Francuski zespół założony w 1994 w normandzkim Mondeville przez 15-letniego Vindsvala. Nazwa pochodziła z niemieckiego i oznaczała "Krew Z Północy", choć gramatycznie powinna brzmieć "blut aus dem Norden". Młody chłopak wkrótce zrealizował debiutancki krążek, który wpisał się w nurt mroczny i odhumanizowany, daleki od innych krajowych kapel sięgających do średniowiecza z nutką nacjonalistycznego zacięcia. Prze okres swojej kariery formacja miała prezentować różne oblicza i często zapuszczając się poza hermetyczne rejony black metalu, jednocześnie rezygnując z jakichkolwiek koncertów. Pierwsza płyta to w wielu miejscach pozycja nieporadna i wywołująca dziś uśmiech zażenowania, ale mająca w sobie wiele uroku i młodzieńczego wigoru. 16-letni Vindsval zafascynowany był zimowymi krajobrazami, nordycką mitologią i muzyką Burzum. Zgodnie z najlepszymi norweskimi wzorcami, nagrał gitary najgorszym mikrofonem jaki mógł znaleźć, za nieporadnie zaprogramowaną perkusję odpowiadał kolega Feld, a do tej mieszanki dodano ambientowe przerywniki brzmiące niczym grudniowe kolędy. Ta fuzja black metalu i dungeon synthu nie przetrwała próby czasu, nie udało się również odpowiednio przekazać klimatu lodowatego chłodu i nacierającej snieżycy. Na [2] nieoczekiwanie poziom artystyczny podniósł się, a głównymi inspiracjami stały się teraz Immortal i wczesne Bathory. Pojawiły się pierwsze nieśmiałe pierwiastki własnego charakteru, jak chłodne industrialne wtręty w aranżacjach numerów. Utwory zaczęły cechować się lepszymi konstrukcjami, choć jeszcze nie były ani spójne, ani konsekwentne. Płyta była przede wszystkim agresywniejsza, choć ta furia w zasadzie prowadziła donikąd. Vindsval podjął próbę uchwycenia pogańskiego ducha o swego rodzaju nieuchwytnym romantyźmie powiązanych z naturą, ale ostateczny efekt był przeciętny (Sons Of Wisdom, Master Of Elements.
Na [3] i [4] skończyło się hasanie po lesie i sławienie Odyna. Zespół przestawił się na atmosferę rodem ze szpitala psychiatrycznego i położył akcent na schizofreniczne poczucie odosobnienia wśród czterech ścian, kiedy zza metalowych drzwi dobiegały obłąkane krzyki, jęki i niezrozumiałe pomruki. Spokój nie nadchodził w snach, w których słuchacz znajdował się w opuszczonym post-industrialnym zakładzie pracy, gdzie polowała zaprogramowana by zabijać biomechaniczna kreatura. Jednakże na jawie przebijały się wśród tego wszystkiego promienie światła i krótkotrwałe momenty mistycyzmu. Ta muzyka operowała intrygującym kontrastem, orbitującym od mrożących krew w żyłach słuchacza momentów (The Choir Of The Dead po chwile wzruszenia (Our Blessed Frozen Cells). Riffy przyjęły postać luźnych plam dźwiękowych odpowiadających umysłowi szaleńca, a bębny wspomagały pogłosy, nieludzkimi sample (Inner Mental Cage), chóry potępionych dusz i wokalny charkot. Powstał krążek niezwykle zimny i bezduszny, a jednocześnie utrzymany w duchu religijnego uniesienia. Apogeum industrialnego okresu twórczości Blut Aus Nord był [6], mogący się jawić wielu fanom jako pozycja awangardowa. Utworom nadano bardzo luźną formą, pozornie bez żadnej struktury - bez klasycznie rozumianych riffów było to dryfowanie po bezkresnych oceanach sprzężeń, dysonansów i pojedynczych pociągnięć za struny. Totalnie niezrozumiały wokal często przepuszczano przez przester i stukający w nieregularnym rytmie automat perkusyjny. Vindsval oferował surrealistyczny klimat, ale nie wiadomo było do końca kto i w jakich okolicznościach miałby tej muzyki słuchać. Dla ortodoksyjnych metalowców płyta była "nienormalna”, a dla tych poszukujących prawdziwego eksperymentu – mimo wszystko zbyt bezpieczna i zachowawcza. Po kilkukrotnym przesłuchaniu okazywało się bowiem, iż numery były całkiem przystępne, a z biegiem czasu z tego chaosu wyłaniał się nawet pewien porządek.
Na [8] Vindsval powracał do pierwotnej leśnej formuły, choć nie tak łatwo było się pozbyć wpływów industrialu, który grało się przez ostatnie osiem lat. W rezultacie tylko częściowo nawiązano stylistycznie do [2], gdyż niezwykle ważna rolę odgrywało właśnie tytułowe wpatrywanie się w gwiazdy i element astralno-transcendentalny (pozwalający wznieść się w powietrze). Niektóre z zawartych tu melodii brzmiało niczym nie z tego świata, a albumu słuchało się naprawdę lekko – na granicy relaksacyjnej kontemplacji. Muzykę podparto licznymi chórkami i klawiszami, ale bez przaśności na wzór wczesnego Satyricon. Pojawiło się też trochę surowizny i nieoczywistych zagrywek, będących rezultatem ścieżki, jaką podążał zespół przez lata (Disciple`s Liberation). Była to próba odejścia od mechanicznego brzmienia, ale zbyt zachowawcza, jakby muzycy nie byli w stanie podjąć zdecydowanego kroku. W końcu na [13] Vindsval wyzwolił się z okowów wypracowanego stylu i rzucił się na nieznane wody. Powstał krążek bardzo atmosferyczny, zabierający słuchacza w podobne rejony co [8], ale osiągał to jednak przy pomocy dość odmiennych środków. Były to kompozcyje senne i leniwe, a perkusyjne uderzenia osiągały co najwyżej średnie tempa. Gitary piłowały w charakterystycznym stylu, ale w tle pobrzmiewały w większej dawce niż zwykle klawisze, nadające całości "niebiańskiego" tonu. Wokal Vindsvala wypadł dość nieporadnie, ale miał niewielkie znaczenie przy długich, transowych i hipnotyzujących kawałkach, zbudowanych momentami na modłę post rocka/metalu (długo rozkręcały się, zanim zmierzały do satysfakcjonującej kulminacji). Wielu fanów narzekało jednak, że powstała płyta rozwodniona i bez pazura, w dodatku w jednym utworze pojaiwało się coś w rodzaju francuskiego rapu. Jedyne pozostałości black metalu zawarto właściwie tylko w Epitome XVI.
Po wydaniu dość przeciętnego [17] część fanów zaczęła powoli spisywać Blut Aus Nord na straty (płyta sprawiał wrażenie recyclingu starych i znanych już patentów). W zasadzie [18] wielkim przełomem nie był, za to solidnie odświeżał formułę i zarazem wpuszczał świeże powietrze w nieco już skostniałą muzykę zespołu. W skrócie nowy krążek łaczył w sobie najlepsze cechy [8] i [13]. Vindsval zdał sobie sprawę, że z mroczno-industrialnego stylu nie wydobędzie już nic przełomowego czy chociaż kreatywnego, ale mało kto spodziewał się obrania takiej ścieżki. Materiał jawił się niczym duchowy spadkobierca [8] właśnie, ale zamiast leśno-pogańskiej atmosfery władzę obejmował klimat rozmarzonego mistycyzmu. Black metalu w tradycyjnym ujęciu było mało - najwięcej w samej strukturze utworów, która pozostała transowa. W aranżacjach sięgnięto po sporo autocytatów, kilka zagrywek było podejrzanie znajomych, a jednocześnie Blut Aus Nord nigdy w ten sposób nie grał. Jednocześnie była to najbardziej "normalna" płyta zespołu i najbardziej ze wszystkich czuć było na niej dzieło ludzkich rąk. To zasługa nie tylko analogowej perkusji, ale i specyficznej dynamiki riffowania. Zaskakiwało wiele zagrywek utrzymanych w duchu heavy metalu, sporo progresywnego thrashu spod znaku Coroner czy Voivod, trochę ambientowych momentów wyciszenia, a solówki zagrano przebojowo z aroganckim wigorem. Ostatecznie gitarowo był to urozmaicony krążek, czerpiący garściami z różnych źródeł. Koncept obracał się wokół wizji będącym skutkiem zażywania halucynogennych grzybów, ale czy muzyka współgrała z tą wizją było kwestią dyskusyjną, gdyż stylistycznie materiał był rozmarzony i zbyt lekki. Druga połowa albumu zdawała się zapowiadać powolny zjazd, a w ostatnim Cosma Procyiris ekstazę zastępowała gorycz. Kolejność utworów idealnie oddawała uczucie grzybowej euforii - na początku było super, ale potem do umysłu wkraczały mroczniejsze niepokojące myśli. Z tej płyty tchnęło optymizmem i czuć, że Vindsval czerpał radość z tworzenia tej muzyki - to był ocean niezliczonych możliwości (pomniejszym hitem był Mahagma z chórkami a la Bathory). Nie było to epokowe dzieło, ale brzmiało przepełnione kreatywną energią.
Vindsval udzielał się również w The Eye (demówka "Normanniska" w 1996 oraz Supremacy w 1997), Children Of Mäani (demówka "Children Of Mäani" w 1995 i EP-ka The Veil Of Osiris w 1998), Forhist, Eitrin (na perkusji W.D. Feld) oraz fantastycznym Ershetu. Gionata bębnił na przełomie lat w Handful Of Hate, Frostmoon Eclipse, Nocratai, Kult, Tumulus Anmatus, Macabre Omen, Manetheren, Glorior Belli, Fides Inversa, Moloch, Liber Null, Mortualia, Darvaza, Shadows Ground, Cryptic Wanderings, Enepsigos, Cultist, Nubivagant i Chaos Invocation.

ALBUM ŚPIEW GITARA PERKUSJA, KLAWISZE BAS
[1] Vindsval W.D. Feld Alex `Ogat` (gość)
[2] Vindsval W.D. Feld Ira Aeterna (gość)
[3] Vindsval W.D. Feld Nahaim (gość)
[4] Taysiah Vindsval W.D. Feld GhÖst
[5] Vindsval - -
[6-9] Vindsval W.D. Feld GhÖst
[10-15] Vindsval
[16] Vindsval Gionata `Thorns` Potenti -
[17] Vindsval
[18-22] Vindsval W.D. Feld GhÖst

Vindsval (ex-Vlad)

Rok wydania Tytuł
1995 [1] Ultima Thulee
1996 [2] Memoria Vetusta 1: Fathers Of The Icy Age
2001 [3] The Mystical Beast Of Rebellion
2003 [4] The Work Which Transforms God
2005 [5] Thematic Emanation Of Archetypal Multiplicity EP
2006 [6] MoRT
2007 [7] Odinist: The Destruction Of Reason By Illumination
2009 [8] Memoria Vetusta 2: Dialogue With The Stars
2010 [9] What Once Was...Liber 1 EP
2011 [10] 777: Sect(s)
2011 [11] 777: The Desanctification
2012 [12] What Once Was...Liber 2 EP
2012 [13] 777: Cosmosophy
2013 [12] What Once Was...Liber 3 EP
2014 [15] Debemur MoRTi EP
2014 [16] Memoria Vetusta 3: Saturnian Poetry
2017 [17] Deus Salutis Meae
2019 [18] Hallucinogen
2022 [19] Disharmonium: Undreamable Abysses
2022 [20] Lovecraftian Echoes (kompilacja)
2023 [21] Disharmonium: Nahab
2025 [22] Ethereal Horizons

          

          

          

      

Powrót do spisu treści