zróżnicowania muzycznego w rodzaju zwolnień czy średnich temp. Techniczne podejście słychać szczególnie w partiach solowych, często granych w szybkich tempach. Do tego Seth i Nergal wchodzili w gitarowe pojedynki, co wcześniej się nie zdarzało. Sam lider powrócił do czytelnego i wyraźnego growlingu, tutaj brzmiącego zdecydowanie bardziej ulicznie. Oprócz tradycyjnych klawiszy czy gitar akustycznych, wykorzystano nawiązujące do starych płyt Celtic Frost francuski róg, trąbkę i puzon (dobrze słyszalne w intro) oraz wieloosobowy chór, który w przeciwieństwie do poprzednika był słyszalny. W Inner Sanctum gościnnie wystąpili jazzowy pianista Leszek Możdzer oraz Warrel Dane (wokalista Nevermore). W kawałku tym wykorzystano również sample nagrane w Hagia Sofia. Podobny efekt zastosowano w Pazuzu, w który wpleciono dźwięki nagrane w Świątyni Małp w Katmandu (nagrań dokonał Nergal podczas podróży po Nepalu w 2005). Najlepsze utwory znajdowały się na początku płyty: gnający do przodu Slaying The Prophets Ov Isa, intensywny Prometheion oraz wolniejszy At The Left Hand Of God. Duża część utworów była albo zbyt rozlazła (Arcana Hereticae, Libertheme) albo raziła sztucznie kreowaną agresją (Christgrinding Avenue). Ostatecznie był to pierwszy album, na którym Behemeoth nie przesunął dalej poziomu agresji swojej muzyki, bo tutaj nawet te najostrzejsze momenty nie miały w sobie tej mocy, jaką epatowały podobne kompozycje z [6] czy [7]. Wydaje się że po sukcesach kilku wcześniejszych wydawnictw, zespół złapał zadyszkę, która zaowocowała słabszym poziomem muzyki (szczególnie w drugiej połowie krążka). Pomimo pewnych słabości, [10] znalazł się na liście sprzedaży Billboardu (odnotowane w pierwszym tygodniu sprzedaży na miejscu 149). [11] zawierał dwa nowe kawałki (Chant For Eskhatos 2000 i Qadosh), covery Ramones (I`m Not Jesus)i Master`s Hammer (Jáma Pekel) oraz trzy utwory koncertowe z trasy 2007.


Nergal podczas koncertu

Nergal pełnił również funkcję managera grupy, kierując powołaną w tym celu agencją New Aeon Musick. Próbował także sprawdzić się jako publicysta czasopisma "Mystic Art". W 2008 prywatne życie Nergala zostało prześwietlone przez media, kiedy związał się on z popową piosenkarką Dortoą `Dodą` Rabczewską. Nagle wokalista metalowego zespołu znalazł się na łamach serwisów plotkarskich i pism kobiecych. W efekcie tego związku na okładce [12] pojawiła się blond piękność, mocno przypominająca ówczesną narzeczoną Nergala. Mniej przyjemne okazało się powstanie dużej fali niechęci do muzyka, miejscami ocierającej się o zwykły hejt, wśród części starych fanów zespołu, którzy nie mogli wybaczyć swojemu ulubieńcowi wejścia w mainstream i "zdradę ideałów podziemia". Pod względem muzycznym ten album przypominał mocno poprzedni - deathmetalowe łojenie, oparte na agresywnych partiach gitarowych oraz perkusyjnych blastach. Różnicę stanowiły utwory dłuższe i rozbudowane, a przy okazji pozbawione zapamiętywalnych refrenów. Technicznie kwartet doszedł niemal do perfekcji wzajemnego zrozumienia, nagrywając przy tym jeden z najmniej indywidualnych osobowo krążków Behemoth. Nawet zwykle wyróżniająca się gra Inferna, tutaj ograniczała się do uczestnictwa w zmasowanym ataku, a ciekawsze popisy perkusisty pojawiały się głównie w dłuższych zakończeniach niektórych kawałków. W grze gitarzystów obok motorycznych zagrywek, pojawiły się nowinki w postaci powolnych smolistych partii, bliskich stylowi Funeral Mist. Ponownie sięgnięto do instrumentów dętych, jednak ich gra właściwie nie miała tutaj żadnego znaczenia. Do tego znany z blackmetalowej Vesanii Siegmar dorzucił w kilku miejscach trochę klawiszy. Ciekawostką były wokalne melodeklamacje, nawiązujące do stylu wokalnego Mikkiego Aspy z Deathspell Omega. Występujący gościnnie Maciej Maleńczuk z Homo Twist, którego występ w Lucifer (na bazie wiersza Tadeusza Micińskiego) nie miał zbyt wiele wspólnego z oryginalną barwą głosu tego wokalisty. Po przygodach z surowością na [9], grupa powróciła do selektywności i sterylności, nadając im jednak lodowatą blackmetalową barwę, najbardziej nawiązującą do tego gatunku od czasów [2]. Znów najciekawszy był początek albumu z szybkim Daimonos, mrocznym Shemhamforash oraz niezwykle ciężkim Ov Fire And Void. Płyta robiła znów małe wrażenie, jakby zespół gonił artystycznie w piętkę.
Podczas koncertów jako element scenografii wykorzystywano umieszczony na statywie Heksagram Thelemy autorstwa Aleistera Crowley`a, mający przedstawiać makrokosmos. 18 sierpnia 2011 Sąd Rejonowy w Gdyni uniewinnił Nergala z oskarżenia o znieważenie uczuć religijnych - na koncercie w klubie "Ucho" w Gdyni we wrześniu 2007 muzyk podarł Biblię, nazywając ją "księgą kłamstw" i rozrzucił jej strzępy wśród publiczności. Prokuratura oskarżyła muzyka na podstawie doniesienia kilku pomorskich posłów PiS oraz Ryszarda Nowaka (przewodniczącego Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami), którzy obejrzeli w internecie film z występu. 2 listopada 2012 Komisja Europejska stwierdziła, że oskarżanie zespołu muzycznego o obrazę uczuć religijnych jest niezgodne z wartościami Unii Europejskiej. Komisja dodała, iż choć przepisy dotyczące bluźnierstwa są wewnętrzną sprawą każdego kraju, to wszystkie kraje członkowskie UE muszą respektować pakty międzynarodowe, powołując się przede wszystkim na Europejską Konwencję Praw Człowieka. Pięć lat przerwy minęło, zanim na rynku ukazał sie [13]. Ten czas wynikał z poważnych problemów zdrowotnych Nergala, który zachorował na grożącą śmiercią białaczkę oraz z ego kontynuowania celebryckiego życia, związanego między innymi z występami jako juror w programach rozrywkowych polskiej telewizji. Po raz pierwszy od czasów [4] w muzyce zespołu zostały tak wyraźnie zaakcentowane pierwiastki blackowe, słyszane zarówno w dużo melodyjniejszych i mniej technicznych riffach, prostszej grze Inferno, zimnym klimacie muzyki a także w przybrudzonym brzmieniu. Nie oznaczało to, że formacja zupełnie odcięła się od wcześniejszej twórczości, bo nowej płycie jednak bliżej było do tych płyt z poprzedniej dekady niż do pierwotnego blackowego oblicza z lat 90-ych. Materiał był mocno zróżnicowany rytmicznie i klimatycznie. Muzycy zresztą w wielu miejscach się wyraźnie uspokoili, pozwalając sobie wręcz na rockowe granie (w tym względzie wyróżniał się wstęp do tytułowego Evangelion), a takie rzeczy wcześniej się u Behemotha nie zdarzały. Muzycy dali sobie wyraźnie na luz i uznali, że dużo ważniejsze było pisanie dobrych numerów, niż prezentacja swoich wysokich umiejętności. Z tego względu w grze gitar nie było skomplikowanych riffów jak wcześniej, pojawiało się za to więcej melodii, często rozmytych w ogólnej przestrzeni dźwiękowej. Także solówki grano jakby trochę od niechcenia, co jednak nie przeszkodziło Nergalowi i Sethowi stworzyć kilka zapadających w pamięć popisów (szczególnie tych z Messe Noire i O Father O Satan O Sun. Kompozycyjnie słychać wyraźną zwyżkę formy. na początek uderzał monumentalny Blow Your Trumpets Gabriel, leniwie się rozkręcający. Drugim killerem był utrzymany w średnim tempie Ora Pro Nobis Lucifer - kawałek ciągnięty do przodu przez kapitalny riff. Wiele pozytywnego emanowało z marszowego Ben Sahar oraz szaleńczo opętanego Furor Divinus. Dzieła zniszczenia dopełniały intensywne Amen i In The Absence Of Light. Behemoth nagrał swoje najlepsze dzieło od czasów [7] - okazało się, że grupa wciąż była doskonale naoliwioną maszynę, ale do tego celu musiano urozmaicić muzykę i nawiązać do blackowej przeszłości. Sześcioutworowy [15] zawierał m.in. Nieboga Czarny Xiądz oraz cover Siekiery Ludzie Wschodu.
Dyskografię uzupełnia DVD Evangelia Heretika z 2010 oraz dwupłytowa składanka Abyssus Abyssum Invocat z 2011, na której znalazły się demówki, utwory z koncertów oraz kilka coverów (m.in. Welcome To Hell Venom i Until You Call On The Dark Danzig).

Późniejsze losy członków zespołu:

ALBUM ŚPIEW, GITARA GITARA BAS PERKUSJA
[1] Adam `Nergal` Darski Adam `Baal Ravenlock` Muraszko
[2] Adam `Nergal` Darski Leszek `Les` Dziegielewski Adam `Baal Ravenlock` Muraszko
[3] Adam `Nergal` Darski Leszek `Les` Dziegielewski Zbigniew `Inferno` Promiński
[4] Adam `Nergal` Darski Zbigniew `Inferno` Promiński
[5] Adam `Nergal` Darski Leszek `Les` Dziegielewski Zbigniew `Inferno` Promiński
[6-8] Adam `Nergal` Darski Mateusz `Havoc` Śmierzchalski Maurycy `Novy` Nowak Zbigniew `Inferno` Promiński
[9-20] Adam `Nergal` Darski Patryk `Seth` Sztyber Tomasz `Orion` Wróblewski Zbigniew `Inferno` Promiński
[21] Adam `Nergal` Darski Tomasz `Orion` Wróblewski Zbigniew `Inferno` Promiński

Inferno (Damnation), Havoc (ex-Incorrect Personality, Blindead), Orion (Vesania)

Rok wydania Tytuł
1995 [1] Sventevith (Storming Near The Baltic)
1996 [2] Grom
1997 [3] Bewitching The Pomerania EP
1998 [4] Pandemonic Incantations
1999 [5] Satanica
2000 [6] Thelema.6
2002 [7] Zos Kia Cultus (Here And Beyond)
2003 [8] Conjuration EP
2004 [9] Demigod
2007 [10] The Apostasy
2008 [11] Ezkaton EP
2009 [12] Evangelion
2014 [13] The Satanist
2014 [14] Live Barbarossa (live)
2014 [15] Xiądz EP
2018 [16] I Loved You At Your Darkest
2020 [17] A Forest EP
2021 [18] In Absentia Dei (live / 2 CD)
2022 [19] Opvs Contra Natvram
2024 [20] XXX Years Ov Blasphemy (live / 2 CD)
2025 [21] The Shit Ov God

          

          

          

    

Powrót do spisu treści