Szwedzka grupa powstała w 2001 w Gävle, choć jej początki sięgają jeszcze dekady wcześniej, kiedy to Bryntse, Olsson i Lindenmo grali w formacji Forlorn (składanka Autumn Promos w 2010). Debiut wyrażał fascynację wczesnym Solitude Aeturnus, a takze w pewnym stopniu dokonaniami Solstice. Szwedzi zrezygnowali z kruszących czaszki riffów i ciężaru na rzecz wysublimowanego klimatu i melancholii. The Watcher i Deceiver jasno pokazywały, iż kapela stawiała na długie otwarcia wypełnione powtarzalnymi riffami o przewidywalnych sekwencjach, a części najwolniejsze stanowiły okazje do zaprezentowania stonowanego - niemal pozbawionego metalowych cech - grania, opartego na rockowym oraz lekko psychodelicznym fundamencie. Uproszczono też niemal do maksimum podziały rytmiczne - perkusja była oszczędna i całkowicie podporządkowana spokojnie grającym gitarzystom. Czysty i chłodny głos Bryntse dobrze zaaranżowano z wysublimowanymi solówkami. Bardzo dobrze wypadł Age Of Darkness oparty na orientalnym motywie przewodnim, przypominającym późniejsze albumy maltańskiego Forsaken. W Forevermore postawiono na delikatnie wyrażony smutek, a w podobny sposób skonstruowano ascetyczny Premonitions z wieloma odniesieniami do wspomnianego Solitude Aeturnus w sposobie wyrażenia nastroju. Ponad 10-minutowy wolny Beyond The Black zaskakiwał wielowątkowością, opartą na długich wybrzmiewaniach gitar, niemal typowych dla pogrzebowego doom/deathu. Udało się przy tym osiągnąć Isole sporą transowość dzięki umiejętnemu sekwencyjnemu mieszaniu partii pozbawionych elektrycznych instrumentów i tych mocniejszych, wypełnionych "melodią pełną rozpaczy". Zaduma i eteryczność występowały również w niemal 12-minutowym Moonstone z ujmującym otwarciem i szybszym graniem w dalszej części. Temu numerowi można jednak było zarzucić pewien brak myśli przewodniej, a całość stworzono z niezbyt pasujących do siebie wątków i melodii. Album nagrano z dbałością o szczegóły, ale samą melancholię podano w sposób zdystansowany i chłodny. Zabrakło w zasadzie tylko gitarowego ciężaru.
Na [2] styl grupy skrystalizował się, a kopiowanie mistrzów zza Oceanu ustąpiło miejsca swobodnej inspiracji. Autumn Leaves nasuwał mimo wszystko jednak skojarzenia z angielskim Solstice, głównie w sferze łagodności wokalu, gęstej perkusji i unoszącego się nad wszystkim średniowiecznego ducha. Dreams z kolei przybierało łagodniejszą wersję stylu Candlemass. Obie gitary brzmiały mocniej, a ich popisy stały się bardziej wyraziste, co dodało płycie nieodpartego wrażenia przestrzenności. Długi Demon Green odegrano spokojnie, bez zrywów i nagłych zmian tempa, z prostą i jasno wyrażoną posępną melodią rozwijającą się w kierunku "jasnego" zakończenia. Tytułowy Throne Of Void stanowił znakomity przykład na receptę wymieszania wszystkiego co najlepsze z gatunku w jednym tyglu - charakterystyczny bliskowschodni motyw podano w rytmice Forsaken z wokalem a la Robert Lowe. Dobre wrażenie podtrzymywał Insomnia, w którym zastosowano intrygujący zatęchły klimat ciemnego lochu i osamotnienie ruin dawno zniszczonych budowli. Zamknięcie albumu w postaci Life? spowolnione w sposób wręcz przerysowany, ale i powodujący łagodne wyciszenie. Krążek mroczny, zadumany, pozbawiony agresji, posępny, ale i z łagodnymi promyczkami światła. O ile w przypadku debiutu można było mieć zastrzeżenia do brzmienia, to tutaj dobrano je perfekcyjnie.
Na [3] Isole wznieśli się na wyżyny kunsztownego grania mrocznego epickiego doom metalu, przesiąkniętego mistyczną atmosferą. Ten klimat średnich wieków akcentował już By Blood, zwalniający w części drugiej i uwalniający cały wachlarz ciężkich riffów, których niszczący efekt łagodziły jedynie spokojne wokale rozpisane na dwa głosy i długie gitarowe solo. Piękny początek w From Clouded Sky, bogato zaaranżowanym gitarowo o łamanych tempach, ale przy zachowaniu majestatycznego charakteru całości. Podobnie jak poprzedniczka, także i tej płycie najbliżej było do Solstice, ale z tym mrocznym zabarwieniem jakie niosła muzyka wczesnego Candlemass. Tą ciemność rozpraszała pogodna melancholia w Imprisoned In Sorrow, gdzie delikatny śpiew mieszał się prowadzącą narracyjnie gitarą i fragmentami akustycznymi. W Bliss Of Solitude powrócono do monumentalnego stylu Forsaken, z walcowatymi riffami zgrabnie wplecionymi w zakręconą solówkę i niemal eteryczny wokal Bryntse. Przepełniony dramatyzmem Dying zapożyczył riffy z doom/death i ten tragizm w żaden sposób nie był niwelowany przez kojący śpiew. Na koniec prawie 12 minut katedralnej strzelistości Shadowstone z dwugłosowym wokalem i powtarzalnymi motywami solowymi na tle ascetycznej perkusji. Misternie utkana z delikatności część środkowa wciągała transowością pozbawioną nachalności przekazu. Szwedzi zachowując mocne brzmienie z albumu poprzedniego, jeszcze bardziej udoskonalili aspekty swojego grania.
Na kolejnych albumach Isole dalej tworzyli metal mejestatyczny i atmosferyczny. Na [5] The Lake brzmiał niczym Solitude Aeturnus z dwóch dekad wcześniej z dodatkiem harshu nadającego utworowi kolorytu, włączając w to zagrywki unisono i skomplikowane perkusyjne przejścia. Najważniejszy jednak był pełen smutku klimat. Łagodne wokale i delikatne interludia mieszały się z seriami zagrywek ostrzejszych i łamiących wolne tempa jak w Black Hours, a atmosferę średniowiecznego misterium budowały dwugłosowe wokale stwarzające wrażenie chóru mnichów. Born From Shadows stanowił niemal 10-minutową kwintesencję dostojności stylu grupy z powolnym budowaniem napięcia i elementem niewyjąsnionej zagadki. Posępny mrok emanował z doskonałego Come To Me, atmosferą przypominający Candelmass z czasów Marcolina. My Angel czarował dyskretnie płaczącą gitarą w odpowiednich momentach i niezwykle wystudiowanymi starannymi wokalami wspartymi gitarą akustyczną. Mocne gitary, ale nie przygniatające dalekie był od stylistyki doom/deathowej i o tym świadczył Condemned z brutalnym wokalem Henko na planie pierwszym i mocnym akcentem na atmosferyczny epicki doom. Album podsumowywał wolny i pełen rozpaczy When All Is Black o bogatym planie drugim wypełnionym szeptami i łagodnymi dźwiękami gitary. Krążek posiadał moc i głębię, kładł staranny nacisk na każdy z instrumentów. Szwedzi kolejny raz nagrali płytę charakterystyczną dla swojego synkretycznego stylu.
Bryntse i Olsson udzielali się także w Ereb Altor. Jimmy Mattsson zagrał na koncertówce Blazon Stone.

ALBUM ŚPIEW, GITARA GITARA BAS PERKUSJA
[1-5] Daniel Bryntse Crister Olsson Henrik Lindenmo Jonas Lindström
[6] Daniel Bryntse Crister Olsson Jimmy Mattsson Jonas Lindström
[7-8] Daniel Bryntse Crister Olsson Jimmy Mattsson Victor Parri

Daniel Bryntse (ex-Februari 93, ex-Windwalker, ex-Withered Beauty, ex-Morannon),
Victor Parri (ex-Dark Forest Of North, ex-Eosphorus, Desolator, ex-Hadriel, ex-Valkyrja, Neuronaut, Soliloquium),
Jimmy Mattsson (ex-Planet Rain, ex-Loch Vostok)


Rok wydania Tytuł
2005 [1] Forevermore
2006 [2] Throne Of Void
2008 [3] Bliss Of Solitude
2009 [4] Silent Ruins
2011 [5] Born From Shadows
2014 [6] The Calm Hunter
2019 [7] Dystopia
2023 [8] Anesidora

          

  

Powrót do spisu treści