Maltańska formacja powstała w 1990 w miejscowości Fgura. Zadebiutowała w 1991 kasetą "Requiem". Malta jest krajem słynącym ze słonecznego żaru lejącego się z nieba, palm i cytrusów. Czasem europejskie czasopisma metalowe przebąkiwały o tamtejszych grupach deathmetalowych (Beheaded, Hemlock, Apotheosis). Dlatego pewnym fenomenem był fakt, że pięciu facetów z wyspy, gdzie turystów jest zwykle więcej niż mieszkańców, zapragnęło grać dołującą i mroczną muzykę w stylu Candlemass. Zdaniem samych muzyków, doom metal był najbardziej podziemnym gatunkiem w metalu, gdyż czerpał on siłę z kultowości i fanatycznego oddania, choć wiekszość kapel pozostawała w tej konwencji "obskurnie ciężka". W przeszłości istniały maltańskie zespoły grający wolniejszy metal - jak Orbus Vitae czy Victims Of Creation - ale były one od dawna nieaktywne lub zawiesiły działalność. Jeśli chodzi o Forsaken, to muzycy ciężko pracowali na rozgłos, wykorzystując każdą szansę zaistnienia na łamach periodyków europejskich jak "Rock Hard" czy "Heavy Mag". Zadebiutowali oficjalnie [1], zawierającym zaledwie dwie kompozycje: Where Angels Have Fallen oraz Confessing My Desolation.
Wydany po 4 latach przerwy [2] sprawiał wrażenie zbioru mało przemyślanych utworów, wymieszanych w kotle heavy i doom metalowym. Kolejne 5 lat przerwy w funkcjonowaniu zespołu spowodowane było śmiercią gitarzysty Daniela Magriego (zmarł 1 kwietnia 2001 na raka w wieku zaledwie 29 lat). [3] zawierał 3 utwory premierowe oraz nową wersję Where Angels Have Fallen z [1]. Ograniczenia wynikające z jednej gitary nie przeszkodziły w nagraniu pełnej mocy i energii nowej wersji, która jeszcze bardziej przypominała nagrania Candlemass. Odświeżenie tej kompozycji ciekawie zabrzmiało jako uzupełnienie nowych utworów. Od żeńskiego wokalu rozpoczynał się spokojniejszy Via Crucis (The Way Of The Cross), zbudowany na powtarzanym motywie pianina w tle, zawierający w sobie więcej emocji i elegancji, bliższy melancholijnemu heavy. Szybszy A Martyr`s Prayer posiadał wszelkie cechy grania gotycko-metalowego dark metalu i akcentów doomowej szkoły brytyjskiej. Kompozycja rozwijała się nieoczekiwanie w kierunku ostrzejszego sabbathowego heavy/doomu. Płytkę kończył niepokojąco zimny Wither The Hour - powolny walec z odmierzanymi z ogromną precyzją riffami, potem niemal niezauważalnie nabierający tempa. Vukovic grał w sposób urozmaicony, a drugoplanowe klawisze zastosowano w rozsądnej dawce. Stivala śpiewał wysokim udramatyzowanym głosem, choć niekiedy "obok" muzyki.
Przełom nastąpił wraz z wydaniem w październiku 2004 dobrego [4] - rozpoczynający Kindred Veil prezentował oblicze przywodzące w warstwie riffowej na myśl Beyond The Crimson Horizon Solitude Aterurnus. Później było jednak wolniej i ciężej (The Poet`s Nightmare z monodeklamacjami) oraz dość tajemniczo. Nie brakowało również melodii, a głos frontmana był mocny, czysty i głęboki. Atmosferę budowały epickie i nieco majestatyczne utwory z odrobiną patosu, pełne znakomitych zwolnień i spokojnych, czasem ponurych momentów. Wokal Stivali wspomagały chóry oraz ostrzejsze wstawki dark metalowe. Tym razem jednak wokalista w pełni dominował nad warstwą instrumentalną, śpiewając w sposób wysoki i uduchowiony. Słychać to w niesamowitym The Eyes Of Prometheus z niemal sabbathowym otwarciem, rozległymi przestrzeniami i długimi wybrzmiewaniami w bogatych solówkach. Klawisze tym razem wzięły na siebie ciężar prowadzenia głównej linii melodycznej. Carpe Diem stanowił swoisty hołd dla Candlemass, niemniej nacechowany własnym stylem. Podczas mixu zadbano o takie zestawienie brzmienia instrumentów, które powodowało wrażenie uzupełniania i spójności wszystkiego bez dominacji jakiegoś elementu.
1 listopada 2005 ukazało się najwybitniejsze dzieło Forsaken - [5] wprost porażał potężnym orkiestralnym brzmieniem. Krytycy określili krążek jako mieszankę wpływów Epicus Doomicus Metallicus Candlemass, klimatu Sabotage Black Sabbath z własnym wyjątkowym brzmieniem samego Forsaken. Nawet partie męskiego chóru w utworze The Celestial Alchemist przypominały do złudzenia te z The Writ Sabbathów. Wszystko połączono w idealnych proporcjach. Jeden znakomity riff gonił drugi, a bas Alberta Bella w kawałku Paradigm Of Chaos nasuwał skojarzenia z zagrywkami Geezera Butlera z pierwszych dwóch krążków Black Sabbath. Brzmienie było potężne, a całości należało słuchać na odkręconym potencjometrze. Tłuste zbasowane brzmienie gitar, wyeksponowane melodyjne solówki i znakomicie pracująca wyraźna sekcja rytmiczna stworzyły idealne tło dla przyzwoitego wokalu Stivali. Tekstowo całość orbitowała wokół przejścia z pustej duchowo krainy do boskich objawień, dotykała osobistych refleksji muzyków dotyczącą esencji Boga i jego zdolności do oddziaływania na różne rejony egzystencji, kiedy człowiek próbuje odnaleźć oświecenie. Koncept bazował na teologii chrześcijańskiej oraz psychokosmologii i filozofii egzystencjalnej. Dosyć istotna była symetria pomiędzy tekstem a kompozycją.
[6] starał się skłonić słuchacza do przemyśleń nad ludzką naturą. Zwracał uwagę na nieustanny upadek człowieka, trwający od początku świata aż po dzień dzisiejszy. W toku dziejów, ludzka żądza zniszczenia zawsze przewyższała pragnienie tworzenia, mimo ostrzeżeń o zbliżającej się apokalipsie. Zdaniem muzyków Forsaken, powszechny wyścig szczurów i ówczesna sytuacja międzynarodowa, prowadziły do zerwania więzi międzyludzkich. Do opisania podobnych zjawisk muzycy użyli wachlarza metafor i alegorii zaczerpniętych z różnych źródeł, w tym judeochrześcijańskiego mistycyzmu. Klasyczne otwarcie w postaci Aidenn Falls uspokajało co do zawartości nowego dzieła, opierając się na średnim tempie, lewantyńskim motywie głównym i gęstej perkusji w refrenach śpiewanych dosyć wysoko przez Stivala. Nadwyżkę klasycznego metalu wynagradzała część instrumentalna i pełne patosu zakończenie zrobione z dużym wyczuciem. Następujący potem Sins Of The Temper wracał go epickiego mrocznego doomu z powtarzanymi w kółko ciężkimi motywami gitarowymi. W tym numerze przebijały echa pierwszego albumu szwedzkiego Count Raven pod względem drapieżności w melorecytacji. Vanguards Of The Void wraz z poprzedzającą go miniaturą lekko rozczarowywał - te w sumie dziewięć minut trwało za długo i zespół zaczynał popadać w trywialny archetypowy doom oparty na zbyt często powtarzanym jednym motywie, który wymyślił Iommi. Pełne dramatyzmu solówki wnosiły za mało ożywienia. Na szczęście Armida`s Kiss to znów epicki śródziemnomorski monumentalizm, z ożywionym Stivalą wkładającym sporo sił i pasji w ten śpiew do melodii - zarazem niemal tanecznej, jak i mroczno-epickiej. Kawałek przynosił echa wczesnego Solitude Aeturnus, gdzie zło przybierało na sile od połowy przy okazji uporczywego zimnego riffowania, złamanego gitarową shreddingową solówką. Na wyżyny zespół wznosił się w The Sage, w którym przejścia do kruszących gitarowych walców nie były tak płynne, a wpleciony motyw pogrywany w tle sam z siebie był godny wyeksponowania w oddzielnej kompozycji (plus akustyczne niespodziewane zakończenie). W Dies Irae ponownie uwypuklono ciemność rodem z pierwotnego Black Sabbath, choć ten mrok był wyniosły i pozbawiony tradycyjnej średniowiecznej otoczki, jaką czasem wytwarzał Forsaken pod wpływem Solstice. Na koniec Metatron And The Mibor Mythos - strzał z ciężkiego działa i nieprawdopobodny walec zagrany z typową dla Maltańczyków swobodą. Powtarzalność tym razem była podstawowym atutem, gdyż ta sekwencyjność niezwykle fascynowała. W sferze brzmienia nie poczyniono żadnych zmian: ciężkie miękkie gitary, głośna sekcja rytmiczna z przestrzenną perkusją i wtopiony we wszystko idealnie Stivala. Cztery lata nie poszły na marne - grupa zaprezentowała epicki doom w czystej formie, która w tamtym okresie w Europie zaczynała zanikać.
Na kolejny krążek przyszło czekać fanom blisko osiem lat i kiedy w końcu 13 października 2017 ukazał się [7] (nakładem duńskiej wytwórni Mighty Music), pojawiły się pewne wątpliwości. Nawet nie przysłuchując się zbyt uważnie, słychać znaczące różnice w brzmieniu poszczególnych utworów, szczególnie jeśli chodzi o perkusję. Gitara była zbyt potężna - nawet jeśli na początku pieściła ucho jej krusząca moc, to w pewnym momencie zaczynała ona męczyć. Bas nadmiernie nastawiono na doły, a wszystko razem brzmiało nadzwyczaj surowo i niemal brutalnie. Moc dostojnych kompozycji była za to ogromna. Serpent Bride rozgniatał, jednak tych partii z klimatycznymi zwolnieniami była za mało. W The Banishment Stivala zaśpiewał nadmiernie rozpaczliwie, a numer osadzono w epickim heavy bardziej niż w doomie. Vukivic nie popisał się, serwując partie znakomite technicznie, ale bardziej progresywne niż doomowe. Ciężar powracał w The Dove And The Raven i znów Stivalę zbyt wyeksponowano w ekstatycznie wyrażanej emocji. Obiecująco zaczynał się Decalogue, w którym Forsaken wracali do własnych klasycznych temp, ale tylko do momentu - poza powtarzającym się motywem przewodnim nie działo się tu za wiele. Sabaoth (The Law Giver) to ponownie epicki heavy, tworzący wrażenie, że się zaraz coś więcej wydarzy, ale tak się nie działo. 15-minutowy moloch Apocryphal Winds na koniec rozwijał się powoli, narastając i dewastując siłą gitarowych akordów. W końcu Vukovicowi udało się gęsto utkać aranżację znakomitymi solówkami. Powstała dobra płyta, lecz nic ponadto. Utwory były dalekie w swojej mocy oddziaływania na umysł i serce od tych z poprzednich płyt. Przerysowane ostrością i ciężarem brzmienie w połowie albumu zaczynało drażnić, także Stivala był dokuczliwie manieryczny. W efekcie krążek był niedopracowany i nieprzemyślany do końca jak należy.
Albert Bell współtworzył Nomad Son oraz założył własny projekt Sacro Sanctus. Leo Stivala zaśpiewał na płycie epicko-heavymetalowego Reflection z Grecji (When Shadows Fall w 2008). Gościnnie wystąpił w utworze The Last Templar polskiego Monasterium. Simeon Gatt bębnił na EP-ce Prologue In Black doom-metalowego Dawn Of Anguish w 2013.

ALBUM ŚPIEW GITARA GITARA BAS PERKUSJA KLAWISZE
[1] Leo Stivala Kevin Azzopardi Daniel Magri Albert Bell Simeon Gatt -
[2] Leo Stivala Sean Vukovic Daniel Magri Albert Bell Simeon Gatt -
[3-4] Leo Stivala Sean Vukovic Albert Bell Simeon Gatt Mario Ellul
[5-7] Leo Stivala Sean Vukovic Albert Bell Simeon Gatt -


Rok wydania Tytuł TOP
1993 [1] Virtues Of Sanctity (singiel)
1997 [2] Evermore
2002 [3] Iconoclast EP
2004 [4] Anima Mundi #27
2005 [5] Dominaeon #3
2009 [6] After The Fall #10
2017 [7] Pentateuch

          

Powrót do spisu treści