Amerykańska grupa powstała pod koniec 2013 w Seattle. Własnym kosztem wydała album, wbijający się rewlucyjnie w czołówkę progresywnego grania roku 2015. Zespół połączył zmyślnie rozmaite wpływy Vanden Plas, Darkology, Communic, Nevermore, wczesnego Symphony X czy nawet Control Denied. Było to granie na wiele podejść, nowoczesne i atmosferyczne, pełne różnych stylistycznych rozwiązań i skomplikowanych aranżacji. Pod kątem tego albumu wszystkie określenia - ciężki, melodyjny, techniczny, intensywny, potężny - sprawdzały się znakomicie. Na plus zaliczało się też rezygnację z brutalnych wokali, będących niby na topie w tym okresie. Linie basu nagrała urodzona w Polsce basistka Dagna Silesia, nie wymieniona w oficjalnym składzie. Do najciekawszych kawałków należały Mills Of The Gods, In Dreams, Pendulum, Alive i przede wszystkim Sea Storm z kapitalną gitarową solówką. Indywidualne popisy pojawiały się na każdym kroku, ale nie dominowały nad odbiorem całości jako monolitu. Przy tym wszystkim zdumiewał fakt, że przy tak spektakularnym graniu, formacji nie udało się podpisać kontraktu z żadną wytwórnią płytową - a przecież wiele firm fonograficznych dzień po dniu wciskało słuchaczom dziesiątki pozycji po prostu przeciętnych, o ile nie słabych. Wielkie zaskoczenie i duża nadzieja na przyszłość.

Matt Wicklund (ex-Warrel Dane, ex-God Forbid), Van Williams (ex-Nevermore, ex-Pure Sweet Hell, Ashes Of Ares)