Angielska formacja heavy-rockowa założona w 1968 w Londynie. Dzisiaj pozostaje praktycznie nieznana poza wąskim gronem archiwistów muzyki rozrywkowej. Nazwę zaczęrpnęła od Majowego Bombardowania - nalotów niemieckiego Luftwaffe na Anglię w 1940, które stały się dla Brytyjczyków symbolem narodowego poświęcenia. To wzbudzało kontrowersje - zwłaszcza, że Black i Hudson byli z pochodzenia Kanadyjczykami. W początkowym okresie działalności w May Blitz grali także znani z Bakerloo basista Terry Poole i bębniarz Keith Baker (odeszli jednak - pierwszy do Vinegar Joe, drugi pojawił się na Salisbury Uriah Heep). Na dwóch płytach May Blitz połączyli progresywny rock, blues i ostrzejsze granie. Heavy-rockowy patent May Blitz polegał na zastosowaniu ciężkich riffów, które rozpraszały zwykle spokojne i sentymentalne melodie. Brzmiało to tak jakby James Black od czasu przypominał sobie, że Black Sabbath należeli do jego faworytów. Już debiut prezentował nadzwyczaje współgranie gitary z bluesowym podkładem sekcji rytmicznej. Zaskakiwały również psychodeliczne solówki, wyciekające zapewne ze źródeł improwizowanej spuścizny Hendrixa. O ile Smoking The Day Away i oniryczny Dreaming jawiły się jako perły heavy-rockowego grania, to bluesowy I Don`t Now, "zamglona" ballada Tomorrow May Come czy wypełniony motoryczną funkową partią basu Squeet decydowały o zróżnicowanym charakterze całości. Klimatycznie rozpoczynał się finałowy Virgin Waters, stopniowo nabierający mocy. Przede wszystkim jednak debiut May Blitz wypadł nadzwyczaj autentycznie - trio nie próbowało nikogo podrabiać, nie siliło się na kunktatorstwo lub łatwe schlebiania gustom. W zamian zaproponowało prawdziwą emanację muzycznej swobody, w której dostojność bluesa nasycono sabbathowym klimatem. Nie do końca przekonywał jedynie wokal Blacka, śpiewającego w mało wyrazisty sposób. Na początku lat 70-tych grało tyle genialnych zespołów, że brak sukcesu May Blitz zupełnie dziś nie dziwi. Zresztą wystarczył rzut oka na obie okładki (pierwszą narysował Tony Benyon), aby zdać sobie sprawę obcowania z awangardowym projektem muzycznym, który od samego początku nie miał wielkich szans na sukces. Zespół przyjął zresztą osobliwą taktykę i sam wyprodukował co okazało się mało trafną decyzją. Muzykom słyszalnie zabrakło kogoś, kto spoglądając z boku na ich dokonania potrafiłby wydobyć z poszczególnych kompozycji większy potencjał. Patrząc jednak na to z drugiej strony, na album trafiły dokładnie takie kompozycje, jakie chcieli na nim widzieć muzycy. Formacja skazana była jednak na zapomnienie pomimo muzycznie bardzo intrygujących utworów. Przecież samo Smoking The Day Away swoją intensywnością, zmiennością zagrywek i popisami Blacka na gitarze wpisywało się w kanon heavy-rocka. Trudno sprecyzować na co konkretnie liczyła wytwórnia Vertigo angażując May Blitz. Zatrudnienie producenta Johna Anthonego przy nagrywaniu drugiej płyty niezbyt pomogło - pomimo intrygującego For Madmen Only, trio postawiło na ostrą psychodelię. Niepotrzebny był też In Part, w głównej mierze składający się z solówki perkusyjnej. Ta muzyka nie znalazła zwolenników - zresztą zespół długo bytował już na granicy opłacalności i w końcu zawiesił działalność w 1972.
Tony Newman przeszedł do Three Man Army, współpracował także z Davidem Bowie i T.Rex.

ALBUM ŚPIEW, GITARA BAS PERKUSJA
[1-2] James Black Reid Hudson Richard 'Tony' Newman

Richard Newman (ex-Jeff Beck Group)

Rok wydania Tytuł TOP
1970 [1] May Blitz #13
1971 [2] The 2nd Of May

  

Powrót do spisu treści